O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Z życia Szpitala Klinicznego nr 1 w Zabrzu

Dziś parę słów o pozornie błahym problemie. Idzie o decyzję dyrektora szpitala dr med. A. Drybańskiego likwidującą punkt gastronomiczny znajdujący się w budynku Pediatrii. To miejsce funkcjonowało wiele lat, służyło głównie małym pacjentom i odwiedzającym je osobom. Niebawem ma zacząć funkcjonować kawiarnia w budynku Izby Przyjęć, ale trudno uznać dotąd istniejący barek za konkurencję. Budynek nie jest połączony z Izbą Przyjęć zatem jego likwidacja oznacza w praktyce brak dostępu do jakiegokolwiek punktu gastronomicznego dla chorych dzieci. Kilkaset osób podpisało protest w tej sprawie. Bezskutecznie.

Co Czytelnicy sądzą o postępowaniu dyrektora?

Poniżej przedstawiam dokumenty w tej sprawie.

Pismo 1
Pismo 2
Pismo 3

czwartek, 24 czerwca 2010

Densytometr

Po raz pierwszy poruszam na blogu sprawę densytometru, urządzenia do badania szkieletu. Historia jest bardzo długa, ale skupię się tylko na ostatnim okresie. Dla wiadomości Czytelników, którzy przecież nie muszą posiadać wiedzy o tego typu maszynach informuję, że densytometr służy do pomiarów masy kostnej u pacjentów z różnymi schorzeniami. Jest to podstawowe narzędzie badawcze np. u pacjentów z powszechną chorobą cywilizacyjną jaką jest osteoporoza. Wykorzystanie densytometru daje także ogromne możliwości badawcze. Densytometr, o którym piszę został zakupiony przez moją uczelnię z przeznaczeniem do badan naukowych. Jest to nowoczesny sprzęt umożliwiający wszechstronny rozwój badawczy.

Jego koszt to 216.000 zł.

Przetarg został rozstrzygnięty pod koniec ubiegłego roku, następnie służby techniczne szpitala wykonały prace przygotowujące pomieszczenie pracowni, a na początku marca przedstawiciel dystrybutora dokonał montażu urządzenia oraz przeszkolił techniczkę. W celu jak najszybszego uruchomienia pracowni densytometrycznej bezpośrednio po zakończeniu montażu zwróciłem się do dyrektora Szpitala Klinicznego nr 1 z pismem, w którym sformułowałem wiele szczegółowych pytań organizacyjnych. Niestety, nie otrzymałem odpowiedzi. Formułowałem zatem następne pisma, zawiadamiając o sprawie Prof. W. Grzeszczaka, kierownika Katedry, Dziekana Prof. W. Króla, Rektor uczelni Prof. E. Małecką-Tenderę oraz Prorektora ds. Nauki Prof. J. Duławę. Odbyłem także rozmowę z Prorektorem ds. Klinicznych Prof. P. Jałowieckim. Zawiadomiłem także NFZ, gdyż wygasła w międzyczasie umowa na badania densytometryczne z pracownią w Katowicach dla pacjentów Poradni Chorób Metabolicznych w Zabrzu. Całą korespondencję w chronologicznej kolejności przedstawiam poniżej. Publikuję także protokół przekazania aparatu do użytku z 4.03.2010.

Z powodu konieczności wykonywania badań densytometrycznych u moich pacjentów, wobec całkowitego lekceważenia ich prawa do opieki lekarskiej, na początku czerwca, 3 miesiące od instancji aparatu zacząłem wysyłać pacjentów do gabinetu Dyrektora SK-1 ze skierowaniami na wykonanie badań.

Po rozmowie z Prof. P. Jałowieckim, który obiecał po rozmowie z Dyrektorem, że w ciągu dwóch tygodni pracownia ruszy uzbroiłem się w cierpliwość. Niestety, densytometr nadal jest nieczynny. Od 23 czerwca pacjentów kieruję do Dyrektora SK-1 odpowiedzialnego bezpośrednio za zapewnienie dostępności do densytometrii dla moich chorych.

