sobota, 30 grudnia 2023

Kilka uwag bieżących na koniec roku

W minionych latach blog był forum bardzo aktywnej dyskusji Czytelników i do jednego tekstu nadchodziło nieraz ponad 20 komentarzy. W ostatnich latach życie akademickie prawie zamarło, tzw. Konstytucja dla nauki i pandemia zrobiły swoje. Uczelnie stały się miejscem realizacji zaleceń różnych komisji i regulacji ustawowych. Miejsce dyskusji zajęły procedury i wszechobecna sprawozdawczość na żądanie różnych organów na poziomie uczelni, szpitala lub innych instytucji. Skutecznie została zniszczona tkanka akademicka i nie widać żadnych oznak by ta sytuacja miała się zmienić. Co więcej nie widać by nasze środowisko oczekiwało zmian i powrotu dawnych realiów. Z tych powodów mój blog choć działający inaczej niż we wcześniejszych latach ciągle jest forum dyskusji a do tekstów w ostatnim kwartale Czytelnicy nadesłali kilkanaście komentarzy. Może ta aktywność to prognostyk na rozpoczęcie szerokiej dyskusji o sprawach naszej Uczelni oraz szerzej o problematyce uniwersyteckiej co jest szczególnie ważne w okresie przed wyborem Rektora, które odbędą się w 2024 roku?

sobota, 23 grudnia 2023

Składam Czytelnikowm bloga
życzenia rodzinnych i spokojnych
Świąt Bożego Narodzenia
oraz wszelkiej pomyślności w roku 2024
życzenia

czwartek, 21 grudnia 2023

O nagrodach rektorskich i nie tylko...

W tym tygodniu Rektor wręczał nagrody naukowe, dydaktyczne i organizacyjne. Od czasu piastowania funkcji Rektora przez Profesora Wilczoka nadano znaczenie tej uroczystości. Wcześniej po prostu otrzymwaliśmy nagrody, dyplomy i przelewy ale dopiero ten Rektor docenił fakt aktywności w pracy, przede wszystkim na polu pracy naukowej. Na nagrody przenacza się 2% funduszu płac i ta kwota wpływa na wysokość nagród. Oczywiście znaczenie ma także liczba osób nagrodzonych, im jest ich mniej tym wysokość nagród rośnie. Nadeszło kilka komentarzy Czytelników w tej sprawie. Nie dziwię się, że jest rozczarowanie wysokością nagród. Ale należy brać pod uwagę realia i niski, skandalicznie niski poziom finansowania nauki. Pisałem o tym wielokrotnie. 22 października zwróciłem uwagę na dysproporcję między wynagrodzeniami za pracę usługową i naukowo-dydaktyczną. To tłumaczy niskie nagrody. Gdyby wzrost nakładów na naukę był proporcjonalny do wzrostu nakładów w systemie opieki zdrowotnej to nasze płace a także nagrody byłyby dwukrotnie wyższe. Asystent otrzymywłby za swą pracę wynagrodzenie miesięczne 5000 złotych zamiast 2500 zł! A najniższa nagroda naukowa zamiast oscylować wokół 1000 zł wynosiłaby 2000 zł. Warto zwrócić uwagę, że nagrody II i I stopnia były znacznie wyższe. Nie wiem jakie były nagrody w pozostałych kategoriach (dydaktyczne i organizacyjne) ale wg przekazanych nam informacji stanowiły one około 30% ogólnej liczby nagród. Oczywiście można dyskutować jaka kategoria jest najważniejsza. W mojej ocenie praca naukowa zasługuje na największą uwagę bo pozycja uczelni w przeważającej mierze zależy od aktywności naukowej. Niemniej pozostałe obszary pracy w uczelni też mają znaczenie. Nigdy nie uda się znaleźć złotego środka, zawsze jest jakiś kompromis.

środa, 13 grudnia 2023

Ze świata polityki

Powstał nowy rząd kierowany przez Premiera Donalda Tuska. Dokonano pewnych zmian orgnizacyjnych a dla nas, pracowników szkół wyższych istotne jest rozdzielenie wcześniejszego Ministerstwa Edukacji i Szkolnictwa Wyższego na dwa odrębne resorty. Na czele Ministerstwa Nauki stanął Dariusz Wieczorek. Zapoznałem się z informacjami dostępnymi w Wikipedii dotyczącymi nowego Ministra i nie ma tam ani słowa o wcześniejszych doświadczeniach związanych z obszarem nauki. Czy zatem można oczekiwać nowych, wizjonerskich idei zdolnych tchnąć nowego ducha w nasz świat uniwersytecki? Liczę na pomoc Czytelników bloga i ich opinie w tej kwestii.

piątek, 17 listopada 2023

O przyszłości polskiej nauki

Sądzę, że jest teraz dobry moment na rozważania dotyczące przyszłości. Mamy nowe rozdanie, nowy skład Sejmu, wkrótce powstanie nowy rząd. Czy można spodziewać się jakichś znaczących zmian w świecie uniwersyteckim? Nie jestem optymistą, w mojej ocenie nie ma na to wielkch szans. Nauka wymaga myślenia na dekady, współpracy i zgody. Efekty nie są widoczne tu i teraz, plony dzisiejszego siewu można będzie zbierać dopiero za wiele, wiele lat. A taka perspektywa dla świata polityki, przynajmniej tego polskiego nam znanego, nie istnieje. Maksymalny horyzont na jaki może wzbić się tzw. klasa polityczna to 4 lata. Do kolejnych wyborów...Pamiętam spotkanie dotyczące reform systemu nauki za czasów gdy funkcję Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pełniła Profesor T. Kudrycka. W czasie dyskusji zadałem Pani Minister pytanie o ciągłość reform tak by można było uzyskać oczekiwane efekty w długiej perspektywie. Odpowiedź była kuriozalna: należy głosować na PO...Można by rzec, kabaret, chocholi taniec gdyby to nie dotyczyło fundamentalnych spraw dla powodzenia państwa. Bez nauki, bez badań i szerzej, bez dobrej edukacji daleko nie zajedziemy...Ale zostawmy klasę polityczną, wróćmy na nasze, akademickie podwórko. Jestem przekonany, że nawet najbardziej światła władza nie mogłaby dokonać zmian systemowych bez inicjatywy i aktywności naszego środowiska. To my, pracownicy naukowi powinniśmy być motorem postępu. A tego trendu nie widać, nie ma dyskusji, entuzjazmu, wizji. I tu - być może - należy upatrywać prawdziwych przyczyn słabości polskiego szkolnictwa wyższego. Skoro nam samym tak w zasadzie nie zależy na wprowadzaniu prawdziwych reform to dlaczego ten obszar miałby być oczkiem w głowie polityków?! I tak wracamy do punktu wyjścia...nihil novi sub sole...

czwartek, 9 listopada 2023

O polskim kabarecie (dawniej zwanym światem akademickim)

Gdy w 2008 roku zacząłem prowadzić blog do głowy by mi nie przyszło, że kiedykolwiek przyjdzie mi pisać w kabaretowym stylu. W końcu tematyką bloga są sprawy dotyczące polskiej nauki i szerzej szkolnictwa wyższego. Ale gdy model kabaretowy wkracza na uniwersytety muszę iść z duchem czasu. Kilka razy poruszałem kwestię wprowadzenia do systemu szkolnictwa ministerialnej punktacji czasopism naukowych. Arbitralne przypisywanie poszczególnym tytułom punktacji to zaprzeczenie rzetelnej klasyfikacji jakościowej dotąd opartej na tzw. punkty Impact Factor będące pochodną liczby cytacji. Przykładowo: pismo mające IF=4 to takie, gdy średnia liczba cytacji publikacji w okresie roku wyniosła 4. Zatem to nie jest oczywiście miernik wartości konkretnej publikacji ale wskaźnik średniej jakości (wyrażany liczbą cytacji) wszystkich opublikowanych prac. Z tego powodu dobre, szanujące się i dbające o utrzymanie poziomu redakcje prowadzą wymagającą politykę polegającą na starannym, wnikliwym procesie recenzowania. Publikowanie "po uważaniu" lub dla zaprzyjaźnionych autorów niechybnie prowadziłoby do obniżenia jakości i w efekcie obniżenia punktacji pisma i spadku w rankingu. Opracowano także ogólny ranking czasopism wg liczby cytacji; są 4 kategorie od Q1 do Q4 co odpowiada kwartylom cytowalności w danej dziedzinie. Pism w górnym kwartylu Q1 jest nie jest wiele, to są absolutnie topowe tytuły. Przykładowo, w moim dorobku naukowym liczącym 126 oryginalnych artykułów naukowych nie mam żadnego w piśmie z grupy Q1 a takie renomowane pisma moim obszarze tematycznym jak Bone czy Osteoporosis International mieszczą się w grupie Q2. To dowód jakie wysokie są wymagania, jak wyśrubowany jest poziom. Ale tak jest w świecie, jakże zacofanym z naszej polskiej perspektywy. Po co komu takie wyrafinowane zasady, przecież wystarczy sporządzić własną klasyfikację odpowiadającą własnym potrzebom. To proste: decyzją dr hab. P. Czarnka, profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, aktualnego Ministra Nauki po raz kolejny zmodyfikowano punktację i np. Pedagogika Katolicka uzyskała najwyższy status i 200 punktów! Vivat Academia, vivat Profesores, vivat Minister Czarnek, najbardziej innowacyjny Minister na świecie. Szkoda, że ten kabaret zmierza do niechybnego końca i nasz światły Minister nie zaskoczy nas swymi kolejnymi pomysłami. A tak na koniec na poważnie: jak "posprzątać" to tej rozkosznej i jakże kreatywnej działalności i wrócić na tory działania godnego miana akademickiego? To nie będzie łatwe ani szybkie, burzy się łatwo, buduje długo...

