sobota, 27 grudnia 2014

Składki na samorząd lekarski

Koleżanki i Koledzy!

Uprzejmie informujemy, że mimo sprzeciwu oraz intensywnych działań podejmowanych przez Śląską Izbę Lekarską, z dniem 1 stycznia 2015 r., zgodnie z uchwałą nr 27/14/VII Naczelnej Rady Lekarskiej z dnia 5 września 2014 r., będzie obowiązywać składka członkowska w podwyższonej wysokości tj:
– 60 zł miesięcznie dla lekarza i lekarza dentysty
– 10 zł miesięcznie dla lekarza stażysty.
Więcej: http://www.izba-lekarska.org.pl/aktualnosci/1088-komunikat_dotyczacy_skladek

Taki list na adres poczty elektronicznej otrzymałem 15 grudnia. To dobrze, że nasza Izba Lekarska podjęła działania w tej sprawie, niemniej faktem jest, że składka rośnie o 50%. Trudno nie znając szczegółowo problematyki działania samorządu lekarskiego ocenić czy zwiększenie składek jest uzasadnione. Warto wrócić do początków funkcjonowania samorządu lekarskiego na początku lat 90-tych. Wówczas oczekiwania środowiska lekarskiego w związku w reaktywacją idei samorządności zawodu lekarza były ogromne. Początki były trudne, należało wszystko od podstaw zorganizować, a osób pamietających okres międzywojenny działania samorządu lekarskiego nie było zbyt wiele. Jedną z pierwszych decyzji wtedy podjętych była wysokość składek członkowskich. Postanowiono, że na okres „rozruchu” będą one stanowić 2% pensji, a później zostaną zmniejszone do 1%. Wg mojej wiedzy ta obietnica nigdy nie została zrealizowana. Nie znam aktualnej wysokości średniej pensji lekarza zatrudnionego na etacie, czyli na umowę o pracę (bez wliczania dyżurów), ale nie sądzę by wynosiła ona 6000 zł.

• Stawiam zatem pytanie czy w istocie składka 60 zł miesięcznie jest uzasadniona?
• A może jest tak, że w ciągu ponad dwóch dekad funkcjonowania samorządu stojące przed nim zadania tak się rozrosły, iż podwyżka składek była nieuchronna?

Liczę na głosy Czytelników, lekarzy.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Życzę Czytelnikom bloga dużo zdrowia,
Świąt spędzonych w spokoju wraz z rodziną
oraz powodzenia w realizacji planów na nadchodzący rok
bombki

sobota, 20 grudnia 2014

Komentarz innego Czytelnika

Pewnie komentarze nadsyłają Ci, co piszą prace lub próbują przynajmniej.
Faktem jest, że jak praca nie jest zwieńczeniem umowy, to powstaje bez jakiegokolwiek wsparcia uczelni - takie drobiazgi, jak pokrycie kosztów samej publikacji (jeśli wymagane) czy korekty językowej byłyby ułatwieniem. Ale ich nie ma. W tej sytuacji podawanie afiliacji przez niektórych może chyba być postrzegane jak... dopisywanie współautora, który nie kiwnął palcem.
Oczywiście są też argumenty "za", o których pisał autor bloga.

Odpowiedź

W odpowiedzi na pytanie Czytelnika z 20 grudnia 14:42 do poprzedniego tekstu prezentuję mój pogląd. Należy podać afiliację, gdyż wskazuje ona na miejsce zatrudnienia autora. Fakt, iż praca była poza uczelnią i nie była przez nią finansowana nic nie zmienia. Poza tym są jeszcze argumenty natury praktycznej: jeśli afiliacja nie zostanie podana praca po jej opublikowaniu nie będzie mogła być wliczona do dorobku naukowgo pracownika uczelni lub nie będzie mogła być brana pod uwagę przy konkursach na nagrodę naukową rektora uczelni. W moim dorobku naukowym większość prac spełnia opisane kryteria, a afiliacja zawsze była podawana. To zresztą leży w osobistym interesie autora by być identyfikowanym z szkołą wyższą o cenzusie uniwersyteckim.
W razie innych pytań lub wątpliwości w tej sprawie proszę o wykorzystanie mego adresu poczty elektronicznej.
Wojciech Pluskiewicz

piątek, 19 grudnia 2014

APEL W SPRAWIE PAKIETU ONKOLOGICZNEGO

Okręgowa Rada Lekarska w Katowicach apeluje do Prezesa Rady Ministrów o wstrzymanie wprowadzenia w życie pakietu onkologicznego.
Rada zaznacza, że pakiet onkologiczny w obecnym kształcie jest niedopracowany, zarówno ze względów organizacyjnych jak i finansowych. Nie zostały uwzględnione zgłaszane postulaty medycznych środowisk specjalistycznych w tworzeniu przepisów regulujących funkcjonowanie pakietu, a także nie przeprowadzono żadnego programu pilotażowego.

