sobota, 31 października 2009
środa, 28 października 2009
Z posiedzenia Senatu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego
Program dzisiejszego posiedzenia Senatu był wyjątkowo obszerny. Jednak w moim przekonaniu to nie sprawy personalne były najważniejsze. Jak już bywało w przeszłości najistotniejsze kwestie poruszono w ostatnim punkcie programu „Wolne wnioski”.
Pani Rektor przedstawiła pewne informacje dotyczące szkół wyższych w Polsce oraz naszej uczelni. Trwają przygotowania do reformy szpitali klinicznych w skali krajowej; wśród podnoszonych postulatów znajdują się także potrzeby finansowe tych szpitali. W dyskusji zwróciłem uwagę, że bez ustawowego zagwarantowania finansowania szpitali uniwersyteckich ich pozycja w konkurencji ze innymi szpitalami pozostanie słaba jak dotąd. W ostatnim rankingu Rzeczpospolitej z 20 października w pierwszej setce znalazło się tylko 8 szpitali uniwersyteckich w tym żaden naszej uczelni. Niestety, według słów Pani Rektor, w przygotowywanych zapisach brak jest takich gwarancji finansowych, co w mojej ocenie skazuje te zamierzenia na niechybne niepowodzenie.
We fragmencie dotyczącym naszej uczelni zwrócono uwagę na porażkę w konkursie na środki unijne; z naszego regionu 10 uzyskało finansowanie, a 22 tworzą tzw. listę rezerwową,
na której zajmujemy 17 miejsce - kolejna porażka.
Ważne były informacje dotyczące przeniesienia klinik alergologii i endokrynologii do Katowic; zgodnie z informacjami przekazanymi przez Prof. E. Małecką-Tenderę wszystko jest w najlepszym porządku i kliniki funkcjonują prawidłowo. Postawiłem pytanie (podobnie jak na ostatniej Radzie Wydziału w Zabrzu) czy na pewno procedura translokacji była zgodna z obowiązującym w Polsce porządkiem prawnym. Gdy uzyskałem odpowiedź twierdzącą przytoczyłem art. 36A Ustawy z Zakładach Opieki Zdrowotnej brzmiący:
Tworzenie, przekształcenie i likwidacja publicznego zakładu opieki zdrowotnej następuje
w drodze rozporządzenia właściwego organu administracji rządowej albo w
drodze uchwały właściwego organu jednostki samorządu terytorialnego, chyba, że
przepisy ustawy lub przepisy odrębne stanowią inaczej, uwzględniając w szczególności
sprawy wskazane w art. 38 i 43 ustawy.
1. Tworzenie, przekształcenie i likwidacja publicznego zakładu opieki zdrowotnej,
dla którego podmiotem, który utworzył zakład jest publiczna uczelnia
medyczna lub publiczna uczelnia prowadząca działalność dydaktyczną i
badawczą w dziedzinie nauk medycznych albo Centrum Medyczne Kształcenia
Podyplomowego, następuje odpowiednio w drodze uchwały senatu
właściwej publicznej uczelni medycznej lub publicznej uczelni prowadzącej
działalność dydaktyczną i badawczą w dziedzinie nauk medycznych albo
zarządzenia dyrektora Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego.
W naszej uczelni taka uchwała nie została podjęta zatem trudno mówić o procedurze zgodnej z prawem. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że podobna procedura (bez zgody Senatu) była zastosowana gdy przenoszono klinikę chirurgii szczękowo-twarzowej z Zabrza do Katowic, a decyzja o translokacji była zaaprobowana przez Komisję Senacką ds. spraw szpitali klinicznych oraz Rady Społeczne obu szpitali. Poza tym Ministerstwo Zdrowia wyraziło zgodę na przenosiny. Niemniej Pani Kanclerz przyznała, że z inicjatywy Ministerstwa Zdrowia toczy się procedura administracyjna związana z brakiem zgody Senatu na przeniesienie obu klinik do Katowic. Według niej Ministerstwo wyda zalecenie by w przyszłości takie przekształcenia szpitali klinicznych zawsze były zaaprobowane przez Senaty uczelni.
Uzyskane informacje wskazują, że co prawda nie zastosowano się do litery prawa (vide powyżej), ale nikt nie ma zamiaru zmieniać tej decyzji. Polityka faktów dokonanych święci triumfy (chyba, że ministerstwo jednak zmieni swą wcześniejszą decyzję podjętą bez zachowania trybu ustawowego).
Dla mnie to bardzo niepokojący sygnał; można falandyzować prawo bez żadnych konkretnych reperkusji.
Po co są ustawy, po co regulacje prawne?
Pomyślmy, ministerstwo akceptuje decyzje władz uczelni podjęte bez zgody Senatu, ale w przyszłości tak nie ma być. Interpretacja prawa zależy od bliżej nieznanych okoliczności?
Są lepsi i gorsi?
Prawo stosuje się wybiórczo?
Czy Polska to państwo prawa?
A poza tym, jako Senator wybrany w demokratyczny sposób przez społeczność akademicką mego wydziału nie miałem możliwości wykorzystania ustawowego prawa do wyrażenia swego poglądu w głosowaniu dotyczącym tak ważnej kwestii jak przekształcenie szpitala klinicznego. To zagraża demokracji uniwersytetu i odbiera podmiotowość najważniejszemu organowi kolegialnemu uczelni, Senatowi.
Po ta fikcja? Może lepiej rozwiązać Senat, jako zbędny balast?
wtorek, 27 października 2009
O pieniądzach (naszych) słów parę
Przypominamy najważniejsze fakty, o działaniach NSZZ „Solidarność” dotyczące realizacji podwyżek, należnych pracownikom Uczelni Medycznych w roku 2009.
- 16 kwiecień br spotkanie delegacji Krajowej Sekcji Nauki NSZZZ Solidarność z Panem Ministrem Adamem Fronczakiem.