środa, 1 listopada 2023

O systemie wynagrodzeń i nie tylko

Pieniądze to niekończący się temat. Zawsze będzie ich za mało, zawsze ktoś będzie niezadowolony. Polityka finansów dotyczy całego państwa jak i każdego z nas. Oczywiście przyjęte ogólne zasady na poziomie państwa decydują o losach indywidualnego człowieka. Rozwiązania obowiązujące w różnych krajach są różne niemniej w naszym kręgu kulturowym widzimy wyraźny trend ingerowania państwa we wszelkie obszary. Wszystko ma być uregulowane, odgórnie ustalone, kontrolowane. Podatki, obowiązki obywatela wobec szeroko rozumianego państwa, opłaty, daniny itd. Wolność to pojęcie o bardzo ograniczonym zakresie w naszym współczesnym świecie. A może takie cechy współczesności to dowód na jej postęp względem przeszłości? Nie sądzę, w poniższym tekście próbuję wykazać szkodliwość takiego modelu państwa i to na wielu płaszczyznach. Popatrzmy na system płac. Dobrym przykładem, którym się posłużę niech będzie system płac obowiązujący w Polsce na przykładzie uczelni i szpitala. W każdej instytucji pracują różne osoby, mają inną rolę, kompetencje, odpowiedzialność. Wydaje się oczywiste, że poziom wynagadzania musi się znacząco różnić. Inną pensję ma dozorca i sprzątaczka a inną kierownik działu lub dyrektor. Analogicznie w uczelni, pensja młodego, startującego pracownika naukowo-dydaktycznego musi być znacząco niższa niż adiunkta czy szefa katedry z tytułem profesora. Odpowiednio, pensja salowej, pielęgniarki, początkującego lekarza, lekarza specjalisty i na końcu ordynatora muszą mieć wysokość odpowiadającą kompetencjom i odpowiedzialności. Od dość dawna wymyślono pojęcie płacy minimalnej wyrażanej w stawce godzinowej. W ostatnich 8 latach stawka minimalna poszybowała i minimalna stawka wynagrodzenia wzrosła znacząco. Ale temu zjawisku nie towarzyszy równoległy wzrost płac osób z większą odpowiedzialnością. Asystent ma pensję minimalną, na poziomie osób z najniższym wykształceniem. A w siatce płac początkujący lekarz-rezydent ma pensję zbliżoną do profesorskiej lub ordynatorskiej. Obserwujemy spłaszczenie siatki płac z absolutnym pominięciem roli kompetencji, wykształcenia i odpowiedzialności. Wróciliśmy do wydawałoby się całkowicie mionionej epoki czasów realnego socjalizmu. To zjawisko jest jednym z największych przeszkód do dalszego rozwoju kraju. Każdemu po równo, każdy musi jeść tak samo, starsi Czytelnicy pamiętają te komunistyczne slogany. Owoce takiej polityki państwa już dziś widzimy. Zawsze gdy coś się należy każdemu niezależnie od własnego wkładu i wysiłku musi prowadzić do patologii. Lepiej dać przysłowiową wędkę niż rybkę. Jeśli trwale zabijemy inicjatywę indywidualnego człowieka promując bezkrytycznie model socjalnego rozdawnictwa i socjalistyczny model wynagradzania bez uzależnienia sukcesu jednostki od jej ambicji, pracowitości czy wykształcenia to uderzamy w podstwy rozwoju państwa. Należy także pamiętać, że system nieuzasadnionej ingerencji państwa dotyczy także przedsiębiorstw prywatnych. Zmuszanie tych pracodawców do nieustannego podnoszenia płacy minimalnej nieuzasadnionego obiektywnymi przesłankami ekonomicznymi blokuje możliwości odpowiedniego wynagradzania osób na wyższych stanowiskach a także zmniejsza możliwości inwestycyjne. W efekcie końcowym i tak uderzy to cały system, w pierwszej kolejności tych na dole w hierarchii społecznej. Nie ma perpetuum mobile, zasady ekononomii są nieubłagane. To ślepa uliczka, z której trudno będzie zawrócić. Zapraszam do przeczytania gorzkiego komentarza profesora do tekstu z 22.10. Modo socialistico redivivus...

piątek, 27 października 2023

O środowisku naukowym i o wyzwaniach przyszłości

Świat akademicki się zmienia jak cały świat. Miałem możliwość być jego obserwatorem i uczestnikiem od 1980 roku. Wówczas byłem członkiem Rady Wydziału Lekarskiego w Zabrzu z ramienia Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Pamiętam różne sytuacje widziane oczami studenta V i VI roku. Były dyskusje w czasie obrad, rozmowy kuluarowe. Nieraz pojawiał się kapitan Obtułowicz ze Służby Bezpieczeństwa, który "opiekował" się wydziałem z ramienia PZPR. Ponownie do RW trafiłem w 2001 roku po uzyskaniu stopnia doktora habilitowanego. Przez blisko dwie dekady byłem jej aktywnym członkiem. Różnie bywało ale to było miejsce dyskusji, sporów, wymiany poglądów. Nie wszystko mi się podobało niemniej RW była otwartym forum akademickim. Dopiero pandemia COVID-19 i jakże światła działalność Ministra Nauki J. Gowina zlikwidowały ten organ uczelni. Powstałe w miejsce Rada Dziedziny i Rady Dyscypliny nie zastąpiły dawnych RW, dyskusja akademickia w zasadzie nie istnieje. Nie rozmawiamy ze sobą, ba, nawet się nie znamy. To fatalny prognostyk na przyszłość. Jeśli dodamy do tego radosną twórczość ministerstwa pod kierownictwem Ministra Czarnka to widać jasno jaka jest sytuacja. W pewnym sensie nawet gorsza niż w 1989 roku. Wówczas był entuzjazm po upadku komuny i nadzieja na lepszą przyszłość. Były perspektywy na odbudowę etosu uniwersyteckiego. Dziś zatomizowanie naszego środowiska jest ogromne. Jak to zmienić? To nie nastąpi natychmiast, tego nie zapewni nawet najbardziej światły nowy Minister (oby taki był!). Do tego trzeba naszej aktywności, zaangażowania i wiary w możliwość odwrócenia fatalnego ciągu zdarzeń. O skali wyzwań najlepiej świadczy sytuacja dotycząca szkolenia przyszłych lekarzy. Niedopuszczalne, wręcz skandaliczne działania legislacyjne, które obniżyły wymagania dotyczące procesu dydaktycznego studentów medycyny to przykład niebezpiecznych działań antyspołecznych. Szkoły modo "Felczer-Plus" nie są nam potrzebne. Nie tędy droga, trzeba jak najszybciej zatrzymać to szaleństwo!

niedziela, 22 października 2023

O pieniądzach

Niedawno rozmawiałem z pracownikiem naszej uczelni, który ma staż 25-letni. Jakoś rozmowa zeszła na kwestię zarobków. W tym okresie jego pensja w uczelni wzrosła około 5x, co w znacznym stopniu wynika z faktu uzyskanej w uczelni pozycji czyli specjalizacji i stopni naukowych. Pensja asystencka w okresie ćwierćwiecza wzrosła około trzykrotnie. Drugą składową dochodów pracownika uczelni będącego lekarzem są dyżury w szpitalu. I tu stawka dyżurowa wzrosła w przybliżeniu 10x! To zestawienie pokazuje jak bardzo praca dydaktyczno-naukowa została w tyle. To jest bardzo pesymistyczny obraz, najbardziej oczywisty dowód na totalną zapaść polskich szkół wyższych. I tak lekarz, naukowiec jest w pozycji uprzywilejowanej bo może niskie dochody z pracy w uczelni uzupełnić środkami uzyskanymi za pracą usługową co nie jest możliwe u innych pracowników. Utrzymywanie takiej sytuacji musi doprowadzić do trwałego, trudnego do odwrócenia trendu co będzie skutkować dalszą marginalizacją polskich uczelni w skali globalnej.

sobota, 7 października 2023

Oto Polska - najbardziej innowacyjny kraj w dziedzinie kształcenia lekarzy

Business Insider: Rok akademicki już trwa, a na medycynie nadal są wolne miejsca

niedziela, 1 października 2023

O edukacji

Tekst opublikowany po raz pierwszy w 112. numerze Kuriera WNET - Gazety Niecodzienej
Jest wiele obszarów życia publicznego wpływających na jego funkcjonowanie i pozycję w świecie. Gospodarka, obronność, której znaczenie tak dobitnie zademonstrowała wojna na Ukrainie, polityka zagraniczna czy energetyka to tylko niektóre istotne składowe każdego państwa. Jest oczywiste, że żadna z tych części nie funkcjonuje w oderwaniu od pozostałych.

Przykładowo trudno sobie wyobrazić nowoczesną, sprawną gospodarkę bez spójnej i dalekosiężnej polityki zagranicznej, która powinna prowadzić do utrzymywania wzajemnie korzystnych relacji z innymi krajami.

W mojej ocenie jeden obszar łączy wszystkie elementy tej skomplikowanej układanki i stanowi wręcz niezbędny warunek prawidłowego i skutecznego działania organizmu państwa. To edukacja. Nie ma żadnych szans na uzyskanie wysokiego poziomu cywilizacyjnego państwa bez sprawnego systemu edukacji. Jestem przekonany, że edukacja to centralny, wręcz kluczowy czynnik decydujący o miejscu danego państwa na mapie cywilizacyjnej świata. Bez wykształconego, światłego społeczeństwa pomyślna realizacja zadań państwa nie jest możliwa. Potrzebni są liderzy tworzący elitę intelektualną oraz wyedukowane społeczeństwo zdolne do podjęcia wysiłku na rzecz wspólnego dobra. Liderów wykuwa uniwersytet. Oczywiście ten etap nie wyłoni prawdziwych przywódców, jeśli nie uzyskają oni wszechstronnego wykształcenia na wcześniejszych etapach.

Co oznacza słowo ‘uniwersytet’? To miejsce panowania wolnego słowa, miejsce dyskusji, wymiany argumentów oraz oczywiście zdobywania wiedzy i pracy naukowej. To tam kończy się proces kształtowania intelektualnego, obejmującego uzyskaną wiedzę oraz nabyte postawy etyczne. Człowiek uzyskujący wyższe wykształcenie powinien być przygotowany do pełnienia odpowiedzialnych funkcji wymagających posiadania wielu intelektualnych przymiotów. To obraz, nazwijmy go, idealny. To model prowadzący do ukształtowania osób zdolnych do kreowania rzeczywistości, nosicieli wiedzy i postawy etycznej jako immanentnych warunków prawidłowej pracy na rzecz dobra wspólnego.

Jak w praktyce zweryfikować jakość wykształcenia? Można oczywiście pokusić się o ocenę konkretnej osoby, ale chodzi raczej o jakość systemu jako całości. Opracowano wiele metod oceniających jakość systemu edukacyjnego. Skupię się na szkołach wyższych. Znajdą tu zastosowanie takie kryteria jak np. liczba publikacji, liczba ich cytowań lub aspekty dotyczące bazy materialnej. Te dane są podstawą tworzenia globalnych rankingów uniwersytetów. Od dekad w pierwszej dziesiątce plasują się uczelnie z USA i Wielkiej Brytanii. Najlepsze polskie uniwersytety zajmują miejsca w czwartej lub piątej setce. Ten stan w zasadzie nie zmienia się od 1989 roku. Spory o palmę pierwszeństwa w Polsce między Uniwersytetem Jagiellońskim a Uniwersytetem Warszawskim uważam za jałowe i chybione. Polska nauka jako całość jest tłem dla świata. Oczywiście nie oznacza to, iż nie mamy indywidualnych osiągnięć na poziomie światowym, niemniej „uśredniony” poziom spycha nas na peryferia cywilizacyjne. Polskie uczelnie nie stały się kuźnią elity intelektualnej będącej motorem postępu kraju.

