piątek, 30 października 2015
Zawód lekarz, część trzecia: Motywacja
To niezwykle ważny element układanki składającej się na zestaw cech lekarza „idealnego”. Motywację potocznie rozumiemy, jako zaangażowanie, chęć wykonywania jakichś czynności. W przypadku lekarza ta sprawa nie jest taka jednoznaczna i łatwa do zdefiniowania. Jak sądzę, podstawowy warunek pozytywnej motywacji do pracy wiąże się z indywidualnym stosunkiem do medycyny w ogóle. Są wśród nas entuzjaści zawodu, ale są także osoby o nieco chłodniejszym stosunku do pracy lekarskiej. Myśląc o motywacji warto zatrzymać się chwilę na okresie studiów; wówczas kształtują się pierwsze wyobrażenia młodego człowieka o pracy zawodowej. Niezwykle ważne są zwłaszcza trzy ostatnie lata studiów, gdy dominują przedmioty kliniczne. Kluczowa rola przypada nauczycielom akademickim - ich zadanie to nauczanie, ale także pokazanie piękna zawodu, zmotywowanie studentów do pracy. Każdy z nas - lekarzy pamięta niektórych wykładowców, zwykle tych najlepszych, najbardziej zaangażowanych. Ci entuzjaści zawodu najlepiej motywują do przyszłej pracy z pacjentami. Ale pewnego dnia kończymy studia, nieuchronnie nadchodzi okres weryfikacji oczekiwań i nadziei w zderzeniu z rzeczywistością. Decydujące znaczenie ma fakt, czy miejsce pracy odpowiada aspiracjom i oczekiwaniom młodego adepta medycyny. Wszyscy chcielibyśmy pracować we wspaniałych, nowoczesnych szpitalach, w których do dyspozycji stoją najnowsze urządzenia diagnostyczne. Tak niestety nie wyglądają przeciętne polskie szpitale, co może burzyć wcześniejsze oczekiwania. Jeszcze większe znaczenie odgrywają pracownicy szpitala lub przychodni, do której trafiamy po studiach. Jeśli będą mili, pełni zrozumienia dla nas na początku drogi zawodowej, chętni do pomocy nasza motywacja zostanie wzmocniona. Ale gdy natrafimy na zespół niechętnych, wymagających ludzi trudno utrzymać chęć do pracy na wyjściowym poziomie. To są czynniki zewnętrzne związane z miejscem pracy.
Prawie każdy z nas miał jakieś wyobrażenia związane z przyszłą pracą, marzył o konkretnej specjalizacji. Ten ostatni czynnik – możliwość wyboru wyśnionej specjalizacji – jest niezwykle ważny dla utrzymania motywacji do pracy. Limity w wielu ciekawych specjalnościach lekarskich uderzają w młodego człowieka. Komuś, kto poszedł na medycynę, bo chciał zostać kardiologiem lub okulistą, a jedyna droga, jaką mu się proponuje to medycyna rodzinna, wymarzony świat ulega drastycznemu zburzeniu. Znam pewną lekarkę, moją dawną studentką, która „od zawsze” chciała być psychiatrą. Niestety, gdy doszło do etapu wyboru specjalizacji okazało się, że wcale nie ma miejsc specjalizacyjnych w tej dziedzinie. Ale jej motywacja była duża; uzyskała możliwość specjalizowania w innym województwie. To trudna, kosztowna droga, ale warto walczyć o swe marzenia.
Czy motywacja jest niezmienna przez cały czas trwania pracy zawodowej? Z pewnością nie jest to postawa stała, niezmienna przez całe życie. Łatwo stracić chęć do pracy w obliczu codziennych, monotonnych obowiązków. Tu przytoczę wyniki badań dużej grupy lekarzy. Ich motywację oceniano na początku ich kariery oraz po 15-stu latach. Na początku wyłoniły się dwie odrębne grupy; jedni byli niezwykle zmotywowani, zapaleni do prac, drudzy podchodzili do spraw zawodowych znacznie spokojniej. Osoby z pierwszej grupy błyskawicznie nabierały doświadczenia, podejmowały samodzielne dyżury, robiły specjalizacje, pisały doktoraty. Lekarze o mniejszej początkowej motywacji do pracy znacznie wolniej wchodzili z zawód. Zaskakujące wyniki dało porównanie tych grup po latach; okazało się, że kompetencje zawodowe się wyrównały, ale motywacja była większa w drugiej grupie. Ci najbardziej zaangażowani na początku często stawali się ofiarami zespołu wypalenia zawodowego. To bardzo niekorzystna konstelacja zdarzeń. Znam osobiście takich lekarzy, którzy dość szybko stracili swą początkowy entuzjazm. Warto pamiętać jeszcze o jednym aspekcie związanym z motywacją do pracy dotyczącym życia osobistego. Osoby bardzo zmotywowane często zaniedbują życie rodzinne, które schodzi na dalszy plan. W dłuższej perspektywie czasowej to poważna rysa, która negatywnie może odbić się na naszej pracy.
