środa, 25 maja 2022

O pieniądzach i nie tylko...

W Polsce zwykle temat pieniędzy jest tematem tabu. O pieniądzach nie rozmawiamy, bieda nie jest raczej mile widziana ale o dochodach milczymy. Niedawno minął termin składania rocznych rozliczeń podatkowych co skłoniło mnie do porównania tegorocznego PIT-u z analogicznymi dokumentami z ostatnich lat. Okazało się, że moje wynagrodzenie w uczelni jest prawie co do złotówki zgodne z danymi z lat 2019 i 2020. Pomijając w tym miejscu samą wysokość dochodów taka informacja oznacza, że realny dochód zmniejszył się znacząco. To pokazuje miejsce nauki i naukowców w dłuższej prespektywie czasu w polskim życiu społecznym. Skoro "od zawsze" nauka i w ogóle system edukacji był na odległym miejscu w priorytetach rządzących to opisana sytuacja jest niestety oczywista. Warto o tym pamiętać i przypominiać tę wstydliwą sytuację na tle innych państw. Przypomnę, absolutne minimum nakładów na naukę to 2% PKB a my nie osiągamy nawet 0,5! To zaledwie 25% poziomu gwarantującego przywoity rozwój państwa, jako całości! A przyszłość rysuje się w dramatycznych barwach. Musimy się zbroić, musimy zadbać o silną armię by nikomu nie przyszło do głowy sprawdzać czy mamy wolę walki podobną do tej jaką wykazują Ukraińcy. Nikt o zdrowych zmysłach nie kwestionuje tych potrzeb niemniej 3-4% nakładów na armię nie powinno trwale zablokować rozwoju nauki. Obawiam się niestety, że właśnie nauka będzie jedną z głównych ofiar zagrożenia wojną bo żaden polityk nie odważy się ograniczyć świadczeń socjalnych. Zacofana, niedoinwestowana nauka wiedzie do utrwalenia miejsca Polski, w którym się dziś znajdujemy czyli w cywilizacyjnym ogonie rozwiniętych krajów... Myślę, że smutnym i dobitnym dowodem tego stanu jest dzisiejszy raport dotyczący tzw. zgonów nadmiarowych w okresie pandemii koronawirusa. Za nami w Europie jest tylko Rumunia (Rosja była gorsza, ale trudno to państwo zaliczać do grona cywilizowanych państw europejskich)...

środa, 11 maja 2022

Tekst specjalny

Blog założyłem w lutym 2008 roku. Moment opublikowania pierwszego tekstu nie był przypadkowy. Koniec 2007 i początek 2008 roku to był gorący czas prowadzonej przeze mnie kampanii przed wyborami na stanowisko rektora naszej uczelni. Po porażce w 5-tej turze w wyborach w 2005 roku postanowiłem ponownie kandydować. To była trudna decyzja i wiele osób odradzało mi kandydowanie. W polskich realiach startowanie przeciw aktualnemu rektorowi w trakcie pierwszej kadencji jest traktowane raczej jak krok samobójczy, gdyż postrzega się taką decyzję w kategoriach votum nieufności wobec rektora. Ja podjąłem taką decyzję, gdyż byłem absolutnie przekonany, że okres sprawowania urzędu rektora przez Profesor Ewę Małecką-Tenderę to fatalny czas dla uczelni, czas niekończących się konfliktów, czas autorytarnego panowania tandemu z Panią Kanclerz Kuraszewską, czas braku dyskusji w uczelni. To był czas zaniku panowania wartości dotąd stanowiących immanentną część tradycji akademickich, a nasza uczelnia stawała się rodzajem "fabryki", w której realizowano zadania uczelni czyli nauczanie i prowadzenie badań naukowych pod bacznym nadzorem groźnych "ekonomów", wcześniej wspomnianych Pań Rektor i Kanclerz. W zwiazku z moją deklaracją o kandydowaniu prowadzono wobec mnie bezpardonową kampanię, np. nieskutecznie szukano w moich publikacjach autoplagiatów. Gdy nie przejawiałem ochoty na wycofanie się w lutym 2008 roku na żądanie Pani Rektor zwołano specjalne posiedzenie 3 Komisji Senackich, które w imieniu Rektor prowadził Prof. A. Więcek. Cel spotkania był jeden: podjęcie kroków wobec mojej rzekomo szkodliwej działalności dla naszej uczelni prowadzonych przeze mnie w trakcie wielomiesięcznej kampanii wyborczej. I tak się złożyło, że pierwszym tekstem na blogu była relacja z tego spotkania. Nim przejdę do dalszego tekstu kilka słów o podjętych wobec mnie krokach. Postawiono mi po specjalnych posiedzeniach tych komisji zarzuty dyscypilnarne i Rzecznik Dyscyplinarny Prof. E. Kucharz rozpoczął formalne działania proceduralne. Wszystko to się działo na 2 miesiące przed wyborami rektorskimi, w których uzykałem 171 głosów co stanowiło 41% oddanych głosów. Nigdy sie nie dowiemy czy bezpodstawne szkalowanie mojej osoby (komisja dyscyplinarna zebrała się w lipcu i w ogóle nie podjęła działań wobec braku czynów o znamionach dyscyplinarnych) nie miało wpływu na wynik wyborów.

Słowa "przepraszam" nigdy nie usłyszałem...

Tyle o zamierzchłej przeszłości, czas na parę zdań o dalszej historii bloga. Przez długie lata to było bardzo aktywne forum, tysiące wejść, mnóstwo komentarzy. Apogeum blog miał w dniu kolejnych wyborów rektorskich w 2012 roku gdy na bieżąco zamieszczałem komunikaty o postępie głosowań. Tego dnia było ponad 3000 wejść. Drugi szczyt zanotowałem bezpośrednio po usunięciu z uczelni Kanclerz Kuraszewskiej w grudniu 2020 roku, wtedy było ponad 1500 wejść. Przez lata 2021 i 2022 obserwowałem stopniowy spadek zainteresowania blogiem. Przyczyn pewnie jest wiele: poprawa sytuacji w naszej uczelni i brak potrzeby szukania informacji poza oficjalnymi źródłami uczelnianymi, Ustawa 2.0, która wywróciła tradycyjne ramy polskich uczelni nie dając prawie nic w zamian, a pandemia po prostu "dobiła" zwykłe życie polskich uczelni. Gdy dziś patrzymy na Ukrainę widać jasno, że nasz byt zależy od zupełnie innych zjawisk. Znów jak żywe zostały przywołane demony przeszłości, wojna i okrucieństwa, które wydawały się być całkiem niemożliwe stoją u naszych granic. Wszystko się przewartościowało, nauka także bo jeśli "ruski mir" miałby do nas dotrzeć wszystko poza ocaleniem życia ludzkiego ze wszystkimi jego przejawami zejdzie na dalszy plan. Pomijając możliwe bezpośrednie przyczyny spadku zainteresowania blogiem sądzę, że to także znak czasu, czasu bierności i braku wiary w pomyślność życia akademickiego, głębokiego, permamentnego kryzysu polskich uczelni. W mojej ocenie brak przesłanek do optymizmu, brak motywacji, brak perspektyw i beznadziejnie niskie nakłady finansowe na naukę to fundamentalne przyczyny aktualnego stanu rzeczy. Nie zamykam bloga, ale będzie to raczej forum o innej, mniej regularnej formule niż dotąd. Dziękuję tak licznym Czytelnikom za ponad pół miliona wejść, za komentarze i życzliwość. Do mojej uniwersyteckiej emerytury pozostało 5 lat i w miarę napływania interesujących wiadomości będę nadal zamieszczał teksty na blogu.