Może pacjenci coś wskórają?

Cała ta skandaliczna historia ma wiele aspektów:

  • Marnuje się publiczne środki
  • Blokuje się badania naukowe
  • Naraża się zdrowie pacjentów poradni, którzy są pozbawieni możliwości wykonywania badań densytometrycznych
  • Uniemożliwia się pacjentom hospitalizowanym w SK-1 przeprowadzanie badań densytometrycznych
  • Misja systemu opieki zdrowotnej nie jest realizowana
  • Biegnie gwarancja aparatu

Jest także szerszy problem; samodzielności dyrektorów szpitali klinicznych w zarządzaniu szpitalami. Szpital akademicki to nie jest zwykły szpital; realizuje się w nim, obok leczenia chorych, dydaktykę oraz są prowadzone badania naukowe. Dyrektorów, jako organ założycielski, powołuje Rektor uczelni. Zatem do Rektora należy nadzór nad działaniami dyrektorów, zawiadamiając Panią Rektor Prof. E. Małecką-Tenderę liczyłem na pomoc w tej skandalicznej sprawie. Czy dyrektor może sabotować pracę naukową, zaburzać proces dydaktyczny i utrudniać prowadzenie terapii?

4. marca 2010 r.
Protokół przekazania densytometru


4. marca 2010 r.
Pismo do dyrektora Drybańskiego ws. densytometru


22. marca 2010 r.
Prośba o odpowiedź na pismo z dnia 4. marca


13. kwietnia 2010 r.
Prośba o odpowiedź na pismo z dnia 4. marca


20. kwietnia 2010 r.
Ponowna prośba o odpowiedź na pismo z dnia 4. marca


10. maja 2010 r.
Pismo Prorektora ds. Nauki do dyrektora Drybańskiego


10. maja 2010 r.
Pismo Prorektora ds. Nauki do mnie


12. maja 2010 r.
Pismo do dyrektora Drybańskiego informujące o wygaśnięciu umowy ze Śląskim Centrum Osteoporozy


17. maja 2010 r.
Pismo dyrektora Drybańskiego do Prorektora ds. Nauki (1. strona)

Pismo dyrektora Drybańskiego do Prorektora ds. Nauki (2. strona)

1. czerwca 2010 r.
Pismo do dyrektora Drybańskiego z prośbą wskazania pracowni densytometrycznej, do której należy wysyłać pacjentów


4. czerwca 2010 r.
Odpowiedź dyrektora Drybańskiego na pismo z dnia 1. czerwca

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Przytaczam dokumenty dotyczące sprawy podejrzenia o plagiat Rektora Andrzejaka z Wrocławia.
Oprócz samego meritum, zdumiewa także metoda, jaką zastosowano. Jak jest możliwa bezstronna ocena w macierzystej uczelni? To z założenia poddaje w wątpliwość jakość postępowania, w mojej ocenie należało nowy proces habilitacyjny pzreprowadzić w innej uczelni. Ale takie w Polsce mamy zwyczaje, niestety. A na marginesie, to po co w ogóle "nowa habilitacja"? Po prostu trzeba rzetelnie sprawdzić czy był plagiat i szybko zamknąć tę smutną i skandaliczną historię.

Upubliczniona dokumentacja w sprawie przewodu habilitacyjnego

piątek, 18 czerwca 2010

Hot news

Jeden z Czytelników wysłał mi dziś poniższy komentarz przytaczając moje własne zdania. Niestety nie wiem dlaczego nadal obiekt stoi nieczynny, w postępowaniu konkursowym ta kwestia była poruszana i wszystkim zależało by zakończyć tę nienormalną sytuację. Niemniej członkowie komisji nie rozumieli przyczyn stanu faktycznego. Zatem, choć może powinienem wiedzieć więcej, mój udział w pracach komisji nie zmienił mej wiedzy. Jedno jest pewne, impas trwa nadal.