- 17 kwiecień Krajowa Sekcja Nauki kieruje pismo do Pani Minister Zdrowia Ewy Kopacz, aby pieniądze z rezerwy budżetowej, wcześniej przekazane Ministerstwu Zdrowia skierowane były na podwyżki a nie na zaległe zobowiązania.
- Dzięki naszym staraniom na 45 posiedzeniu Sejmu w dniu 1 lipca 2009 była interpelacja posłów: Pani Marii Nowaki panów Witolda Czarneckiego i Andrzeja Ćwierza skierowana do Prezesa Rady Ministrów dotycząca podwyżek dla pracowników uczelni medycznych.
- 2 lipiec spotkanie przedstawicieli uczelni medycznych u Ministra Fronczaka w którym informujemy, że w żadnej uczelni medycznej nie przewidywane są podwyżki, gdyż rektorzy wraz z przekazana kwotą nie dostali jednoznacznej informacji że są to środki na podwyżki.
- 3 września Krajowa Sekcja Nauki kieruje pismo na ręce Pani Poseł Krystyny Łybackiej - Przewodniczącej Podkomisji Stałej d/s Nauki i szkolnictwa wyższego zawierające informację o braku podwyżek w uczelniach medycznych, co skutkuje zorganizowaniem w dniu 22 października posiedzenia Podkomisji Stałej ds.. Nauki i Szkolnictwa Wyższego (Komunikat z posiedzenia Podkomisji w załączeniu).
Komunikat z posiedzenia podkomisji stałej ds. Nauki i szkolnictwa wyższego Komisji Edukacji , Nauki i Młodzieży, które odbyło się 22 października br.
Tematem posiedzenia komisji było: „Rozpatrzenie informacji Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz informacji Ministra Zdrowia na temat rozdysponowania i wykorzystania w roku 2009 środków budżetu państwa na finansowanie Uczelni medycznych, ze szczególnym uwzględnieniem środków z rezerwy celowaej przeznaczonych na wzrost wynagrodzeń pracowników”
Posiedzenie prowadziła Przewodnicząca Podkomisji Pani Poseł Krystyna Łybacka.
Wśród zaproszonych gości udział wzięli:
- Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego reprezentował Podsekretarz Stanu prof .dr hab. Witold Jurek.
- Ministerstwo Zdrowia: Dyrektor Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Pan Roman Danielewicz i Podsekretarz Stanu Pan Cezary Rzemek. - Konferencję Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych - Przewodnicząca
prof. dr hab. Ewa Małecka-Tendera wraz z Kanclerzem Śląskiego Uniwersytetu
Medycznego panią Bernadetą Kuraszewską. - Krajową Sekcję Nauki NSZZ Solidarność - Pan Janusz Sobieszczański.
- Uczelnie Medyczne: prof. Aleksandra Kochańska-Dziurowicz, Śląski
Uniwersytet Medyczny i dr n farm Tadeusz Librowski – Collegium Medicum UJ.
Spotkanie prowadzone pod przewodnictwem Pani prof. Krystyny Łybackiej było konstruktywne, rzeczowe i przebiegało bardzo sprawnie.
Pani Przewodnicząca poprosiła Pana Ministra Witolda Jurka o wyjaśnienie jak przebiegał proces podwyżek w uczelniach polskich. Do wszystkich rektorów uczelni podległych MN i Sz W, wraz z przekazanymi środkami finansowymi zostały skierowane pisma z informacją, że środki te mają być przeznaczone na podwyżki. Kolejne wyjaśnienie w tej sprawie składał podsekretarz Cezary Rzemek; informując, że na prośbę Rektorów Uczelni medycznych, którzy upominali się o niezrealizowane zobowiązania finansowe na inwestycję z roku 2008, minister finansów wcześniej wyasygnował kwotę 58.510.000 zł, która została odpowiednio podzielona i przekazana Uczelniom medycznym. Jednak dołączona treść pisma nie wskazywała jednoznacznie, że kwoty te mają być przeznaczone na podwyżki, chociaż według niego Rektorzy mogli w oparciu o otrzymane pismo dokonać podwyżek uposażeń pracowniczych. To zostało również potwierdzone w wystąpieniu pani Rektor Ewy Małeckiej-Tendery. Janusz Sobieszczański w swoim wystąpieniu stwierdził, że nie może pewna grupa społeczności akademickiej być finansowo pokrzywdzona. Na pytanie Pani
Przewodniczącej czy Ministerstwo Zdrowia ma możliwości dodatkowego przekazania 58 mln zł uczelniom medycznym na podwyżki – odpowiedź była wymijająca.
Pani Przewodnicząca zwróciła się do posłów z propozycja podjęcia uchwały, aby skierować do Premiera dezyderat informujący go o złamaniu Ustawy Budżetowej, a pieniądze na podwyżki w uczelniach medycznych zostały przeznaczone na inny cel. Wtedy przedstawiciel MZ powiedział, że w sierpniu zostało do Rektorów Uczelni medycznych skierowane pismo informujące, że przekazane pieniądze należy przeznaczyć na podwyżki. Przewodnicząca KRAUM – prof. Ewa Małecka-Tendera stwierdziła, że jeżeli Rektorzy Uczelni medycznych dostaną takie pismo to wypłacą oczekiwane podwyżki. Prof. Aleksandra Kochańska-Dziurowicz odczytała pismo z dnia 17 kwietnia skierowane przez KSN NSZZ „SOLIDARNOŚĆ” na ręce Pani Minister Kopacz, aby do czasu podjęcia decyzji przez Panią Minister Kudrycką na co mają być przeznaczone pieniądze, Ministerstwo Zdrowia wstrzymało przekazywanie ich Uczelniom medycznym.
W podsumowaniu posiedzenia Komisji, Pani Przewodnicząca Krystyna Łybacka oczekuje:
- Od Ministerstwa Zdrowia na kopię:
- Pisma skierowanego w sierpniu b.r. do Rektorów Uczelni medycznych.
- Bieżącego pisma skierowanego do Rektorów Uczelni medycznych o przeznaczeniu pieniędzy na podwyższenie uposażeń pracowniczych.