Na końcu nie zapomnijmy także o znaczeniu dochodów z pracy, z pewnością praca godnie wynagradzana sprzyja utrzymaniu motywacji.
piątek, 23 października 2015
Zawód lekarz, część druga: doświadczenie
Doświadczenie zdobywa się przez całe życie. Trudno jednoznacznie stwierdzić, kiedy lekarz może liczyć, że jego doświadczenie pozwoli mu na dobrą, spokojną pracę z pacjentami. Zależy to od wielu czynników, między innymi od stopnia zaangażowania w pracy. Pamiętam, jak dr med. Andrzej Podolecki, adiunkt w Klinice Chorób Wewnętrznych w Zabrzu kiedyś stwierdził, że trzeba, co najmniej 10 lat pracy, by poczuć się w pracy w miarę pewnie. To jest także zależne od okoliczności zewnętrznych i warunków pracy. Szybciej nabierzemy doświadczenia, gdy zostaniemy rzuceni na „głęboką” wodę, ale wówczas ryzyko błędów wzrasta. Niezależnie od wdrażania się w pracę lekarską, zawsze musi nam towarzyszyć świadomość, że doświadczenie nie może nas uśpić, nie może zastąpić ostrożności. Pacjenci potrafią zaskoczyć nietypowymi objawami lub niespotykanym przebiegiem choroby nawet najstarszych i najbardziej doświadczonych lekarzy. Stare porzekadło lekarskie mówi, że rozpoznać możemy tylko te choroby, o których istnieniu wiemy. Nigdy nie zobaczymy pacjentów z wszelkimi możliwymi chorobami, zatem nigdy doświadczenie nie będzie absolutne. Niemniej dzięki codziennej, sumiennej pracy ten margines błędu maleje dzięki stopniowo nabieranemu doświadczeniu.
niedziela, 18 października 2015
O systemie płac słów kilka
Od pewnego czasu nadchodzą komentarze dotyczące płac pracowników. Wątpliwości wielu Czytelników budzi fakt, iż otrzymywana kwota wynagrodzenia osób na tym samym stanowisku może różnić się znacząco, czasem blisko dwukrotnie. Wynika to z ustalonych ustawowo, szerokich widełek płac. Czytelnicy wyrażają pogląd, że za podobną pracę należy się takie samo wynagrodzenie.
Sądzę, że warto się chwilę zastanowić jak powinna być rozwiązana kwestia sprawiedliwego systemu wynagradzania pracowników. Uważam, że dobry system nie polega na przydzielenia każdemu takiej samej płacy. Wynagrodzenie musi być pochodną wyników pracy, co w przypadku pracowników naukowo-dydaktycznych lub dydaktycznych (wykładowcy) jest łatwe do określenia. Osiągnięcia w pracy naukowej można ocenić powszechnie stosowanymi metodami bibliometrycznymi uwzględniającymi liczbę i jakość publikacji. Nieco trudniej ocenić jakość pracy dydaktycznej; tu podstawowym, o ile nie jedynym kryterium, powinny być ankiety odbiorców czyli studentów.
Wystarczy opracować precyzyjne kryteria stanowiące podstawę ustalenia wysokości wynagrodzenia (należy określić parytet względnej wagi nauki i dydaktyki) i przyjąć określoną częstość oceny pracownika np. raz 3-4 lata. Oczywiście takie zasady muszą być podane do wiadomości pracowników. Dzięki takim zasadom płaca każdego z nas byłaby pochodną własnego wysiłku i zaangażowania. Trudno zaakceptować obecny system, który nie motywuje do pracy.
Problem polega także na tym, że poza dobrą wolą władz danej uczelni, taki motywacyjny system wymaga zmian prawa, które nie zezwala na obniżenie płacy pracownika. Takie sytuacje musiałby się zdarzać, nikt nie miałby zagwarantowanego wysokiego wynagrodzenia do końca życia. Dobrze pracujesz, dobrze zarabiasz, obniżasz loty, tracisz część dochodów.
