O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Ankieta

3 kwietnia zamieściłem interaktywną ankietę dotyczącą anonimowości dyskusji na blogu. Dotąd wypełniło ją 47 osób. Za parę dni podsumuję wyniki ankiety i proszę Czytelników o zabranie głosu w tej ważnej sprawie.

piątek, 26 kwietnia 2013

Ważna informacja

W imieniu grupy robotniczej str. 1W imieniu grupy robotniczej str. 2

niedziela, 21 kwietnia 2013

Gdy po powrocie z Rzymu, gdzie uczestniczyłem w obradach kongresu dotyczącego osteoporozy zaglądnąłem do Internetu ku memu zdziwieniu zauważyłem tekst dotyczący właśnie osteoporozy. Widać, że czasem wydarzenia z kręgu nauki przenikają do opinii publicznej.

Specjaliści: grozi nam epidemia złamań kości z powodu osteoporozy

Grozi nam epidemia różnego rodzaju złamań kości, jeśli nie zaczniemy wykrywać i skutecznie leczyć osteoporozy – zaalarmowali specjaliści podczas europejskiego kongresu poświęconego osteoporozie, który rozpoczął się w Rzymie.

Prezes europejskiego oddziału Międzynarodowej Fundacji Osteoporozy (IOF), John A. Kanis powiedział, że liczba złamań osteoporotycznych jedynie w latach 2001-2007 zwiększyła się o 30-100 proc. w poszczególnych krajach Unii Europejskiej.
Głównym powodem tak licznych złamań jest starzenie się społeczeństw, ale także lekceważenie tej podstępnej i groźnej choroby, jaką jest osteoporoza. Wiele osób się nie leczy, gdyż nie odczuwa żadnych dolegliwości. Tymczasem terapia polega przede wszystkim na zapobieganiu skutkom tej choroby, czyli złamaniom kości.
Osteoporoza objawia się niską masą kostną i upośledzoną mikroarchitekturą tkanki kostnej, co zwiększa łamliwość kości. Atakuje wszystkie kości człowieka, ale najczęściej dochodzi do złamania kręgów kręgosłupa, kości przedramienia, nadgarstków oraz bioder.
Złamania kręgów kręgosłupa u wielu osób są pierwszym objawem choroby, ale wtedy jest ona już mocno zaawansowana. Z przedstawionego na kongresie raportu wynika, że w poszczególnych krajach europejskich zdarzają się one u 10-24 proc. osób po 50. roku życia. Prawdopodobnie jest ich przynajmniej o jedną trzecią więcej, gdyż wiele przypadków nie jest wykrywanych.
Aż 60 proc. złamań kręgosłupa nie powoduje poważniejszych dolegliwości lub przebiega bezobjawowo. Osłabione kręgi się jednak zapadają i następuje zmniejszenie wzrostu nawet o 4 cm. Dochodzi również do następnych złamań, jeszcze groźniejszych, gdyż każde złamanie zwiększa ryzyko kolejnego aż dziesięciokrotnie.
Najbardziej niebezpieczne są złamania szyjki kości udowej. Na skutek powikłań po takim urazie, takich jak zapalenie płuc i choroba zakrzepowo-zatorowa, w ciągu roku umiera 20 proc. kobiet i 25 proc. mężczyzn. Spośród tych chorych, którzy przeżyli krytyczny rok, aż 30 proc. wymaga stałej opieki medycznej. Połowa z nich nigdy już nie będzie chodzić samodzielnie.
Międzynarodowa Fundacja Osteoporozy alarmuje, że w Europie osteoporoza jest już częstszą przyczyną niepełnosprawności niż nowotwory (z wyjątkiem raka płuc). Kobiety po 45. roku życia cierpiące na zaawansowaną osteoporozę dłużej przebywają w szpitalu na skutek powikłań tej choroby aniżeli z powodu cukrzycy, zawału serca czy raka piersi.
Skutkiem złamań związanych z osteoporozą są również: lęk i depresja oraz izolacja społeczna. Na depresję cierpi 40 proc. kobiet dotkniętych tą chorobą, a 41 proc. odczuwa znaczne pogorszenie jakości życia. Na różnego rodzaju bóle narzeka ponad 50 proc. chorych z tego powodu kobiet, aż 26 proc. odczuwa je przez ponad 10 godzin dziennie.
Prof. Maria Luisa Brandi z uniwersytetu we Florencji podkreśliła, że tego wszystkiego można uniknąć, trzeba tylko przeprowadzić wykrywające osteoporozę badanie densytometryczne i ocenić ryzyko osteoporozy.