Cytat z dnia 1 marca 2010:

"Obiekt w Rokitnicy stoi gotów do spełniania swej misji od dawna. Ta skandaliczna sytuacja wymaga szybkich decyzji, w myśl dobrze rozumianego interesu publicznego oraz, jak to celnie spuentował jeden z komentujących, do rozważenia jest także podjęcie odpowiednich kroków prawnych w celu wyjaśnienia jak jest możliwe takie marnotrawstwo grosza publicznego. Liczba i temperatura komentarzy była wysoka, brak zgody na taki stan rzeczy był powszechny.

Będę relacjonował dalszy bieg tej bulwersującej sprawy. "

Czy możemy więc liczyć na to, że Pan Profesor ze względu na udział w pracach komisji naświetli tę sprawę? Wczorajsza sytuacja na Radzie Wydziału pokazała, że nikt nic nie wie i w najlepsze kwitnie "spychactwo" problemów...

czwartek, 17 czerwca 2010

Z życia Wydziału Zabrzańskiego

Dziś odbyło się ostatnie przed wakacjami posiedzenie Rady Wydziału. Trwało jak zwykle długo, bo 6 godzin. Parę spostrzeżeń; na początku zwróciłem się do Dziekana Prof. dr hab. W. Króla z wnioskiem, by do programu posiedzenia włączyć głosowanie dotyczące wyników postępowania konkursowego w sprawie wyboru kierownika Katedry i Kliniki Chirurgii Dziecięcej, Traumatologii i Wad Rozwojowych. Ta komisja obradowała przed paru miesiącami, a jej wynik, zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, pozwala na kontynuowanie procedury (pisałem o tym na blogu, treść orzeczenia także była publikowana). Zaapelowałem, by przed końcem roku akademickiego zakończyć tą kompromitującą sprawę; niestety Dziekan zasłaniając się opinią prawników uczelnianych odmówił wniesienia tej sprawy na posiedzenie. Przy tym padały także argumenty pozamerytoryczne, nie mające nic wspólnego z problemem. Dziekan posunął się nawet do groźby pod moim adresem…
Impas trwa, prawo nie jest przestrzegane, akademickość w naszej uczelni jest na dnie…

Warto zauważyć, że odbyła się długa dyskusja dotycząca wyników postępowania konkursowego w sprawie wyłonienia kandydata na kierownika Katedry Farmakologii. Komisja w głosowaniu tajnym wskazała na Prof. T. Krzemińskiego (uzyskał 4 głosy, a jego kontrkandydat Prof. P. Nowak otrzymał 2 głosy poparcia). Dyskusja, choć jej potrzeby nie sposób negować, nie była w pełni merytoryczna, zamiast argumentów zbyt wiele było emocji i pozamerytorycznych uwag. Groźby, pomówienia, aluzje osobiste i połajanki doprawdy nie tworzą atmosfery do twórczej wymiany poglądów. RW zagłosowała 52 do 48 przeciw zatwierdzeniu wyniku komisji konkursowej. Teraz głos należy do Senatu, głosowanie w tej sprawie odbędzie się jeszcze w czerwcu.

RW przyjęła wniosek, w którym zwracamy się do Pani Rektor Prof. E. Małeckiej-Tendery z prośbą o precyzyjne określenie zasad rozliczania godzin dydaktycznych, które nie mogły odbyć z powodu godzin rektorskich. Liczymy na ostateczne rozstrzygnięcia tej kwestii.