Korzyści takiego systemu byłyby z pewnością ogromne, nic lepiej nie motywuje do pracy jak dobra płaca.
piątek, 16 października 2015
Zawód lekarz, część pierwsza: Wiedza versus pokora
To wydaje się oczywiste: bez zdobycia niezbędnej wiedzy o biologii człowieka trudno sobie wyobrazić kompetentnego lekarza. By uzyskać niezbędny poziom merytoryczny student medycyny musi mozolnie i sumiennie zgłębiać tajniki nauk podstawowych oraz dyscyplin klinicznych. Z pewnością ważną rolę odgrywają nasi nauczyciele akademiccy wyznaczając poziom wiedzy i standardy zachowań. Ale studia to tylko wstęp, wyjściowa baza na drodze zdobywania kompetencji zawodowych. Postęp wiedzy jest ogromny i lekarz „skazany” jest na ciągłe doskonalenie. Wyobraźmy sobie takiego „idealnego” lekarza: wcześniej znakomitego studenta, który skrupulatnie poszerza swą wiedzę śledząc literaturę fachową i uczestnicząc w konferencjach i szkoleniach.
• Czy można zdobyć kompetencje doskonałe, posiąść wiedzę absolutną?
• Czy w prawdziwym życiu istnieje wszechwiedzący dr House?
Nie sądzę, by możliwa była taka sytuacja. Zawsze pozostanie jakiś margines niewiedzy, a lawinowy postęp medycyny wręcz uniemożliwia ogarnięcie całego zasobu wiedzy. Ale spróbujmy sobie wyobrazić takiego współczesnego człowieka Renesansu, lekarza prawie doskonałego. Czy jego wiedza upoważnia go do stuprocentowej pewności przy stawianiu diagnozy? Tu znajduję drugie dno, drugą stronę lustra. To słowo to pokora. Zawsze, nawet najlepiej wyszkolony lekarz musi pamiętać o niedoskonałości swej wiedzy oraz nieskończonej liczbie wariantów, jakie niesie życie. Zbytnia pewność siebie, wiara, że posiadło się całą wiedzę to pierwszy krok do błędu lekarskiego. Pokora wobec tajemnic biologii ludzkiego ciała musi nam zawsze towarzyszyć. Mądry mówi „mylić się mogę”, głupi „głowę daję”. Pamiętam pewną sytuację z kliniki, w której pracowałem. Po raporcie z ostrego dyżuru grupa lekarzy omawiała niektóre trudne przypadki zastanawiając się, czy na pewno obrana droga postępowania była optymalna. Nagle do rozmowy włączyła się młoda adeptka sztuki lekarskiej, która oświadczyła, że nie bardzo rozumie po co ta cała dyskusja. „Przeczytałam wszystkie książki, zdobyłam dyplom z wyróżnieniem, medycynę mam w małym palcu i dla mnie każdy problem medyczny jest łatwy do rozwiązania” - usłyszeliśmy. Nikt z obecnych lekarzy, a niektórzy mieli co najmniej kilkunastoletnie doświadczenie, nie odezwał się. Bo i cóż można odpowiedzieć na takie autorytarne stwierdzenia i taką demonstrację pychy? Ale życie bywa przekorne; jakiś czas później ta sama wszechwiedząca lekarka miała bardzo ciężki dyżur nocny. Rano była cieniem samej siebie, znikła wcześniejsza pycha i zadufanie w swą nieomylność. Jeden z lekarzy, mając w pamięci opisaną wcześniej sytuację, zapytał ją, czy nadal uważa się z Alfę i Omegę medycyny. Nic nie usłyszał w odpowiedzi, życie samo odpowiedziało. Opisuję te wydarzenia, by pokazać, że zawsze musi nam towarzyszyć ostrożność i pokora. Nikt nie posiada wiedzy doskonałej, nawet najlepszy lekarz czasem staje wobec zupełnie nieznanej, zaskakującej sytuacji. I oby kończyło się tylko „skarceniem” zarozumiałego lekarza przez życie; gorzej, gdy cenę płaci pacjent.
piątek, 9 października 2015
Zawód - lekarz
Dziś rozpoczynam publikację cyklu pod roboczym tytułem: Zawód - lekarz. To są słowa wstępu, a w każdy piątek będę zamieszczał kolejne fragmenty tego cyklu. Liczę na komentarze Czytelników, szczególnie Koleżanek i Kolegów lekarzy.
Czy lekarz to zawód, jak każdy inny?