czwartek, 18 kwietnia 2013

O nauce i pieniądzach

O 2 dni przebywam z Rzymie i biorę udział w światowym kongresie dotyczącym osteoporozy i choroby zwyrodnieniowej. To duże spotkanie z liczbą uczestników przekraczającą 4000. Trudno oczywiście opisywać szczegółowo treść wykładów, ale warto skreślić parę zdań ogólniejszej refleksji. Na kongresy tej rangi jeżdżę od blisko dwóch dekad i obserwuję niepokojące zjawisko. Na treści spotkań z natury rzeczy nakierowanych na prezentację informacji naukowych coraz większy wpływ wywierają czynniki, nazwijmy je, biznesowe. Sesje są „szyte” pod firmy farmaceutyczne, zwykle te pełniące rolę głównych sponsorów. Znani naukowcy, pretendujący do miana światowych autorytetów, na kolejnych sesjach pod niebiosa wychwalają coraz to inne leki. Czasu na dyskusje zwykle jest bardzo mało. Przewagę sfer biznesowych widać także po wysokości opłat zjazdowych; nigdy nie były one niskie, ale kwoty zbliżone do 1000 Euro należy uznać za skandalicznie wygórowane. Gdy dodamy, że lista wykładowców (przynajmniej na kongresach z mojej dziedziny) od lat się w zasadzie nie zmienia to uzyskujemy raczej pesymistyczny obraz przemożnego wpływu świata przemysłu farmaceutycznego na świat nauki. Stare prawidło, że „zły pieniądz wypiera dobry pieniądz” wkracza na dobre także do innych sfer życia…

niedziela, 14 kwietnia 2013

O nagrodzie Nobla - tekst nadesłany przez Czytelnika bloga

Dziwne "polskie obyczaje" czyli "kto nasz a kto obcy"?

Polskie źródła podają, że jest tylko sześciu polskich laureatów Nagrody Nobla: Henryk Sienkiewicz, Władysław Reymont, Maria Skłodowska-Curie (znana na świecie jako Marie Curie), Lech Wałęsa, Czesław Miłosz i Wisława Szymborska.
Bardzo dziwne! Polska zapomniała o... dziewięciu innych polskich laureatach nagrody Nobla!

Chociaż oficjalny spis noblistów wymienia tych dziewięciu mężczyzn, jako polskich noblistów, to Polska, która przecież wśród krajów europejskich ma najmniejszą liczbę noblistów w stosunku do liczby ludności, oficjalnie się do tych dziewięciu nie przyznaje.

Warto przypomnieć polskich noblistów, o których ich ojczyzna Polska nie pamięta:

1) Tadeusz Reichstein (1897-1996) urodzony we Włocławku chemik, w 1950 roku otrzymał nagrodę Nobla z medycyny i fizjologii za odkrycie kortyzonu.

2) Izaak Singer (Isaac Bashevis Singer) (1904-1991) urodzony w Leoncinie niedaleko Warszawy, w Polsce mieszkał do 1935 roku, w 1978 roku otrzymał nagrodę Nobla z literatury.