- Od Rektorów Uczelni medycznych na wywiązanie się z nałożonych w tej kwestii obowiązków.
- W przypadku nieprzesłania przez MZiOS do Rektorów Uczelni medycznych, pisma wyjaśniającego że dotacje, które Uczelnie otrzymały w b.r. mają być przeznaczone również na podwyższenie uposażeń pracowniczych, zostanie skierowany dezyderat do Premiera RP.
Komunikat przygotowali:
Aleksandra Kochańska–Dziurowicz
Tadeusz Librowski
poniedziałek, 26 października 2009
Śląski Uniwersytet Medyczny w obiektywie - Akademickie Centrum Medyczne (część 3.)
Historia tego miejsca sięga lat siedemdziesiątych. Wtedy narodził się pomysł budowy szpitala na pograniczu Gliwic i Zabrza. Tzw. szpital Gliwice-Zabrze miał wypełnić lukę w bazie szpitalnej obu miast. Ale po jakimś czasie budowa stanęła, ale pozostał po niej ogromny obiekt. Po długim czasie dzięki koncepcji wprowadzenia tego szpitala w ramy naszej uczelni wydawało się, że uda się uratować gmach od nieuchronnej zdawałoby się zagłady. W czasach sprawowania urzędu Rektora przez Prof. Zbigniewa Religę wykreowano fantastyczną wizję rozwoju, rozmach był niesamowity, szklane domy w Zabrzu, biednym, robotniczym mieście. Przystąpiono do prac budowlanych, najpierw budżet państwa miał pokryć koszty tej gigantycznej inwestycji, a gdy zablokowano tę ścieżkę uczelnia zaciągnęła kredyt. Pieniądze szybko się skończyły, bańka mydlana prysła.
Pozostał ogromny budynek i długi do spłacenia. Mimo, iż od decyzji o wstrzymaniu budowy minęły lata uczelnia nadal jest właścicielem ACM i ponosi koszty jego utrzymania. Czasem pojawiają się fantastyczne doniesienia prasowe o przyszłych losach obiektu, np. pisano o możliwości umiejscowienia tu więzienia!
Popatrzmy jak to wygląda dziś…to szyderstwo historii… Śląski Szpital Przyszłości…
Z dzisiejszej perspektywy nie jest tak bardzo istotne czy sam pomysł był nieodpowiedzialną mrzonką, zamierzonym oszustwem czy po prostu ludzkim błędem. To jest przedmiotem postępowania sądowego i być może poznamy wkrótce werdykt oparty na setkach dokumentów.
Dziś musi martwić fakt, że aktualne władze uczelni nie potrafią rozwiązać problemu ACM poprzez jego sprzedaż. Planowana budowa ACM spowodowała całkowite wstrzymanie jakichkolwiek remontów w obiektach Wydziału w Zabrzu i spowodowała poważne kłopoty całej uczelni. Dziś w Wydziale Zabrzańskim zbieramy owoce wieloletnich zaniedbań. Pieniądze pozyskane ze sprzedaży ACM powinny w przeważającej części być przeznaczone na potrzeby tego wydziału, a bez takiego zastrzyku gotówki dalsze jego funkcjonowanie to będzie tylko marna egzystencja bez czytelnych perspektyw.
sobota, 24 października 2009
Ranking szpitali wg Rzeczpospolitej
W numerze z 20 października opublikowano wyniki najnowszego rankingu polskich szpitali. W kategorii publicznych szpitali wielospecjalistycznych i onkologicznych w pierwszej setce znalazło się zaledwie 8 szpitali klinicznych (z Łodzi, Lublina, Białegostoku i Szczecina). To pokazuje skalę kryzysu w jakim znajduje się aktualnie medycyna akademicka; niedostosowanie finansowania do wymagań stawianym tym szpitalom i brak wsparcia organów założycielskich zepchnęły te szpitale na koniec stawki.
Na liście stu szpitali nie znajdujemy żadnego szpitala klinicznego z naszej uczelni.
Także w kategorii szpitali monospecjalistycznych nie ma szpitali naszego uniwersytetu, a małym pocieszeniem mogą być czołowe lokaty szpitali śląskich (piekarska „urazówka” i siemianowicka „oparzeniówka”) i trzecie miejsce Śląskiego Centrum Chorób Serca (w tym szpitalu znajdują się kliniki naszej uczelni).
piątek, 23 października 2009
czwartek, 22 października 2009
Profesor Józef Dzielicki wraca do pracy
Dziś, zgodnie z sentencją wyroku sądowego wrócił do pracy. Cała ta sprawa jest niezwykle przykra i bolesna; świadczy o głębokim kryzysie naszej uczelni. Nie musimy, a nawet nie możemy prezentować zawsze takie samo stanowisko w różnych sprawach, ale nasze problemy powinniśmy rozstrzygać wewnątrz uczelni, a nie na sądowej wokandzie.
Mam nadzieję, że konflikt, który nie przysporzył naszej uczelni chluby kończy się definitywnie, a Profesor Dzielicki spokojnie dotrwa na stanowisku ordynatora i kierownika kliniki do emerytury.
środa, 21 października 2009
Głos autora bloga
Panie Profesorze! I na takiej zawiści, nienawiści i osobistych urazach chce Pan oprzeć odnowę moralną uczelni?!
Za chwilę zaczną palić czarownice i gonić czarne koty po ulicach.
Takich partnerów to nie miał nawet Kaczyński w koalicji z Samoobronną i LPR.
21 październik 2009 15:09
To tekst komentarza anonimowego Czytelnika przesłany do krótkiej informacji z 21.10 pokazującej liczbę odwiedzających blog.
Ku memu zdumieniu do tego tekstu nadeszło 20. komentarzy, wszystkie w zasadzie dotyczyły Kliniki Okulistyki. Atmosfera dyskusji była gorąca, a prezentowane poglądy rozbieżne. W mojej ocenie emocje biorą górę nad logiką i spokojną analizą sytuacji. Wszystkie komentarze zostały zamieszczone choć niektóre wydały mi się mało merytoryczne. Nie jestem cenzorem, zatrzymuję tylko komentarze obraźliwe lub zawierające słowa powszechnie uznane za niecenzuralne.
