niedziela, 31 października 2010

Lekcja geografii

Tuvalu
Tuvalu

Flaga Tuvalu

Herb Tuvalu
Flaga TuvaluHerb Tuvalu

Dewiza: (tuv.) Tuvalu mo te Atua
(Tuvalu dla Wszechmogącego)
Hymn: Tuvalu mo te Atua
(Tuvalu dla Wszechmogącego)
Położenie Tuvalu
Język urzędowytuvalu, angielski
StolicaVaiaku na atolu Funafuti
Ustrój politycznymonarchia konstytucyjna
Głowa państwakrólowa Elżbieta II
W jej imieniugubernator generalny

Iakoba Italeli
Szef rządupremier Maatia Toafa
Powierzchnia

• całkowita

• wody śródlądowe
190. na świecie

26 km²

0%
Liczba ludności (VII 2009)

• całkowita

gęstość zaludnienia
225. na świecie

12 373

475,9 osób/km²
Jednostka monetarnadolar australijski (AUD)
Niepodległośćod Wielkiej Brytanii

1 października 1978
Religia dominującaprotestantyzm
Strefa czasowaUTC +12
Kod ISO 3166TV
Domena internetowa.tv
Kod samochodowyTUV
Kod telefoniczny+688
Mapa Tuvalu
W statystyce dotyczącej bloga pojawiło się w ostatnim czasie nowe państwo: Tuvalu. Muszę się przyznać dobrowolnie, że nie miałem najmniejszego pojęcia gdzie taki twór państwowy się znajduje. Podaję te dane według Wikipedii.
Dziękuję temu Czytelnikowi za wzbogacenie mej wiedzy; jest miłe, że nawet przebywając w tak pięknym miejscu zaglądnął 13 razy na blog.
Tak się przy okazji tak się złożyło, że jest to 500-tny wpis na moim blogu.

Tuvalu (dawniej: Terytorium Tuvalu, Wyspy Ellice) – państwo położone na Oceanie Spokojnym w zachodniej Polinezji (na północ od Fidżi), Tuvalu tworzy archipelag po angielsku zwany Tuvalu Islands (dawne nazwy angielskie to Lagoon Islands i Ellice Islands), po polsku zaś Wyspami Lagunowymi.
(dawniej: Terytorium Tuvalu, Wyspy Ellice) – państwo położone na Oceanie Spokojnym w zachodniej Polinezji (na północ od Fidżi), Tuvalu tworzy archipelag po angielsku zwany Tuvalu Islands (dawne nazwy angielskie to Lagoon Islands i Ellice Islands), po polsku zaś Wyspami Lagunowymi.

Ciekawostka:
Tuvalu składa się z 9 wysp. Jednakże z języka polinezyjskiego Tuvalu znaczy osiem wysp. Osoba, która nadała nazwę kraju najprawdopodobniej zapomniała o 9 wyspie

piątek, 29 października 2010

Zawód - dyrektor

Szpital wojewódzki w Tychach pod nowymi rządami

czwartek, 28 października 2010

Ważne informacje dotyczące bieżących spraw polskich szkół wyższych

Newsletter Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Ważne informacje dotyczące bieżących spraw polskich szkół wyższych


1 października 2010 weszły w życie przepisy zawarte w sześciu ustawach tworzących nowy system nauki pod wspólnym hasłem Budujemy na wiedzy. Jest to pierwszy kluczowy etap systemowej, spójnej reformy nauki i szkolnictwa wyższego po 1989 roku. Jednym z głównych celów wdrażanej reformy jest zwiększenie autonomii naukowców, między innymi poprzez powierzenie dwóm niezależnym agencjom nowo powstającemu Narodowemu Centrum Nauki oraz Narodowemu Centrum Badań i Rozwoju zadań związanych z podziałem środków finansowych na badania naukowe.

Od 1 października do 30 listopada 2010 r. trwa nabór na członków Rady Narodowego Centrum Nauki z siedzibą w Krakowie. Kandydatów na członków Rady NCN mogą zgłaszać jednostki naukowe posiadające kategorię 1, otrzymaną na podstawie oceny parametrycznej przeprowadzonej zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie ustawy z dnia 8 października 2004 r. o zasadach finansowania nauki, które mogą zgłosić dwóch kandydatów reprezentujących grupy dziedzin nauki; oraz organizacje reprezentujące środowisko naukowe, które zgłaszają po dwóch kandydatów do każdej z grup dziedzin nauki.
Szczegóły dotyczące naboru oraz niezbędne wymagania dla kandydatów są opisane w ogłoszeniu:
http://www.bip.nauka.gov.pl/bipmein/index.jsp?place=Menu02&news_cat_id=170&layout=1&page=0

Od 1 października do 2 listopada 2010 r. trwa nabór na członków Rady Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Kandydatów na członków Rady NCBiR mogą zgłaszać środowiska naukowe oraz społeczno-gospodarcze i finansowe, tj. dziekan po zaopiniowaniu przez radę wydziału, organizacje zrzeszające reprezentantów ww. środowisk, stowarzyszenia naukowe i inne.
Szczegóły dotyczące naboru oraz niezbędne wymagania dla kandydatów są opisane w ogłoszeniu:
http://www.bip.nauka.gov.pl/bipmein/index.jsp?place=Menu02&news_cat_id=172&layout=1&page=0

Od 6 października trwa nabór na dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Ustawa o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju z 30 kwietnia 2010 r. rozszerza kompetencje powołanego w 2007 r. NCBiR do prowadzenia badań stosowanych (wdrożeniowych). Kompetencje kandydatów będą oceniane w kontekście przydatności do nowych zadań i wyzwań na stanowisku Dyrektora Centrum.
Szczegóły dotyczące naboru oraz niezbędne wymagania dla kandydatów są opisane w ogłoszeniu:
http://www.bip.nauka.gov.pl/bipmein/index.jsp?place=Menu02&news_cat_id=174&layout=1&page=

Zgodnie z nową ustawą o zasadach finansowania nauki z dnia 30 kwietnia 2010 r. zostanie powołany nowy organ opiniodawczo-doradczy ministra właściwego ds. nauki Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych. Będzie on oceniać działalność naukową lub badawczo-rozwojową jednostek naukowych wedle transparentnych zasad, w oparciu o światowe standardy, mając na względzie dbałość o najwyższą jakość prowadzonych badań. Od 1 października do 30 listopada 2010 r. trwa nabór kandydatów na członków Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych. Kandydatów na członków KEJN mogą zgłaszać jednostki naukowe posiadające kategorię 1 lub 2, otrzymaną na podstawie oceny parametrycznej, przeprowadzonej zgodnie z ustawą z dnia 8 października 2004 r. o zasadach finansowania nauki; oraz środowiska społeczno-gospodarcze o uznanym dorobku w zakresie innowacyjności.
Szczegóły dotyczące naboru oraz niezbędne wymagania dla kandydatów są opisane w ogłoszeniu:
http://www.bip.nauka.gov.pl/_gAllery/11/25/11257/20101013_Ogloszenie_-_KEJN.pdf

Informujemy również, że 30 września 2010 r. został opublikowany komunikat nr 19 ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie oceny parametrycznej jednostek naukowych przeprowadzonej zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie ustawy z dnia 8 października 2004 r. o zasadach finansowania nauki. Treść komunikatu oraz lista ocenionych jednostek wraz z przyznanymi ocenami jest dostępna na stronie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego:
http://www.nauka.gov.pl/ministerstwo/aktualnosci/aktualnosci/artykul/komunikat-nr-19-ministra-nauki-i-szkolnictwa-wyzszego/