3) Józef (Joseph) Rotblat (1908-2005) urodzony w Warszawie, w 1938 roku na Uniwersytecie Warszawskim otrzymał doktorat z fizyki, dwa lata później wyjechał do Wielkiej Brytanii, w 1995 roku otrzymał pokojową nagrodę Nobla za wysiłki w celu zredukowania broni jądrowej.
Józef Rotblat całe życie mówił po polsku i podkreślał, że jest Polakiem z brytyjskim paszportem. Protestował przeciwko zapisywaniu jego imienia jako "Joseph".

4) Mieczysław Biegun (Menachem Begin) (1913-1992) urodzony w Brześciu nad Bugiem, opuścił Polskę w 1940 roku, został szóstym premierem Izraela, w 1979 roku otrzymał pokojową nagrodę Nobla za podpisanie traktatu pokojowego z Egiptem.

5) Leonid Hurwicz, urodzony w 1917 roku, od 1919 roku mieszkał w Warszawie, gdzie ukończył studia prawnicze, w 1940 roku wyjechał do USA, w 2007 roku otrzymał Nagrodę Nobla z ekonomii.
6) Szymon Perski (Szimon Peres) urodzony w 1923 roku w Wiszniewie
(województwo wileńskie), wyjechał z Polski w 1934 roku, został
dziewiątym prezydentem Izraela, w 1994 roku otrzymał pokojową Nagrodę
Nobla.

7) Jerzy Szarpak (Georges Charpak) urodzony w 1924 roku w Dąbrowicy
(województwo wołyńskie), wyjechał do Francji w 1931 roku, otrzymał nagrodę Nobla z fizyki w 1992 roku.

8) Andrzej Wiktor Schally (Andrew Viktor Schally), urodzony w 1926 roku w Wilnie, syn generała Kazimierza Schally, szefa gabinetu prezydenta RP Mościckiego, po wybuchu II wojny świat. wyjechał z Polski, otrzymał nagrodę Nobla z medycyny w 1977 roku.
Schally pochodził z żydowsko-szwedzko-francusko-polskiej rodziny o nieokreślonej przynależności religijnej. Według rasowych kryteriów nazizmu był tzw. "mieszańcem" i groziła mu śmierć. Ocalał z masakry holokaustu ukrywając się w Rumunii w środowisku polskich Żydów.

9) Roald Hoffman, urodzony w 1937 roku w Złoczowie (województwo lwowskie), wyemigrował do USA w 1949 roku, otrzymał nagrodę Nobla z chemii w 1981 roku, od 1965 roku do dzisiaj pracuje na Cornell University w USA.

Dlaczego Polska nie uważa tych noblistów za Polaków? Ośmiu z nich (z jedynym wyjątkiem Reichsteina) posiadało obywatelstwo polskie i zdobywało w Polsce wykształcenie. Język polski był dla nich językiem macierzystym lub drugim najważniejszym.
Trzeba pamiętać, że Skłodowska-Curie nigdy nie miała polskiego obywatelstwa (początkowo była obywatelką Rosji, potem Francji) a Polskę opuściła na zawsze w wieku 24 lat. Czesław Miłosz przez wiele lat posiadał tylko obywatelstwo litewskie, a pisał głównie w języku
angielskim. Wiele jego wypowiedzi wskazuje, że uważał się za Litwina, mówiącego po polsku.
Dlaczego Polska przyznaje się do Skłodowskiej i Miłosza, a nie przyznaje się do Reichsteina, Singera, Rotblata, Szarpaka, Hurwicza, Perskiego, Bieguna, Schally'ego i Hoffmana?