Czy wykonywanie tego zawodu wiąże się z jakimiś specjalnymi umiejętnościami lub przymiotami osobistymi?
A może do realizacji zadań stojących przed lekarzem wcale nie są potrzebne wyjątkowe cechy, a wystarcza posiąść tajniki biologii ludzkiego ciała? Taki „spec” od zdrowia.
Te pytania stawiam sobie od dekad; im dłużej pracuję w zawodzie tym bardziej przekonuję się, że zawód – lekarz to zupełnie wyjątkowe zajęcie. Ta profesja zasługuje w pełni na miano „misji” czy „powołania”. Nie ma nic ważniejszego od zdrowia; gdy staniemy wobec choroby wszystkie inne sprawy schodzą na dalszy plan. Stąd lekarz to najważniejszy zawód.
Czy na pewno każdy lekarz traktuje swój zawód, jak misję? Trudno stwierdzić, czy tak jest, nie znam odpowiednich badań. Moim celem jest pokazanie, czym jest zawód – lekarz. Próbuję określić warunki, jakie należy spełnić, by zbliżyć się do doskonałości. Nie będę raczej zajmować się kwestiami ogólnymi, przedmiotem mojej uwagi będą codzienne problemy i wyzwania. Spróbuję w punktach opisać warunki spełnienia się w pracy lekarskiej tak, by słowo „misja” mogło odzwierciedlać przesłanie tego wyjątkowego zawodu. W zasadzie wyrażane poglądy konfrontuję z osobistymi doświadczeniami z mego życia zawodowego. Cóż są warte nawet najlepsze rady i najtrafniejsze poglądy, gdy rozmijają się z rzeczywistością? Dopiero w obliczu wyzwań w codziennej pracy dochodzi do weryfikacji, czy w istocie realizujemy misję zawodu, czy raczej zasługujemy na miano „rzemieślnik” lub „fachowiec”. Wielokrotnie w czasie zajęć ze studentami V roku medycyny dyskutowałem o tych problemach i zgodnie z ich sugestiami przez lata tworzyła się lista warunków powodzenia w życiu zawodowym. Razem staraliśmy się odpowiadać na pytania: Jakie czynniki wpływają na jakość pracy lekarskiej? Co warunkuje sukces w pracy lekarza? Lista przez lata „pączkowała”, aż do aktualnych 28 punktów. Pewnie można by ją jeszcze rozszerzyć, ale mam nadzieję, że udało mi się objąć wszystkie najważniejsze aspekty. Mam nadzieję, że poruszane zagadnienia, choć trochę pomogą zagłębić się w problemy, jakie przynosi powszechny dzień pracy lekarskiej i uczynić, że będziemy zdolni do coraz lepszego niesienia pomocy wszystkim potrzebującym chorym.
poniedziałek, 5 października 2015
Ważna konferencja
Śląska Izba Lekarska oraz Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich Oddział Śląski, kierując się szczególną troską o zapewnienie właściwych warunków wykonywania zawodu lekarza i lekarza dentysty, organizują konferencję naukową pt. „Dehumanizacja medycyny”. Konferencja odbędzie się 10 października 2015 r. o godz. 10:00 w Domu Lekarza w Katowicach, ul. Grażyńskiego 49 a.
czwartek, 1 października 2015
Wyniki ankiety
Przedstawiam wyniki ankiety prezentowanej na blogu 31 sierpnia. Dziękuję wszystkim Czytelnikom, którzy wypełnili ankietę.
Wyniki nie są, niestety, zbyt optymistyczne.
Nie dziwi, że najwięcej głosów na „TAK” otrzymało pytanie: „Podstawowym warunkiem powodzenia reform musi być wprowadzenie czytelnego, niezmiennego i obiektywnego systemu oceny pracownika w celu uzyskania awansu zawodowego”. Aż 67% respondentów sądzi, że to jest kluczowy warunek powodzenia reform. To dość oczywiste, że chcemy pracować i być uczciwie oceniani. Odwracając odsetek odpowiedzi, można przypuszczać, że tylko 1/3 osób uważa dotychczas obowiązujący system oceny pracownika za sprawiedliwy. Pracownik, który czuje, że jego praca nie jest odpowiednio doceniana nie będzie wykorzystywał swych potencjalnych możliwości. Ta kwestia wydaje się być kluczowa, uczelnie – jak każdą inną instytucję – tworzą ludzie i lekceważenie ich potrzeb i oczekiwań musi mieć negatywnie skutki.