środa, 27 października 2010

Kompromitacji wrocławskiej ciąg dalszy, czyli polska rzeczywistość uniwersytecka

Ministerstwo Zdrowia zawiesiło rektora wrocławskiej AM

KOMENTARZ DO BIEŻĄCYCH WYDARZEŃ

W życiu od czasu do czasu stajemy w obliczu konieczności podjęcia jednoznacznej decyzji. Dotyczy to każdego z nas w życiu prywatnym i wtedy każdy przed samym sobą (i osobami bliskimi) odpowiada za własne decyzje. Każdy idzie przez życie własną drogą i nie można, a nawet nie należy ingerować w losy innych ludzi. Zupełnie inaczej mają się sprawy, gdy stykamy się z problemami natury szerszej, dotyczącej spraw publicznych. Wówczas nasze osobiste poglądy odkładamy na bok i kierujemy się dobrem ogólnym. A im wyższą pozycję społeczną uzyskaliśmy, jako obywatele tym większy ciąży na nas obowiązek prawidłowego postępowania zgodnego z normami społecznymi. Szary człowiek, umowny zjadacz chleba swój głos w sprawach publicznych może wyrazić w wyborach samorządowych, parlamentarnych lub prezydenckich. Realizuje się wtedy, jako świadomy uczestnik „państwa obywatelskiego”. Co innego, gdy piastujemy odpowiedzialne funkcje, na nas ciąży odpowiedzialność zupełnie innego rzędu. O sile państwa stanowi wiele czynników np. szeroko rozumiana świadomość społeczna, dobre prawo, sprawny i nieskorumpowany system administracji lokalnej i centralnej. Ale nawet najlepsze pomysły i regulacje prawne pozostaną martwe, gdy zabraknie odpowiednich ludzi do realizacji rzeczywistego interesu społecznego. To oni, elita społeczeństwa, wytyczają prawdziwe kierunki rozwojowe. Od tej, stosunkowo nielicznej grupy społeczeństwa wymagamy najwyższych standardów.
Nim przejdę do oceny sytuacji we wrocławskiej AM chciałbym wcześniej opisać pewne wydarzenia w mojej macierzystej uczelni medycznej w Katowicach. Przed trzema laty prokuratura postawiła zarzuty korupcyjne dwóm dyrektorom szpitali klinicznych. Miało to miejsce pod koniec roku. Sprawę omawiał Senat. Dyskusja dotyczyła dalszych losów obu panów, czy mają nadal pełnić swe funkcje aż do sądowego rozstrzygnięcia czy też do czasu uzyskania należy ich od pełnionych funkcji odsunąć. Dominował pogląd, że nie ma takiej potrzeby, argumentowano, że tylko te osoby są w stanie zawrzeć dobre kontrakty z NFZ, że są niezastąpione itd. Ja wskazywałem na konieczność ich odsunięcia ze stanowisk dyrektorskich na czas rozpatrywania sprawy, bo nie sposób zgodzić się, żeby osoby z poważnymi podejrzeniami o nieuczciwość nadal miały decydujący głos w ustalaniu kwestii finansowych na poziomie wielu milionów złotych. Obu dyrektorów pozostawiono na stanowiskach.
Sprawa prof. R. Andrzejaka ma nieporównanie szersze społecznie znaczenie. Środowisko uniwersyteckie to absolutna elita społeczna, a profesor medycyny zawsze był odbierany, jako osoba o wyjątkowym znaczeniu w społeczeństwie. Szkoły wyższe to kuźnia kadr dla świata polityki, gospodarki, dyplomacji, armii. Tu standardy muszą mieć najwyższą próbę, od tej wąskiej grupy osób tak naprawdę zależy w znacznym stopniu osobisty sukces każdego obywatela. Zarzut o popełnienie plagiatu sformułował związek zawodowy „Solidarność 80” i chwała mu za to. Ale od tego czasu minęły dwa długie lata, a do końca daleko. Były rozliczne możliwości szybkiego zakończenia; np. rektor mógł honorowo się wycofać, mógł go odwołać organ powołujący go na stanowisko w uczelni, mogła to uczynić Minister Zdrowia E. Kopacz. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego B. Kudrycka powołała zespół ekspertów, który przedstawił raport nie pozostawiający żadnych złudzeń, co do niewinności R. Andrzejaka. Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułu także podjęła pewne kroki dotyczące samego procesu habilitacyjnego, bo nie miała tytuł prawnego, by tą habilitację po prostu unieważnić. Ponowna procedura habilitacyjna ma się odbyć w Collegium Medicum UJ. Rektor szedł w zaparte, środowisko uczelni wrocławskiej nie potrafiło podjąć skutecznych działań. Ale przecież istnieją inne instytucje np. KRASP (Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich). Rektor Andrzejak tam cały czas zasiada, co godzi w wiarygodność tego gremium. Na centralnej inauguracji roku akademickiego uczelni medycznych w Białymstoku był wśród zaproszonych gości, osoba podejrzana o kradzież własności intelektualnej, jako wzór do naśladowania dla młodzieży akademickiej?
Ale wstyd… taka będzie przyszłość Rzeczypospolitej, jakie jej młodzieży chowanie…
Cała ta smutna sprawa to przykład niemocy państwa, atrofii pojęcia „obywatelskość”, braku poszanowania norm społecznych, jako realizacji prawidłowych wartości. To także degradacja całego polskiego środowiska uniwersyteckiego. Przejaw jego bezsilności i marginalizacji.
Zbieramy owoce historii; najpierw wymordowanie elit społecznych przez Niemców i Rosjan, pozostanie tysięcy rodaków na emigracji wobec pewnej śmierci w razie powrotu do kraju pod okupacją sowiecką, potem bez mała pół wieku systematycznego niszczenia resztek etosu akademickiego i promowanie nowego, opartego na nowych pseudo-wartościach modelu kariery akademickiej. Ale od 1989 roku minęło tyle czasu, że można było stworzyć nową jakość w polskich uczelniach. A zmieniło się bardzo niewiele, ciągle tkwimy w głęboko w mentalnej i cywilizacyjnej „komunie”.
Uczelnia wrocławska jeszcze długo będzie otrząsać się z odium hańby, ale wymiar sprawy jest ogólnopolski, to tylko jeden objaw choroby.

PS. Już po napisaniu tego tekstu dotarła wiadomość o zawieszeniu przez Minister Zdrowia E. Kopacz R. Andrzejaka, jako rektora AM. To dobra wiadomość, ale decyzja o odwołaniu (nie zawieszeniu) powinna zostać podjęta znacznie wcześniej.

Wreszcie!

Wg informacji medialnych Minister Zdrowia E. Kopacz zawiesiła R. Andrzejaka w obowiązkach rektora.

Hot news z Wrocławia

Wrocławskie wydarzenia, czyli poziom polskiego, współczesnego życia uniwersyteckiego

Plagiatem rektora Medycznej zajmą się krakowscy uczeni

Echa minionej epoki

KO Hołowiecki Jerzy - reaktywacja

wtorek, 26 października 2010

Żądanie sprostowania

Gazeta wrocławska - wezwanie przedsądowe do sprostowania nieprawdziwych informacji podanych przez R. Andrzejaka w wywiadzie

Wrocławskie aktualności

Stanowisko Senatu AM z dnia 25.10.2010

poniedziałek, 25 października 2010

Sprawozdanie z posiedzenia Rady Wydziału Lekarskiego we Wrocławiu

Rada Wydziału Lekarskiego rozpoczęła się z niewielkim opóźnieniem około godz. 12 odczytaniem przez Panią Dziekan Juchniewicz-Antonowicz decyzji CK zawieszającej uprawnienia do prowadzenia habilitacji na okres 3 lat (ze skutkiem od dnia 30 września 2010 roku). Pani Dziekan Juchniewicz-Antonowicz przeczytała też uzasadnienie do tej decyzji, okraszając je swymi komentarzami mającymi wykazać pomyłki, błędy - tak w ogóle - niekompetencję CK w tej sprawie. Następnie chciała oddać głos radcy prawnemu, zakontraktowanemu do tej sprawy, który miał przedstawić opinię prawną dotyczącą decyzji CK. W tym momencie zgłosiłem wniosek formalny, aby obrady Rady Wydziału toczyły się dalej tylko w składzie statutowym. Pani Dziekan Juchniewicz-Antonowicz bardzo się oburzyła na taki wniosek i nie chciała go poddać pod głosowanie, w czym poparł ją w bardzo emocjonalny i dość „rykliwy” sposób prorektor Mariusz Zimmer – niestety – także członek tej Rady. Wniosek ponowiłem. Ale Pani Dziekan przeszła nad mym głosem do porządku dziennego prosząc Pana Radcę, aby czynił swą powinność. Radca w niezwykle rozwlekły sposób, z wieloma powtórzeniami i ozdobnikami, i odmienianiem po tysiąckroć słów o „Wysokiej Radzie”, „Szanownych Paniach i Panach profesorach, magnificencjach, omnipotencjach i "bezpotencjach" maltretował Radę około 40 minut. Z owej maltretacji wynikało, że Rada ma dać odpór tym niecnym, niekompetentnym osobnikom z CK, którzy nie mają żadnych praw do takich decyzji - właściwie w ogóle nie mają żadnych praw. Jego wystąpienie to było curiosum i jedna wielka manipulacja.

Następnie zabrał głos prof. Boznański, który delikatnie zasugerował, że dalsze stawianie oporu CK może się skończyć dla Wydziału jeszcze gorszymi skutkami i raczej doradza poddanie się wyrokowi i usilne wypełnienie dotychczasowych zaleceń i wskazówek CK, co być może pozwoli ubiegać się o zdjęcie z nas „anatemy”.

Pani Dziekan Juchniewicz-Antonowicz poczęła w bardzo emocjonalny sposób dowodzić, że „prawda”, „honor”, „wolność”, „demokracja” i obstypacja są po „naszej” stronie, i będziemy bronić Pana Rektora, jak niepodległości, bo niewinny ci on jest, a jedynie grupa oszołomów go szarpie po łydkach.

Tuż po jej wystąpieniu zabrał głos – w sposób też emocjonalny, jednak bardziej stonowany i niezwykle kompetentny [z pokazaniem cytacji ze statutu, ustaw itd.] prof. Adam Szeląg (poprzedni Dziekan), wykazując w niezbity sposób, że opinia pana radcy jest nierzetelna i manipulacyjna, i apelował o niewystępowanie przeciwko decyzji CK, co jeśli będzie kontynuowane, skończy się dla Wydziału – jako i dla Uczelni - bardzo źle.

Jednak ciągle nikt się nie odważał powiedzieć wprost, że rektor to plagiator niewątpliwy, co jednoznacznie wykazała opinia komisji powołanej przez minister prof. Barbarę Kudrycką, która to opinia nie pozostawia jednego nanometra wątpliwości, co do plagiatu pana Andrzejaka.

Być może zbyt wielu ludzi ma w pamięci moją historię, jak Pan Andrzejak z pracy mnie wyrzucał i dopiero 4 lata procesów sądowych pozwoliły mu trochę nosa utrzeć, ale to całkiem inna opowieść, niemniej ludzie z Rady Wydziału mają prawo bać się tego człeka. To bardzo groźny satrapa. Ja również się go boję, bo znam jego kontakty, wpływy, itp. co czyni go do tej pory untouchable. Obrzydliwość.

Prof. Szeląga poparł prof. Mozrzymas. i prof. Hendrich.

Głos zabrała prof. Borodulin – również była Dziekan – admiratorka Pana Rektora, i coś powiedziała, ale nie zrozumiałem, o czym mówiła. Było to typowe wystąpienie „wałęsowskie” – za, a nawet przeciw w plusach ujemnych. Generalnie, że Pan rektor fajny gość jest.

Głos zabrała prof. Maria Sąsiadek, która w sposób bardzo wyważony wykazała, że zarzuty CK zasługują na uznanie i Rada musi jednoznacznie zdecydować o swym zachowaniu, jednak próby kontestacji decyzji są złą drogą. I że powinniśmy przegłosować, czy zgadzamy się ze stanowiskiem Pani Dziekan - Juchniewicz.