środa, 16 czerwca 2010

Tajwan, a polskie uczelnie medyczne

HANIA'S BLOG: Na Tajwanie wraca sprawa polskich uczelni medycznych

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Uczelnia w obiektywie: Opuszczony i zaniedbany obiekt w Katowicach-Ligocie

To chyba ostatnie zdjęcie z tego cyklu. Przedstawia budynek, w którym niegdyś znajdowała się Klinika Endokrynologii Dziecięcej. Dziś znajduje się w opłakanym stanie, ruina. Jak jest możliwe by miało miejsce takie marnotrawstwo dobra publicznego?

rotunda od przodu

rotunda od tyłu

ściana rotundy

piątek, 11 czerwca 2010

O posiedzeniu Rady Wydziału w Zabrzu

Wczorajsze posiedzenie odbyło się w iście „afrykańskiej” temperaturze, tylko niektórzy panowie wytrzymali w garniturach i/lub krawatach do końca. Gdyby tak założyć klimatyzację…

Odbyło się bardzo dobre kolokwium habilitacyjne dr Oskara Kowalskiego; nawet dla osób całkowicie niezwiązanych z kardiologią oczywista była kompetencja habilitanta. Gratulacje!

Z ważnych spraw warto wspomnieć o dyskusji nad regulaminem dotyczącym procedury konkursowej dla kandydatów na stanowiska kierowników katedr i zakładów. Wprowadzono poprawki; np. wynik postępowania będzie oznajmiany kandydatowi (om) bezpośrednio po zakończeniu konkursu (tego zapisu w projekcie nie było), a protokół będą podpisywali wszyscy członkowie komisji, a nie tylko, jak proponowano w projekcie, dziekan i protokolant. Ważne jest także, że przed podjęciem decyzji Rady Wydziału odnośnie zwycięskiego kandydata będę przedstawiane szczegóły dotyczące jego wizji, jako potencjalnego kierownika jednostki. Ten zapis powinien pomóc RW w podejmowaniu prawidłowych wyborów personalnych.

Za tydzień ostatnie spotkanie w tym roku akademickim, oby w nieco bardziej sprzyjającej aurze.

czwartek, 10 czerwca 2010

Hot news! Publikuję poniżej komentarz, który właśnie otrzymałem.

Nowy komentarz do posta "Podsumowanie maja" dodany przez Anonimowy :

Czy zastanawiał się Pan kiedykolwiek w jakim świetle opisuje Pan Uczelnię>? A przecież sam Pan kończył ten Uniwersytet, przepraszam Wcześniej to była Akademia Medyczna , był Pan studentem, a może zapomniał Pan już jak to jest być studentem?

Przedstawianie uczelni w takim świetle, oczywiście z pańskiej perspektywy wcale nie jest obiektywne, moim zdaniem, przez te wypisywanie informacji na blogu próbuj Pan się w jakiś sposób dowartościować i odegrać na uczelni.

Wypisywanie tych wszystkich informacji-relacji, umacnia Pana w przekonaniu że może wpłynie na jakiegoś studenta, który w najgorszym wypadku pomyśli że tak może być naprawdę, ponieważ stwierdzi że jeżeli Pan Profesor, który wykłada na tej uczelni wypisuje takie rzeczy , to może być faktycznie prawda.
Apeluje do studentów żeby otworzyli szeroko oczy i przejrzeli że ranga tytułu wcale nie umacnia nas do tego żeby mieć do takiej osoby 100% zaufania i wieżyc w jej każde słowo. Ponieważ prawo do oceny mamy jedynie wtedy, jak sami poznamy sprawę, nabierzemy do niej dystansu i przeanalizujemy jej każdy krok. Nie warto budować swojego zdania na czyjeś opinii, która może wypływa z chęci odegrania się bądź wypływającego żalu.

A studenci którzy narzekają i myślą że nasz uczelnia to jeden wielki chaos , to proszę was spójrzcie na siebie , jak Wy sami potraficie zarządzać swoim życiem i nie oceniajcie czegoś co poznaliście powierzchownie, bądź na podstawie jednej sytuacji i czyjeś opinii.
Myślicie że są osoby, które lepiej by to zrobiły>? Tak właśnie mówią ci którzy nie maja o Tym zielonego pojęcia, i są mocni tylko w "gadce" .