Dlaczego jesteśmy tacy słabi? Jak to jest możliwe, że odzyskanie suwerenności państwowej w 1989 roku nie spowodowało zasadniczych zmian w polskim świecie uniwersyteckim? Polska się diametralnie zmieniła, inaczej wyglądają polskie miasta i wsie, po nowych drogach jeżdżą inne samochody, powstało mnóstwo nowoczesnych obiektów kultury, sportu czy rekreacji, a miliony obywateli odwiedzają najdalsze zakątki świata. De facto nie mamy powodów do kompleksów wobec innych nacji, a poziom życia zbliża nas do Grecji, Portugalii czy Hiszpanii. Ale nasz rozwój jest przede wszystkim wyrazem osiągania celów czysto materialnych, konsumpcyjnych, chcemy szybko, „tu i teraz”, doszlusować do innych krajów. W miejsce harmonijnego, dalekosiężnego planu rozwoju, obliczonego na pomyślność przyszłych pokoleń i budowę trwałych fundamentów sukcesu państwa i obywateli, widzimy głównie działania prowadzące do zaspokojenia mbieżących potrzeb.

Mimo oczywistego postępu cywilizacyjnego w okresie ostatnich trzech dekad, pozycja polskiej nauki nie zmieniła się. W mojej ocenie brak własnej, niezależnej elity intelektualnej stwarza w długiej perspektywie zagrożenie dla polskiego dobrobytu, a być może nawet bezpieczeństwa. Podstawą trwałego powodzenia państwa nie może być transfer do Polski zagranicznych idei, inwestycje kapitału zagranicznego nie zastąpią rozwoju opartego na własnych pomysłach. Oczywiście w epoce globalizacji rośnie współzależność i w zasadzie nie ma państw całkowicie odpornych na czynniki globalne. Niemniej istnieje spory margines działań mogących poszerzyć własne aktywa, zwiększające odporność na zewnętrzne fluktuacje.

System edukacji to skomplikowany, wieloskładnikowy organizm. Wymaga dalekosiężnego, spójnego myślenia obliczonego na efekty uzyskiwane za wiele, wiele lat. Nie ma miejsca na chaotyczne kroki, zmiany motywowane bieżącymi potrzebami ideologicznymi lub politycznymi. Efekty zmian nauczania przedszkolnego widać najwcześniej po 20 latach.

Świat uniwersytecki widzę z perspektywy uczelni medycznej. Postawa, zaangażowanie i poziom wiedzy naszych studentów jest emanacją kilkunastu lat spędzonych wcześniej w polskich placówkach edukacyjnych. Mój pogląd w tej kwestii nie jest optymistyczny. Zamiast pasji, ambicji i dążenia do wiedzy widzę coraz częściej bierność, nijakość, a nawet cwaniactwo. Ale uczelnia to nie tylko studenci, to także kadra dydaktyczna. Czy spełniamy wyśrubowane kryteria i wymagania? Czy angażujemy się w pracy adekwatnie do opisanego wcześniej oczekiwanego poziomu? Z pewnością daleko nam do tego.

I druga obok dydaktyki kluczowa kwestia, czyli nauka. Wysoka jakość badań naukowych, mierzona wieloma parametrami bibliometrycznymi, to podstawa wysokiego poziomu systemu. Oczywiście obie sfery: dydaktyka i nauka, są ściśle powiązane; dobrą naukę tworzą dobrze przygotowani absolwenci. Dlaczego prowadzimy niewiele badań na światowym poziomie? Obok czynnika ludzkiego powodują to cechy systemu nie dające wystarczającej rękojmi sukcesu życiowego pracownikom naukowym: skandalicznie niskie finansowanie rzędu 0,5% PKB, przy absolutnym minimum na poziomie 2%, uznawanym za dolną granicę wymaganą dla optymalnego rozwoju państwa. To także coraz bardziej rozpowszechniona biurokracja, zajmująca znaczną część czasu, który powinien być przeznaczony na prowadzenie badań. Pojęcie „zawód: naukowiec” – przynajmniej w odniesieniu do medycyny – nie istnieje. Nauka jest dodatkiem do pracy zawodowej, czasem wręcz balastem, miast być jej osią.

Dlaczego tak wygląda polski uniwersytet, dlaczego tak wygląda praca polskiego naukowca?

Po pierwsze, edukacja po przełomie 1989/90 roku nie stała się obszarem prawdziwego zainteresowania i troski rządzących. Nie widziałem i nadal nie widzę zbyt często myślenia w kategorii pro publico bono, w dobrym znaczeniu tych słów. Są natomiast aż nadto widoczne skrajności ideologiczne, małe sprawy, bieżące interesy i interesiki.

Po drugie, potrzeba stworzenia całkiem nowego systemu edukacji w miejsce komunistycznej indoktrynacji nie znalazła zrozumienia społecznego. Nie powstało społeczeństwo obywatelskie zdolne do reprezentowania prawdziwego interesu publicznego i wpływającego skutecznie na świat szeroko rozumianej władzy. Brak prawdziwej elity intelektualnej zdolnej do wytyczania kierunków rozwoju jest aż nadto widoczny.

Po trzecie, środowisko akademickie jako całość nie jawi się jako zwolennik niezbędnych zmian. Reformy, które zmuszałyby do wysiłku każdego z nas oraz wprowadzały ciągły system bieżącej oceny jakości pracy, nie są popularne ani oczekiwane. Zamiast tego mamy pseudosystem akredytacji, papierową biurokrację, imitującą rzeczywiste działania monitorujące jakość systemu.

Nie stworzono także warunków dla tysięcy polskich badaczy pracujących na uczelniach rozsianych na całym świecie. Oni mogliby wnieść na nasze podwórko swą wiedzę i doświadczenia nabyte w pracy na najlepszych uniwersytetach.

Jestem pracownikiem uniwersytetu medycznego, wobec czego zajmę się funk- cjonowaniem edukacji przede wszystkim z tej perspektywy. Zawsze brakowało lekarzy, a dziś ich brak jest bardzo dotkliwy. Od ponad dekady obserwujemy proces tworzenia nowych wydziałów lekarskich. Początkowo powstawały one w już istniejących uniwersytetach (Olsztyn, Rzeszów, Opole, Kielce, Zielona Góra), ale od kilku lat, jak przysłowiowe grzyby po deszczu, powstają wydziały lekarskie w różnych szkołach (także prywatnych), które z pojęciem uniwersytetu nie mają nic wspólnego. Co więcej, stale obniża się wymagania stawiane tym nowym wydziałom (ostatnia liberalizacja miała miejsce w czerwcu br.). Ba, nawet ostatnio Ministerstwo Nauki i Ministerstwo Zdrowia wydały zgodę na rozpoczęcie działalności dwóch wydziałów lekarskich: w Nowym Targu i Nowym Sączu – bez akceptacji Państwowej Komisji Akredytacyjnej!

Nie ma, w mojej ocenie, żadnych szans na realizację na nowych wydziałach lekarskich procesu kształcenia na miarę wymagań stawianych lekarzom. Ale gdyby nawet gdzieś udało się stworzyć solidny wydział lekarski, to – poza samą wiedzą – nie da się ukształtować przyszłego lekarza humanisty bez uniwersytetu, kontaktu z prawdziwymi autorytetami, przekazem postaw etycznych, czegoś więcej niż tylko szkolenia zawodowego. Lekarz nie ma być tylko osobą przepisującą leki i stawiającą diagnozy. To zawód wymagający specjalnych cech, wyjątkowych umiejętności, nawiązywania kontaktu z drugim człowiekiem. Zawodowa szkoła lekarska nie ma szans na kształcenie takich lekarzy – nosicieli wiedzy fachowej i humanistycznej postawy.

Przytaczam ten przykład, by pokazać, jak bieżące potrzeby mogą doprowadzić do powstania sytuacji, której nie można określić inaczej niż mianem: patologia. Sprowadzenie studiów lekarskich do poziomu, który Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, dr Łukasz Jankowski, określił słowem: „felczer plus”, to zjawisko niebywale szkodliwe społecznie, nie do zaakceptowania.

Ten przykład z obszaru medycyny jest swego rodzaju memento, że wprowadzanie szkodliwych rozwiązań cofa nas w rozwoju o dekady, jeśli nie stulecia. A tak niedawno wydawało się, że czasy, gdy leczeniem zajmowali się cyrulicy i felczerzy, minęły bezpowrotnie...

W mojej ocenie sposób kształcenia studentów medycyny to przejaw głębokiego kryzysu naszych czasów, przykład braku busoli, której rolę może spełniać tylko prawdziwa elita intelektualna. Klasa polityczna nie może aspirować do pełnienia roli elity intelektualnej. Jej rolą jest realizacja dalekosiężnych wizji wykuwanych w mozolnej pracy elit państwa, pracy ludzi wyposażonych w intelekt zdolny do kreowania wizji rozwoju oraz instytucji państwa przygotowujących finalne projekty do realizacji. Realizacji nie tylko jutro czy pojutrze albo na czas trwania kadencji parlamentarnej. To muszą być działania strategiczne, obliczone na dekady.

Dziś nie widać przysłowiowego światełka w tunelu. Edukacja w szeroko rozumianej świadomości społecznej nie jest obszarem odpowiednio ważnym, środowisko akademickie jest słabe, bierne i zatomizowane (to także efekt pandemii plus nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, tzw. Konstytucji 2.0, która rozbiła dotychczasowy model funkcjonowania uczelni, nie wprowadzając w jego miejsce nowego, sprawnego mechanizmu), a klasa polityczna żyje własnym życiem, z horyzontem sięgającym co najwyżej 4 lat. I – co najgorsze – nie mamy prawdziwej opinii publicznej i społeczeństwa obywatelskiego, nośników idei i wartości.

Proces zmian musiałby być wpisany w generalną, zasadniczą reformę państwa. Dziś to nie jest możliwe. Żeby sobie uświadomić, jak wygląda treść, forma i poziom życia publicznego, wystarczy spędzić kilka godzin przed ekranem telewizora.

Sądzę, że aktualnie w Polsce nie mamy elit zdolnych do zainicjowania koniecznych zmian państwa, wyposażonych w wiedzę, prezentujących odpowiedzialną, etyczną postawę propaństwową. W mojej ocenie tylko mozolny, stopniowy, etapowy proces reformy edukacji stwarza szansę na naprawę. Należy zacząć budować lepiej wyedukowane i świadome społeczeństwo, posiadające rzeczywistych liderów oraz opinię publiczną będącą emanacją uzyskanego wykształcenia. Wtedy przyszłe pokolenia będą w stanie podjąć próbę kształtowania społeczeństwa i państwa na miarę oczekiwań.