Pani Dziekan, Antonowicz – Juchniewicz w niezwykle emocjonalnym wystąpieniu powiedziała, że jak nam się nie podoba to możemy ją odwołać, ale do tego potrzebny jest formalny wniosek na piśmie, na którym ma się podpisać 1/3 członków Rady, a na razie to ona decyduje i postąpi zgodnie z wytycznymi pana radcy.

Głos zabierał też Pan Rektor, ale chyba głównie mu chodziło o to, aby go nie krzywdzić(!?). Przecież sam się skrzywdził. Ja mu to przepisywałem??

Do końca Rady nie byłem obecny, bowiem byłem już tak zmaltretowany – a wydawało mi się, że za chwilę koniec i dalszego sprawozdania osobistego dać nie mogę, a jedynie uwagi, które przekazali mi uczestnicy bardziej wytrwali ode mnie.

Prof. Antonowicz – Juchniewicz poleciła sekretarzowi Rady odczytanie przeprosin prorektora Jerzego Rudnickiego wobec mej osoby. Ta sytuacja świetnie obrazuje Akademię Medyczną we Wrocławiu. Nie ma znaczenia, że jestem nieobecny w tym momencie. To mój wybór, do którego mam prawo. Ale Sąd nakazał w swym wyroku, aby prorektor Jerzy Rudnicki – tak jak osobiście i publicznie mnie pomawiał o czyny niepopełnione – tak samo winien osobiście mnie przeprosić. Ale AM ma w nosie wyrok Sądu.

I jej zdaniem tak wielki dygnitarz, jak dr hab. Jerzy Rudnicki nie może się zniżać do osobistego przepraszania jakiegoś prof. dr hab. Mariana Gabrysia, którego z rozmysłem obraził. Tak orzekł Sąd. Ale cóż tam takie orzeczenie, taki wyrok – choć w procesie karnym.

Cóż tam Sąd, jakem Łaszcz, myśli Pan Rudnicki - nie, chyba tak jednak nie myśli, – on przypuszczalnie nie wie, któż to ów Łaszcz.

Nawiasem pisząc, na stronach AM Wrocław, pod linkiem Wydział Lekarski – dość głęboko w przeszłość – na stronach 17, czy 18 aktualności, warto przeczytać „profesor zesłany do piwnicy”. Znakomity przykład działalności niezwykle ciekawego osobnika, Pana Főrstera, (to ten sam, który zarzuca GW metody goebbelsowskie), aby przekonać się, jaki to „rewolwerowiec” kreuje politykę wewnętrzną i zewnętrzną AM. Oczywiście siedział całą radę, jako pełnoprawny dziekański wtyk. Ale dość dygresji.

Zabrała głos Pani Profesor Małgorzata Maria Sąsiadek. Jednoznacznie wykazała, że podczas głosowań 4 lata temu, kiedy to Pan Rudnicki linczował mnie publicznie na Radzie Wydziału, została przez niego oszukana i podejmowała swe decyzje dotyczące spraw ginekologii i położnictwa zmanipulowana. Żąda, zatem, unieważnienia tamtych głosowań.

Pani Dziekan zbita z tropu powiedziała, że do następnej Rady zdobędzie opinię prawną, czy jest to możliwe.

Na tym przypomnieniu niegodziwości i oszustw z niedalekiej jednak przeszłości, które rzutują nadal na życie uczelni Rada zakończyła obrady.

Marian Gabryś

Wrocław, stolica Dolnego Śląska, stolicą polskich uniwersytetów

Sądzę, że wydarzenia, jakie obserwujemy w ostatnich dwóch latach we wrocławskiej AM w pełni uzasadniają nadanie Wrocławiowi zaszczytnego tytułu „Stolicy polskich uniwersytetów”. Niestety, nie wynika to z najwyższego poziomu nauki i szkolenia studentów, to ukłon „uznania’ w podzięce za nowatorskie prowadzenie sprawy zarzutów o popełnienie plagiatu przez Rektora uczelni, Prof. R. Andrzejaka. Dzięki konsekwentnej postawie władz uczelni ta historia zyskała ogólnopolski wymiar. To tu, we Wrocławiu toczy się bój o prawdziwe wyzwolenie z okowów dawnego systemu dominującego w polskich szkołach wyższych. Beneficjenci czasów minionych zwierają szeregi. Popatrzmy na ostatnie wydarzenie: Rada Wydziału dyskutowała, czy odwołać się od decyzji CK. To posiedzenie opisała GW, ale zabrakło pewnego istotnego szczegółu: decyzja o odwołaniu się od decyzji CK nie została podjęta na drodze głosowania członków Rady. Zatem można śmiało stwierdzić, że prawnie usankcjonowanej uchwały nie podjęto. Nie dość, że nie przestrzegano obowiązujących procedur, to władza pokazała kto „tu rządzi”. Autonomia uczelni, wewnętrzna demokracja, swoboda wypowiedzi, poszanowanie praw jednostki i wiele innych immanentnych cech uniwersytetów sięgnęły bruku. Niemniej widać przesilenie, zamigało światełko w tunelu wiodącym do normalności polskiego świata akademickiego, nie dajmy mu zgasnąć!

niedziela, 24 października 2010

List profesora Gabrysia

Kłaniam się i witam Pana Profesora!

Z przyczyn niezależnych ode mnie nie odezwałem się mailowo wczoraj - proszę wybaczyć - i czynię to dopiero dzisiaj. Właściwie nic dodać - nic ująć, w Pańskim komentarzu do sytuacji w medycznej szkole zawodowej we Wrocławiu. Podobnie, jak i w nauce polskiej. Moim zdaniem jest chyba jednak o wiele gorzej.
Senat - cóż, czekamy teraz na to co zrobi senat AM. Nie chciałbym być czarnowidzem, jednak moim zdaniem senat AM osiągnął już taki stopień lokajstwa wobec rektora-plagiatora, jaki miał senat rzymski wobec Kaliguli. Czekam, kiedy pies Ryszarda Andrzejaka zostanie okrzyknięty Senatorem. Pies, a nie koń, bowiem Pan Andrzejak nie ma konia, lecz podobno psa. To wcale nie dowcip, a jeśli nawet, to marny i przez łzy.
Rozpoczynając swą akademicką karierę w 1980 roku, myślałem, że trafiłem między wybranych [z tytułu wiedzy, mądrości i wszelkich cnót] ludzi. Kolejne 30 lat - to etap systematycznego odzierania mnie ze złudzeń. Tym bardziej bolesnego, że pracę zawodową rozpoczynałem w tzw. terenie, gdzie przepracowałem 7 lat, poznając dobrze prawdziwą, frontową medycynę. I okazało się po latach, że prawdziwymi lekarzami i ludźmi byli koledzy ze szpitala rejonowego, a nie utytułowani, akademiccy posesjonaci ["kliniczne latyfundia"], których ocena jest zawarta doskonale w Pańskiej opowieści o niejakim Jendryczce.
Co do dalszego rozwoju sytuacji we Wrocławiu. Niewątpliwie jesteśmy w przełomowym momencie.
25 X. ma się odbyć tzw. wyjazdowe posiedzenie senatu (podobno). Nie wiem, ale się domyślam, dlaczego wyjazdowe. Pan Profesor zapewne też. A i czytelnicy bloga też wiedzą o co chodzi. Senat powinien odnieść się do uchwały Rady Wydziału Nauk o Zdrowiu, w której zawarte były sugestie ustąpienia Andrzejaka ze stanowiska. On z pewnością sam nie ustąpi, ponieważ wszem i wobec trąbi, że jest niewinny, i właściwie mógłby stanowić europejski wzór uczciwości oraz prawości.
Rada Wydziału Lekarskiego winna domagać się nadzwyczajnego posiedzenia w sprawie bezprawnych działań Pani Dziekan. Ale czy będzie się domagała? Mam duże wątpliwości. Z mego oglądu sali posiedzeń Rady wynika, że bardzo wielu członkom Rady bardzo odpowiada sytuacja, w której główny głos w Radzie mają osoby nie będące członkami Rady tj. licznie obecni i sowicie opłacani adwokaci, czy też tzw. rzecznik prasowy, który wypowiada się szeroko w imieniu Rady, wkładając w usta jej członków poglądy, których istotna część Rady z pewnością nie wyznaje. Smutne jest to, że według sporej części członków Rady głównymi winnymi są dziennikarze [podobno jedna z Pań - członkiń Rady - wykonywała agresywne gesty wobec obecnego w kuluarach dziennikarza]. Inna zaś, dramatycznym głosem pytała, kto śmiał przekazać materiały o jej półbogu Ryszardzie A. minister Kudryckiej, no kto ???
I tak to wygląda.
A wszystkiemu przygląda się w całkowitym milczeniu Pani minister Ewa Kopacz. Dobre i to, że w milczeniu, bowiem jeszcze niedawno publicznie twierdziła - przy okazji "roboczej wizyty" we Wrocławiu, że rektor i prorektorzy AM to wspaniali ludzie, mający tak wielkie osiągnięcia, że ona - MINISTER ZDROWIA - będzie je promowała w całej Polsce. Nie do uwierzenia?? Ależ tak, tak było!
Tak więc koledzy rektorzy i prorektorzy z całej Polski, bierzcie się w końcu do roboty na wzór Andrzejaka, Zimmera i Rudnickiego. Nic wam nikt nie zrobi. Ci trzej wam wzorem i przykładem.
I to by było na tyle, jak mawiał nieodżałowanej pamięci profesor mniemanologii stosowanej - Jan Tadeusz Stanisławski.

