O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

czwartek, 22 lutego 2024

Podwyżki dla nauczycieli akademickich – rozporządzenie podpisane

wtorek, 20 lutego 2024

Uzupełnienie do tekstu z 17 lutego

Pewien Czytelnik bloga zwrócił mi uwagę na pewne ważne kwestie dotyczące problemu kształcenia lekarzy poruszonego w tekście z 17 lutego. Jak wiemy każdy wydział musi spełniać określone wymogi  formalne stawiane przez Ministra Nauki i Państwową Komisję Akredytacyjną. Niemniej otwarte pozostaje pytanie czy na pewno uzyskanie akceptacji gwarantuje odpowiedni poziom dydaktyki? Nie sądzę by to był automatyczny proces. Można sobie wyobrazić nowy wydział lekarski, nawet bez akredytacji, który realizuje solidnie proces dydaktyczny. I odwrotnie, nawet na wydziałach w  renomowanych uczelniach nie ma gwarancji jakości.

Należy także brać pod uwagę realia społeczne, które wpływają na codzienne życie, także to uniwersyteckie. Po pierwsze należy brać pod uwagę wpływ okresu pandemii na proces uzyskiwania wiedzy; w mojej ocenie negatywny. Po drugie, aktualni studenci to przedstawiciele tzw. pokolenia Z różniącego się pod wieloma względami od wcześniejszych roczników.

Zatem należy koniecznie zwrócić uwagę na ocenę końcową wyników nauczania stąd kluczowa rola przypada egzaminowi LEK. Jego aktualny kształt musi być jak najszybciej zmieniony gdyż nie gwarantuje, że osoby wkraczające do zawodu będą do tej misji odpowiednio przygotowane. Lepiej na tym etapie nie dopuścić do zawodu osoby doń nieprzygotowane by uniknąć kosztu społecznego, który będą płacić przyszłe pokolenia.  

sobota, 17 lutego 2024

O kształceniu lekarzy

 Od wielu lat w kraju odczuwamy brak lekarzy. Ten stan wynika to najpewniej z wielu przyczyn, w tym emigracji lekarzy, ciągłego zwiększania czasu potrzebnego na mnożone obowiązki biurokratyczne oraz zbyt małą liczbę studentów medycyny. Sądzę, że niebagatelną rolę odgrywa także niechęć młodego pokolenia do podejmowania zatrudnienia np. w chirurgii czy ginekologii z położnictwem gdyż te specjalizacje wiążą się z dużym stresem, dyżurami i poważną odpowiedzialnością. W modzie są raczej specjalizacje o mniejszym ryzyku zawodowym i dające wyższe dochody. Skoro jest brak lekarzy najprostszym rozwiązaniem jest zwiększenie liczby studiujących. Ten trend obserwujemy od kilkunastu lat. Początkowo nowe wydziały lekarskie powstawały na bazie już istniejących uniwersytetów w Olsztynie, Rzeszowie, Opolu, Kielcach i Zielonej Górze. Wówczas dla nas, pracowników już istniejących uczelni medycznych idea tworzenia nowych wydziałów lekarskich wydawała się błędna, nie wierzyliśmy, że da się realizować proces dydaktyczny na dobrym poziomie. Ale życie nas zaskoczyło i niebawem zaczęły powstawać liczne nowe "uczelnie" (?) medyczne kształcące lekarzy. Takich wydziałów jest dziś kilkadziesiąt. Czy są one w stanie prowadzić porządne nauczanie medycyny? Czy dysponują bazą materialną, czy mają doświadczoną kadrę dydaktyczną? Wiele, bardzo wiele informacji jakie napływają z kraju wskazuje, że nowe wydziały wielokrotnie nie spełniają elementarnych wymogów. Co więcej, 10 nowo powołanych wydziałów nie uzyskało akredytacji a mimo to prowadzi proces dydaktyczny. Minister Nauki Dariusz Wieczorek niedawno zapowiedział, że te wydziały by móc nadal funkcjonować muszą uzyskać akredytację a jeśli jej nie uzyskają zostaną rozwiązane a studenci zostaną przesunięci do innych uczelni. To ważna deklaracja, czas pokaże jak się potoczą dalsze losy tych wydziałów. Niemniej problem jakości procesu dydaktycznego nie zniknie nawet gdyby wszystkie nowe wydziały spełniły wymogi formalne. Na łamach Gazety Lekarskiej organu Naczelnej Rady Lekarskiej i Pro Medico miesięcznika śląskiego oddziału samorządu lekarskiego podały słowa zaniepokojenia dotyczące prawidłowości procesu dydaktycznego. A stawka jest wysoka: jakość polskiej medycyny w przyszłości. Nie ma mowy by zachować odpowiedni poziom opieki lekarskiej jeśli absolwenci nie uzyskają niezbędnej wiedzy. I tu w mojej ocenie dochodzimy do istoty problemu, działań, które mogą zapewnić dobry poziom opieki zdrowotnej. By móc rozpocząć pracę zawodową trzeba zdać egzamin końcowy tzw. LEK. Wyniki tego egzaminu decydują także o możliwości aplikowania o najbardziej oblegane specjalizacje. Od jakiegoś czasu LEK w znacznym stopniu opiera na pytaniach z tzw. bazy. Oznacza to, że w zasadzie każdy absolwent wydziału lekarskiego zostaje dopuszczony do zawodu. To musi ulec zmianie a egzamin końcowy musi odzwierciedlać rzeczywistą wiedzę bez stosowania pytań z bazy. Oczywiście niezbędnym czynnikiem zapewniającym wiarygodną ocenę poziomu wiedzy jest nadzór w czasie trwania egzaminu by nie dochodziło do nieuczciwych praktyk ściągania przy pomocy coraz doskonalszych metod. 