Podstawowym warunkiem jest to, by ludzie i gremia dziś nadające bieg sprawom państwa, w miejsce sporów i niekończących się kłótni, porozumiały się. W przeciwnym razie pozostaniemy na zawsze krajem na średnim poziomie rozwoju, bez własnej tożsamości cywilizacyjnej, krajem o nieakceptowalnym poziomie zależności od obcych interesów i obcej myśli. Oczywiście nawet najlepszy system edukacji musi być uzupełniony o cały system instytucji państwa, które będą służyć jako forum analiz, dyskusji, których wyniki mają realizować organa wykonawcze państwa. By nie spełniło się słynne powiedzenie Bismarcka: Hundert Professoren und die Heimat ist verloren (Stu profesorów i ojczyzna zgubiona).

Na koniec pozwolę sobie przytoczyć pewien aforyzm hinduski:
Od nieuków lepszy ten, kto książki czyta,/ Od czytających, kto pamięcią chwyta;/ Od pamiętających, kto treść ich rozumie,/ Od rozumiejących, kto działać umie.

sobota, 16 września 2023

Ważne! Apel środowiska naukowego ws. funkcjonowania Narodowego Centrum Nauki

Apel w obronie Narodowego Centrum Nauki. Laureaci „polskich Nobli” przeciwko planom Czarnka

wtorek, 12 września 2023

Nagrody naukowe

Jak co roku jesienią pracownicy uczelni mogą aplikować o nagrody w kategorii naukowej, dydaktycznej i organizacyjnej. Zawsze otrzymujemy na swoje skrzynki poczty elektronicznej informacje o konkursie. Taka wiadomość dotycząca nagród dydaktycznych i organizacyjnych dotarła do pracowników mego wydziału w Zabrzu jeszcze w sierpniu, ale brak jest analogicznej wiadomości dotyczącej nagród naukowych. Wiem, że taka informacja już 12 lipca dotarła do pracowników z Wydziału Nauk Medycznych w Katowicach. Nie wiem dlaczego dotąd jej nie otrzymaliśmy.

czwartek, 7 września 2023

O nauce i pieniądzach

Od dawna przymierzałem się do napisania tekstu dotyczącego zasad pokrywania kosztów publikacji w czasopismach. To jest coraz większy problem ale niż go opiszę chciałbym cofnąć się w czasie. Mój pierwszy artykuł naukowy w piśmie z tzw. Listy Filadelfijskiej ukazał się w 1997 roku w Ultrasound in Medicine and Biology. W kolejnych latach aż do roku bieżącego opublikowałem 125 oryginalnych artykułów naukowych. Lista nazw periodyków, na łamach których się one ukazywały jest długa, zamieszczam ją na moim CV. Początkowo nawet nie pomyślałem, że kwestia kosztów publikowania będzie kiedyś stanowiła problem bo wszystkie znane mi pisma były bezpłatne. Dopiero ostatnie lata przyniosły istotne zmiany w tej materii. Część pism, w których wcześniej publikowałem bezpłatnie wprowadziły cennik za każdą publikację. Dotyczy to także polskich tytułów, np. Endokrynologii Polskiej lub Polskiego Archiwum Medycyny Wewnętrznej. Koszt publikacji sięga nawet kwot oscylujących wokół 10000 zł (po przeliczeniu z Euro, franka szwajcarskiego lub dolara amerykańskiego). Jak w praktyce wygląda kwestia finansowania publikacji? W naszej uczelni można albo wykorzystać środki z projektu statutowego lub jeśli nie ma takiej możliwości to istnieje druga ścieżka aplikowania do Prorektor ds. Nauki o wyrażenie zgody na pokrycie tego kosztu. Do niedawna taka furtka była dość szeroko otwarta choć pismo musiało mieć dobrą pozycję wyrażoną punktacją IF lub Ministerialną. Wiosną br. Senat SUM podjął uchwałę by pokrywać koszt publikacji tylko gdy pismo plasuje się w górnym kwartylu cytacji (Q1). System przy wykorzystaniu grantów badawczych nie uległ zmianie. To zasadnicza zmiana, która znacząco utrudni publikowanie. Sięgnę do mojego dorobku naukowego, wśród wszystkich 125 opublikowanych artykułów naukowych nie ma ani jednego tytułu z grupy Q1. Nawet takie renomowane periodyki jak Bone, Osteoporosis International czy Journal of Bone and Mineral Research mieszczą się w kategorii Q2. Te informacje wskazują jak wysoko postawiono poprzeczkę. Przyczyna takiej decyzji jest prosta: brak wystarczającej ilości środków jakimi dysponuje uczelnia. Niemniej to duży problem, skąd wziąć pieniądze na pokrycie kosztów publikowania? Oczywiście należy najpierw wysyłać manuskrypty do pism bezpłatnych ale ich liczba szybko maleje. Z drugiej strony należy patrzeć na problem szerzej; obciążenie kosztami publikowania zmniejsza ogólne środki na badania naukowe. Nie dość, że polska nauka jest tak beznadziejnie słabo finansowana to koszty publikowania jeszcze bardziej ograniczają nasze możliwości. Biednemu wiatr w oczy wieje...

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

O historii

Sprawiedliwy z Szerokiej

środa, 23 sierpnia 2023

30 lat po...

W marcu 1993 roku obroniłem pracę doktorską. Wcześniej nie bardzo miałem ochotę na podjęcie pracy naukowej, byłem wówczas pracownikiem szpitala klinicznego nr w Zabrzu i nie miałem takiego obowiązku jak pracownicy uczelni. Ale w związku z przegraną w drugim konkursie na stanowisko ordynatora styczniu 1992 roku zmieniłem zdanie i zgodnie z sugestiami mojego przełożonego Profesora E. Rogali rozpocząłem przygotowania do przeprowadzenia badań mających stanowić podstawę przyszłej rozprawy doktorskiej. Przedmiotem badań miała być osteoporoza posterydowa. To był poważny problem u naszych pacjentów z astmą oskrzelową czesto stosujących leki sterydowe. Dość szybko udało się zebrać grupę pacjentów i przeprowadzić zaplanowane badania. Początkowo podejmując to wyzwanie nie zdawałem sobie sprawy, że to zmieni diametralnie moje życie. Od tego czasu osteoporoza stała się osią mego życia zawodowego i motorem działań przez dekady. W maju 1993 wziąłem udział w konferencji, którą zorganizował Prof. R. Lorenc. Do ośrodka Ministerstwa Sprawiedliwości w Popowie na jeziorem Zegrzyńskim zawitali liderzy globalni w dziedzinie badań dotyczących osteoporozy. Tam po raz pierwszy zobaczyłem aparat do badań kości piętowej "Achilles". Okazało się, że demonstrowany egzemplarz był wystawiony na sprzedaż. Szybko zapadła decyzja o kupnie tego urządzenia i rozpoczęciu działalności diagnostyczno-leczniczej. Dziś, z tak odległej perspektywy widać jak rewolucyjna była ta decyzja. Zebrałem nieco opinii dotyczących sensowności powstania gabinetu lekarskego dedykowanego pacjentom z osteoporozą. Generalnie, były one raczej zniechęcające lub co najwyżej neutralne. Nikt mnie nie zachęcał do takich działań. Ale zgodnie moim modelem działań w życiu zawsze najbardziej ufam własnym sądom. 23 sierpnia 1993 ruszył gabinet diagnostyki i leczenia osteoporozy. Musiałem dotrzeć do potencjanych adresatów moich usług, to była absolutnie nowatorska droga. Przeprowadziłem intensywną akcję informacyjną, wysłałem setki listów do lekarzy z regionu, a w lokalnej prasie ukazały się ogłoszenia. Słowo Internet wtedy nie istniało. Dziś mijają dokładnie 3 dekady od tego dnia. Udało się, ale na początku tego drogi trudno było mieć pewność powodzenia. Kolejne lata to był czas intensywnej pracy zawodowej i naukowej. Gabinet był fantastyczną szansą na zebranie ogromnego materiału do badań i skwapliwie to zostało wykorzystane. 7 lat później zrobiłem habilitację a 3 lata później w grudniu 2003 roku uzyskałem profesurę. Piszę o tych sprawach by wskazać na sens podejmowania wyzwań. Dzięki osteoporozie otworzyły się przede mną zupełnie nowe możliwości, poznałem mnóstwo interesujących ludzi, wziąłem udział w ogromnej liczbie konferencji krajowych i zagranicznych. Ścieżka naukowa to fantastyczna życiowa droga, nauka nie może się znudzić. A jeśli badania są blisko ludzi i poprawiają jakość naszej codziennej pracy z pacjentami to jest w mojej opinii wręcz idealny model realizacji misji zawodu lekarza.

czwartek, 3 sierpnia 2023

Wspomnienie wydarzeń sprzed 20 lat

3-go sierpnia 2003 roku tragicznemu w skutkach wypadkowi uległ mój Tata Karol. Byliśmy razem na rowerze i po upadku doszło do urazu głowy z natychmiastową utratą przytomności. W stanie śpiączki żył do 26 września. 20 lat to szmat czasu ale ostrość tych chwil nie mija. Zawód lekarza to specjalny zawód, wymaga posiadania wielu cech poza samą wiedzą medyczną. Sądzę, że nie ma wielu lekarzy, którzy byli nimi tak obdarzeni jak mój Tata. Oddanie pacjentom, poświęcenie, wiara w moc medycyny i optymizm każdego dnia były fundamentami Jego nadzwyczajnej realizacji misji zawodowej. Kilkukrotnie przejeżdżając rowerem przez dzielnicę Gliwic Łabędy gdzie 46 lat i 3 dni Karol Pluskiewicz niósł pomocy swoim pacjentom zagadnąłem przypadkowych przechodniów w starszym wieku czy Go znali. Otrzymałem zdumiewające odpowiedzi, szerokie i szczegółowe wspomnienia byłych pacjentów. Jakby Karol odszedł niedawno a przecież minęło tyle lat. Widać ludzka pamięć o dobrych uczynkach trwa długo. Ale mija wraz z odejściem osób, z którymi skrzyżowały się nasze drogi życiowe. Stąd przed laty zrodził się pomysł by nadać ulicy w Łabędach nazwy Karola Pluskiewicza. Zebrałem setki podpisów, zorganizowałem tzw. "białą niedzielę", w czasie której kilku zaprzyjaźnionych lekarzy bezinteresownie udzielało porad miejscowym mieszkańcom. Niestety, opór materii, a może lepiej ujmując ludzka niechęć i małość sprawiły, że ta forma utrwalenia pamięci o Nim przepadła. A wystaczyła by nawet najmniejsza uliczka... Ale na wysokości zadania stanęli członkowie Klubu Honorowych Krwiodawców, którego założycielem był mój Tata i temu klubowi nadano imię Karola Pluskiewicza. Dla mnie, ale pewnie i wielu innych osób, które zetknęły się z Nim w życiu pozostanie niedoścignionym wzorem postawy lekarskiej godnej najwyższego uznania i szacunku.

wtorek, 18 lipca 2023

O polskim unikalnym w skali światowej "modelu" (?!) kształcenia lekarzy...