Ukłony i pozdrowienia - Marian Gabryś, profesor AM Wrocław

sobota, 23 października 2010

Kompromitacji we Wrocławiu ciąg dalszy

Rada Wydziału, do której należy Rektor uczelni Prof. R. Andrzejak podjęła uchwałę o odwołaniu się od decyzji Centralnej Komisji zabierającej jej na okres 3 lat prawa do przeprowadzania przewodów habilitacyjnych i wnioskowanie o nadanie tytułu profesora (patrz link poniżej).
To kolejny akt kompromitujących wydarzeń w tej uczelni, dodajmy, obnażających poziom całego polskiego świata uniwersyteckiego. Dwa lata pokazały do czego służy tzw. „autonomia uczelni”; to jest niestety parawan do załatwiania różnych niejasnych interesów, petryfikowaniu utrwalanych od 1945 roku układów i obyczajów nie mających nic wspólnego z pojęciem „akademickość” czy „uniwersytet”. W Polsce przedwojennej ludzi stojących na straży tak rozumianego etosu akademickiego środowisko uniwersyteckie dawno by zmiotło z powierzchni ziemi. Nie wątpię, że podobny los musiałby spotkać im podobnych w większości cywilizowanych państw współczesnego świata. A u nas, jak dotąd, milczy świat polskich uczelni, gdzie są autorytety moralne, gdzie jest Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich, gdzie jest głos rektorów innych uczelni medycznych?
O dochodzenie prawdy upomniał się związek zawodowy…
Warto także dodać, że wrocławska AM to bodaj jedyna polska uczelnia medyczna, która przyjęła Kodeks ”Dobre Praktyki w Szkołach Wyższych” z 2007 roku. Regulacje ustawowe, dobrowolne uzgodnienia, zasady etyczne; wszystko to legło w gruzach. Kompromitacja dotyczy w pierwszym rzędzie uczelni z Wrocławia, ale niesławą okrył się cały polski świat akademicki.
To sprawa przypomina historię dr hab. A. Jendryczki ze Śląskiej Akademii Medycznej, któremu udowodniono plagiat (czytaj, kradzież) 50 prac innych autorów. Nigdy mu z głowy nie spadł jeden włos, przygarnęła go Politechnika Częstochowska, a ostatnio pełni funkcję rektora jednej z prywatnych uczelni warszawskich! Ta nierozliczona sprawa już na zawsze cieniem będzie odkładać się na wizerunku mojej uczelni, a uczelnia wrocławska jest na najlepszej drodze do okrycia się podobną, niezmywalną hańbą.

PS. Ciekawe jakie losy spotkają w przyszłości głównego „bohatera” sprawy wrocławskiej: Prof. Andrzejaka, a także Panią Dziekan dr hab. Antonowicz-Juchniewicz? Czy powtórzy się scenariusz „miękkiego” lądowania dr hab. A. Jendryczki lub też ta sprawa stanie się początkiem prawdziwego przełomu w świecie polskich szkół wyższych.

AM odwoła się od decyzji o zawieszeniu uprawnień

piątek, 22 października 2010

Kolejne wydarzenia we wrocławskiej A.M.

Decyzja CK o zawieszeniu uprawnień i dokumentacja dotycząca tej sprawy

czwartek, 21 października 2010

Zajęcia z interny

Niedawno z inicjatywy koordynatora nauczania interny w Wydziale Zabrzańskim Prof. dr hab. J. Kozielskiego odbyło się spotkanie samodzielnych pracowników nauki (internistów) dotyczące dydaktyki w tym zakresie. To był w mojej opinii ważny kroku na drodze poprawy w tym zakresie. Niemniej zabrakło mi wtedy obecności studentów, a tylko oni mają spojrzenie całościowe. Z tego powodu zwróciłem się do studenta VI roku z prośbą o odpowiedź na poniższe pytania dotyczące zajęć z interny. Zapraszam do zapoznania się z jego poglądami.

  1. Proszę o ogólną opinię dotyczącą zajęć z chorób i porównanie pod kątem ich jakości na 3,4 i 5 roku porządkując od najlepszego do najsłabszego roku.

    W moim odczuciu bardzo ciężko jest porównać zajęcia oceniając np. rok 3 za bardzo słaby a rok 4 za rok bardzo ciekawych zajęć. Czynnikiem różnicującym jest mimo wszystko to gdzie zajęcia się odbywają, jak również to kto je prowadzi. Jeśli już musiałbym jednak wybrać, pod kątem merytorycznym najwięcej wiedzy z chorób wewnętrznych zdobyłem na 4 roku. Jednocześnie podczas zajęć na 3 roku trafiłem do sekcji Pana doktora Zbraniborskiego, który moim zdaniem jest asystentem, który nie tylko „mobilizuje” do nauki poprzez wielokrotne spotkania z nim, ale przede wszystkim przekazuje bardzo wiele praktycznej wiedzy z umiejętnością analizy EKG włącznie.

  2. Co uważa Pan za największą słabość zajęć z interny w ogóle?

    Uważam, że poszczególne Kliniki Uniwersytetu nie uzgadniają między sobą tematów prelekcji. Studenci zapewne kilkanaście razy usłyszą prelekcje mówiące o niewydolności serca czy chorobie niedokrwiennej serca, poczas gdy ilość przekazanej wiedzy z nefrologii, hematologii czy nawet endokrynologii wydaje się być niewystarczająca.

  3. Co uważa Pan za najsilniejszą stronę zajęć z interny w ogóle?

    Jeśli można mówić o bardzo silnej stronie zajęć to mimo wszystko Kadra naukowa. Nie chciałbym wymieniać nazwisk, żeby kogoś nie pominąć, ale zarówno w SCCS, SK1 w Zabrzu jak również w Bytomiu spotkać można zarówno profesorów jak i asystentów, których ambicją i powołaniem jest przekazać wiedzę.

  4. Jak Pan ocenia przydatność wykładów, dlaczego tak mało studentów nie chodzi?

    Uważam, że powinien zostać stworzony dzień wykładowy (najlepiej w środku tygodnia), co umożliwiłoby uczestniczenie w wykładach od godziny np. 9 do 16. Obecnie niektóre z wykładów odbywają się nawet o 18, a zauważyć należy, że obecnie student ma wiele zajęć poza Uczelnią (np. dodatkowa nauka języka, sport – które dość często zaczynają się we wrześniu i nie zawsze można w październiku dostosować godziny do planu wykładów). Jenocześnie uważam, że powinny być dodatkowe punkty za np. 80% frekwencje na wykładach (5pkt na teście), a także tematyka powinna być nieco odmienna od tematyki prelekcji. Niestety wciąż na palcach jednej ręki można policzyć wykłady ciekawe lub bardzo ciekawe.

  5. Czy zajęcia z propedeutyki interny dały Panu podstawy dotyczące badania chorych?

    Jak napisałem wcześniej miałem szczęście i trafiłem na wymagającego asystenta na 3 roku, więc uważam iż uzyskane podstawy badania fizykalnego były naprawdę dobre.

  6. Czy asystent zaprezentował osobiście jak należy badać chorego?

    Tak, zaprezentował osobiście, a następnie kontrolował każdego z osobna, czy wykonuje badanie poprawnie.

  7. Czy w czasie zajęć przeważały elementy praktyczne z pokazami pacjentów czy raczej zajęcia były teoretyczne? Spróbuj określić to w procentach.

    Prawda jest taka, że zależy to od Kliniki, ale generalnie ok. 35% to teoria, a pozostały czas, przynajmniej z definicji, zajmują zajęcia praktyczne. O ile do pierwszej części zajęć nie można mieć większych zastrzeżen (może poza punktualnością prowadzących na niektórych Klinikach), to z zajęciami praktycznymi bywa różnie. Są Kliniki, gdzie trudno znaleźć kilkanaście minut na „drugie śniadanie”, ale są i takie, gdzie czasu wolnego jest aż nadto.

  8. Czy nauczył się Pan opisywać EKG?

    Na pewno specjalistą nikt ze studentów nie jest, ale myślę, że podstawy, jeśli ktoś tylko wykaże chęci, może spokojnie poznać. Ja osobiście pamiętam szczególnie Pana docenta Cieślara, doktora Kaweckiego oraz doktora Zbraniborskiego, którzy do opisywania EKG przywiązywali wielką wagę, ale przede wszystkim starali się w możliwie najbardziej przystępny sposób zrozumieć zapis elektrokardiogramu.

  9. Czy prowadzący zajęcia pokazali jak należy odnosić się do pacjenta, jak należy się z nim komunikować by uzyskać jak najlepszy kontakt?

    To pytanie jest bardzo istotne, ale i trudne. Jeśli ktoś odbywał staże za granicą, zdaje sobie sprawe, że relacja lekarz-pacjent, delikatnie mówiąc, nie jest w Polsce idealna. Oczywiście większość prowadzących starała się pokazać jak powinien wyglądać kontakt z pacjentem, jednak obecność kilku osób na sali (minimum 3 pacjentów i kilkoro studentów) nie ułatwia takiego kontaktu. Moim zdaniem rozmowa z pacjentem powinna być rozmową intymną, w przeciwnym razie nie usłyszymy wszystkiego co istotne.
    Jeszcze jedna uwaga: Uważam, że każdy lekarz czy jest Profesorem czy młodszym asystentem powinien przedstawić się czy to pacjentowi podczas procesu leczenia czy też studentom podczas pierwszego spotkania. Podczas kilkudziesięciu bloków zajęć musiałbym dobrze zastanowić się czy znalazłbym 15 prowadzących, którzy tak właśnie zrobili.

  10. Czy w czasie zajęć zetknął się Pan z chorymi z różnymi jednostkami chorobowymi, czy raczej pacjenci byli chorzy na kilka podstawowych chorób? Jeśli ten drugi wariant proszę o wymienienie tych jednostek chorobowych.

