W życiu od czasu do czasu stajemy w obliczu konieczności podjęcia jednoznacznej decyzji. Dotyczy to każdego z nas w życiu prywatnym i wtedy każdy przed samym sobą (i osobami bliskimi) odpowiada za własne decyzje. Każdy idzie przez życie własną drogą i nie można, a nawet nie należy ingerować w losy innych ludzi. Zupełnie inaczej mają się sprawy, gdy stykamy się z problemami natury szerszej, dotyczącej spraw publicznych. Wówczas nasze osobiste poglądy odkładamy na bok i kierujemy się dobrem ogólnym. A im wyższą pozycję społeczną uzyskaliśmy, jako obywatele tym większy ciąży na nas obowiązek prawidłowego postępowania zgodnego z normami społecznymi. Szary człowiek, umowny zjadacz chleba swój głos w sprawach publicznych może wyrazić w wyborach samorządowych, parlamentarnych lub prezydenckich. Realizuje się wtedy, jako świadomy uczestnik „państwa obywatelskiego”. Co innego, gdy piastujemy odpowiedzialne funkcje, na nas ciąży odpowiedzialność zupełnie innego rzędu. O sile państwa stanowi wiele czynników np. szeroko rozumiana świadomość społeczna, dobre prawo, sprawny i nieskorumpowany system administracji lokalnej i centralnej. Ale nawet najlepsze pomysły i regulacje prawne pozostaną martwe, gdy zabraknie odpowiednich ludzi do realizacji rzeczywistego interesu społecznego. To oni, elita społeczeństwa, wytyczają prawdziwe kierunki rozwojowe. Od tej, stosunkowo nielicznej grupy społeczeństwa wymagamy najwyższych standardów.
Nim przejdę do oceny sytuacji we wrocławskiej AM chciałbym wcześniej opisać pewne wydarzenia w mojej macierzystej uczelni medycznej w Katowicach. Przed trzema laty prokuratura postawiła zarzuty korupcyjne dwóm dyrektorom szpitali klinicznych. Miało to miejsce pod koniec roku. Sprawę omawiał Senat. Dyskusja dotyczyła dalszych losów obu panów, czy mają nadal pełnić swe funkcje aż do sądowego rozstrzygnięcia czy też do czasu uzyskania należy ich od pełnionych funkcji odsunąć. Dominował pogląd, że nie ma takiej potrzeby, argumentowano, że tylko te osoby są w stanie zawrzeć dobre kontrakty z NFZ, że są niezastąpione itd. Ja wskazywałem na konieczność ich odsunięcia ze stanowisk dyrektorskich na czas rozpatrywania sprawy, bo nie sposób zgodzić się, żeby osoby z poważnymi podejrzeniami o nieuczciwość nadal miały decydujący głos w ustalaniu kwestii finansowych na poziomie wielu milionów złotych. Obu dyrektorów pozostawiono na stanowiskach.
Sprawa prof. R. Andrzejaka ma nieporównanie szersze społecznie znaczenie. Środowisko uniwersyteckie to absolutna elita społeczna, a profesor medycyny zawsze był odbierany, jako osoba o wyjątkowym znaczeniu w społeczeństwie. Szkoły wyższe to kuźnia kadr dla świata polityki, gospodarki, dyplomacji, armii. Tu standardy muszą mieć najwyższą próbę, od tej wąskiej grupy osób tak naprawdę zależy w znacznym stopniu osobisty sukces każdego obywatela. Zarzut o popełnienie plagiatu sformułował związek zawodowy „Solidarność 80” i chwała mu za to. Ale od tego czasu minęły dwa długie lata, a do końca daleko. Były rozliczne możliwości szybkiego zakończenia; np. rektor mógł honorowo się wycofać, mógł go odwołać organ powołujący go na stanowisko w uczelni, mogła to uczynić Minister Zdrowia E. Kopacz. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego B. Kudrycka powołała zespół ekspertów, który przedstawił raport nie pozostawiający żadnych złudzeń, co do niewinności R. Andrzejaka. Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułu także podjęła pewne kroki dotyczące samego procesu habilitacyjnego, bo nie miała tytuł prawnego, by tą habilitację po prostu unieważnić. Ponowna procedura habilitacyjna ma się odbyć w Collegium Medicum UJ. Rektor szedł w zaparte, środowisko uczelni wrocławskiej nie potrafiło podjąć skutecznych działań. Ale przecież istnieją inne instytucje np. KRASP (Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich). Rektor Andrzejak tam cały czas zasiada, co godzi w wiarygodność tego gremium. Na centralnej inauguracji roku akademickiego uczelni medycznych w Białymstoku był wśród zaproszonych gości, osoba podejrzana o kradzież własności intelektualnej, jako wzór do naśladowania dla młodzieży akademickiej?
Ale wstyd… taka będzie przyszłość Rzeczypospolitej, jakie jej młodzieży chowanie…
Cała ta smutna sprawa to przykład niemocy państwa, atrofii pojęcia „obywatelskość”, braku poszanowania norm społecznych, jako realizacji prawidłowych wartości. To także degradacja całego polskiego środowiska uniwersyteckiego. Przejaw jego bezsilności i marginalizacji.