Nie czuję się powołany do ferowania wyroków i osądzania poglądów kogokolwiek, komentuję czyny. Ale tym razem zmuszony jestem do zabrania głosu. Ostatecznie przekonał mnie wyżej przytoczony komentarz. Jego autor w makiweliczny sposób usiłuje zafałszować rzeczywistość. To prawda, że te dwadzieścia komentarzy zawiera różne emocje, że „wylała” się ludzka krzywda, może nawet nienawiść. Ale pytam dlaczego tak się stało? Dlaczego chyba zgrany dotąd zespół ludzi jest targany tak skrajnymi emocjami? A może specjalnie skrywali wzajemną niechęć i teraz dają temu wyraz?
Nie, proszę państwa, to efekt działania władz Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Pośpieszne, niezrozumiałe dla społeczności akademickiej ruchy zmierzające do przeniesienia dwóch klinik z Zabrza do Katowic natrafiły na opór społeczny. Lekceważenie poglądów innych niż własne, manipulacja, niedopuszczenie do dyskusji w organach kolegialnych uczelni, podeptanie praw związkowych, wykpienie władz rządowych (w postaci mediatora ministerialnego oraz Ministerstwa Zdrowia) i wojewódzkich (decyzja o przeniesieniu klinik zapadła w trakcie trwania mediacji z udziałem W-ce Wojewody), a także niedopuszczalny krok w postaci dyscyplinarnego zwolnienia z pracy lidera protestu pracowników dały efekty jakie dziś obserwujemy.
Pracownicy stali się przypadkowymi ofiarami konfliktu, zostali wplątani mimo własnej woli w grę niezrozumiałych dla nich interesów. W obliczu zagrożenia egzystencji ekonomicznej niektórym z nich puściły nerwy, ale czy to oznacza, że ofiary można obrażać? Za chwilę okaże się, że winnymi konfliktu byli sami pracownicy z Ceglanej…
Proszę Państwa, stara maksyma mówi: dziel i rządź! Tak właśnie sprytnie działają niektórzy spośród Was (lub podstawieni, profesjonalni manipulatorzy), piszą komentarze, by Was poróżnić i skłócić, by było łatwiej doprowadzić do końca plan, którego realizacja przecież dopiero się rozpoczęła.
Apeluję o spokojną dyskusję.
Metody manipulacji społecznej są stosowane od wieków, a dziesięciolecia panowania najlepszego z systemów, gdy manipulacja była chlebem powszechnym powinny nas nauczyć ostrożności i umiaru.
Kto jest odpowiedzialny za stan polskich uniwersytetów?
Niedawno głośnym echem odbił się spór między Minister Nauki B. Kudrycką, a rektorami polskich uczelni. „Rektorzy domagają się publicznych wyjaśnień od Barbary Kudryckiej”, „Decyzja minister jest bulwersująca” - to niektóre tytuły prasowe. Poszło o projekt zmian systemowych w polskim szkolnictwie wyższym. Ministerstwo Nauki rozpisało przetarg na opracowanie takiego projektu i wg Pani Minister oferta konsorcjum rektorów nie spełniła warunków przetargu. Rektorzy poczuli się pominięci, uważają, że nie sposób zmieniać polskich uniwersytetów bez znaczącego udziału rektorów i niezależnie od działań ministerstwa przygotowują własny dokument. Zatem przyszła strategia rozwoju ma szanse być pochodną obu projektów. Niemniej powstał konflikt niekoniecznie pomocny przy podejmowaniu próby rzeczywistych reform. Czy naprawdę projekt reformy przygotowany przez ministerstwo będzie przełomem? Czy można dokonać takich zasadniczych zmian bez bezpośredniego udziału środowiska uniwersyteckiego? A może rektorzy tak naprawdę nie życzą sobie prawdziwych zmian?
Można postawić wiele pytań, ale jako pewnik można uznać stwierdzenie, że dobrze funkcjonujące, nowoczesne uniwersytety to jeden z filarów cywilizacyjnych współczesnego państwa.
Na tle zmian jakie wystąpiły w kraju po 1989 roku w różnych obszarach życia uczelnie ciągle zostają daleko w tyle. A świat nam szybko ucieka. Próba reform podejmowana przez Ministerstwo Nauki, zakładając jej głęboki, spójny charakter z pewnością jest potrzebna. Powstały konflikt na linii Ministerstwo – rektorzy pokazuje nakładanie się kompetencji. Jak pogodzić ze sobą gwarantowaną ustawowo autonomię uczelni z koniecznością reform? Z drugiej strony uczelnie są naszym wspólnym dobrem i z punktu widzenia interesu publicznego część odpowiedzialności za ich kształt ponoszą instytucje państwowe. Moje własne obserwacje życia akademickiego jednoznacznie wskazują na potrzebę szybkich i gruntownych reform. Nie kosmetyki, ale także nie rewolucji. Środowisko akademickie liczy na etapowe, ale szybkie i zdecydowane zmiany zbliżające nas do standardów światowych i europejskich. Dalsze konserwowanie wzorców z minionej epoki spycha nas na koniec cywilizacyjny współczesnego świata. A im później zaczniemy zmieniać nasze uniwersytety tym dłuższa będzie droga.
W tym miejscu chciałbym opisać pewne spotkanie, które miało miejsce przed paru laty w Gliwickim Ratuszu, w czasie którego dyskutowano o tzw. Strategii Lizbońskiej. Jednym z prowadzących był profesor J. Buzek, wówczas były premier. Na moje pytanie dlaczego polskie uczelnie zostały w tyle za innymi instytucjami publicznymi J. Buzek odpowiedział, że uczelnie posiadają autonomię i władze państwowe nie mogą im nic narzucić. Ten pogląd najpewniej był pochodną doświadczenia z czasu pełnienia funkcji premiera RP, ale przecież J. Buzek jest także naukowcem i profesorem rozumiejącym potrzebę przeprowadzenia zasadniczych zmian. Sztuka polega na tym by nie ingerując w autonomię uczelni dokonać skoku jakościowego. Czy można to osiągnąć bez uzyskania porozumienia na linii władze państwowe – środowisko akademickie? Z pewnością nie, warunkiem powodzenia jest umiejętność wspólnego działania. A polskie uniwersytety nie mają już czasu, ostatnie dwudziestolecie zostało zmarnowane i prawdziwe reformy są absolutną koniecznością w imię polskiego udziału w nauce światowej.