    Zdecydowanie przypadki są różnorodne. Jesteśmy ośrodkiem Uniwersyteckim i bardzo wiele pacjentów cierpiało na rzadkie schorzenia (zarówno pacjenci SCCS w Zabrzu, Kliniki Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Nefrologii w SK1 jak również Kliniki Chorób Wewnętrznych i Medycyny Fizykalnej w Bytomiu czy Klinki Chorób Płuc na Koziołka). Oczywiście bardzo wielu jest chorych z podstawowymi chorobami, ale to dobrze gdy zachowana jest równowaga.

  11. Co najbardziej utkwiło w pamięci z zajęć? (pozytywnego i negatywnego).

    Negatywne: Chyba najtrudniej zrozumieć jak 7 osób w bardzo odmiennym stanie zdrowia i różnej płci może leżeć w jednej z sal Naszych Klinik. Obraz, który pozstaje w pamięci i mimo wszystko zniechęca do specjalizowania się w chorobach wewnętrznych w takiej postaci.
    Pozytywne: Pamiętam jak jeden z najmłodszych Profesorów naszej Uczelni Prof. Z. Kalarus usiadł przy łóżku pacjentki i mimo tego, że jeden z adiunktów pospieszał, aby iść dalej z wizytą, cierpliwie tłumaczył chorej wątpliwości dotyczące zabiegu. Na pewno było to budujące dla obecnych na sali studentów.

  12. Czy zajęcia można określić, jako generalnie ciekawe, urozmaicone czy nudne i monotonne?

    Kolejny raz nie mogę udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Są kliniki gdzie zajęcia są generalnie ciekawe, ale jest też wiele oddziałów gdzie student z góry wie, że będzie raczej nudno. Niestety ciężko jest też określić zajęcia jako urozmaicone.

  13. Co należy zmienić, a co pozostawić z obecnego systemu?

    Na pewno jeśli dalej będzie istniała wizja wspólnego egzaminu z interny, należy już od 3 roku poprowadzić zajęcia dla obu wydziałów tak, aby program dla przedmiotu choroby wewnętrzne był spójny na ile to tylko możliwe. Uważam też, że nobilitujące jest gdy jedną z sekcji w tygodniu ćwiczeniowym prowadzi osobiście profesor. Ideałem byłyby grupy 2-3 osobowe, ale z racji liczebności poszczególnych lat wizja ta jest mało realna. Uważam także, że z jednej strony tydzień zaliczeniowy powinien kończyć się krótkim testem skoro ezamin jest w takiej samej formie, ale z drugiej strony prowadzący powininni przed lub w trakcie tygodnia zajęć udostępniać swego rodzaju rozszerzony konspekt tematów i zajęć praktycznych w danym tygodniu ćwiczeniowym (powinien zawierać omawiane zagadnienia z krótką charakterystyką oraz źródłami, w których student mógłby tą wiedzę poszerzać).

  14. Czy zajęcia przygotowały Pana do egzaminu testowego z interny?

    Uważam, że po 3-letnim kursie interny nie powinno być problemu ze zdaniem egzaminu z interny. Inną kwestią jest zdanie go na wysoką ocenę.

  15. Czy zajęcia dały wystarczającą wiedzę z interny?

    Myślę, że jest to kwesta indywidualnego podejścia do przedmiotu. Osobiście od początku studiów jestem pewny, że zostanę „zabiegowcem” i może dlatego nie poświęcałem nigdy tak wiele czasu internie. Mimo wszystko uważam jednak, że zajęcia dają podstawową wiedzę z chorób wewnętrznych. Czy wystarczającą??? To już każdy musi ocenić indywidualnie...

poniedziałek, 18 października 2010

Przyzwoitość, zasady…

Od dawna zbierałem się do napisania tego tekstu, ale ciągle różne, bieżące wydarzenia zaprzątały moją uwagę. Obserwując różne obszary ludzkiej aktywności nieustannie jesteśmy bombardowani mnogością informacji, newsów, opinii, komentarzy. Najlepiej, niestety, „sprzedają” się informacje negatywne; na czołówkę gazety lub witryny internetowej trafi raczej informacja typu „kowal zabił sąsiada” niż opis zachowania harcerzy, którzy na ruchliwej ulicy podjęli się trudu pomocy przy przechodzeniu przez ulicę osobom starszym i niepełnosprawnym. Wśród informacji są także takie, które trudno uznać za „hity” dziennikarskie, ale dotyczące różnych ważnych i niepokojących faktów. Życie publiczne jest składanką, a każda, nawet najbanalniejsza informacja, w zestawieniu z innymi danymi, może okazać się istotna. Znakomicie wiedzą o tym różne agencje (niekoniecznie wywiadowcze) zbierające informacje dotyczące różnych dziedzin. W tym pędzie współczesnej cywilizacji gubią się najważniejsze wartości; relatywizm wypiera tradycyjne, utrwalone przez pokolenia zasady postępowania.

Kilka przykładów, pierwszy z mojej uczelni. Przed laty przyłapano pewnego studenta VI roku medycyny na sfałszowaniu podpisu egzaminatora w indeksie. Zwołano odpowiednie gremium dyscyplinarne; padały różne głosy, ale wcale nie dominował pogląd, że należy delikwenta natychmiast wydalić z uczelni. Mówiono „ludzka rzecz błądzić, szkoda tylu lat jego pracy, trzeba dać mu szansę”. A jaki będzie z niego lekarz, który oszukuje na końcu studiów? Gdzie etyka? Gdzie zasady? O ile wiem chyba pozwolono mu dalej studiować.

Druga historia też dotyczy uczelni, w której pracuję. Pewien lekarz, pracownik jednej z klinik do swego doktoratu wykonywał badania radiologiczne, dodajmy badania obciążone dużą dawką promieniowania na rejon miednicy małej. Gdy jedna z pacjentek objętych tym programem trafiła do radiologa, ten wykrył, że była on w początkowym okresie ciąży. Odstąpił od wykonania badania i natychmiast skontaktował się z lekarzem kierującym pytając go dlaczego naraża chorą na takie absolutnie niedopuszczalne ryzyko. Ten sprawę zbagatelizował, okazało się, że był świadom sytuacji! Czyli nie był to błąd zaniechania, on zrobił to świadomie. Dla zainteresowanych, doktorat został obroniony, lekarzowi włos z głowy nie spadł, aktualnie pełni ordynatora jednego z oddziałów zabiegowych w województwie Śląskim…

I trzeci przykład, tym razem z AM z Wrocławia. Niebywałe zarzuty o plagiat skierowane wobec urzędującego Rektora Prof. R. Andrzejaka sformułowane 2 lata temu nie mogą zostać obiektywnie zweryfikowane. Obserwujemy gorszący festiwal oświadczeń, działań pozorowanych, uników, obelg wobec stawiających zarzuty. Ministerstwo Zdrowia niby chciałoby coś zrobić, nawet powołało osobę do oceny zasadności zarzutów, które uznano za błahe. Niedawno Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego powołało w tej sprawie zespół autorytetów. Werdykt był przeciwny – plagiat został popełniony. A Centralna Komisja nadzorująca prawidłowość przewodów habilitacyjnych po długim czasie skierowała sprawę habilitacji Rektora do ponownego rozpatrzenia…we wrocławskiej AM. Czy ktoś trzeźwo myślący uwierzy w rzetelne postępowanie w macierzystej uczelni Rektora? W dodatku Dziekanem wydziału, w którym postępowanie ma być przeprowadzone jest jego podwładna z kliniki. Śmiać się czy płakać? W tej kuriozalnej sprawie milczy Senat uczelni, oficjalnego stanowiska nie zajęła Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP). Całkowita kompromitacja, niemoc, paraliż.

Gdzie zniknęła etyka, zasady, przyzwoitość…
Niech mi ktoś podpowie…
Podobne historie z życia samorządów, Sejmu, Senatu, rządu znamy wszyscy, pominę je milczeniem...

Post scriptum.

Powyższy tekst pisałem pod koniec września, jeszcze przed dynamicznymi wydarzeniami dotyczącymi sprawy wrocławskiej. Po pierwsze, należą się wyrazy uznania CK, która działa co prawda późno, ale wreszcie zdobyła się na sankcje wobec wrocławskiej AM. Po drugie, miała miejsce niespotykana we współczesnym świecie demonstracja przywiązania do wartości, przyzwoitości, etyki; wystąpienie dr hab. J. Heimratha przejdzie historii nie tylko tej uczelni. Ten odważny człowiek w samotnej szarży dokonał tego co polska społeczność akademicka powinna już dawno uczynić. Tym bardziej należą mu się brawa i wsparcie. Gorąco zachęcam do uważnego przeczytania komentarzy do artykułu z GW (blog 4.10).

Z oddali będziemy obserwować Jego dalsze losy w uczelni, ktoś taki nie może zostać sam w starciu z… no właśnie, jak określić system, który nas otacza?
Czasem nie wiem jakich słów użyć w odniesieniu do świata polskich uczelni (chyba najwyższy czas zapomnieć o słowie „uniwersytet” w odniesieniu do polskich szkół wyższych, w odniesieniu do mojej uczelni nie stosuję od dawna tego określenia, jako ubliżającego znaczeniu tego słowa).

sobota, 16 października 2010

Z życia AM ze stolicy Dolnego Śląska

Informacja w sprawie decyzji CK z dnia 14.10.2010

czwartek, 14 października 2010

List czytelnika

Szanowny Panie Doktorze,
problem w Europie nie jest nowy. Środowiska lewackie znacznie ingerują w wolność sumienia tam, gdzie po drugiej stronie stoi chrześcijaństwo. Proszę zauważyć, że w Wielkiej Brytanii wszystkie katolickie ośrodki adopcyjne zakończyły swoją działalność po tym, jak nakładano na nie wysokie kary finansowe po odmowie przyznania adopcji dziecka parom homoseksualnym, gdyż uznano, że jest to forma dyskryminacji. Co więcej, w Szwecji ukarany został pastor za odmowę udzielenia ślubu "małżeństwu" homoseksualnemu. Podobnie jest z odmową wyświęcania kobiet. W Polsce mamy w ostatnich dniach dyskusję na temat czy szkoła katolicka może nie przyjąć do pracy zdeklarowanego homoseksualistę, tj. takiego, który głośno mówi o swojej orientacji. Niestety pojęcie prawne "dyskryminacji" zostało na terenie UE wypaczone i jest instytucją-wytrychem dla pewnych środowisk. Są one szczególnie aktywne tam, gdzie po drugiej stronie stoi religia chrześcijańska.