Odnośnie jednego komentarza :

"Ciekawe co pozwala pani rektor utwierdzać się w przekonaniu, że jest wielka i wspaniała. Oraz, że uzdrawia uczelnię i przywraca jej dawną świetność, chociaż wszystkie niezależne rankingi i oceny wypadają dla nas jak najgorzej.W przemówieniach inauguracyjnych po prostu nie ma czym się pochwalić...."

Jak wiadomo nie odrazu Kraków zbudowano, i do CZEGOŚ dochodzi się małymi krokami, ale skutecznie i procentująco na przyszłość. Podejmując nieprzemyślane decyzję można jedynie zaszkodzić. Jak wiadomo wszystkim pracownikom uczelni jak i studentom naszego Uniwersytetu , Pani Rektor słynie z dokładnie przemyślanych kroków i decyzji. Za które bardzo dziękujemy i liczymy na takie zaangażowanie do końca, oby Pani Rektor sił starczyło! I to jest przykład odpowiedniej osoby na odpowiednim miejscu.

Wczytując się głębiej w bloga, widzę ze dużo poświęcił Pan sprawie dochodów Pani Kanclerz czy też jej samej osoby i pracy.
Może warto spojrzeć na to z innej strony, że zarządzanie tak wielką Uczelnią wymaga naprawdę konkretnej osoby, osoby która będzie potrafiła to wszystko ogarnąć i umocnić pozycję.
Nie jest to łatwa sprawa, i każdemu może się wydawać że było kto, byle jaki specjalista da temu radę, otóż tak nam się tylko wydaje....
Każda praca niesie ze sobą osiągnięte sukcesy jak i porażki, ale bez tych drugich nie mielibyśmy możliwości uczyć się na błędach, spojrzenia na to z innej strony , zdobycia doświadczenia na przyszłość.
Może warto spojrzeć na taka osobę, jak wiele ona musi poświecić, ile ta osoba nam daje z siebie, a co niektórzy oceniają ja tylko z jakiś wypatrzonych w ich oczach potknięć.
Myślę że nie jedna osoba na miejscu Pani Kanclerz skapitulowałaby po paru dniach pracy, ponieważ do ogarnięcia tego wszystkiego to trzeba mieć " jaja" i Pani Kanclerz je MA ! I Dała nam niejednokrotnie tego przykład.

Może warto spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, otworzyć się na nowość, nie wrócimy do PRL-u, ten czas minął! Przed nami nowe horyzonty i dla każdego jest to krok w nowość, tylko trzeba do umiejętnie wykonać i iść dalej!
Pani Rektor i Kanclerz wykonały ten krok, i idą dalej.
Chyle czoło przed taka władzą! Dziękuje że nie stoimy w miejscu, że nie cofamy się, tylko idziemy na przód ! A efekty tych kroków widać z dnia na dzień.

środa, 9 czerwca 2010

Czy naprawdę zbliża się rozstrzygnięcie w sprawie zarzutów stawianych Rektorowi R. Andrzejakowi?

Praca habilitacyjna rektora AM do ponownej kontroli

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Zaufanie

W każdej instytucji wzajemne zaufanie między kierownictwem (w pierwszej kolejności liderem, przywódcą), a pracownikami stanowi jeden z fundamentów wspólnego sukcesu. Zaufanie to warunek normalnego funkcjonowania, musi być ono dwukierunkowe; pracownicy wiedzą, że lider działa w dobrej wierze na ich rzecz, a nie tylko dla „swoich”, natomiast władza ma pewność, że ich podwładni akceptują i rozumieją podejmowane działania i decyzje. Im instytucja jest większa tym trudniej o takie obustronne zrozumienie i zaufanie. Wymaga to długotrwałej „pracy u podstaw”, cierpliwości, dużej dawki empatii dla drugiego człowieka, rozmów, w których skupimy się raczej na słuchaniu opinii innych osób niż głoszeniu własnych poglądów. Jak uzyskać porozumienie, czy w ogóle warto się trudzić, może lepiej, by władze skupiły się na pozytywnym działaniu niż trudzić się i zabiegać o zrozumienie? Z drugiej strony, jak zbudować zaufanie kierownictwa do pracowników?