Polska jest niechlubnym wyjątkiem, bo na przykład Niemcy szczycą się wszystkimi swoimi laureatami Nobla, z których wielu było niemieckimi Żydami. Bardzo dużo laureatów Nobla jest zaliczanych jednocześnie do dwóch narodowości, na przykład Skłodowska-Curie do francuskiej i polskiej. Oficjalny spis laureatów Nobla nie zawiera kategorii "Żydzi", a
nagrodzonych klasyfikuje według kraju pochodzenia lub/i zamieszkania. Dlaczego w takim razie Polska nie uznaje na przykład Perskiego i Bieguna za polsko-izraelskich noblistów?



wtorek, 9 kwietnia 2013

O Polsce

Wielu z nas wczoraj spędziło wieczór przed telewizorem z uwagą śledząc filmy o katastrofie 10 kwietnia 2010 roku. Po ich emisji odbyła się dyskusja z udziałem kilku osób. Niestety, końcowa konkluzja nie jest zbyt optymistyczna; wydarzenia nas przerosły. Gdy wszystko w życiu dobrze się układa można czasem odnieść wrażenie, że życie toczy się w właściwym kierunku, a ludzie kontrolują bieg spraw. Dopiero gdy dojdzie do jakiejś poważnej, kryzysowej sytuacji widać, że byliśmy w błędzie. Nie zajmując stanowiska dotyczącego przyczyn wydarzeń z 10 kwietnia, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że głęboki kryzys państwa trwa. Sposób wyrażania argumentów, poziom emocji, agresja, unikanie odpowiedzi na wiele trudnych pytań są porażające. Zamiast szukać porozumienia „ponad podziałami” trwa festiwal narodowej kłótni. To smutne, że nie potrafimy wznieść się wyżej, tam, gdzie rozstrzygają się tak ważne kwestie. Sądzę, że ta sprawa na wiele lat zatruje polskie życie społeczne, cieniem kładąc się na liczne, inne ważne cywilizacyjne problem kraju.

środa, 3 kwietnia 2013

W ostatnich miesiącach blog przeżywał „oblężenie” Czytelników, a liczba odsłon w marcu przekroczyła 8000. Tak duże zainteresowanie obserwowałem ostatnio w czasie wyborów rektorskich. Najpierw żywą dyskusję wywołała sprawa Prof. G. Opali, później uwagę skupiła kwestia listu Pani Ziółkowskiej z Biblioteki Głównej oraz niespotykana wcześniej sytuacja związana z rezygnacją z pełnienia funkcji Prorektora ds. klinicznych przez Prof. W. Króla. Przywołuję te wydarzenia, gdyż komentarze do tekstów opisujących te zdarzenia miały pewien wspólny mianownik; dyskusja była całkowicie anonimowa. Co ciekawsze, komentujący parokrotnie nawzajem zarzucali sobie ukrywanie pod anonimem, ale sami nie byli skorzy do ujawniania swej tożsamości…A szczytem obłudy był list skierowany do mnie przez pewnego profesora z Wydziału Lekarskiego w Katowicach, który chciał bym na blogu zamieścił list zawierający personalne uwagi dotyczące paru osób wymienionych z nazwiska, ale swoje autorstwo chciał ukryć! Oczywiście tego typu tekstów nie publikuję.

Bardzo żałuję, że dyskusja toczy się anonimowo. To jest sprzeczne z ideą akademickości w ogóle. Powaga uczelni, mianującej się uniwersytetem, gdy jej pracownicy chowają się za parawanem anonimowości jest znacząco nadszarpnięta. Nie do końca rozumiem ten mechanizm; mogę pojąć, że adiunkt w przeddzień habilitacji obawia się o jej powodzenie, mogę uznać chęć ukrycia nazwiska przez pracowników administracji lub pionu technicznego by uniknąć niechybnego odwetu za słowa krytyki. Ale w uczelni pracuje mnóstwo profesorów, osób o uznanym dorobku i pozycji w świecie nauki. To od tej grupy osób można wymagać czegoś więcej, noblesse oblige…

Aby uzyskać jakieś bardziej obiektywne dane poniżej zamieszczam parę pytań; proszę o wypełnienie ankiety, której wyniki – mam nadzieję – pozwolą na zrozumienie dlaczego dyskusja prowadzona na blogu nie toczy się przy otwartej kurtynie.