Skoro niezbędne zmiany nie zostały przeprowadzone to można wysunąć tezę, że nie było takiej woli i/lub umiejętności porozumienia zarówno po stronie władz państwowych jak i w gremiach uniwersyteckich.
Opisywany na początku tekstu konflikt jest bardzo niepokojący, zgoda buduje, niezgoda rujnuje!
Czy Pani Minister wystarczy determinacji reformatorskiej?
Czy rektorzy zrozumieją, że bez zdecydowanych ruchów nasze szkoły wyższe będą się nieuchronnie oddalały od świata?
Ten tekst został napisany jakiś czas temu, życie idzie dalej i poniżej przytaczam niedawny artykuł dotyczący tego samego zagadnienia.
Jak uzdrowić uczelnie? Obrady rektorów w Krakowie
wtorek, 20 października 2009
50 137
To jest liczba wejść od 15 lipca 2009, co daje liczbę 263 osób dziennie, dziękuję za zainteresowanie.
W ostatnim okresie najwięcej Czytelników śledziło dochody kanclerzy uczelni medycznych, ale wczorajsza liczba odwiedzających blog przekraczająca pół tysiąca pokazuje, że warto sięgnąć do informacji z przeszłości. Nie sposób zrozumieć teraźniejszości bez wiedzy dotyczącej najnowszej historii.
niedziela, 18 października 2009
Powrót do przeszłości – o tajnym współpracowniku Służby Bezpieczeństwa, lekarzu z Zabrza
Na blogu prezentowałem małe fragmenty mej teczki prowadzonej przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa (patrz 2.02.09). Byłem obserwowany od jesieni 1980 do 1.08.1985. Znaczna część informacji na mój temat pochodziła od TW (tajnego współpracownika) o pseudonimie Anatom. Usiłowałem go zidentyfikować, ale okazało się, że jego teczka nie znajduje się w ocalałych zasobach SB. Szukałem Anatoma parę lat i otrzymałem odpowiedź od Prezesa IPN J. Kurtyki, że nie można zidentyfikować tej osoby z powodu zniszczenia jego teczki personalnej. Z analizy dokumentów jakie SB zebrała na mój temat wynikało, że Anatom to ktoś z Zabrza, najpewniej lekarz pracujący, przynajmniej do połowy lat dziewięćdziesiątych w SK-1 w Zabrzu. I gdy wydawało się, że nigdy nie uda się zdemaskować Anatoma szczęście się do mnie uśmiechnęło. Dzięki wieloletnim staraniom o ujawnienie tożsamości Anatoma sporo osób wiedziało o istnieniu takiego TW i ktoś przeglądając archiwa IPN przypadkowo trafił na dokument rejestracji Anatoma, jako TW. Dowiedziałem się o tym od mego przyjaciela, który wysłał mi sms-a w czasie urlopu letniego. Przytoczę jego treść: „Zrób sobie chwilę przerwy, odpręż się, usiądź i koniecznie wypij sznapsa bo wkrótce otrzymasz wiadomość z tajnych archiwów bezpieki”. Za moment przyszedł drugi sms z danymi Anatoma.
Uważam, że moim obowiązkiem jest ujawnienie posiadanej informacji. Każdy sam oceni postawę Anatoma, notabene byłego studenta z mojej grupy dziekańskiej z czasów studenckich. Obok dokumentów otrzymanych z IPN przedstawiam także jeden z licznych donosów jakie na mnie złożył Anatom.
Anatom donosił nie tylko na mnie, załączam także kserokopie donosów na Profesora Zbigniewa Religę, byłego Rektora naszej uczelni oraz dr med. Zenona Halabę, pierwszego przewodniczącego Niezależnego Zrzeszenia Studentów Śląskiej Akademii Medycznej z 1980 roku.
Kliknięcie na poniższe miniatury spowoduje powiększenie tekstu.
Tajny Współpracownik ANATOM
Donos Anatoma na Wojciecha Pluskiewicza (kryptonim MURZYN)
Donos Anatoma na profesora Religę (kryptonim UNIKAT)
Donos Anatoma na doktora Halabę (kryptonim NEGAT)
sobota, 17 października 2009
piątek, 16 października 2009
Z posiedzenia Rady Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-dentystycznym
Ważnym punktem posiedzenia Rady Wydziału z 15 października br. była dyskusja dotycząca pracy naukowej. Wyniki naukowe to podstawowy czynnik brany pod uwagę przy ocenie każdej szkoły wyższej. Na zaproszenie Dziekana Wydziału Prof. W. Króla kwestie dotyczące pracy naukowej przedstawił Prorektor ds. Nauki Prof. J. Duława. Po tym wystąpieniu, obejmującym m. in. zestawienie dla poszczególnych wydziałów punktacji wg skali IF i liczbę wniosków oraz grantów naukowych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wywiązała się dyskusja. Nie wchodząc w szczegóły, obraz jaki się wyłania jest dość pesymistyczny. Zainteresowanie prowadzeniem badań naukowych wśród pracowników jest coraz mniejsze, część środków przeznaczanych na naukę pozostaje niewykorzystanych, jest coraz mniej młodych pracowników nauki, a praktyka prowadzenia grantów naukowych natrafia na szereg trudności natury organizacyjno-biurokratycznych. Znamienne były kwestie podniesione przez Prof. W. Grzeszczaka i Prof. A. Sieronia. Pierwszy z nich zapytał Prorektora co ma uczynić z drogim sprzętem do prowadzenia badań naukowych, który znajduje się w katedrze w sytuacji potrzeby wkroczenia serwisu. Urządzenia do prowadzenia badań naukowych zostały w ostatnich latach mocą rozporządzenia wewnątrzuczelnianego przekazane przez uczelnię szpitalom klinicznym, a te z kolei nie są zainteresowane prowadzeniem badań naukowych. Prof. A. Sieroń podniósł problemy z prowadzeniem grantów we współpracy innymi uczelniami i niemożność przekazania do jego kliniki sprzętu do prowadzenia badań.