W mojej ocenie tylko rygorystyczny model LEK-u, oparty na opisanych zasadach daje szanse by osoby dopuszczone do uprawiania zawodu naprawdę na to zasługiwały. To fundamentalna kwestia, to kwestia odpowiedzialności za zdrowie przyszłych pokoleń Polek i Polaków.

czwartek, 1 lutego 2024

Festiwal trwa - nihil novi sub sole

 Mamy to! Tak można powiedzieć po podpisaniu budżetu przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę. Dla milionów pracowników systemu edukacji, w tym także nas, pracowników szkół wyższych oznacza to iż otrzymamy obiecane podwyżki wynagrodzeń. Dodajmy, wynagrodzeń, które nie były podwyższane od lat. W świetle lewicowej, wręcz populistycznej polityki stałego, szybkiego i nieuzasadnionego względami rozwoju gospodarczego podnoszenia płacy minimalnej nawet planowany wzrost o 30% nie spowoduje istotnej zmiany stanu rzeczy. Jeśli dziś asystent ma pensję na poziomie pani z kasy sklepowej  to wzrost o 30% nie spowoduje nagłej, rzeczywistej zmiany jakościowej i napływu do polskich uczelni młodych, ambitnych ludzi. Skupienie się na aspekcie płacowym wręcz zamazuje rzeczywistość i odwraca uwagę od istoty rzeczy. Nie ma żadnych oznak by miał rozpocząć się proces prawdziwych zmian jakościowych w polskim systemie edukacji. A bez tego procesu, który z oczywistych względów musi być rozłożony na lata i realizowany etapowo sama podwyżka płac nic nie da. Edukacja nie ma barw partyjnych, nauka nie zależy od ideologii takiej lub innej. A wiadomo nie od dziś, że każda złotówka włożona w naukę zwraca się podwójnie. Czy rządzący Polską od 1989 roku tego nie wiedzą? Chyba jednak nie...A my, jako środowisko nie potrafimy (nie chcemy?!) wziąć spraw w swoje ręce by wywrzeć presję pro-rozwojową na klasę polityczną. Podsumowując, nic się nie zmieni, nie widać światełka w tunelu...

Mamy tylko dobrą informację dotyczącą nowych wydziałów lekarskich, które powstawały w ostatnim czasie w ekspresowym tempie. Wg doniesień medialnych 8 spośród nich nie uzyskało akredytacji i jeśli jej nie uzyskają w krótkim czasie mają zostać zlikwidowane. To krok w dobrym kierunku ale to tylko naprawa wcześniejszych działań rządu a nie myślenie w kategoriach rozwojowych. Czy na pewno kształcenie studentów na nowych wydziałach lekarskich, które powstały w miejscach bez żadnej tradycji akademickiej gwarantuje oczekiwany poziom? I na koniec uwaga ogólna dotycząca modelu cywilizacyjnego Polski. W moim głębokim przekonaniu trwałym fundamentem rozwoju powinien być model postaw społecznych nakierowany na aktywność, inwencję i przedsiębiorczość. Jeśli idziemy w kierunku państwa socjalnego (tak naprawdę już nim jesteśmy), w którym każdemu obywatelowi się po prostu należy pewne minimum to po co się starać, rozwijać i szukać swego miejsca na ziemi?! Sytuacja w systemie edukacji jest emanacją tego szkodliwego modelu państwa, państwa, które odwróciło się od aktywnej, wykształconej i ambitnej części swych obywateli...