Więcej: http://www.izba-lekarska.org.pl/aktualnosci/1091-apel_w_sprawie_pakietu_onkologicznego

środa, 17 grudnia 2014

O reformie polskiego systemu opieki zdrowotnej

16 grudnia 2014 roku w siedzibie Śląskiej Izby Lekarskiej odbyło się spotkanie dr. Jacka Kozakiewicza, prezesa ORL w Katowicach z dr. Mariuszem Wójtowiczem, prezesem Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia Województwa Śląskiego - PZ. Głównym tematem spotkania były kwestie związane z pakietem onkologicznym, który wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 2015 r.

http://www.izba-lekarska.org.pl/aktualnosci/1090-komunikat_w_sprawie_pakietu_onkologicznego

wtorek, 16 grudnia 2014

Polak potrafi


Uniwersytet Medyczny w Łodzi - jako członek największego w UE konsorcjum Innolife - został zwycięzcą naboru Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii. To pozwoli uczelni na ubieganie się o środki na rozwój projektów z puli liczącej ok. miliard euro.

Na konferencji prasowej prorektor UM ds. nauki prof. Lucyna Woźniak poinformowała, że Europejski Instytut Innowacji i Technologii (EIT) jest agendą UE z siedzibą w Budapeszcie.

Instytucja prowadzi nabory do strategicznych partnerstw publiczno-prywatnych znanych jako Wspólnoty Wiedzy i Innowacji (Knwoledge and Innovation Communities - KIC). W poprzednich latach powołany został m.in. KIC klimatyczny oraz dotyczący laboratoriów europejskich, w których testowane są innowacje.

Łódzki Uniwersytet Medyczny jest regionalnym partnerem konsorcjum KIC Innolife, specjalizującym się w innowacjach na rzecz zdrowia i aktywnego starzenia. Uczelnia zaprosiła do współpracy przy tej inicjatywie Instytut Medycyny Pracy w Łodzi oraz firmę Ericpol.

KIC Innolife skupia ponad 140 partnerów, którymi są wiodące ośrodki naukowe, uniwersytety, przedsiębiorstwa oraz organizacje pozarządowe z 14 państw Europy. Wśród kluczowych uczestników tego partnerstwa znajdują się światowe koncerny m.in. Roche, Sanofi Aventis, Philips Electronics, Intel Corporation, a także Towarzystwo Maxa Plancka, Instytut Karolinska, Imperial College w Londynie, uniwersytety w Uppsali, Gent, Cambridge i Oxford.

- KIC Innolife to największe konsorcjum jakie do tej pory powstało w UE. Skupia instytucje, miasta, laboratoria, szpitale i koncerny, w których testowane są innowacyjne przedsięwzięcia i projekty przede wszystkim z obszaru nauki i edukacji, które mają poprawić jakość życia współczesnego społeczeństwa - podkreśliła prof. Woźniak.

Projekty prowadzone w ramach KIC Innolife w 25 proc. finansowane są z budżetu EIT, w 75 proc. - z funduszy UE, m.in. strukturalnych i Horizon 2020. - Wszystkie środki na projekty badawcze i innowacyjne przydzielane są na drodze konkursu. Spodziewamy się, że pierwsze z nich zostaną ogłoszone w połowie przyszłego roku - zaznaczyła prof. Woźniak.

Prorektor dodała, że budżet KIC Innolife w roku 2016 ma wynieść niespełna 90 mln euro, a w 2018 r prawie 200 mln euro. Członkowie konsorcjum wnoszą składki, z których finansowany będzie zarząd przedsięwzięcia.

W KIC Innolife działa sześć tzw. centrów doskonałości, ulokowanych w Skandynawii, krajach Beneluksu, Niemczech, Hiszpanii, Francji oraz Wielkiej Brytanii i Irlandii. Obok nich powołano sieć regionalnych klastrów "Innostars", w których podmioty akademickie, medyczne i naukowe współdziałają z biznesem - jednym z nich jest łódzkie partnerstwo UM, IMP oraz Ericpolu. "Innostars" działają też na Węgrzech, w Chorwacji, Portugalii, Słowenii i w Walii.

Władze UM chcą, aby strukturalnym wkładem uczelni w KIC Innolife był rozwój innowacyjnego kampusu farmacji (BRAin). "Wokół już istniejącego budynku farmacji powstaną nowe obiekty, w których prowadzone będą badania interdyscyplinarne z udziałem naszych partnerów, znajdzie się tu też miejsce dla Instytutu Biologii Medycznej PAN i akcelerator innowacyjności" - zaznaczyła prof. Woźniak.

Dyrektor IMP prof. Konrad Rydzyński podkreślił, że decyzja EIT oznacza dla polskich partnerów Innolife wejście do elitarnego grona. "Daje też dostęp do olbrzymich pieniędzy, bo szacuje się, że w pierwszej fazie do rozdzielenia będzie około miliarda euro. To naprawdę duże kwoty, ale trzeba umieć po nie sięgnąć - musi być dobry pomysł, dobry sposób na jego przedstawienie, realizację i wdrożenie - zaznaczył.