Dwie małopolskie uczelnie wyższe ogłosiły właśnie, że od 1 października rozpoczną kształcenie przyszłych lekarzy. Chodzi o Akademie Nauk Stosowanych w Nowym Sączu i Nowym Targu. Decyzję podjęli wspólnie minister zdrowia Adam Niedzielski i nauki Przemysław Czarnek. Specjaliści mówią jasno: to decyzja dziwna, a oba wydziały nie uzyskały aprobaty Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Dojdzie do sytuacji, w której studentów czekają wyjazdy na zajęcia praktyczne do miast odległych nawet o kilkaset kilometrów. Komentarz autora bloga: nazwa "Akademia Nauk Stosowanych" brzmi dumnie ale w przypadku medycyny to niesmaczny żart, stosowanie eksperymentów jest zalecane ale nie w odniesieniu do zdrowia ludzkiego...

piątek, 7 lipca 2023

homo sovieticus redivivus...

Od dawna moja uwagę przykuwają zmiany w systemie kształcenia lekarzy w Polsce. Od „zawsze” medycyna była jednym z najbardziej obok prawa i architektury obleganych kierunków studiów. Przez cały okres powojenny liczba uczelni medycznych nie zmieniała się (poza wydziałem powstałym w Bydgoszczy chyba w latach 70-tych). Uczelnie kształcące przyszłych lekarzy nazywały się Akademiami Medycznymi. Studia medyczne były prestiżowe, a po ich ukończeniu droga kariery była otwarta. Ale droga od pierwszych zajęć z anatomii do uzyskania dyplomu była długa i trudna. Pamiętam świetnie jak się bałem anatomii a pierwszym zajęciom towarzyszyły ogromne emocje. Lata studiów medycyny to był trudny, pracowity czas. Czas wyrzeczeń, zarwanych nocy, zakuwania setek, tysięcy pojęć zapisanych na stronach grubych podręczników.

Zmiany przyniósł dopiero początek nowego tysiąclecia. Najpierw zaczęła się akcja zmian nazw Akademii na Uniwersytety co miało wiązać się z nomenklaturą uczelni wyższych w Europie Zachodniej. Pamiętam z jaką dumą ówczesna Rektor SUM Prof. E. Małecka-Tendera ogłaszała na forum Senatu, że staliśmy się Uniwersytetem. Czy na pewno sama zmiana nazwy to zmiana jakościowa czy tylko zmiana szyldu? W mojej opinii raczej druga diagnoza jest trafna.

Ale dopiero kolejna dekada przyniosła prawdziwą rewolucję, która dziś śmiało można określić mianem KATASTROFY. Najpierw zaczęły powstawać wydziały lekarskie na istniejących uniwersytetach. Pierwszy był Olsztyn. W czasie jednego z posiedzeń Rady Wydziały w Zabrzu, chyba w 2015 roku zapytałem Profesora M. Zembalę, ówczesnego Ministra Zdrowia czy jest prawdą, że podpisał dokument dający zielone światło dla powstania nowych wydziałów lekarskich i padła odpowiedź twierdząca. Minister podał nawet liczbę 15 nowych miejsc do kształcenia lekarzy. W tym świetle powstanie wydziałów w uniwersytetach w Opolu, Rzeszowie, Kielcach czy Zielonej Górze co wówczas nam się wydawało mało wykonalne dziś jawi się jako działanie solidne, stwarzające godne zaufania miejsca prowadzenia dydaktyki. Od tego czasu widzimy wysyp nowych wydziałów lekarskich, w tym szkół prywatnych. To są dziesiątki nowych wydziałów. Jak wygląda rzeczywistość wystarczy zapoznać się ostatnimi informacjami jak działa medycyna na tzw. Akademii Śląskiej.

Ale życie idzie dalej, wprowadzane są nowe, rewolucyjne idee. Szerzej o nowych zasadach nauczania medycyny traktuje tekst poniżej. Od teraz szkolić przyszłych lekarzy może prawie każda szkoła, spełniająca bardzo, ale to bardzo niskie wymogi. Sądzę, że niebawem w Polsce liczba „uczelni” szkolących przyszłych lekarzy przekroczy 100.

Pamiętam jak przed laty mój ówczesny szef Profesor E. Rogala mawiał do swoich asystentów: jak będziecie przymykać oko na braki wiedzy studentów sami kiedyś traficie do nich jako pacjenci. Jakże to było trafne (i prorocze) stwierdzenie. Jakość szkolenia spada dramatycznie, nie ma absolutnie szans na utrzymanie poziomu dydaktyki.

Co będzie dalej? To jasne, za braki wiedzy zapłacą pacjenci czyli wszyscy Polacy. I żadne zaklęcia tu nie pomogą, szybkość degradacji jest porównywalna z szybkości na równi pochyłej...

Te zmiany wpisują się w obserwowane zmiany społeczne i systemu wynagradzania. Jeśli sprzątaczka lub kasjerka ma wynagrodzenie na poziomie asystenta wyższej uczelni to jednoznacznie określa miejsce edukacji na mapie wartości.

Koło historii zatoczyło krąg, jak za komuny wykształcenie jest deprecjonowane.

A kraj bez dobrego systemu edukacji to kraj (pół)kolonialny, kraj zagranicznych marketów, montowni i panowania obcej myśli i obcego kapitału.

Biada nam, przyszłość jawi się w czarnych barwach...

Lex Frankenstein. Obniżone kryteria kierunków kształcących lekarzy

niedziela, 2 lipca 2023

O polskim życiu (pseudo) akademickim...

Studia medyczne na Akademii Śląskiej w Katowicach. Studenci narzekają na odwoływanie zajęć i seminaria w barze Naczelna Rada Lekarska chce, aby przyszli lekarze kształcili się tylko na uniwersytetach. Na studentów Akademii Śląskiej padł blady strach

piątek, 30 czerwca 2023

O dydaktyce i etyce

Trwa sesja, czas podsumowania semestru i weryfikacja wyników nauczania. W mojej opinii to jest nie tylko sprawdzian wiedzy studentów ale także ważny test dla jakości funkcjonowania uczelni. Studia medyczne muszą stawiać wysokie wymagania, lekarz, jako przedstawiciel zawodu zaufania publicznego musi spełniać oczekiwania społeczne. Sesja to czas testu a przebieg egzaminów dużo mówi o jakości uczelni. Jedną z najważniejszych kwestii jest uczciwość przebiegu egzaminów. Standardowym modelem weryfikacji wiedzy są egzaminy testowe. Należy zadbać by były one odzwierciedlaniem wiedzy, każda próba ściągania musi kończyć się źle dla takiej osoby. Dawniej, przed erą powszechnej dostępności współczesnych narzędzi techniki stosowano ściągi chowane gdzieś w kieszeniach lub rękawach. Dziś nawet kompletnie nieprzygotowany student może uzyskać świetny wynik stosując coraz bardziej wyrafinowane metody. Przed laty taka sytuacja miała miejsce gdy dwóch studentów, nota bene synów znanej prezenterki telewizyjnej D. Holeckiej zostało nakrytych na ściaganiu w czasie egzaminu z biochemii. Niebawem opuścili mury naszej uczelni ale cały rok został ukarany i egzamin powtórzono. Nie jestem zwolennikiem stosowania odpowiedzialności zbiorowej; każdy powinien odpowiadać za swoje zachowania. Utrzymanie zasad sprawiedliwej oceny wymaga zdeponowania telefonów komórkowych przed wejściem na salę egzaminacyjną. Niestety, dochodzą informacje, że wielu studentów wnosi telefony komórkowe ze sobą na sale egzaminacyjne i wspomaga się nimi. To nie tylko oszustwo w ocemie indywidualnej osoby, to także uderza w uczciwych studentów, gdyż poprawa wyników nieuczciwie zawyża średnią i fałszuje prawdziwą ocenę wiedzy. W mojej opinii najłagodniejszą karą jest usunięcie takiego nieuczciwego studenta z egzaminu ale do rozważenia jest relegowanie z uczelni. Osobiście optuję za tą drugą opcją. Oczywiście, każdy student musi być na początku studiów jednoznacznie poinformowany, że w naszej uczelni nie toleruje się takiej postawy. Czy można liczyć, że nieuczciwy student będzie solidnym, uczciwym lekarzem? W moim najgłębszym przekonaniu nie ma takiej możliwości, optuje za wersją "zero-jedynkową". Oszukujesz, sam siebie skreślasz w listy studentów. I na koniec inny przykład z przeszłości, także z naszej uczelni. Otóż wykryto, że pewien student kończący V rok sfałszował podpis profesora w indeksie. W jego sprawie zbierały się komisje dyscyplinarne by podjąć dezyzje odnoście jego dalszych losów w uczelni. Moje stanowisko było wówczas identyczne jak moje zdanie na temat dzisiejszych oszustów: usunąć z uczelni. Nie wiem jak tamta sprawa się skończyała. I na koniec, opisane przykłady to kamyczek wrzucony do naszej uczelni. Zadaniem pracowników dydaktycznych jest prowadzenie procesu oceny wyników nauczania w taki sposób by nie było możliwości oszukiwania, nie ma tu żadnego pola do pobłażania.

czwartek, 22 czerwca 2023

A to Polska właśnie...nadchodzi nieubłaganie czas felczerów

W piątek, 16 czerwca Sejm RP przyjął w uchwale poselski projekt z dnia 18 maja 2023 r. ustawy o zmianie ustawy – Karta Nauczyciela, ustawy o instytutach badawczych, ustawy – Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw. Nowelizuje on m.in. przepisy dotyczące tworzenia studiów na kierunkach lekarskim lub lekarsko-dentystycznym. W opinii samorządu lekarskiego, który stanowczo sprzeciwiał się tym zapisom, poszerzy się krąg uczelni, w szczególności uczelni zawodowych, które mają uzyskać możliwość ubiegania się o pozwolenie na utworzenie studiów lekarskich. - To zbyt liberalne podejście. Ponownie zignorowano głos środowiska lekarskiego. Pod przykrywką zmian w ustawach, które bezpośrednio nie dotyczą zawodu lekarza i lekarza dentysty, wprowadza się nowelę stanowiącą zagrożenie dla bezpieczeństwa pacjentów czy bezpieczeństwa leczenia w ogóle. Uczelnie, które nie spełniały warunków poddania się ewaluacji jakości działalności naukowej będą kształciły przyszłych lekarzy. To absurd. Rozwiązania, które miałyby przeciwdziałać brakom specjalistów w publicznej ochronie zdrowia nie mogą skutkować obniżeniem jakości kształcenia lekarzy i lekarzy dentystów. Nieważne, czy te uczelnie zatrudnią 12 nauczycieli akademickich [prowadzących działalność naukową w dyscyplinie nauki medyczne lub dyscyplinie nauki o zdrowiu – red.], jak to przewiduje ustawa. Nadal nie będą miały odpowiedniego zaplecza, właściwych warunków studiowania. Poza tym nikt nie zastanowił się czy dla absolwentów tych kierunków będzie zapewnione, niezbędne w zawodzie lekarza, kształcenie podyplomowe – czy będą miejsca na stażu podyplomowym, miejsca rezydenckie? Krótko mówiąc rząd wprowadza na nowo felczerów – komentuje Damian Patecki, przewodniczący Komisji Kształcenia Naczelnej Rady Lekarskiej.