Nie inaczej jest w uczelniach, sądzę, że w szkołach wyższych w szczególny sposób powinno się dbać o zaufanie. Spróbuję uzasadnić dlaczego uniwersytety, politechniki i inne typy szkół wymagają specjalnej troski i specjalnych działań.

Jak zmierzyć sukces uczelni? W decydującej mierze zależy on od jakości pracy o charakterze twórczym. Proces dydaktyczny wymaga sporej dozy inwencji, ale dopiero nauka to pole prawdziwych wyzwań. Pełna swoboda, nieskrępowana niczym działalność intelektualna jest immanentnym elementem prawdziwego uniwersytetu. Kiedy możemy liczyć na pełną ekspresję tych możliwości? Czy liczą się tylko dobrze wyposażone laboratoria i granty? Z pewnością to za mało, człowiek swe możliwości pokazuje wtedy, gdy jest w pracy u „siebie”, gdy jest traktowany jako partner, któremu się ufa, nie jak ktoś, kto ma wykonać zadania narzucone z góry. Po co się starać, gdy nikt tego nie oczekuje, gdy władza wie wszystko lepiej? A nauka nie toleruje przymusu, biurokracji, ręcznego sterowania.

Przyjrzymy się naszej uczelni; czy jest to miejsce spełniające te normy, czy znajdujemy tu sprzyjające warunki do rozwoju, czy w procesie realizacji dydaktyki oraz w pracy naukowej znajdujemy proste, czytelne zasady.

Każdy z pracowników SUM z pewnością ma własne poglądy i doświadczenia w tej mierze, liczę na opinie.

piątek, 4 czerwca 2010

O doktorze Marku Czekaju

Latem w roku ubiegłym uwaga opinii publicznej długie miesiące przykuwał konflikt wokół Kliniki Okulistyki na Ceglanej. Ofiarą tego niepotrzebnego sporu stał się, między innymi, dr Marek Czekaj, który stanął na czele protestujących pracowników szpitala. Wyrzucony dyscyplinarnie z pracy, pod pozorem śmiesznych zarzutów swych racji dochodził na drodze postępowania sądowego. Artykuł zamieszczony poniżej opisuje koniec tej sprawy, dr Czekaj uzyskał satysfakcjonujący wyrok sądowy.

To bardzo cieszy, ale warto zapytać się czy nie należy kosztami tego procesu obciążyć dyrektora, który go z pracy wyrzucił. Przecież nie z kieszeni dyr. A. Drybańskiego płynęły pieniądze na ten cel, to były pieniądze publiczne.

Dyscyplinarka za białe miasteczko na Ceglanej cofnięta

środa, 2 czerwca 2010

Po co nam są Uniwersytety?

Ostatnie wydarzenia w naszej uczelni skłaniają do szerszej refleksji, wykraczającej poza bieżące wydarzenia. Warto zastanowić się jaka jest rola szkół wyższych w ogóle, w jaki sposób wpływają one na życie w kraju i jak ich poziom rzutuje na możliwości państwa jako całości. Od dawna mam głębokie przekonanie, że żaden kraj bez nowoczesnego szkolnictwa wyższego, przygotowującego kadry zdolne do podjęcia wyzwań współczesności nie ma szans na sprostanie krajom tworzącym światową elitę cywilizacyjną. Drugi, obok dydaktyki, kluczowy obszar stanowi nauka. Bez własnej, innowacyjnej myśli naukowej skazani będziemy na wykorzystywanie cudzych pomysłów i opracowań, a nasza rola zostanie sprowadzona do roli odtwórców i konsumentów.

Ktokolwiek nieco bliżej przygląda się polskim uniwersytetom musi zgodzić się z opinią, że ich aktualne funkcjonowanie daleko odbiega od oczekiwań i możliwości.