W Polsce nikt nie ma odwagi głośno zaprotestować przeciwko kierunkowi działań prezentowanych przez skądinąd mającą w przeszłości zasługi Helsińską Fundację Praw Człowieka (HFHR). Jeżeli jednak przyjrzymy się jej działalności w ostatnich latach, to okazuje się, że podejmuje ona działania przede wszystkim na rzecz ideologii antychrześcijańskiej, a niektóre interwencje HFHR nie mają wiele wspólnego z prawidłowo rozumianymi prawami człowieka. Już teraz niektóre pozwy składane przez prawników HFHR uderzają w klauzulę sumienia dającą lekarzom prawo odmowy niektórych działań sprzecznych z sumieniem. Chodzi mi tu zwłaszcza o pozwy związane z tzw. "wrongful birth" i "wrongful conception". Cóż to za klauzula sumienia, jeżeli potem trzeba byłoby płacić odszkodowania za odmowę dokonania aborcji? Tak przy okazji polecam artykuł Ł. Pińciurka na ten temat zamieszczony w miesięczniku adwokackim "Palestra" nr 7-8/2010.

Uważam, że drogą do powstrzymania tego kierunku w Polsce są głośne, medialne naciski na polityków i organizacje w rodzaju HFHR. Trzeba podjąć działania przeciwstawiające się ograniczaniu klauzuli sumienia, na przykład przez zbieranie podpisów w Internecie. Uważam też, że pilne działania powinien podjąć samorząd lekarski w porozumieniu z samorządem pielęgniarek i położnych.

Ja ze swej strony pozwolę sobie przesłać materiał od Pana Doktora na ręce przewodniczącego Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, z prośbą aby Komisja zajęła stanowisko na jednym z najbliższych posiedzeń.

Z serdecznymi pozdrowieniami,
Adw. Monika Strus-Wołos,
Przewodnicząca Komisji ds. Nieodpłatnej Pomocy Prawnej
Naczelnej Rady Adwokackiej


UE: KONIEC Z WOLNOŚCIĄ SUMIENIA?

Organa Unii Europejskiej pracują nad projektem dyrektywy równościowej, która zabroni lekarzom odmowy przeprowadzania pewnych nieetycznych zabiegów medycznych. Ograniczy także wolność wypowiedzi i będzie stanowiła zagrożenie dla chrześcijan.
Zdaniem Sophie Kuby z organizacji pozarządowej "European Dignity Watch", eurokratów zdenerwowały najnowsze statystyki pokazujące, iż coraz większa liczba lekarzy europejskich nie godzi się na przeprowadzanie sprzecznych z sumieniem praktyk medycznych, tj. choćby "zabiegu" aborcji, eutanazji itp. Przykładowo we włoskim regionie Lazio, obejmującym Rzym, aż 86 proc. medyków nie godzi się na uśmiercanie dzieci poczętych. Jeszcze 10 lat temu sytuacja była inna. Lekarze nie widzieli problemu w wykonywaniu tego typu "zabiegów".

Jak się okazuje, prace nad zmianą przepisów, ograniczających prawo lekarzy do powoływania się na klauzulę sumienia, trwają zarówno w Zgromadzeniu Rady Europy, jak i w Komisji Europejskiej. Zgromadzenie Rady Europy zajmuje się tzw. Raportem McCafferty'ego, a KE - Dyrektywą dot. równego traktowania.

KE chce przede wszystkim połączyć kwestię ograniczenia wolności wypowiedzi religijnej z klauzulą sumienia. Projekt trafił już do Rady Ministrów UE. Jeśli zostanie zaakceptowany bez zmian, wówczas za tzw. zachowania społecznie niepożądane, tj. krytykę homoseksualizmu, feminizmu lub aborcji, grozić będzie proces sądowy.

Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że szef episkopatu europejskiego, abp Peter Smith, popiera "ogólne założenia moralne" dyrektywy, przestrzegając co prawda, że "może ona mieć niezamierzone, negatywne konsekwencje dla chrześcijan".

Zdaniem działaczki pro-life, Sophie Kuby, w tym dokumencie dochodzi do odwrócenia pojęcia sprawiedliwości. Przypomniała ona starą zasadę arystotelowską mówiącą o tym, że "rzeczy podobne powinny być traktowane tak samo, ale rzeczy różniące się od siebie powinny być traktowane odmiennie. Chodzi o to, aby wszystko było traktowane właściwie". Tymczasem, jej zdaniem, wszystko w tym dokumencie jest wywrócone de góry nogami. Kuby Pporadziła biskupom, aby dokładanie przyjrzeli się dokumentom.

Dyrektywa dotycząca równego traktowania pozostawia furtkę prawnikom, którzy mogą definiować "zachowania dyskryminacyjne" według własnego widzimisię, zwłaszcza, że dyrektywa zakłada, iż dane zachowanie może być uznane za dyskryminacyjne, jeśli "tworzy obraźliwą lub upokarzającą atmosferę".

Z kolei jeśli zostanie przyjęty Raport McCafferty'ego, oznaczać to może zamknięcie dostępu do zawodu lekarza dla ludzi mających pewne przekonania moralne, gdyż nie będą oni mogli powoływać się na tzw. klauzulę sumienia. Przestanie się także do nich stosować art. 9. Europejskiej Konwencji o Prawach Człowieka, który gwarantuje wolność sumienia. Raport przewiduje pozbawienie prawa do sprzeciwu sumienia państwowe placówki medyczne oraz utworzenie specjalnego rejestru osób sprzeciwiających się przeprowadzaniu pewnych zabiegów medycznych. Przewiduje także stworzenie ułatwień proceduralnych, zezwalających na łatwe pozywanie danych osób do sądu.

Debata nad raportem odbędzie w się w parlamencie europejskim 7 października.

Źródło: http://niezalezna.pl/article/show/id/39598

środa, 13 października 2010

Wrocław nadal skupia uwagę polskiego świata uniwersyteckiego...

Były rektor AM pisze: Premierze, ratuj naszą uczelnię

wtorek, 12 października 2010

Wolność słowa we Wrocławiu

12.10.2010.
Stanowisko Kolegium Rektorsko-Dziekańskiego AM we Wrocławiu

przyjęte na posiedzeniu 11.X.2010 roku

Kolegium Rektorsko-Dziekańskie Akademii Medycznej im. Piastów Śląskich we Wrocławiu uważa, że naruszono powagę najważniejszej uroczystości uczelnianej tj. Inauguracji Roku Akademickiego 4.X.2010 r. poprzez zachowanie niegodne zawodu nauczyciela akademickiego dr hab. Jerzego Heimratha. Wyrażamy przekonanie, że w przyszłości tego typu zachowania nie będą miały miejsca, a osoba, która dopuściła się takiego zachowania wyciągnie właściwe wnioski. Przedwczesnym jest dokonywanie ostatecznych ocen dotyczących przedmiotu niewłaściwego zachowania J. Heimratha, albowiem w tym zakresie sprawa została skierowana do rozpoznania przez Rzecznika Dyscyplinarnego.

poniedziałek, 11 października 2010

O Wojciechu Grzywnie

Chciałbym parę zdań napisać o naszym wspaniałym Koledze, dr med. Wojciechu Grzywnie. Dr Grzywna to historia zabrzańskiej, i nie tylko zabrzańskiej medycyny. Entuzjasta zawodu, całkowicie poświęcony swym małym pacjentom nie przywiązywał wystarczająco dużo uwagi do spraw przyziemnych. Był inicjatorem powstania pierwszej w Polsce karetki reanimacyjnej „N” dla dzieci, animatorem powstania oddziału reanimacyjnego dla dzieci w Szpitalu Klinicznym nr 1 w Zabrzu, a później współorganizatorem Kliniki Patologii Noworodka. Nie zrobił na czas habilitacji, pewnie także dlatego, że jego mali pacjenci tak bardzo pochłaniali Jego energię. Przed laty, gdy mój syn Tomasz niedługo po swym urodzeniu był w bardzo ciężkim stanie kroki skierowałem do dr Grzywny. To Jego wiedzy i doświadczeniu zawdzięczam pomyślne zakończenie. Podobnie czynili inni moi koledzy z pracy, to właśnie Wojciech Grzywna był tą ostatnią wyrocznią, to do Niego spieszyliśmy po pomoc i radę z naszymi dziećmi i wnukami. Ale, gdy Jemu należała się pomoc, odwrócono się. Zamiast podać pomocną dłoń Uczelnia po prostu się Go pozbyła. Człowiek o takiej charyzmie, o ogromnym potencjale, ale także o rzadko spotykanej kulturze osobistej, zniknął z uczelni. Czyżby w murach naszej akademii był nadmiar ludzi tego formatu?
Został natychmiast zatrudniony w Opolu, gdzie stworzono Mu znakomite warunki do realizacji życiowej pasji, medycyny. Wczoraj minęła jedenasta rocznica Jego śmierci w wypadku samochodowym koło Gliwic. To była niepotrzebna, bezsensowna śmierć wybitnego człowieka. Brak umiejętności współdziałania, brak empatii, brak spojrzenia nieco dalej niż jutro pośrednio skutkowały tą tragedią.
Na pogrzebie żegnały Go setki ludzi, pamiętających o tym wspaniałym człowieku.
Nie zapomnimy o Tobie Wojciechu.
Poniżej podaję informacje o Stowarzyszeniu Jego imienia.