Czy w naszej uczelni mamy taki obiektywny system? Wynik ankiety wskazuje, że nie. Zatem należałoby oczekiwać wprowadzenia takich zasad oceny pracownika by miał on motywację do pracy. Znaczna część osób uważa, że uczelni nie da się zreformować z powodu braku takiej woli w kręgach władzy i samych pracowników (pytania 3-6), a podobny odsetek sądzi, że biurokracja na poziomie uczelni i w skali kraju to przeszkoda we wprowadzeniu reform (pytania 11-12). Co ciekawe, tylko 28% osób upatruje przeszkody w postaci niskich nakładów finansowych. Zwiększenie finansowania nie zastąpi rzeczywistych reform.
Wyniki nie są, niestety, zbyt optymistyczne.
Nie dziwi, że najwięcej głosów na „TAK” otrzymało pytanie: „Podstawowym warunkiem powodzenia reform musi być wprowadzenie czytelnego, niezmiennego i obiektywnego systemu oceny pracownika w celu uzyskania awansu zawodowego”. Aż 67% respondentów sądzi, że to jest kluczowy warunek powodzenia reform. To dość oczywiste, że chcemy pracować i być uczciwie oceniani. Odwracając odsetek odpowiedzi, można przypuszczać, że tylko 1/3 osób uważa dotychczas obowiązujący system oceny pracownika za sprawiedliwy. Pracownik, który czuje, że jego praca nie jest odpowiednio doceniana nie będzie wykorzystywał swych potencjalnych możliwości. Ta kwestia wydaje się być kluczowa, uczelnie – jak każdą inną instytucję – tworzą ludzie i lekceważenie ich potrzeb i oczekiwań musi mieć negatywnie skutki.
Czy w naszej uczelni mamy taki obiektywny system? Wynik ankiety wskazuje, że nie. Zatem należałoby oczekiwać wprowadzenia takich zasad oceny pracownika by miał on motywację do pracy. Znaczna część osób uważa, że uczelni nie da się zreformować z powodu braku takiej woli w kręgach władzy i samych pracowników (pytania 3-6), a podobny odsetek sądzi, że biurokracja na poziomie uczelni i w skali kraju to przeszkoda we wprowadzeniu reform (pytania 11-12). Co ciekawe, tylko 28% osób upatruje przeszkody w postaci niskich nakładów finansowych. Zwiększenie finansowania nie zastąpi rzeczywistych reform.
–
Nie trzeba reformować uczelni, funkcjonują dobrze.
|
2.33%
1
|
–
Nie ma szans na reformę uczelni, to się nigdy nie uda.
|
13.95%
6
|
–
Uczelni nie da się zreformować. bo władze państwa nie są tym zainteresowane.
|
39.53%
17
|
–
Uczelni nie da się zreformować, bo władze uczelni nie są tym zainteresowane.
|
53.49%
23
|
–
Uczelni nie da się zreformować. bo grono profesorskie nie jest tym zainteresowane.
|
48.84%
21
|
–
Uczelni nie da się zreformować, bo większość pracowników nie jest tym zainteresowanych.
|
46.51%
20
|
–
Uczelni nie da się zreformować, bo są za małe nakłady finansowe.
|
27.91%
12
|
–
Podstawowym warunkiem powodzenia reform musi być ograniczenie demokracji wewnątrzuczelnianej.
|
13.95%
6
|
–
Podstawowym warunkiem powodzenia reform musi być rozszerzenie demokracji wewnątrzuczelnianej.
|
20.93%
9
|
–
Podstawowym warunkiem powodzenia reform muszą być zmiany prawa dotyczące wykorzystania wyników badań naukowych w gospodarce.
|
27.91%
12
|
–
Podstawowym warunkiem powodzenia reform musi być ograniczenie biurokracji na poziomie krajowym.
|
41.86%
18
|
–
Podstawowym warunkiem powodzenia reform musi być ograniczenie biurokracji na poziomie uczelni.
|
53.49%
23
|
–
Podstawowym warunkiem powodzenia reform musi być wprowadzenie czytelnego, niezmiennego i obiektywnego systemu oceny pracownika w celu uzyskania awansu zawodowego.
|
67.44%
29
|
–
Podstawowym warunkiem powodzenia reform musi być zmniejszenie wymiaru pensum dydaktycznego.
|
9.30%
4
|
–
Podstawowym warunkiem powodzenia reform jest prywatyzacja uczelni.
|
11.63%
5
|
Total Respondents: 43 |
Subskrybuj:
Posty (Atom)