Zbieramy owoce historii; najpierw wymordowanie elit społecznych przez Niemców i Rosjan, pozostanie tysięcy rodaków na emigracji wobec pewnej śmierci w razie powrotu do kraju pod okupacją sowiecką, potem bez mała pół wieku systematycznego niszczenia resztek etosu akademickiego i promowanie nowego, opartego na nowych pseudo-wartościach modelu kariery akademickiej. Ale od 1989 roku minęło tyle czasu, że można było stworzyć nową jakość w polskich uczelniach. A zmieniło się bardzo niewiele, ciągle tkwimy w głęboko w mentalnej i cywilizacyjnej „komunie”.
Uczelnia wrocławska jeszcze długo będzie otrząsać się z odium hańby, ale wymiar sprawy jest ogólnopolski, to tylko jeden objaw choroby.
PS. Już po napisaniu tego tekstu dotarła wiadomość o zawieszeniu przez Minister Zdrowia E. Kopacz R. Andrzejaka, jako rektora AM. To dobra wiadomość, ale decyzja o odwołaniu (nie zawieszeniu) powinna zostać podjęta znacznie wcześniej.
środa, 27 października 2010
KOMENTARZ DO BIEŻĄCYCH WYDARZEŃ
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarze:
To początek domina, spadną dwaj prorektorzy, dwie dziekanki, kilkoro prodziekanów, najbliższych profesorów i kanclerz. Obecny Senat nie moralnego prawa bytu, będzie trzęsienie ziemi jakiego Wrocław jeszcze nie widział...
Nic się nie zmieni, beto będzie trwał nadal dożywotnio, w takim kraju niestety żyjemy, to tylko dowód dla młodych, aby mieli własny rozum i osąd.
Nareszcie jakieś światełko w tunelu, pełnym mrocznych i gnilnych oparów. Myślę, że Uniw.Jagielloński nie będzie ryzykował utraty szacunku i opinii wypracowanej przez kilkaset lat dla jednej niewiarygodnej osoby.
Tam właśnie powstała pierwsza katedra antyplagiatowa. Mam też nadzieję, że odejdą również skompromitowani obrońcy, którzy udawali, że nic się nie dzieje.
Precedens został uczyniony i teraz ministerstwo będzie mogło przyjrzeć się baczniej działaniom władz naszej uczelni: brakiem poszanowania obowiązującego prawa, stawianiu się ponad prawem, nepotyzmowi (wbrew podpisanym uregulowaniom ) i wielu innym działaniom. Zmierzch bogów nastąpić musi.
Nie wspomniano tutaj jeszcze o niegospodarności naszych władz, co również nie jest zgodne z prawem. Wydawanie publicznych pieniędzy powinno być bacznie obserwowane przez podatników. W końcu nie jest to prywatny folwark. Podwyżki dla pracowników wypłacone zostaną z wielomiesięcznym opóźnieniem, czy z odsetkami? Władze jednak mają pieniądze na wątpliwe cele, takie jak zatrudnienie firmy PR, która napewno nie poprawi złych notowań uczelni, no a teraz ta stajnia samochodów. Ogłoszono przetarg na dwa samochody osobowe oraz siedem osobowo-dostawczych.Razem dziewięć, a wcześniej jeden luksusowy. Czy uczelnię stać na tyle aut oraz czy są one tak naprawdę niezbędne? Dziś każda dostawa towaru może odbywać się transportem sprzedającego, a bardzo często gratis. Przy wielu innych potrzebach uczelni dostosowawczych do UE (azbest, dostosowanie warunków studiowania: wyposażenia sal i pracowni) pomysł ten wydaje się być przejawem megalomanii i niegospodarności. Zresztą co by tam mądrego p.kuraszewska wymyśliła. Senat powinien na to zareagować.
Racja. Panie Profesorze liczymy na Pana.
studenci WLZ
Dobrze, że studenci widzą nieprawidłowości, to młode pokolenie od którego wszystko zależy.
Oczywiście ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym przewiduje odwołanie rektora za nieprzestrzeganie prawa, a nasze władzen wielokrotnie udowodniły, że obowiązujace prawo ich nie dotyczy, wielokrotnie musiały zmieniać bezprawnie wprowadzone zarzadzenia pod naciskiem ministerstwa lub związków zawodowych.A niegospodarne dysponowanie środkami publicznymi również kwalifikuje się do napiętnowania i potępienia. Kupowanie samochodów w sytuacji potężnych braków w zakresie dydaktyki i nauki to "luksus" na który w chwili obecnej nie stać SUM.Pracownicy i studenci już od dłuższego czasu czekają na reakcję ministerstwa!!!!!!.
Władza się wyżywi, zwykły nauczyciel akademicki niech je chleb z masłem, doktorant czerstwą bułkę ze smalcem, a student może przymierać głodem. Tak jest polityka w naszym kraju.
Prześlij komentarz