Doktor Wojciech Grzywna urodził się w 1944 roku w Sosnowcu. W 1968 roku ukończył Wydział Lekarski Śląskiej Akademii Medycznej. Z uczelnią tą związał swe dalsze losy zawodowe - pracował w Klinice Pediatrycznej w Zabrzu, organizując, a następnie prowadząc oddział intensywnej terapii dziecięcej. Od 1980r. pracował w pierwszej w Polsce Klinice Patologii Noworodka w Zabrzu, gdzie zorganizował i prowadził oddział intensywnej terapii noworodkowej. Szkolił się w licznych ośrodkach krajowych i zagranicznych (m. in. w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji). W 1976 roku uzyskał II stopień specjalizacji z anestezjologii i intensywnej terapii, w 1978 roku z pediatrii, a w 1988 z neonatologii. W 1982 roku obronił pracę doktorską. Został adiunktem Ś1.A.M. i Zastępcą Kierownika Kliniki Patologii Noworodka. Do jego osiągnięć organizacyjnych należy także stworzenie w 1975 roku w Zabrzu pierwszego w Polsce ambulansu wykonującego nasiebne transporty dzieci w stanie zagrożenia życia. Doktor Grzywna kierował następnie przez wiele lat jego pracą. Był także jednym z twórców realizowanego na Śląsku szwajcarsko-polskiego programu pomocy "Matka i Dziecko".

Liczne obowiązki organizacyjne łączył z pasją naukową, był autorem niemal 100 publikacji, licznych skryptów, wystąpień na posiedzeniach naukowych i kilku rozdziałów w podręcznikach. Był członkiem Rady Wydziału i Senatu Śląskiej Akademii Medycznej. Ogromną wagę przywiązywał do pracy dydaktycznej. Prowadził Studenckie Koło Naukowe przy Klinice Patologii Noworodka w Zabrzu, wyszkolił i przygotował do specjalizacji licznych lekarzy i wiele pielęgniarek. Za osiągnięcia dydaktyczne dwukrotnie otrzymał nagrodę rektorską III stopnia. Był członkiem Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, European Society of Paediatric Intensive Care, oraz European Extracorporeal Support Organisation.

W 1995 roku doktor Grzywna zajął się organizacją Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej dla Dzieci w Opolu. Został ordynatorem oddziału, który rozpoczął pracę 01.10.1996 roku. Z właściwym sobie zaangażowaniem szkolił nasz młody zespół lekarzy i pielęgniarek w zakresie intensywnej terapii dziecięcej. Poświęcił się temu całkowicie, spędzając w oddziale wiele czasu. Stale mobilizował nas do nauki i zaszczepił w nas potrzebę dociekań naukowych. Każdy, kto zetknął się z Doktorem Grzywną pozostaje pod wrażeniem nie tylko Jego wiedzy i umiejętności zawodowych, ale także ogromnej kultury, taktu i skromności, połączonych z niesamowitym wręcz poczuciem humoru. Doktor Grzywna stał się dla nas także wzorem etyki zawodowej, do której przywiązywał ogromną wagę. Został wybrany delegatem na Krajowy Zjazd Lekarzy oraz sędzią Okręgowego Sądu Lekarskiego w Opolu.

Z czasem zaczęliśmy spotykać się w gronie pracowników oddziału także poza godzinami pracy, a tematy naszych rozmów zaczęły wykraczać poza problemy zawodowe. Nasz Szef szybko stał się dla nas kimś bardzo bliskim. Z ogromnym bólem przyjęliśmy wiadomość o tragicznym wypadku samochodowym w dniu 10.10.1999 roku.

Nie sposób policzyć dzieci, którym doktor Grzywna uratował życie, kierując się dewizą: "Najważniejszą cechą lekarza jest kompetencja zawodowa połączona z głębokim humanizmem". Nie sposób zapomnieć Jego uśmiechu, trudno pogodzić się z Jego odejściem.

Stowarzyszenie Imienia Doktora Wojciecha Grzywny Na Rzecz Wspierania Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej Dla Dzieci Publicznego Samodzielnego Zespołu Opieki Zdrowotnej Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu


W dniu 15. kwietnia 2002 roku odbyło się pierwsze Walne Zgromadzenie Członków, które zakończyło proces tworzenia Stowarzyszenia.

Zarząd Stowarzyszenia, powołany na Walnym Zgromadzeniu Członków stanowią:

Prezes: Marek Ziębiński
Wiceprezes: Krzysztof Stempniewicz
Skarbnik: Małgorzata Gawor
Członek Zarządu: Monika Hobot
Członek Zarządu: Krystyna Grzeszczyk

Postanowienia ogólne statutu Stowarzyszenia:

Par. 1.
Stowarzyszenie o nazwie Stowarzyszenie im. Doktora Wojciecha Grzywny na Rzecz Wspierania Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej Publicznego Samodzielnego Zespołu Opieki Zdrowotnej Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu, zwane dalej Stowarzyszeniem jest dobrowolnym, samorządnym, trwałym zrzeszeniem mającym na celu rozwijanie i propagowanie inicjatyw i postaw wspierających rozwój intensywnej terapii dziecięcej na Opolszczyźnie, upowszechnianie wiedzy w tym zakresie, a także wspieranie organizacyjne i rzeczowe, oraz promocję Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej dla Dzieci Publicznego Samodzielnego Zakładu Opieki Zdrowotnej Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu.

sobota, 9 października 2010

Komentarz Czytelnika

Dotarł do mnie wczoraj komentarz Czytelnika, studenta z Zabrza. Pisząc o płatnych studiach niestacjonarnych nie miałem zamiaru kogokolwiek skrzywdzić lub obrazić. Chodziło o pokazanie zjawiska, które, w mojej opinii, jest niepokojące i społecznie szkodliwe, gdyż obniża się poziom studiów lekarskich na skutek obniżenia progu wymagań. Nie oznacza to oczywiście, iż każdy studiujący w tym trybie jest słabym studentem. Tacy trafiali się także dawniej, gdy studiów płatnych nie było. Dobrze byłoby zilustrować to zjawisko danymi obiektywnymi i pokazać np. wyniki egzaminów studentów stacjonarnych i niestacjonarnych. O ile uda mi się pozyskać takie dane opublikuję je na blogu.

Witam!

Według mnie wiele z tych wypowiedzi jest krzywdząca dla tych studentów którzy są na studiach niestacjonarnych...Ja sam studiuje na Zabrzańskim wydziale w trybie niestacjonarnym, do ostatniej osoby na liście stacjonarnej zabrakło mi 1 pkt... Czy uważacie ze jestem tak bardzo gorszy ?

Bez większych problemów otrzymałem promocje na 2 rok studiów, nie wszystkim sie to udało...

Prawdą jest ze lista kończy sie coraz niżej... ale nie wszystkich niestacjonarnych rodzice posłali na studia by przejąć rodzinny biznes... Moi pozwolili mi spełnić marzenie i nigdy im tego nie zapomnę!

8 października 2010 23:31

piątek, 8 października 2010

Stanowisko Senatu SUM

W ostatniej relacji z posiedzenia Senatu SUM sygnalizowałem, że to gremium podjęło uchwały dotyczące planowanych reform nauki i systemu opieki zdrowotnej. Poniżej zamieszczam ich treść wraz z pdf-ami projektów ustaw. Każdy (bardzo cierpliwy) Czytelnik sam może zapoznać się w tymi dokumentami i samodzielnie ocenić sytuację.

Ustawa o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty

Ustawa o zmianie ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym, ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki oraz o zmianie niektórych innych ustaw

Stanowisko Senatu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym w wersji z dnia 9 sierpnia 2010 r.

Stanowisko Senatu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty.

środa, 6 października 2010

Echa inauguracji roku akademickiego we Wrocławiu, czyli obraz polskiej rzeczywistości uniwersyteckiej


Wrocławska Akademia Medyczna: Ogłoszenie

Wrosławska Akademia Medyczna: Wydział lekarski AM funkcjonuje bez zmian

Prof. Pacholski: Niech Senat ratuje honor uczelni

wtorek, 5 października 2010

Inauguracja roku akademickiego 2010/2011

Rozpoczęcie roku akademickiego mamy za sobą. Jak od lat w naszej uczelni ta uroczystość odbywa się w Sali im. Prof. W. Zahorskiego (trudno, żeby odbywała się w innym miejscu uczelni - to jedyne odpowiednie miejsce; w Zabrzu, kolebce uczelni, nie ma żadnej sali wykładowej). Sala prawie pełna, ale członków Senatu (nie licząc przedstawicieli władz) nie było wielu, nie mówiąc o przedstawicielach Rad Wydziałów. Jak zwykle wysłuchaliśmy przemówienia Pani Rektor Prof. dr hab. n. med. E. Małeckiej-Tendery. Obraz był jasny, czytelny i optymistyczny. Nasza uczelnia to oaza spokoju, harmonijnej współpracy wszystkich grup zawodowych i studentów, budujemy świetlaną przyszłość, rozwijamy się znakomicie. Dla osób niezorientowanych było oczywiste, że ta uczelnia to świetne miejsce do studiowania i pracy naukowej. Idylla.
Czy źle, że przestawiono nam sukcesy np. budowę centrum edukacyjnego, postęp w niektórych katedrach w Rokitnicy, szkołę letnią? Oczywiście nie, należy pokazywać to, co się udało. Ale to obraz, jak w krzywym zwierciadle; do dobrego obyczaju należy umiar i umiejętność wyważenia silnych i słabych stron, sukcesów i porażek. A lista tych ostatnich jest długa: mała liczba naukowych grantów ministerialnych, słabe wyniki LEP-u i LDEP-u (ciekawe, najświeższe, niezłe wyniki rankingu ministerialnego wydziałów przedstawiono, ale wzmianki o kolejnym słabym wyniku egzaminu końcowego absolwentów się nie doczekaliśmy), brak jakichkolwiek sukcesów na polu pozbywania się niewykorzystanych obiektów straszących w różnych miejscach uczelni, opłakany stan bibliotek, wakat na stanowisku dyrektora Biblioteki Głównej.
Każdy rzetelny naukowiec przedstawiając wyniki swych badań powinien pokazać czytelnikom nie tylko mocne strony, ale także ograniczenia pracy. To świadczy o jego dojrzałości naukowej oraz krytycyzmie wobec własnej pracy. Prezentowanie tylko jasnej strony, pokazywanie tylko sukcesów równocześnie zatajając słabości nie przystoi w świecie prawdziwej nauki.
Z tych powodów dzisiejsza uroczystość przypominała echa minionej (zdawałoby się) epoki, ale dziś te metody zawodzą, wyedukowana i myśląca opinia publiczna nie daje się tak łatwo nabierać na chwyty PR i zwykłej propagandy sukcesu.
Obraz inauguracji nieco poprawił bardzo dobry, dynamiczny i rzeczowy wykład Pani Prof. Beaty Kos-Kudły, w którym Pani Profesor pokazała optymistyczne oblicze współczesnej medycyny.

