wtorek, 31 maja 2011

Dyskusja akademicka

Od paru lat w maju odbywają się wspólne posiedzenia Rad Wydziału. W roku ubiegłym dyskusja została tak zorganizowana, że mieliśmy wysyłać pytania przed spotkaniem by odpowiedzi mogły być w pełni przygotowane. Z sali pytań nie było, posiedzenie nagle zakończono ucinając dyskusję. W tym roku kontynuuje się tę nową „tradycję”, która okazała się tak skuteczna; pytania należało wysyłać do połowy maja. Początkowo nie miałem zamiaru wysyłać żadnych pytań (co nie oznacza, że nie zabiorę głosu w dyskusji), ale na posiedzeniu Senatu 25 maja Pani Rektor zachęcała do wysyłania pytań. W odpowiedzi na ten apel 27 maja wysłałem poniższe pytanie.
Szanowna Pani Dziekan
Prof. dr hab. M. Muc-Wierzgoń,
proszę o przygotowanie na posiedzenie Rad Wydziału 1.06.2011 odpowiedzi na poniższe pytanie:

Ile spraw sądowych z powództwa cywilnego wytoczyli uczelni jej pracownicy od 1.09.2005 w związku z wszczętą wobec nich procedurą zwolnienia z pracy; proszę o podanie liczby takich postępowań sądowych, ich rozstrzygnięcia (na korzyść pracownika lub uczelni) oraz łączną kwotę odszkodowań jakie uczelnia wypłaciła z tego tytułu. Proszę podać także analogiczne dane dla szpitali klinicznych uczelni.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dobrze, że Pan o to zapytał Panie Profesorze, ponieważ dotyczy to elementarnych spraw pracowniczych. Zobaczymy, jaką otrzyma Pan odpowiedż. Jeżeli bedzie pokrętna, to już za rok zostanie zweryfikowana i mam nadzieję podana do wiadomości publicznej. Wiele innych rzeczy ciśnie sie na usta. Jak duże pieniądze wydają władze na różnego rodzaju firmy, których efekty działania są żadne.Rankingów nie podnoszą, sprawy przegrywają, a pieniądze biorą ogromne. To jest niegospodarne wydawanie środków posiadanych z naszych podatków.Najniższe płace w kraju też mówią wiele. Jak pracownicy są traktowani. Władza pilnuje jedynie swoich dochodów, a apanaże zadłużycielki szpitala kuraszewskiej sięgają nawet prezydenckich. To zła władza i źle się przyczynia do rozwoju naszej uczelni.

Anonimowy pisze...

Młody pracownik naukowy i dydaktyczny z doktoratem średnio 2000 złotych na rękę - nauczajacy studentów, produkujący dorobek naukowy dla uczelni, dający swoją wiedzę, czas, pasję i poświęcajacy, życie osobiste. A firma PR-owska - dziesiątki tysięcy w skali rocznej za tworzenie dobrego obrazu firmy. Gdzie tu jest logika ? W Polskich realiach czasem lepiej skończyć studia z zarządzania i PR-u, łatwe życie, bez stresu i ciągłego dokształcania za super wynagrodzenie. A lekarz niech sie wykańcza w imię nauki, humanitarzymu i ideałów Hipokratesa. Doktorat to za mało, habilitacja również, i tak mija 20 lat na ciągłym 'wyścigu szczurów' , czyli pogoni za niczym.