środa, 21 czerwca 2023

Piknik z okazji 75 lat Uczelni

30 czerwca odbędzie się piknik z okazji 75 lat Uczelni. Piątek, dogodne godziny od 18 do północy oraz pora roku to okoliczności sprzyjające by to było prawdziwe akademickie święto. Lepszą lokalizacją dla pikniku byłaby w mojej ocenie Rokitnica, kolebka Uczelni. Niemniej trzeba koniecznie przybyć do Górnośląskiego Parku Etnograficznego w Chorzowie ulica Parkowa 25. Problemem może być brak miejsc parkingowych dla obecnych na tym uczelnianym święcie.

czwartek, 25 maja 2023

O tempora, o mores: ortografia

W czasie zajęć z chorób wewnętrznych, które prowadzę ze studentami dość często zlecam im napisanie historii choroby. To ważny element wiedzy lekarskiej, który należy dobrze opanować. Najważniejsza jest oczywiście poprawność merytoryczna i zawarcie w tekście wyników badania podmiotowego i przedmiotowego, wstępnego rozpoznania, planu działań diagnostycznych obejmujących badania dodatkowe i/lub konsultacje lekarzy innych specjalności oraz diagnostykę różnicową. To dobra, tradycyjna szkoła niezbędna by posiąść arkana trudnej sztuki zawodu. Niemniej poza meritum są jeszcze inne aspekty. Takim ważnym czynnikiem jest także poprawność językowa, w tym ortografia. Niestety, zdarzają się błędy co w mojej ocenie nie powinno mieć miejsca. Czy można sobie wyobrazić np. błędy ortograficzne w treści wyroku sądowego lub aktu notarialnego. Oficjalne dokumenty naszej pracy np. wypis z pobytu w szpitalu czy opis badania diagnostycznego nie mogą być pisane z błędami ortograficznymi.

Piszę o tym w związku z moją wczorajszą obserwacją, proszę spojrzeć na zdjęcie...

Błąd ortograficzny na Polsacie

wtorek, 16 maja 2023

O nauce słów kilka

Badania naukowe mają wiele różnych aspektów. Oczywiście podstawowy ich cel to odkrywanie nowych kart wiedzy, które poszerzają nasze horyzonty i przyczyniają się do poprawy jakości pracy. Jak wielokrotnie zauważałem w pracy naukowej dużą rolę odgrywają także pieniądze. Poza pracami poglądowymi czy kazuistycznymi bez coraz większych nakładów finansowych nie da się nic zrobić. To są oczywiste sprawy dla osób zaangażowanych w tworzenie nauki. Chciałbym zwrócić na inny, raczej mało zauważany aspekt. Warto spróbować sumę nakładów finansowych wykorzystanych przez indywidualnego badacza odnieść do jego dorobku naukowego. Można w ten prosty sposób określić skuteczność naukową przy liczniku mierzonym np. wartością IF dorobku a mianowniku stanowiącym nakłady na granty naukowe. Oczywiście należałoby z takiej analizy wyłączyć prace kazuistyczne, poglądowe, wyniki badań klinicznych czy rekomendacje grup ekspertów. Tego rodzaju unikalne dane mogłyby pomóc zidentyfikować badaczy posiadających umiejętności najlepszego wykorzystania ograniczonych środków finansowych. Oczywiście takie podejście do problemu finansowania badań naukowych jest sensowne w przypadku klinicystów gdyż nauki podstawowe nie dają raczej szans na prowadzenie badań bez pieniędzy. Taka analiza byłaby ciekawym uzupełnieniem istniejących rankingów.

czwartek, 11 maja 2023

O jakości dorobku naukowego

Ocena jakości badań naukowych to ciągle otwarty temat. Nie ma i pewnie nigdy nie będzie idealnej metody, szczególnie gdy chcemy dokonać oceny indywidualnego naukowca. Nieco inaczej wygląda sprawa, gdy dokonujemy ewaluacji dotyczącej instytucji np. uniwersytetu. Wówczas można obliczyć pewne dane statystyczne np. liczbę prac lub liczbę cytacji na jednego pracownika. Wróćmy jednak do głównego wątku i oceny oceny indywidualnego autora. Takie dane są potrzebne w wielu momentach pracy zawodowej; jesteśmy regularnie oceniani przez pracodawcę, ale przede wszystkim jakość dorobku naukowego to podstawowy element warunkujący możliwość realizacji kolejnych etapów rozwoju naukowego poczynając od doktoratu a na tytule naukowym profesora kończąc. Oczywiście pewne znaczenie ma także czynnik ilościowy ale w moim zdaniem należy przede wszystkim zadbać o jakość dorobku naukowego. Jak ocenić jakość naszej pracy? Najlepszym miernikiem jest wskaźnik cytowań; jeśli inni badacze powołują się na nasze dane to dowód ich wartości. Liczy się łączna liczba cytacji ale ważna jest także regularność jakości co dobrze wyraża współczynnik h. Przykładowo jeden badacz ma pięć publikacji, jedna ma 1000 cytacji a pozostałe po dwie. Wówczas Index Citation wynosi 1008 a współczynnik h=2. Drugi naukowiec ma także pięć prac a każda była cytowana 5 razy, Index Citation to tylko 25 i współczynnik h=5. Mimo czterdziestokrotnej przewagi w liczbie cytacji pierwszej osoby wyżej należy ocenić jakość pracy drugiego badacza. Innym, ciekawym kryterium jest liczba prac o wysokiej cytowalności tzw. highly cited paper. Ta granica to 100 cytacji jednej pracy. Oczywiście, ten parameter dotyczy tylko nielicznej grupy najwybitniejszych naukowców. W mojej ocenie warto zwrócić także uwagę na regularność pracy w okresie całej kariery. Bywa, że ktoś miał okres dużej aktywności naukowej, np. podczas pobytu jakimś ośrodku zagranicznym. Wówczas ten dorobek wpływa na jego indywidualną ocenę nawet po wielu latach. Index Citation i wsp. h nigdy się na obniżają. Dlatego warto sięgnąć po inny wskaźnik nazwany Scientific Quality Index (SQI)(W. Pluskiewicz i wsp. "Scientific Quality Index: a composite size-independent metric compared with h-index fro 480 medical researchers" Scientometrics 2019). Ten wskażnik to suma dwóch parametrów: odsetka prac z liczbą cytacji co najmniej 10 względem liczby wszystkich publikacji oraz średnią liczbę cytacji w przeliczeniu na jedną publikację (po wyłączeniu autocytacji oraz cytacji któregokolwiek ze współautorów). SQI ma jedną zasadniczą różnicę względem wsp. h, może się obniżać jeśli jakość dorobku się obniży. Sądzę, że taki parametr mający unikalną zdolność do monitorowania jakości w czasie mógłby być cennym uzupełnieniem innych stosowanych parametrów. Niebawem zajmę się jeszcze innym aspektem ptacy naukowej czyli jej efektywnością.

niedziela, 23 kwietnia 2023

Czy opisane poniżej działania są realne?

Wiceminister Bromber zapowiada zmiany w systemie kształcenia lekarzy Nowe standardy zagwarantują wyższą jakość? Upraktycznienie nauczania studentów na kierunkach lekarskich zapowiedział w piątek (21 kwietnia), podczas konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych (KRAUM), wiceminister zdrowia Piotr Bromber, odpowiedzialny w resorcie za nadzór nad uczelniami medycznymi. Zdaniem wiceministra Brombera, jakość kształcenia na uczelniach medycznych nie musi stać w sprzeczności z liczbą kształconych lekarzy i specjalistów medycyny. – Standardy kształcenia są czymś nadrzędnym w pilnowaniu jakości kształcenia – mówił podczas konferencji „Nowoczesna edukacja medyczna odpowiedzią na potrzeby zdrowotne społeczeństwa”, zorganizowanej na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu. Poinformował też, że resort przygotowuje zmiany standardów kształcenia na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym. Zamierza też zmodyfikować standardy na pielęgniarstwie i położnictwie, fizjoterapii, medycynie laboratoryjnej, farmacji i w ratownictwie medycznym. Jak mówił Piotr Bromber, do prac zostali zaproszeni przedstawiciele KRAUM, studentów i samorządów zawodowych. Oprócz dwóch zespołów poświęconych obu kierunkom studiów powołano w jego ocenie szczególnie ważny trzeci zespół, dotyczący komunikacji. – Właśnie po to, by podkreślić, wyartykułować tę istotę komunikacji w procesie kształcenia. I nie tylko komunikacji lekarz–pacjent, ale również komunikacji pomiędzy zawodami medycznymi – mówił wiceminister. Jego zdaniem najważniejszą zmianą, którą resort proponuje w kształceniu i w zmianach standardów, jest kwestia ustalenia listy umiejętności. – W tej chwili pozostawiliśmy 45 umiejętności, które student musi wykonać samodzielnie. Kwestia dotycząca koncentracji na objawach: student na podstawie objawów szuka rozwiązania diagnostycznego. Wprowadzenie e-usług – to jest nowa przestrzeń. Kolejno: e-recepty, e-skierowania – to są istotne elementy, które również się znalazły – powiedział Piotr Bromber. Wiceminister zapowiedział ograniczenie nauczania w zakresie prawno-organizacyjnym i rozszerzenie nauczania klinicznego studentów. – Ogólnie w kwestii zmian, które wprowadzamy, jeżeli chodzi o kształcenie, słowem kluczowym jest upraktycznienie nauczania. Wielokrotnie mówiłem, że chcemy zmienić paradygmat z „dostarczania wiedzy” na „dostarczanie wiedzy, kompetencji i umiejętności”. Oczywiście to nie może się odbywać kosztem czegoś – powiedział Bromber. Obok zajęć z komunikacji, przyszli lekarze będą edukowani, jak radzić sobie ze stresem oraz odpowiedzialności za decyzje. – Koncentrujemy się na upraktycznieniu kształcenia. Oczywiście dla nas kluczowym elementem tych nowych standardów jest podkreślenie roli i istoty centrów symulacji medycznych i wprowadzenie jako obowiązkowego egzaminu OSCE, który weryfikuje kompetencje i umiejętności – powiedział wiceminister Bromber. Wyjaśnił, że po egzaminie OSCE (tzw. obiektywnym, strukturyzowanym egzaminie klinicznym) studentów obowiązywałby jeszcze lekarski egzamin końcowy i egzamin specjalizacyjny. – Po tym czekałby lekarzy etap samodoskonalenia zawodowego, który naszym zdaniem również wymaga korekty: zbierania punktów przez lekarzy. Naszym zdaniem ten ostatni etap też wymaga zmian i wprowadzenia rozwiązań projakościowych – dodał wiceminister.

czwartek, 13 kwietnia 2023

Publikacje studenckie

Mamy wielu studentów, którzy interesują się badaniami naukowymi. Oni także, podobnie jak pracownicy naukowi, powinni publikować wyniki swych badań. I tu trafiają na problem pokrycia kosztów publikacji, gdyż uczelnia nie zapewnia im wsparcia w tej mierze. Jak sądzę, ta kwestia wymaga szybkich działań. Musimy pomóc naszym młodszym kolegam adeptom nauki. To leży w żywotnym interesie uczelni, ktoś musi przecież od nas przejąć pałeczkę...

sobota, 8 kwietnia 2023

Wesołych Świąt Wielkanocnych!
Drodzy Czytelnicy, życzę by ten radosny czas napełnił Wasze serca nadzieją i wiarą w lepsze jutro.

