Przed paru dniami opublikowano najnowszy ranking polskich szkół wyższych. Kolejne edycje tego prestiżowego zestawienia zawsze z uwagą są śledzone przez środowiska akademickie. I nic w tym dziwnego, ranking ocenia tak szerokie spektrum kategorii funkcjonowania uczelni, że trudno mu odmówić wiarygodności. Nim przejdę do szczegółów dotyczących bieżącego rankingu parę słów o zasadach oceny. Ocena końcowa jest pochodną wyników cząstkowych w kategoriach: prestiż (25% oceny końcowej), innowacyjność (5%), potencjał naukowy (15%), efektywność naukowa (30%), warunki studiowania (10%) oraz umiędzynarodowienie (15%). Jak widać z tego zestawienia o pozycji uczelni tak naprawdę decydują prestiż i efektywność naukowa dając łącznie 55% punktów. W mojej opinii takie ustawienie zasad oceny jest w pełni uzasadnione.
Wyniki zawsze odnosi się do najlepszej polskiej uczelni, która uzyskuje ocenę 100%. Od lat te miejsce okupują na zmianę Uniwersytety Warszawski lub Jagielloński.
Skupmy się na uczelniach medycznych. Najwyższe, 10-te miejsce zajmuje Uniwersytet Medyczny w Poznaniu, ostatnie, 27 miejsce przypadło AM z Wrocławia. My zostaliśmy sklasyfikowani na 26 pozycji. To bardzo niepokojący wynik, gorsze miejsce uzyskaliśmy tylko w 2007 roku (33), w 2008 byliśmy na 16, a w 2009 na 24, a przed rokiem na 21 miejscu. Spójrzmy na szczegółowe dane z tabeli by móc lepiej zrozumieć skąd wziął się nasz wynik końcowy. Każdorazowo wyniki w danej kategorii oraz jej „pod-kategorii” odnoszę do analogicznego wyniku lidera wśród uczelni medycznych czyli medycznej uczelni z Poznania.
- W kategorii „Prestiż” uzyskaliśmy tylko nieznacznie lepszy wynik w preferencjach pracodawców (1,26 versus 1,2 UM z Poznania); zdumiewać musi wynik Zero punktów w odniesieniu do uznania międzynarodowego dla nas i uczelni poznańskiej.
- W kategorii „Innowacyjność” we wszystkich trzech sub-kategoriach mamy gorsze wyniki, a najbardziej martwi beznadziejny poziom uzyskiwania środków unijnych (2,89 versus 17,73). Efekty naszej indolencji w tym względzie widzimy np. w Rokitnicy, gdzie od lat stoi pusty ogromny obiekt po dawnym Studium Wojskowym i akademiku męskim.
- Kategoria „Potencjał naukowy” pokazuje zbliżony poziom do wyników z Poznania, ale niższy jest u nas wskaźnik „akredytacja” (25 wobec 35,71).
- W kluczowej kategorii „Efektywność naukowa” w trzech obszarach oceny wypadamy lepiej niż nasi koledzy z Poznania (publikacje 91,18 vs 76,04, współczynnik Hirscha 76,6 vs 55,32 oraz studia doktoranckie 24,62 vs 17,05), ale za udział w 7. Programie Ramowym mamy wynik dwukrotnie słabszy (3,51 vs 7,02).
- W naszej uczelni mamy lepsze warunki studiowania pod względem dostępności do biblioteki (74,8 i 41,68) oraz zbiorów drukowanych (37,38 i 27,93), w innych punktach mamy wyniki gorsze.
- W ostatniej kategorii „Umiędzynarodowienie” nasze wyniki są zdecydowanie gorsze pod każdym względem niż w UM z Poznania.
Na 32 szczegółowe obszary oceny zaledwie w 6-ciu mamy lepszy wynik niż uczelnia poznańska.
Końcowy wynik należy uznać, jako wysoce niepokojący, za nami jest tylko pogrążona w głębokim kryzysie wewnętrznym wrocławska AM.
Poniżej przedstawiam wypowiedź Rektor uczelni Prof. dr hab. n. med. E. Małeckiej-Tendery udzieloną Dziennikowi Zachodniemu z 20 maja br.:
„Jesteśmy zadowoleni z wyników tegorocznego rankingu uczelni akademickich. Zajęliśmy 26 miejsce na 90 ocenianych szkół wyższych, a to satysfakcjonująca lokata”.
W czyim imieniu wypowiada się Pani Rektor? Może wyraża opinię władz uczelni?
Dysonans poznawczy jest zdumiewający; obiektywny, zewnętrzny ranking plasuje nas bardzo słabo, ale władza jest zadowolona.
Ciekaw jestem czy także pracownicy naszej uczelni podzielają ten optymizm…