Na oba pytania nie padły satysfakcjonujące odpowiedzi.
Nie wchodząc w szczegóły dotyczące kwestii podnoszonych przez dyskutantów, widać wyraźny kryzys w zakresie nauki. Oczywiście problem jest bardzo złożony, np. niektóre regulacje prawne obowiązujące w kraju mogą stwarzać pewne trudności, ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że wiele obszarów będących w gestii uczelni nie funkcjonuje prawidłowo.
- Jak władze uczelni mogły przekazać urządzenia do prowadzenia badań szpitalom klinicznym?
- Gdzie jest młoda kadra naukowa?
- Gdzie podziała się atmosfera naukowa?
- Jak odbudować etos nauki?
Na koniec posiedzenia Rady Wydziału zapytałem Dziekana o status klinik alergologii i endokrynologii po ich translokacji do Katowic, gdyż wg doniesień prasowych działają one nielegalnie. Dziekan Prof. W. Król stwierdził, że cała sprawa służy tylko zwiększaniu nakładu Gazety Wyborczej, a kliniki funkcjonują jak najbardziej w zgodzie z obowiązującym prawem. Obecny na sali Prorektor ds. Klinicznych Prof. P. Jałowiecki potwierdził opinię Dziekana.
środa, 14 października 2009
O mobbingu w polskich uczelniach
wtorek, 13 października 2009
Ciekawe spostrzeżenia czytelnika
Wracając jeszcze do inauguracji. Otóż wszystkie upadajace "demokracje wschodu" zawsze umiały zapewnić sobie wiwatujące na ich cześć tłumy poparcia. Pokazuje to telewizja. Im większy kolos na słomianych nogach, tym większe rzesze wiwatujących na caść rządzących tłumów poparcia. Taka jest prawidłowość. Tymczasem baczny obserwator zauważy, że grono samodzielnych pracowników nauki oraz pomocniczych było mocno uszczuplone, oficjalnych gości jakby drugi garnitur, dużo natomiast nieznanych twarzy (młodzieży i ich rodzin) nieświadomych tej szarej i smutnej rzeczywistości, o której wspominał Pan Profesor.
poniedziałek, 12 października 2009
Wyniki Lekarskiego Egzaminu Państwowego, wrzesień 2009
Wyniki wrześniowego egzaminu młodych lekarzy przedstawia tabela poniżej. Obok ostatnich danych zamieszczam także analogiczne wyniki z wiosny br. oraz jesieni 2008. Suma lokat poszczególnych uczelni z trzech ostatnich egzaminów uśrednia ocenę i umożliwia bardziej obiektywne spojrzenie na poziom dydaktyki w polskich uczelniach medycznych (ostatnia kolumna). Zdecydowanie liderem jest uczelnia gdańska (sumaryczna wartość lokat 5), za nią ze sporą stratą plasuje się UM ze stolicy (10), nieco gorsze są Wrocław (13), Szczecin (14) i UJ (16), grupę średniaków tworzą Lublin (19), Bydgoszcz (19), nasza uczelnia (20) i Poznań (21), a zdecydowanie najsłabsi są koledzy z Łodzi (29) i Białegostoku (32).
Pozycja naszej uczelni jest niestety bliżej końca niż początku stawki.
Wróćmy do bieżących wyników; Gdańsk ciągle na czele (jak oni to robią?!), my na 7. miejscu (2. miejsca gorzej niż wiosną), niezmiennie najsłabsi są młodzi lekarze z Łodzi i Białegostoku. Warto zwrócić uwagę na mniejsze niż w poprzednich egzaminach różnice między uczelniami, pierwszą i przedostatnią uczelnię dzieli zaledwie 6 punktów. Od reszty odstaje tylko Białystok, traci do lekarzy z Łodzi aż 6 punktów!
Uczelnia | Jesień 09 | Wiosna 09 | Jesień 08 | Suma lokat za 3. egzaminy | Miejsce za 3. egzaminy |
Gdańsk | 138 | 143,3 | 148,3 | 5 | 1 |
Warszawa | 136,8 | 141,2 | 144,9 | 10 | 2 |
UJ | 136,7 | 138,8 | 144,8 | 16 | 5 |
Bydgoszcz | 136,1 | 138,5 | 145,3 | 19 | 6/7 |
Wrocław | 135,4 | 138,7 | 152,9 | 13 | 3 |
Lublin | 135,2 | 139,6 | 141,9 | 19 | 6/7 |
Katowice | 134,1 | 139 | 144 | 20 | 8 |
Poznań | 133,7 | 138,5 | 146,6 | 21 | 9 |
Szczecin | 133,8 | 141,2 | 149,6 | 14 | 4 |
Łódź | 132 | 138,6 | 137,2 | 29 | 10 |
Białystok | 126,2 | 130,8 | 138 | 32 | 11 |
niedziela, 11 października 2009
Rokitnica w jesiennych barwach
Dziś w południe udało mi się „złapać” chwilę bez deszczu i wybrałem się na krótką przejażdżkę rowerową do kolebki naszej uczelni w Rokitnicy. Mieszkam w Zabrzu-Mikulczycach i do bram kampusu mam zaledwie 6 km. Spory odcinek przejechałem nowozbudowaną ścieżką rowerową, a dopiero ostatni fragment drogi po górę pokonałem zwykłą drogą. Na terenie uczelni pusto, sennie, gdzieniegdzie stoją samochody. Ale trudno liczyć na inny obraz w niedzielne południe. Mimo to barwy jesieni dodają temu miejscu, bliskiemu wielu z nas, niekłamanego uroku i spokoju. Ciągle wierzę, że ten kompleks znów stanie się barwną, autentyczną wizytówką naszej uczelni…
sobota, 10 października 2009
Wizjonerstwo czy mrzonki?