Jak zreformować polskie szkolnictwo wyższe? Kto jest za to odpowiedzialny?

Istnieją dwa główne ośrodki mające wpływ na stan uczelni: szeroko rozumiana klasa polityczna oraz środowisko uniwersyteckie. Nic o nas bez nas, to my sami powinniśmy określić dokąd iść, ale generalne zasady, reguły ustawowe i środki finansowe są w gestii szeroko rozumianej klasy rządzącej. Rzeczywiste zmiany mogą dokonać się pod warunkiem współdziałania tych dwóch środowisk; bez zmian na poziomie krajowym nic nie zrobimy, ale z kolei „na siłę”, bez zgody i zrozumienia istoty reform ich powodzenie także stoi pod znakiem zapytania. Ciekawym przykładem poglądu środowisk władzy na reformę szkolnictwa wyższego jest zdanie wypowiedziane przed laty przez Premiera J. Buzka, który na moje pytanie dlaczego nie podjęto działań naprawczych w czasie jego premierostwa odpowiedział, że uczelnie są samodzielne, samorządne i same powinny dbać o swój poziom. Zgoda, centralne regulacje nie mogą prowadzić do ograniczenia autonomii uniwersytetów, ale z drugiej strony przecież szkoły wyższe nie mogą nadużywać swych prerogatyw do niezależności. Jak pogodzić zamierzenia na poziomie państwowym z poglądami środowiska niekoniecznie sprzyjającego reformom?

Jak dotąd minione dwie dekady nie dały odpowiedzi na te pytania, polskie uniwersytety drepczą w miejscu. Świat ucieka szybko, widać to np. na przykładzie ilości polskich publikacji w naukowych pismach światowych, liczbie patentów i cytacji, odsetkowym udziału w globalnej liczbie publikacji.

Uczelnie nie mogą pozostawać niezmienną wyspą na tle szybko zmieniającego się świata. Mam wrażenie, że polskie uczelnie, w znakomitej większości, pozostają obszarem realizacji interesów wąskiej grupy osób, znajomych, przyjaciół, grup nacisku etc. Od pewnego czasu obserwujemy działania reformatorskie podjęte przez Ministerstwo Nauki, widzimy także działania środowiska uczelni reprezentowanego np. przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Coraz liczniejsze są także inicjatywy oddolne stanowiące wyraz niezgody pracowników naukowych na dalszą wegetację na obrzeżach współczesnej cywilizacji.

Zobaczymy co z tego wyniknie, czekamy na prawdziwy przełom.

wtorek, 1 czerwca 2010

Podsumowanie maja

Czas ucieka, wakacje tuż, tuż. Minął kolejny miesiąc roku - czas na parę zdań o maju 2010. W minionym miesiącu jedno wydarzenie w naszej uczelni (pozwolą Państwo, że w odniesieniu do SUM będę tymczasowo używał określenia „uczelnia”, bo słowo „uniwersytet” nie jest adekwatne do naszej rzeczywistości) przesłoniło wszystkie inne sprawy. Myślę o posiedzeniu Rad Wydziałów 12 maja br. To kolejne spotkanie, potencjalnie ważne forum wymiany myśli, informacji i pole otwartej, nieskrępowanej dyskusji okazało się kompletnym niewypałem. Zafundowano nam jednostronny obraz prezentowany przez władze, a dyskusję skutecznie uniemożliwiono. A do tego kolejna odsłona historii kompromitującej naszą uczelnię - losów Profesora J. Dzielickiego. Tylko dzięki uporowi Profesora udało mu się zabrać głos, a wiele osób dopiero wtedy w pełni uświadomiło sobie, jak bardzo niesprawiedliwy los spotkał profesora na końcu jego drogi zawodowej w uczelni.

Kto następny? Lepiej siedzieć cicho, nie narażać się, jakoś przetrwać…