czwartek, 1 lutego 2024

Festiwal trwa - nihil novi sub sole

 Mamy to! Tak można powiedzieć po podpisaniu budżetu przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę. Dla milionów pracowników systemu edukacji, w tym także nas, pracowników szkół wyższych oznacza to iż otrzymamy obiecane podwyżki wynagrodzeń. Dodajmy, wynagrodzeń, które nie były podwyższane od lat. W świetle lewicowej, wręcz populistycznej polityki stałego, szybkiego i nieuzasadnionego względami rozwoju gospodarczego podnoszenia płacy minimalnej nawet planowany wzrost o 30% nie spowoduje istotnej zmiany stanu rzeczy. Jeśli dziś asystent ma pensję na poziomie pani z kasy sklepowej  to wzrost o 30% nie spowoduje nagłej, rzeczywistej zmiany jakościowej i napływu do polskich uczelni młodych, ambitnych ludzi. Skupienie się na aspekcie płacowym wręcz zamazuje rzeczywistość i odwraca uwagę od istoty rzeczy. Nie ma żadnych oznak by miał rozpocząć się proces prawdziwych zmian jakościowych w polskim systemie edukacji. A bez tego procesu, który z oczywistych względów musi być rozłożony na lata i realizowany etapowo sama podwyżka płac nic nie da. Edukacja nie ma barw partyjnych, nauka nie zależy od ideologii takiej lub innej. A wiadomo nie od dziś, że każda złotówka włożona w naukę zwraca się podwójnie. Czy rządzący Polską od 1989 roku tego nie wiedzą? Chyba jednak nie...A my, jako środowisko nie potrafimy (nie chcemy?!) wziąć spraw w swoje ręce by wywrzeć presję pro-rozwojową na klasę polityczną. Podsumowując, nic się nie zmieni, nie widać światełka w tunelu...

Mamy tylko dobrą informację dotyczącą nowych wydziałów lekarskich, które powstawały w ostatnim czasie w ekspresowym tempie. Wg doniesień medialnych 8 spośród nich nie uzyskało akredytacji i jeśli jej nie uzyskają w krótkim czasie mają zostać zlikwidowane. To krok w dobrym kierunku ale to tylko naprawa wcześniejszych działań rządu a nie myślenie w kategoriach rozwojowych. Czy na pewno kształcenie studentów na nowych wydziałach lekarskich, które powstały w miejscach bez żadnej tradycji akademickiej gwarantuje oczekiwany poziom? I na koniec uwaga ogólna dotycząca modelu cywilizacyjnego Polski. W moim głębokim przekonaniu trwałym fundamentem rozwoju powinien być model postaw społecznych nakierowany na aktywność, inwencję i przedsiębiorczość. Jeśli idziemy w kierunku państwa socjalnego (tak naprawdę już nim jesteśmy), w którym każdemu obywatelowi się po prostu należy pewne minimum to po co się starać, rozwijać i szukać swego miejsca na ziemi?! Sytuacja w systemie edukacji jest emanacją tego szkodliwego modelu państwa, państwa, które odwróciło się od aktywnej, wykształconej i ambitnej części swych obywateli... 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

W kwestii podwyżek mam mieszane odczucia. Z jednej strony pieniądze nie śmierdzą. Z drugiej strony: przetoczył się pozakonstytucyjny walec po różnych instytucjach (już czekają przygotowane uchwały do rozprawienia z kolejnymi instytucjami), obecnie przetacza się walec po edukacji (po co komu prace domowe itp.), zapewne walec przejedzie się i polskiej nauce…. Za to dostajemy podwyżki - i tak niższe niż było mówione. Odbieram to tak, jakby starano się pozyskać naszą przychylność do wymienionych wyżej „demokratycznych” i „rozwojowych” rozwiązań. Czuję się tak, jakby traktowano nas jak bezmyślną masę. Trochę to uwłaczające godności. Ciekawa, jestem jakie są odczucia innych?

Anonimowy pisze...

Takie same