Kolejny raz inspiracją dla mnie jest pracownik naszej uczelni, tym razem z Wydziału Lekarskiego w Katowicach. Ostatnio to właśnie nasi koledzy z Katowic są mi pomocni, rozmowa z windzie opisana niedawno miała miejsce w CSK w Katowicach.
Ale do rzeczy, rozmawiałem z Panem „X” z Katowic na temat inauguracji i usłyszałem pogląd, który z pozoru na początku był wręcz obrazoburczy i pozostawał w sprzeczności z moją dotychczasową opinią. Otóż mój rozmówca stwierdził, że pomysł budowy centrum dydaktycznego w Katowicach jest szkodliwy i powinien być odrzucony. Po raz pierwszy o tej idei usłyszałem na majowym spotkaniu Rad Wydziałów, wtedy z uznaniem podszedłem do tej wizjonerskiej idei.
Mój interlokutor stwierdził: „…w uczelni brak wszystkiego, poczynając od najprostszych elementów pracy biurowej, a kończąc na mizerii pracy klinicznej. Rokitnica umiera lub raczej już umarła, zakłady teorii medycyny w Ligocie ledwo zipią pod pręgierzem azbestu, CSK to kolos na glinianych nogach, kliniki w Ochojcu są w okowach NIK-u, SK-1 w Zabrzu to ruina, a tu ktoś snuje nierealne plany? Toż to czysta propaganda, pomysł chwalebny, ale nie tu, nie w tej smutnej rzeczywistości, najpierw należy zapewnić funkcjonowanie uczelni na przyzwoitym poziomie, a potem bierzmy się za tego typu inwestycje”.
Muszę przyznać, że początkowo słuchałem ze zdziwieniem tego wywodu, ale jakże był on trafny. Przecież gdyby nawet uwierzyć w dobre intencje pomysłodawców, to czy można zaakceptować w jednym składzie sto Trabantów i jednego Mercedesa? Nawet najlepszy koń pociągowy nic nie zdziała, najpierw zbudujmy solidne podstawy, potem przyjdzie czas na takie awangardowe pomysły.
Gdzie są niedawno roztaczane wizje nowoczesnego ośrodka akademickiego w Rokitnicy? Gdzie pieniądze Unijne?
Po co mnożyć propagandowe byty?
czwartek, 8 października 2009
Czy Rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu Ryszard Andrzejak popełnił plagiat? (cześć 2.)
Dziś publikuję drugą część dokumentów dotyczących podejrzeń stawianych Rektorowi Andrzejakowi.
Dokument 8
Dokument 9
Dokument 10
Dokument 11
Dokument 12
Dokument 13
Dokument 14
środa, 7 października 2009
Usłyszane w windzie szpitala klinicznego w Katowicach
Windą jedzie dwóch profesorów medycyny, jeden nich mówi:
„Myślałem, że najgorsze co mnie w życiu spotkało już minęło bezpowrotnie i nigdy się nie powtórzy, w końcu czasy komuny mamy za sobą tyle lat, a tu nas się traktuje jak gdyby komuna wróciła”.
Drugi z rozmówców pokiwał głową ze zrozumieniem i skonstatował:
„No tak, mamy leczyć jak za króla Ćwieczka, a do tego stać na baczność przed obliczem najjaśniejszego dyrektora…takie czasy, ale nic nie trwa wiecznie, przetrzymaliśmy komunę, wytrzymamy i teraz!”
wtorek, 6 października 2009
Ważny komentarz czytelnika
Cały czas zastanawiam się czym jest Senat tej uczelni? Pani rektor przeniosła kliniki na Ceglaną bez uchwały senatu, dziś upomniało się o taką uchwałę Ministerstwo Zdrowia. Domyślam się, że teraz pani rektor szybko zwoła posiedzenie senatu i zażąda od senatorów takiej uchwały. I co zrobi szanowne grono profesorskie zasiadające w senacie- czy dalej będą utwierdzać nas wszystkich w przekonaniu, że są tylko marionetkami w rękach tej kobiety, których zdanie tak właściwie się nie liczy, że potrzebni są tylko ze względów formalnych. Ciekawe, że tak istotne zmiany na uczelni przeprowadzono bez wiedzy i zdania senatorów!!!!! Pani rektor myślała że się uda? Widać nic dla niej nie znaczycie, nie musi się z Wami liczyć, sami pozwalacie się tak traktować, jak bezwolna masa, która nie ma własnego zdania. Pamiętajcie Państwo tylko, że na zawsze bierzecie odpowiedzialność za to co się na tej uczelni dzieje. Wybraliście takiego rektora- pokażcie teraz, że macie własne zdanie i nie należy tego zdania pomijać w istotnych dla uczelni sprawach!!!!!!!! Już cała Polska wie, że na tej uczelni wszystko dzieje się od końca- najpierw przenosi się kliniki a dopiero potem pyta senat o zdanie. WSTYD!!!!!!!!!!!!!!
poniedziałek, 5 października 2009
O Pani Profesor Danucie Sońcie-Jakimczyk
Profesorowie w Polsce cieszą się wysokim prestiżem społecznym, a w tej grupie najwyższym szacunkiem darzymy chyba profesorów medycyny. Każdy z nas, lekarzy lub studentów medycyny spotkał na swej drodze takich profesorów, którzy w pełni na ten tytuł zasługiwali. To byli i są Profesorowie - przez duże „P”. W moich czasach studenckich na takie miano z pewnością zasłużyli Państwo Profesorowie: Grudzińska, Szyszko, Ginko, Herman, Nasiłowski, Zieliński. Spotkanie z każdym z nich to była prawdziwa „przygoda” intelektualna.