środa, 5 kwietnia 2023

Jak nadążyć za zmieniającym się światem?!

Świat nauki zmienia się szybko, tak szybko, że czasem trudno za nim nadążyć. Dotyczy to przede wszystkim meritum badań, postęp jest ogromny. Sądzę, że wiele moich publikacji, które wcześniej przyjęto do druku w dobrych periodykach naukowych dziś nie znazłoby uznania recenzentów i redaktorów. Poziom rośnie, wchodzą coraz nowe technologie, nowe metody badawcze. Jak się znaleźć w tym świecie, jak skutecznie stawać do rywalizacji z całym światem? Pewną barierę stawia także język; generalnie prawie wszystkie publikacje są pisane w języku angielskim i trudno oczekiwać byśmy posiadali jego znajomość taką jak Amerykanie, Anglicy czy Australijczycy. Niemniej wydaje się, że te bariery jakoś da się pokonywać. By sprostać wyzwaniom należy szukać ciekawych pomysłów badawczych lub np. gromadzić duże bazy danych. Ale jest jeden obszar, który stwarza coraz większe bariery w publikowaniu. To koszty pobierane przez wydawcę. Coraz bardziej kurczy się lista pism naukowych, które nie żądają opłaty za publikację. To już jest ogromny, intratny przemysł. Bywa, że koszt opublikowania artykułu to 2-3 tysiące dolarów, Euro, funtów brytyjskich lub franków szwajcarskich. To 10-15 tysięcy złotych! To już nie wystarcza pomysłowość i inwencja. Kilka moch badań opublikowałem w piśmie International Journal of Clinical Practice. Ma ono IF> 2 i 70 punktów ministerialnych. Do niedawna nie pobierano opłaty za publikowane prace, ale gdy przed paroma dniami wysłałem tam swoją kolejną pracę okazało się, że pismo zmieniło wydawcę i teraz pobiera wysoką opłatę. Większość publikacji mojego zespołu udało się zamieścić bezpłatnie ale lista dostępnych pism się szybko zmniejsza. Co dalej, jeśli ten trend się utrzyma za jakiś czas powstanie bariera nie do pokonania. Niebawem zajmę sie jeszcze innym aspektem tego problemu.

wtorek, 28 marca 2023

Przeczytane na stronie internetowej SUM

Poniżej ważne informacje dotyczące sytuacji w polskich uczelniach medycznych. Chciałbym zwrócić uwagę na dwie sprawy:

"...o rozwiązaniach, które pozwolą na zwiększenie liczby nauczycieli akademickich, a także zatrzymanie w murach uczelni dotychczasowych pracowników naukowych"


Jakie to mają być rozwiązania? aktualna sytuacja jest dramatyczna, pauperyzacja pracowników naukowych jest niezaprzeczalnym faktem. Nie są potrzebne słowa, oczekujemy na czyny.

Zakończyliśmy jeden okres ewaluacyjny, ale już rozpoczął się następny. Wciąż jednak nieznane są zasady ewaluacji, którym będziemy podlegać. Dokumenty, które będą je określały, nie są jeszcze dostępne


Jak mamy dobrze pracować w świetle braku powyższych zasad? Takie zasady powinny być znane przed rozpoczęciem każdego okresu ewaluacji.

SUM gospodarzem posiedzenia Komisji Nauki Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych



Opublikowano: 28 marzec 2023
Poprawiono: 28 marzec 2023


W dniach 26 i 27 marca 2023 r. w Katowicach odbyło się kolejne posiedzenie Komisji Nauki Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych (KN KRAUM). W trakcie dwudniowego spotkania prorektorzy do spraw nauki publicznych uczelni medycznych z całego kraju dyskutowali m.in. o działaniach na rzecz rozwoju naukowego, roli uczelni medycznych w obecnej rzeczywistości, a także o zrealizowanej oraz przyszłej ewaluacji działalności naukowej.

Gospodarzem posiedzenia był Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach.

Zaproszenie do udziału w spotkaniu przyjęła m.in. Małgorzata Zadorożna, dyrektor Departamentu Rozwoju Kadr Medycznych Ministerstwa Zdrowia, która w trakcie spotkania mówiła m.in. o rozwiązaniach, które pozwolą na zwiększenie liczby nauczycieli akademickich, a także zatrzymanie w murach uczelni dotychczasowych pracowników naukowych. Wraz z pozostałymi uczestnikami spotkania dyskutowano m.in. o programach stypendialnych dla nauczycieli i powołaniu przez Ministerstwo Zdrowia zespołu, którego zadaniem będzie zidentyfikowanie kluczowych czynników, które doprowadzają do odpływu wykwalifikowanej kadry naukowej. Głos w dyskusji zabrał także prof. dr hab. n. med. Tomasz Szczepański, rektor SUM: - Mamy wielu młodych ludzi, którzy podejmują pracę jako asystenci badawczo-dydaktyczni czy dydaktyczni, ale niestety bardzo szybko z tej pracy rezygnują. Zależy nam więc na stworzeniu takiego mechanizmu, który zachęci młodych absolwentów medycyny do dalszej pracy. Oczywiście dysponujemy szkołami doktorskimi czy też innymi możliwościami rozwoju, ale wiemy również, że przy dobrych warunkach płacowych w służbie zdrowia dla specjalistów wielu młodych lekarzy nie chce kontynuować pracy naukowej czy pracy dydaktycznej. Wszyscy tutaj chcielibyśmy to zmienić - mówił prof. Szczepański.

Wśród najważniejszych, dyskutowanych tematów znalazł się także aspekt ewaluacji działalności naukowej. - Zakończyliśmy jeden okres ewaluacyjny, ale już rozpoczął się następny. Wciąż jednak nieznane są zasady ewaluacji, którym będziemy podlegać. Dokumenty, które będą je określały, nie są jeszcze dostępne. My jako gremium najbardziej zainteresowane tematem rozwoju naukowego uczelni, ale też gremium doradcze chcielibyśmy mieć wpływ na zasady, które będą obowiązywały w kolejnym okresie ewaluacyjnym. Tym bardziej, że jesteśmy świadomi ograniczeń ewaluacji, która się właśnie zakończyła - tłumaczyła prof. dr hab. n. med. Katarzyna Mizia-Stec, prorektor ds. nauki i współpracy międzynarodowej SUM. - Ewaluacja działalności naukowej jest potrzebna, ale powinna uwzględniać specyfikę uczelni medycznych realizujących równocześnie zadania naukowe, dydaktyczne i usługowe - dodała prof. Mizia-Stec.

Gościem spotkania był prof. dr hab. Błażej Skoczeń, przewodniczący Komisji Ewaluacji Nauki w kadencji 2019-2022. Pan Profesor w trakcie swojego wystąpienia mówił m.in. o dotychczasowym procesie ewaluacji nauki w Polsce, a także przedstawił proponowane przez KEN zmiany w systemie.

W posiedzeniu uczestniczyła również Pani dr Anna Budzanowska - pełnomocnik prezydenta Katowic ds. Europejskiej Stolicy Nauki Katowice 2024, przedstawiając idee Katowic - Miasta Nauki oraz fenomen współpracy siedmiu publicznych Uczeni z terenu śląska.

piątek, 17 marca 2023

O zajęciach dydaktycznych

Niedawno rozmawiałem ze studentem wydziału lekarskiego. Rozmowa dotyczyła zajęć klinicznych i ku mojejmu zdziwieniu mój rozmówca poinformował mnie, że w ciągu tygodniowego bloku ćwiczeń na oddziale codziennie zajęcia prowadził inny asystent. Z moich osobistych doświadczeń studenckich wynika, że zawsze zajęcia prowadził jeden pracownik uczelni. Także w czasie mojej pracy w Katedrze Chorób Wewnętrznych i Alergologii oraz w aktualnym miejscu pracy zawsze cykl tygodniowy prowadzi jedna osoba. Taka potrzeba zawsze była dla mnie oczywista, przecież zajęcia z przedmiotów klinicznych mają na cel wprowadzenie studentów w świat działań praktycznych, od wywiadu aż do napisania przez studentów historii choroby. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiłem sądząc, że ten oczywisty warunek jest ujęty w regulaminie studiów. Tak jednak nie jest. Wydaje mi się jednak, że nawet wobec braku takiego wymogu formalnego zasada: jeden blok ćwiczeniowy-jeden prowadzący powinna być żelazna. To w mojej ocenie kluczowy warunek prawidłowości realizacji dydaktyki z przedmiotów klinicznych.

środa, 8 marca 2023

Ze strony internetowej SUM

O jakości kształcenia kadr medycznych. Spotkanie rektorów z ministrem zdrowia.


Opublikowano: 07 marzec 2023
Poprawiono: 07 marzec 2023

Rektorzy uniwersytetów medycznych spotkali się z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim. Głównym tematem były plany dotyczące finansowania, by zwiększyć możliwości kształcenia jak największej liczby medyków. Minister podkreślił jednak, że celem kierowanego przez niego resortu jest nie tylko zwiększenie liczby lekarzy, ale zapewnienie jak najwyższych standardów nauczania.

- Musimy spowodować, żeby jako pacjenci uzyskać pewność, iż wizyta u lekarza, będzie opierała się na najwyższych standardach dostępnej wiedzy - dodał minister Niedzielski.

Resort chce, by studia medyczne dawały nie tylko dobrą perspektywę finansową, ale też poprawić sytuację młodych pracowoników naukowych. Demografia zaś jest nieubłagana, bo średnia wieku medyków, szeregu specjalności, jest bardzo wysoka i brakuje zastępowalności pokoleń. Wiele ważnych, z punktów widzenia zdrowia pacjentów, są to specjalizacje deficytowe.