Obok Instytutu Medycyny Pracy partnerem UM będzie również łódzka firma Ericpol. Dyrektor ds. programów Ericpol Telecom dr Marek Gajowniczek wyjaśnił, że firma od lat współpracuje z organizacjami naukowymi i prowadzi program "Ericpol Science Ekosystem". "Większość naszej pracy to praca badawczo-rozwojowa; wiemy, że innowacje powstają poprzez sieć współpracujących ludzi. Innolife jest właśnie taką siecią" - podkreślił.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Nagrody rektorskie

Dziś, jak co roku o tej porze odbyła się uroczystość wręczenia nagród rektorskich w trzech kategoriach: nauce, dydaktyce i osiągnieciach organizacyjnych. Dla mnie zawsze najważniejsze były nagrody naukowe, jako wynikające z precyzyjnie zdefiniowanych wymagań. Grono osób nagrodzonych nie jest nigdy zbyt liczne; chciałbym zwrócić uwagę na pewne znamienne fakty. Otóż w zasadzie co roku nagradzane są te same osoby. Sądzę, że gdyby oszacować, jaki stanowią one odsetek wszystkich pracowników naukowo-dydaktycznych to okazałoby się, iż to tylko niewielka część zatrudnionych. Gratulując nagrodzonym nie sposób zapytać gdzie są inni pracownicy. Ta dysproporcja demonstruje, że dorobek naukowy uczelni tworzy relatywnie nieliczna grupa osób. A należy zwrócić uwagę, że coraz trudniej jest publikować w dobrych, renomowanych pismach o zasięgu międzynarodowym. Wymagania redakcji rosną, oczekuje się ciekawych, dobrze udokumentowanych wyników badań. Do tego potrzeba niemałych środków finansowych oraz, co ważniejsze, zapalonych naukowców. Jak widać jednak nie brakuje entuzjastów pracy badawczej, niemniej na dłuższą metę niezbędne jest zaangażowanie większej liczby pracowników.
Czekamy na „młody narybek”, bez dopływu nowej kadry nie można liczyć ciągle na aktywność tej samych osób.

czwartek, 4 grudnia 2014

Świat medycyny w mediach

Wczorajsze informacje w mediach zdominowały sprawy dotyczące medycyny.
Na pierwszym miejscu stawiam losy chłopczyka, którego przed 3 dniami znaleziono w okolicy Krakowa. Temperatura jego ciała wynosiła zaledwie +12 stopni, co z zasadzie przekreślało szanse na powrót do życia. Ale znakomity zespół pracowników szpitala uniwersyteckiego w Prokocimiu zdziałał cuda, cała Polska z napięciem czekała na kolejne wieści o zdrowiu chłopca. Dla mnie, pracownika wydziału lekarskiego w Zabrzu, szczególnie miło było oglądać relacje przekazywane przez naszego dawnego kolegę, Profesora Janusza Skalskiego. To właśnie Profesor kieruje zespołem osób ratujących to małe życie; należy gratulować kompetencji, zaangażowania i wiary w sukces jemu oraz innym pracownikom szpitala.
Tę wiadomość określę, jako dobry, optymistyczny wymiar medycyny.
Ale wczoraj mieliśmy jeszcze drugą, nazwijmy ją, złą, szkodliwą informację.
Otóż pokazano historię mężczyzny, któremu odmówiono przyjęcia do szpitala w Janowie Lubelskim. Krótko potem ten pacjent zmarł, a relacja członków rodziny była przejmująca.
Dlaczego określam tę informację, jako złą? Otóż dziennikarze programu Info w wiadomościach emitowanych o godzinie 22 nie przebierając w słowach oskarżyli lekarza o spowodowanie śmierci pacjenta, jednoznacznie wskazując winnego. A przecież nie mogą mieć w tej sprawie żadnej rzetelnej wiedzy, pomijając kwestię kompetencji w sferze medycyny. To jest skandaliczna sytuacja, niestety często obserwowana w polskich mediach w odniesieniu do relacji dotyczących tego typu dramatycznych wydarzeń. Niebywała łatwość sądu, bezpodstawne, bo niepoparte żadnymi dowodami oskarżenia stoją w głębokiej sprzeczności z etyką zawodu dziennikarza, który powinien zachować bezstronność.
To niebezpieczna socjotechnika, to celowe szkalowanie lekarzy.
• Dlaczego nasze środowisko zostało zepchnięte na tak negatywny margines życia społecznego?
• Dlaczego nie potrafimy się bronić?
• Jak można zgodzić się na tak jawne atakowanie całego środowiska lekarskiego?
Sądzę, że – przynajmniej częściowo – wina leży po naszej stronie. Nasz głos jest słabo słyszalny, nie potrafimy skutecznie domagać się respektowania naszych racji, czasem w imię źle pojętej lojalności zawodowej bronimy innych lekarzy, którzy sprzeniewierzyli się zasadom etyki, a obrona dobrego imienia na sądowej wokandzie to raczej ewenement niż norma.
Gdybyśmy – jako całość środowiska, łącznie z organami samorządu lekarskiego – odpowiednio dbali o własny wizerunek i dobre imię dziennikarze zastanowili by się długo przed rzucaniem takich oskarżeń.
Opisana sprawa wymaga oczywiście wyjaśnienia, a w razie udowodnienia błędu w postępowaniu lekarza wyciagnięcia stosownych konsekwencji.