poniedziałek, 4 października 2010

Inauguracja w AM we Wrocławiu

Protest przeciw rektorowi na inauguracji roku na AM

O inauguracji w naszej uczelni jutro.

Wrocław – nowa odsłona

Stało się to co było nieuchronne, Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułu ukarała wrocławską AM za opieszałość. To jest bezprecedensowe wydarzenie pokazujące, że publiczne uczelnie to jednak nie folwarki, w których rektor może wszystko…
To poważne ostrzeżenie…
Poniżej w chronologicznym porządku trzy wiadomości dotyczącej tej niebywałej historii.

Oświadczenie Rektora
Wydział Lekarski za karę bez uprawnień do habilitacji
Wrocławska Akademia Medyczna zasłużyła na taką karę

niedziela, 3 października 2010

Wyniki LDEP-u w września 2010

Miłe zaskoczenie to niezły wynik stażystów, za nami plasują się cztery uczelnie, w tym takie „firmy”, jak uczelnie z Poznania i Wrocławia. Do liderów ze Szczecina tracimy 5,6 punktu.

Niestety gorzej jest dla lekarzy z prawem wykonywania zawodu, zajmujemy ostatnie miejsce tracąc aż 19 punktów do młodych dentystów ze stolicy. Czyżby zamiast zdobywać wiedzę nasi młodzi koledzy ją tracą w czasie stażu?

A oto wyniki lekarzy dentystów stażystów według ukończonej uczelni.

Uczelnia

minimum

maksimum

mediana

średnia

SD

zdawało

zdało

Pomorska Akademia Medyczna w Szczecinie

105

152

131,3

11,5

64

59


Warszawski Uniwersytet Medyczny w Warszawie

82

160

130,0

13,6

95

89


Gdański Uniwersytet Medyczny

90

167

128,4

14,7

23

22


Uniwersytet Medyczny w Lublinie

81

157

127,0

16,3

116

97


Uniwersytet Medyczny w Białymstoku

78

158

125,7

15,0

76

62


Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach

64

162

123,3

16,8

103

83


CMUJ w Krakowie

91

150

122,5

14,8

50

37


Uniwersytet Medyczny w Poznaniu

82

159

122,5

17,7

22

17


Akademia Medyczna we Wrocławiu

74

158

122,4

17,8

68

50


Uniwersytet Medyczny w Łodzi

92

164

122,0

13,5

115

90


Państwowy Uniwersytet Medyczny w Karagandzie

118

118

118,0

-

1

1


Krymski Państwowy Uniwersytet Medyczny

90

90

90,0

-

1

0


Lwowski Państwowy Uniwersytet Medyczny

49

114

81,8

23,4

6

1


Winnicki Uniwersytet Medyczny im. Pirogowa

81

81

81,0

-

1

0


RAZEM

49

167

125,0

16,1

741

608




Poniżej zestawione zostały wyniki lekarzy dentystów posiadających prawo wykonywania zawodu.

Uczelnia

minimum

maksimum

średnia

sd

zdawało

zdało

*nie zdało

zgłoszonych

Warszawski Uniwersytet Medyczny w Warszawie

95

145

129,1

13,3

18

16

2

53

Akademia Medyczna we Wrocławiu

91

147

126,6

15,2

16

14

2

33

Gdański Uniwersytet Medyczny

102

159

126,0

16,5

11

9

2

19

Pomorska Akademia Medyczna w Szczecinie

102

145

124,1

12,9

18

14

4

31

Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie

85

149

123,4

15,3

25

20

5

43

Uniwersytet Medyczny w Poznaniu

87

154

120,7

18,6

14

10

4

28

Uniwersytet Medyczny w Łodzi

33

146

117,1

21,1

33

22

11

52

Państwowa Akademia Medyczna w Mińsku

117

117

117,0

-

1

1

0

1

Uniwersytet Medyczny w Lublinie

88

142

115,4

15,8

30

18

12

54

Uniwersytet Medyczny w Białymstoku

70

147

114,6

21,8

18

9

9

43

Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach

86

131

110,3

10,7

28

12

16

40

Instytut Medyczny Ukr. Stowarz. Med. Ludowej

92

92

92,0

-

1

0

1

2

Lwowski Państwowy Uniwersytet Medyczny

88

88

88,0

-

1

0

1

1

RAZEM

33

159

119,2

17,3

214

145

69

400

sobota, 2 października 2010

Wyniki LEP-u w września 2010

Wyniki przedstawiam poniżej, nie są niestety dla nas zbyt optymistyczne.
Wśród stażystów za nami są tylko absolwenci uczelni w Białymstoku, ale trzeba zauważyć, że poziom był dość wyrównany. Tylko 6 punktów dzieli absolwentów CM UJ od naszych absolwentów, ale absolwenci z Białegostoku są już 6 punktów z nami.
Nieco lepiej jest dla lekarzy z prawem wykonywania zawodu, za naszymi absolwentami znaleźli się młodzi lekarze ze Szczecina, Lublina, Łodzi oraz Białegostoku. W tej grupie różnice między najlepszymi i najsłabszymi była wyraźniejsza (18 punktów). My do liderów tracimy 8 punktów.
Jutro zaprezentuję wyniki młodych dentystów.

Uczelnia

minimum

maksimum

średnia

SD

zdawało

zdało

Collegium Medicum UJ w Krakowie

70

174

142,8

14,9

329

322

Warszawski Uniwersytet Medyczny w Warszawie

83

178

140,6

16,0

389

366

Uniwersytet Medyczny w Poznaniu

59

170

140,6

15,4

275

264

Gdański Uniwersytet Medyczny

99

169

140,4

13,4

294

289

Uniwersytet Medyczny w Lublinie

64

171

139,9

16,4

339

321

UMK, Collegium Medicum w Bydgoszczy

75

169

139,1

16,2

113

108

Akademia Medyczna we Wrocławiu

75

178

137,9

16,1

289

272

Pomorska Akademia Medyczna w Szczecinie

95

172

137,7

14,3

168

160

Uniwersytet Medyczny w Łodzi

78

174

137,4

16,3

404

372

Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach

66

180

136,8

18,0

383

354

Uniwersytet Medyczny w Białymstoku

70

174

130,8

17,5

246

218

uczelnie zagraniczne

67

159

108,3

19,6

54

23

RAZEM

59

180

138,2

16,8

3283

3069



Poniżej zestawione zostały wyniki lekarzy posiadających prawo wykonywania zawodu.

Uczelnia

minimum

maksimum

średnia

SD

zdawało

zdało

nie zdało*

zgłoszonych

Uniwersytet Techniczny w Monachium

157

157

157,0

-

1

1

0

1

Uniwersytet Heinricha-Heine w Duesseldorf

143

143

143,0

-

1

1

0

1

Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie

91

160

133,0

16,3

34

30

4

79

Gdański Uniwersytet Medyczny

90

159

132,2

17,3

46

39

7

72

Uniwersytet Medyczny w Poznaniu

91

169

131,8

18,3

55

47

8

82

Warszawski Uniwersytet Medyczny w Warszawie

85

155

131,0

15,1

58

54

4

97

UMK, Collegium Medicum w Bydgoszczy

110

148

130,5

13,5

13

12

1

33

Akademia Medyczna we Wrocławiu

95

152

130,2

16,0

29

26

3

49

Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach

77

155

124,8

17,2

58

45

13

91

Pomorska Akademia Medyczna w Szczecinie

92

157

123,2

15,8

13

11

2

26

Uniwersytet Medyczny w Lublinie

66

157

121,6

21,2

27

19

8

55

Rigas Stradina universitate

121

121

121,0

-

1

1

0

1

Uniwersytet Medyczny w Łodzi

55

157

119,6

22,4

41

31

10

65

Uniwersytet Medyczny w Kijowie

116

116

116,0

-

1

1

0

1

Ugorodzki Uniwersytet Narodowy

116

116

116,0

-

1

1

0

1

Uniwersytet Medyczny w Białymstoku

71

166

115,2

20,6

28

15

13

53

Państwowy Uniwersytet Medyczny w Karagandzie

106

106

106,0

-

1

0

1

1

Tarnopolska Państwowa Akademia Medyczna

99

99

99,0

-

1

0

1

1

Leningradzki San.-Hig. Inst. Med.

90

90

90,0

-

1

0

1

4

Czerniowicki Państwowy Instytut Medyczny

84

84

84,0

-

1

0

1

1

RAZEM

55

169

127,0

18,7

411

334

77

719