środa, 1 listopada 2023

O systemie wynagrodzeń i nie tylko

Pieniądze to niekończący się temat. Zawsze będzie ich za mało, zawsze ktoś będzie niezadowolony. Polityka finansów dotyczy całego państwa jak i każdego z nas. Oczywiście przyjęte ogólne zasady na poziomie państwa decydują o losach indywidualnego człowieka. Rozwiązania obowiązujące w różnych krajach są różne niemniej w naszym kręgu kulturowym widzimy wyraźny trend ingerowania państwa we wszelkie obszary. Wszystko ma być uregulowane, odgórnie ustalone, kontrolowane. Podatki, obowiązki obywatela wobec szeroko rozumianego państwa, opłaty, daniny itd. Wolność to pojęcie o bardzo ograniczonym zakresie w naszym współczesnym świecie. A może takie cechy współczesności to dowód na jej postęp względem przeszłości? Nie sądzę, w poniższym tekście próbuję wykazać szkodliwość takiego modelu państwa i to na wielu płaszczyznach. Popatrzmy na system płac. Dobrym przykładem, którym się posłużę niech będzie system płac obowiązujący w Polsce na przykładzie uczelni i szpitala. W każdej instytucji pracują różne osoby, mają inną rolę, kompetencje, odpowiedzialność. Wydaje się oczywiste, że poziom wynagadzania musi się znacząco różnić. Inną pensję ma dozorca i sprzątaczka a inną kierownik działu lub dyrektor. Analogicznie w uczelni, pensja młodego, startującego pracownika naukowo-dydaktycznego musi być znacząco niższa niż adiunkta czy szefa katedry z tytułem profesora. Odpowiednio, pensja salowej, pielęgniarki, początkującego lekarza, lekarza specjalisty i na końcu ordynatora muszą mieć wysokość odpowiadającą kompetencjom i odpowiedzialności. Od dość dawna wymyślono pojęcie płacy minimalnej wyrażanej w stawce godzinowej. W ostatnich 8 latach stawka minimalna poszybowała i minimalna stawka wynagrodzenia wzrosła znacząco. Ale temu zjawisku nie towarzyszy równoległy wzrost płac osób z większą odpowiedzialnością. Asystent ma pensję minimalną, na poziomie osób z najniższym wykształceniem. A w siatce płac początkujący lekarz-rezydent ma pensję zbliżoną do profesorskiej lub ordynatorskiej. Obserwujemy spłaszczenie siatki płac z absolutnym pominięciem roli kompetencji, wykształcenia i odpowiedzialności. Wróciliśmy do wydawałoby się całkowicie mionionej epoki czasów realnego socjalizmu. To zjawisko jest jednym z największych przeszkód do dalszego rozwoju kraju. Każdemu po równo, każdy musi jeść tak samo, starsi Czytelnicy pamiętają te komunistyczne slogany. Owoce takiej polityki państwa już dziś widzimy. Zawsze gdy coś się należy każdemu niezależnie od własnego wkładu i wysiłku musi prowadzić do patologii. Lepiej dać przysłowiową wędkę niż rybkę. Jeśli trwale zabijemy inicjatywę indywidualnego człowieka promując bezkrytycznie model socjalnego rozdawnictwa i socjalistyczny model wynagradzania bez uzależnienia sukcesu jednostki od jej ambicji, pracowitości czy wykształcenia to uderzamy w podstwy rozwoju państwa. Należy także pamiętać, że system nieuzasadnionej ingerencji państwa dotyczy także przedsiębiorstw prywatnych. Zmuszanie tych pracodawców do nieustannego podnoszenia płacy minimalnej nieuzasadnionego obiektywnymi przesłankami ekonomicznymi blokuje możliwości odpowiedniego wynagradzania osób na wyższych stanowiskach a także zmniejsza możliwości inwestycyjne. W efekcie końcowym i tak uderzy to cały system, w pierwszej kolejności tych na dole w hierarchii społecznej. Nie ma perpetuum mobile, zasady ekononomii są nieubłagane. To ślepa uliczka, z której trudno będzie zawrócić. Zapraszam do przeczytania gorzkiego komentarza profesora do tekstu z 22.10. Modo socialistico redivivus...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pisze Pan że "zasady ekonomii sa nieubłagane" Kiedy to właśnie te zasady uczą, że zaczynać trzeba od najsłabszych grup zawodowych, które się same bronić nie mogą, bo nie mają takiej zdolnosci. Podniesienie najniższego poziomu, likwidacja ubóstwa, patologii, bezrobocia i kręgów wykorzystujących te zjawiska w sposób kryminogenny - prowadzi bezpośrednio do podniesienia poziomu życia ludności całego kraju i zbliżenia nas do poziomu zachodniego. Zaczyna się od ogniw najsłabszych, a nie od góry. I tak się właśnie działo z dobrym jak widać skutkiem, potwierdzonym przez niezależne instytucje zagraniczne. Było to także żródłem niepokoju w niektórych krajach.Ale jest to niestety proces długofalowy i nie dotarł on jeszcze do wyższych warstw zawodowych. A ONE są niecierpliwe i wykładają swoje racje i oczekiwania krytykując reformatorów i nie pozwalając im na dalsze działania, KTÓRE z pewnością dotarły by również do nich. Teraz jak widzimy wszyscy chcą rządzić "i ratować Polskę "z dobrze wykonanych działań. Sami SPECJALIŚCI od gospodarki i dobrobytu. Już to wcześniej przerabialiśmy.

Anonimowy pisze...

"Zaczyna się od ogniw najsłabszych". Zdecydowanie nie! Zaczyna się od tych, którzy tworzą zasoby intelektualne Państwa, płacą podatki i przestrzegają reguł. Reguł demokracji, praworządności, Konstytucji. A nie okradają Państwo! Najsłabsze ogniwo zawsze decyduje o słabości grupy!

Anonimowy pisze...

Władze chyba nie są zainteresowane poprawą naszych płac, które są najniższe z okolicznych uczelni jak i uczelni medycznych w Polsce. Ale jak przeanalizować "zarabianie" na byciu członkiem komisji habilitacyjnych w czym przodują pewne nazwiska lub ich ulubieńcy, to władza się wyżywi.
Czas już na zmianę.