Dziś chciałbym parę zdań napisać o Pani Profesor Danucie Sońcie-Jakimczyk. Pani Profesor w moim najgłębszym przekonaniu należała do takich osób, obok których nie sposób przejść obojętnie. Zawsze opanowana, pogodna, dystyngowana, raczej rzadko publicznie zabierała głos, ale każda Jej wypowiedź miała odpowiedni ciężar gatunkowy. Nigdy nie podnosiła głosu. Jej zaangażowanie w sprawy dzieci z chorobami onkologicznymi było autentyczne i powszechnie znane. Wydaje mi się, że spełnić wysokie wymagania Pani Profesor nie było łatwo (nigdy razem nie pracowaliśmy), ale gdy ktoś uzyskał swą pracą uznanie mógł liczyć na wsparcie i pomoc. Dostąpiłem zaszczytu recenzowania ostatniej pracy doktorskiej, jaka powstała pod kierunkiem Pani Profesor i miałem możliwość zaobserwowania zaangażowania i wsparcia dla doktorantki.
Ktoś się może zapytać, dlaczego używam czasu przeszłego?
Profesorowie cieszą się przywilejem pracy do 70 roku życia. Nie znam żadnego przypadku by profesor medycyny zrezygnował z pracy i przeszedł na emeryturę wcześniej. Pani Profesor nie osiągnęła jeszcze wieku emerytalnego dla tej grupy. Jak to jest możliwe by ktoś tego formatu, lekarz o takiej renomie, wręcz pasjonat zawodu dobrowolnie zrezygnował z pracy klinicznej? To dla nas wszystkich wielka strata, odchodzi wspaniały człowiek.
Dla mnie jest to kolejny dowód na głęboki kryzys, w jakim znajduje się uczelnia, przecież Pani Profesor musiała mieć poważne powody, by zakończyć swą pracę akademicką. Jak można było dopuścić do przedwczesnej emerytury Pani Profesor Sońty-Jakimczyk? Dlaczego władze uczelni nie potrafiły (nie chciały?) zatrzymać Jej w murach uczelni?
sobota, 3 października 2009
Podsumowanie września
Wrzesień na blogu był dość ożywionym miesiącem mimo jego jeszcze nieco wakacyjnego charakteru. Największe zainteresowanie wzbudziła informacja o zarobkach Kanclerzy polskich uczelni medycznych (15 komentarzy). Notowałem rekordowe zainteresowanie, a liczba odwiedzających 28 września przekroczyła 400 osób. Nic dziwnego, na tle naszych zarobków pewnie niejeden szeregowy zjadacz chleba, ale i niejeden zasłużony dla uczelni pracownik mógł doznać szoku i poczuć się obywatelem drugiej, trzeciej lub jeszcze niższej kategorii…
A w maju, na posiedzeniu Rad Wydziału usłyszeliśmy, że pensja podstawowa Pani Kanclerz wynosi 5700 zł…cóż za cudowne mnożenie się pieniędzy…
Duże zainteresowanie czytelników wzbudziła informacja o blokowaniu dostępu do mego bloga w SK-1 w Zabrzu (12 komentarzy). Tu warto tylko sprostować uzasadnienie dyrekcji szpitala, że Internet nie służy rozrywce; doprawdy zaliczenie mego bloga do kategorii rozrywka chyba świadczy o podstawowym braku umiejętności czytania tekstów w języku polskim. Komediantem nie jestem z całą pewnością …prawdziwa cnota krytyk się nie boi…cenzura górą (na razie). Ale do naszych domów (dotąd) władza dyrekcji nie sięga…, czyli i tak kula trafia w płot!
Sporo uwagi Czytelnicy poświęcili tekstom dotyczącym spraw nauki (4 i 16). To świadczy, że mimo zawirowań zewnętrznych, także tych pozauczelnianych, nadal nauka jest nam bliska. Wolność badawcza, myślenie twórcze, kreatywność to ciągle bliskie nam pojęcia. To dobrze, to powiew optymizmu. Chciałbym także uzupełnić, że przytoczenie recenzji miało pokazać, że nie można akceptować w jednej opinii dwóch sprzecznych tez: albo publikować albo odrzucić. Nie dyskutuję poglądu autora tej recenzji, ale logika i rzetelność wymaga sprecyzowania swego stanowiska (recenzuję wiele prac, głównie z pism zagranicznych np. Bone, Journal of Clinical Densitometry, Osteoporosis International, mam zatem wystarczające doświadczenie osobiste by wiedzieć jakie wymogi musi spełniać recenzja pracy naukowej).
piątek, 2 października 2009
Inauguracja roku akademickiego
Wczorajsza inauguracja roku akademickiego zgromadziła wyjątkowo duże audytorium. Całe spotkanie było dość dynamiczne, trwało niecałe 2 godziny. W czasie uroczystości usłyszeliśmy wiele informacji dotyczących naszej uczelni i postronny, bliżej niezorientowany słuchacz mógłby odnieść wrażenie, że Śląski Uniwersytet Medyczny to wiodąca uczelenia medyczna w skali co najmniej krajowej. Choć daleki jestem od krytyki wszystkiego co nas otacza w uczelni to zaliczenie w jej dzisiejszej kondycji i kształcie do grupy liderów polskich wyższych szkół medycznych to zwykła propaganda sukcesu. Ciągle przedstawia się nam plany, projekty, zamierzenia, ale codzienność jest szara i smutna.
Na koniec interesujący wykład dotyczący zagadnień dotyczących diety wygłosiła Pani Profesor M. Wardas. Dla mnie szczególnie znaczące było stwierdzenie Pani Profesor, że w krajach gdzie młodzież powszechnie pije duże ilości coca-coli zaburzających wchłanianie wapnia występuje zwiększone zagrożenie osteoporozą, czyli chorobą którą zajmuję się w pracy zawodowej i naukowej.
Dla uświadomienia sobie gdzie jest nasze rzeczywiste miejsce na mapie polskich uczelni warto otworzyć link poniżej...
Infrastruktura szkolnictwa wyższego - lista projektów wybranych do dofinansowania