Niezwykle ważne są statystki dotyczące nakładów na ochronę zdrowia, a te są obiecujące. Np. na rozbudowę infrastruktury medycznej przeznaczono od 2015 roku 5 mln zł (z 1,5 mld zł ).

Rektorzy wspólnym głosem wyrazili opinię, że wykształcenie większej liczby medyków nie może się odbywać kosztem jakości ich wykształcenia.

Dane wysyłającego
Agata Pustułka


Oczekujemy na konkrety, co się zmieni po tym spotkaniu?

wtorek, 7 marca 2023

Rozmowy o polskim życiu uniwersyteckim

Niedawno zamieniłem kilka słów z osobami pracującymi w innych polskich uczelniach medycznych. Opinie są zatrważające; brak normalnego życia akademickiego, kompletna dezintegracja, brak spotkań, rozmów, dyskusji. Zamiast tego mamy spotkania wirtualne, nic nie warte pseudo-dyskusje na platformach do odbywania spotkań dotyczących spraw uczelni. Totalna katastrofa: Ustawa 2.0 dumnie nazwana przez jej twórcę, niejakiego Gowina Konstytucją dla Nauki zapoczątkowała ten proces a pandemia dokończyła dzieła. Ciekaw jestem czy instytucje lub organy państwa czy też inne gremia np. KRASP (Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich) odpowiedzialne za bieg spraw w polskim świecie uniwersyteckim mają świadomość tego co się dzieje?! W każdym bądź razie nic mi nie wiadomo o jakichkolwiek działaniach mogących realnie zmienić bieg spraw. Zamiast tego mamy wysyp nowych tzw. wydziałów lekarskich, biada przyszłym pacjentom, regres i spadek poziomu nauczania jest w mojej ocenie absolutnie nieunikniony. A co myśli Gowin to się pewnie nigdy nie dowiemy...

środa, 1 lutego 2023

List Profesora Dariusza Ziory

Szanowne Panie i Panowie Profesorowie
Drogie Koleżanki i Koledzy

„Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień” tj. pracy zawodowej w Klinice Chorób Płuc w Zabrzu.

W związku z powyższym, po ukończeniu 65 roku życia we wrześniu 2022, nie czekając na koniec kadencji kierownika kliniki do 30.09.2026 zdecydowałem się przejść na wcześniejszą emeryturę z dniem 27.02.2023. Zamierzam przenieść się do córki i wnuków do Warszawy.

Zaszczytem i przyjemnością było poznanie Państwa nie tylko na stopie naukowej, ale i towarzyskiej w trakcie sympozjów, zjazdów, szkoleń i wspólnych wyjazdów.

Życzę Wam zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia (czego mi niestety nieco brakuje) oraz dalszych sukcesów w pracy klinicznej i naukowej.

PS. Nie zrywam oczywiście z pulmonologią, mam nadzieję na dalszą współpracę, spotkania czy wykłady itd. itp…………….




Z poważaniem Dariusz Ziora czyli prosto mówiąc: Wasz Darek

Dariusz Ziora

niedziela, 22 stycznia 2023

List Czytelnika

Dzień dobry, Panie Profesorze! Ciekaw jestem Pana opinii na temat drugiego życia tzw “willi Chruszczowa” czyli opuszczonego od połowy lat 90 dawnego szpitala na Śląskiej w Katowicach. Przy obecnym ogólnym podnieceniu planowanym remontem i ulokowaniem tam Centrum Fizjoterapii SUM zapomina się moim zdaniem o tym, że jest to de facto powrót do stanu z 1995 roku (pomijając szczegółowe przeznaczenie). Czy naprawdę trzeba było przez ponad ćwierć wieku płacić za oświetlenie i ochronę, fundować bezsensowną nie tylko architektonicznie przebudowę z przełomu wieków żeby teraz wrócić do punktu wyjścia? Kto był tam i widział, ten wie, a kto nie był miał okazję dojrzeć w mediach w ostatnich dniach. Zalany, zdewastowany budynek w którym procent “willi Chruszczowa” jest porównywalny z ilością owłosienia na głowie wspomnianego genseka :)) Nie dbano o to tyle lat, ale teraz będzie się reanimować. Czy naprawdę wszystko da się sprowadzić do konfliktu interesów ŚUM jako właściciela obiektu i Lasów Państwowych jako właściciela terenu? Moim zdaniem, jest tu gdzieś ukryta odpowiedzialność konkretnych osób, jak najbardziej wymierna finansowo. Każdy chyba przyzna, że przebudowa ze stanu z 1995 roku do zadań współczesności byłaby o niebo tańsza niż teraz ożywania tego truchła z rozsypującymi się od wilgoci murami. Z wyrazami szacunku P. - stały czytelnik

sobota, 21 stycznia 2023

Filia SUM w Bielsku-Białej

20 stycznia podpisano list intencyjny między naszą uczelnią a władzami samorządowymi Bielska-Białej dotyczący uruchomienia wydziału lekarskiego w tym mieście. To była zaskakująca informacja choć od lat mówiło się o planach powstania takiego kierunku w Bielsku-Białej. Od szeregu lat obserwujemy powstawanie nowych kierunków lekarskich w kraju. Są one tworzone na bazie już istniejących uniwersytetów (np. w Opolu, Kielcach, Zielonej Górze, Rzeszowie czy Olszytnie) lub na bazie innych szkół wyższych (np. w Kaliszu czy Elblągu). Sa także tworzone wydziały prowadzące dydaktykę tylko w trybie płatnym (Warszawa, Kraków, Zabrze). Od początku tego trendu motywowanego potrzebą kształcenia przyszłych lekarzy słyszanych było wiele głosów obaw o jakość procesu dydaktycznego. Studia medyczne od zawsze stawiały wysokie wymagania tak szkołom wyższym jak i samym studentom. Zdrowie jest dobrem najwyższym i oczywista jest konieczność dbania by przyszli lekarze mogli sprostać wysokim oczekiwaniom. Obok sceptyków wątpiących w sens tworzenia nowych wydziałów lekarskich trafiały się także opinie odwrotne; nowe wydziały miałyby stanowiąc konkurencję dla tradycyjnych uczelni przyczynić się do wzrostu poziomu nauczania. Czas pokaże jak to w praktyce będzie wyglądało niemniej trudno oprzeć się wrażaniu, że wyzwania jakie stoją przed nowymi (ale także wcześniej działającymi uczelniami) są trudne do spełnienia. Uczelnie wpisane są w szerszą rzeczywistość, nie są samotną wyspą. Niski poziom finansowania szkolnictwa wyższego, niespotykany wcześniej trend tworzenia wymagań czysto biurokratycznych nie mających wiele wspólnego z prawdziwą jakością uczelni, a także coraz bardziej widoczny brak chętnych do pracy w charakterze nauczycieli akademickich (co także pokłosie niskiego finansowania i skandalicznie niskich wynagrodzeń) to w mojej ocenie najważniejsze czynniki utrudniające działanie szkół wyższych na odpowiednim poziomie. Opisywana inicjatywa utworzenia filii już istniejącej uczelni medycznej jest chyba pierwszym tego rodzaju przykładem w Polsce. Można sądzić, że taka droga stwarza lepsze szanse niż inne ścieżki budowania wydziałów lekarskich. Wykorzystanie doświadczeń zbieranych przez ponad 70 lat działania naszej powinno być atutem. Miemniej opisane wcześniej realia wskazują, że skala wyzwań jest ogromna a możliwości ograniczone przez czynniki zewnętrzne.

niedziela, 15 stycznia 2023

Wspomnienie o Profesorze Przemysławie Jałowieckim

Wczoraj zmarł Profesor Przemysław Jałowiecki, były Rektor naszej uczelni. Od lutego 2008 roku czyli już 15 lat prowadzenia bloga wielokrotnie zamieszczałem wspomnienia o osobach, które odeszły z grona aktualnych lub byłych pracowników uczelni. Tworzyli oni jej historię i należy się im pamięć. Profesor Jałowiecki był Rektorem naszego uniwersytetu przez dwie kadencje. W minionych latach spotykaliśmy się często na płaszczyźnie zawodowej, zwykle na posiedzeniach Senatu, którego członkiem byłem przez dwie kadencje. W 2012 roku, gdy po raz trzeci startowałem w wyborach rektorskich kandydował także Profesor i wygrał te wybory. Swą funkcję pełnił dwie kadencje. Nasze poglądy w wielu kwestiach dotyczących problemów akademickich często różniły się ale Profesor Jałowiecki prezentował odpowiednią postawę, spełniajacą wymagania uniwersyteckie. Rożnić się nie oznacza traktować się nawzajem, jako wrogów. Można się spierać, dyskutować i zachować normalne relacje międzyludzkie. Jakże to odmienna postawa do powszechnie obserwowanych zwyczajów w polskim życiu publicznym. Chciałbym w tym miejscu opisać pewne wydarzenia sprzed lat, gdyż zawsze najlepiej sięgnąć do pamięci by pokazać postać człowieka. Po wyborach z kwietnia 2012 roku zostałem zaproszony do dziekantu Wydziału Lekarskiego w Zabrzu na rozmowę z ówczesnym Dziekanam Profesorem Królem. Zostałem poinformowany, że mój Zakład Chorób Metabolicznych Kości, który był pierwszą tego rodzaju jednostką w polskich uczelniach medycznych powołaną do życia w 2001 roku z mojej inicjatywy, zostanie zlikwidowany. Usłyszałem, że w zasadzie ten zakład nie jest potrzebny i nic nie wnosi do dorobku uczelni. Profesor Król został we wspomnianych wyborach wybrany na stanowisko Prorektora i jego przełożonym miał być w nowym roku akademickim Rektor Jałowiecki. Zarzuty postawione przez Dziekana nie miały żadnych merytorycznych podstaw, w zakładzie prowadzono zajęcia dydaktyczne a dorobek naukowy był znaczący. Ale ogary poszły w las, punkt o likwidacji Zakładu został umieszczony w programie czerwcowej Rady Wydziału. Ostatnią nadzieję pokładałem w Rektorze-Elekcie Profesorze Jałowieckim. Poprosiłem o spotkanie i interwencję. Formalnie Profesor nie miał kompetencji by odwrócić bieg spraw, jako Rektor mający zacząć urzędowanie od nowego roku akademickiego nie dysponował żadnymi narzędziami mogącym być zastosowanymi wobec decyzji Dziekana. Mógł także potraktować mnie odmownie czy wręcz wrogo (co byłoby normą dla zwyczajów typowych dla naszej uczelni z okresów władzy rektorskiej Profesor Małeckiej-Tendery), jako niedawnego kontrkandydata w wyborach rektorskich. Ale tak się nie stało, Profesor stanął w mojej obronie i zmusił Dziekana do usunięcia tego punktu w programu obrad. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie! Ta sytuacja pokazuje klasę człowieka zdolnego do działań godnych funkcji Rektora, postawy wolnej od małości i zacietrzeźwienia. Dziękuję Panie Profesorze!