Gdy przed laty władze miasta Zabrze przekazały naszej uczelni szpital na Wyciska w Zabrzu roztoczono obiecujące perspektywy rozwojowe. Miały się tam ulokować kliniki wydziału. Niestety, nigdy nie zrealizowano tych planów (a może nierealnych mrzonek w świetle fatalnej sytuacji finansowej uczelni?). Od tego czasu budynek niszczeje, a w systemie opieki zdrowotnej dla mieszkańców Zabrza mamy permanentny kryzys dotyczący leczenia szpitalnego. Likwidacja interny, chirurgii i ortopedii spowodowało ogromne obciążenie dla szpitala w Biskupicach. Gdy uświadomimy sobie, że kliniki internistyczne w SK-1 i szpitalu specjalistycznym nr 1 przestały dyżurować „na ostro” to widać jak trudna jest bieżąca sytuacja. Władze miasta od dawna usiłowały zmobilizować uczelnię medyczna do spełnienia swych obietnic, ale w akcie darowizny nie było klauzuli o terminie uruchomienia szpitala. Pat trwa od około 5 lat. Dla zwykłego obywatela to jest po prostu niszczenie dobra publicznego i działanie społecznie szkodliwe.
Przed paroma tygodniami odbyło się posiedzenie Rady Miejskiej w Zabrzu poświęcone przyszłości szpitala na Zaborzu. Dziekan Wydziału Prof. W. Król przedstawił propozycję by szpital w przyszłości był przeznaczony dla celów stomatologii. Spór z radnymi dotyczył harmonogramu prac adaptacyjnych, pierwotnie uczelnia deklarowała finał inwestycji na rok 2012, ale wg informacji przedstawionej przez wiceprezydenta Zabrza K. Lewandowskiego Pani Rektor zaproponowała ustnie 5-cioletni okres realizacji (Głos Zabrza, 9.07.09). Na to z kolei nie chcieli wyrazić zgody radni obawiając się, że inwestycja nigdy nie zostanie ukończona. Dziekan W. Król w obliczu nacisków radnych oświadczył, że nie będzie dalej uczestniczył w obradach i opuścił salę.
Radni jednogłośnie zdecydowali na zdjęcie uchwały z porządku obrad.
Cała sprawa pokazuje w jak głębokim kryzysie znajduje się uczelnia. Najpierw nieodpowiedzialna decyzja poprzedniego Rektora o przyjęciu budynku na stan uczelni, potem wieloletni bezruch, potem nagła decyzja o posadowieniu na Zaborzu stomatologii. A do tego dziwić muszą terminy zakończenia prac adaptacyjnych, pięcioletni okres realizacji oznacza, że to następne władze uczelni będą odpowiadać za bieżące decyzje.
Czy można dziwić się nieufności władz Zabrza wobec postawy władz uczelni? Ciągle wysyłane są z uczelni sygnały pokazujące brak stałej, przewidywalnej i konsekwentnej polityki władz SUM. Kto będzie poważnie traktował takiego partnera?
poniedziałek, 10 sierpnia 2009
O Wydziale Zabrzańskim
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
10 komentarze:
Abstrahując od głównego tematu, taka smutna obserwacja. Co jakiś czas podaje Pan Profesor rekordowe ilości wejśc na stronę. Znaczy to, że społeczność akademicka czyta. Czyta i co? I okazuje całkowitą bierność! Niech ktoś inny to za nas załatwi. Poraża mnie stopień bezładu, strachu, czy obojętności, który przejawia się praktycznie brakiem komentarzy, wymiany argumentów, dyskusji pod nawet najbardziej palącymi wpisami. Na tak dużą liczbę czytelników i całej społeczności pojawiaja się pojedyncze wpisy. Mam obawę, że tej uczelni nic już nie pomoże...
Tak mnie zastanawia. Dlaczego Dni Otwarte ŚUM nie odbyły się w Zabrzu? Z moich obserwacji wynika, że Dni Otwarte odbyły się na WL w Katowicach a nie w Zabrzu. Ciekawe dlaczego? Nie mówiąc już o tym, że powstała relacja którą możemy oglądać na stronach ŚUM. Czyżby władze wstydziły się odpadających tynków i straszącego szpitala SK1?
Odnośnie drugiego wpisu. Jeżeli mówimy o Wydziale Lekarskim w Katowicach, to proszę mi wierzyć, że przynajmniej w kwestiach czysto wizualnych wstydzić jest się czego. Jako muzeum PRL-u wygląda to OK., ale jako uniwersytet budzi czasami uśmiech politowania.
Pozwolę sobie przy okazji na małą dygresję.
Przy budynkach WL zrobiono ostatnimi czasy parking. Parking ten „powstał” poprzez namalowanie białą farbą kilkudziesięciu (krzywych) linii. Na podziurawionym starym asfalcie, na nie doczyszczonych brudach z kałuż i wokół rozpadających się od lat klombów pełnych zielska wyznaczono około osiemdziesięciu miejsc. Jak najbardziej płatnych. Niektóre wprost na trawie (sic!). Przy wjeździe postawiono szlaban. Taki najtańszy, plastikowy można powiedzieć. Nigdy jeszcze nie zadziałał, ale był już ze trzy razy naprawiany. Po bokach tego cuda techniki stoją obrzydliwe betonowe pseudo donice do których nasypano czegoś co wygląda jak glina pomieszana z cementem. Z grubsza prezentuje się to.. no mniejsza z tym.
Problem w tym, że za takie „pomysły designerskie” też płaci się z uczelnianej kasy.
Nie wątpię, że w Katowicach nie jest różowo. Wydaje mi się jednak, że warunki są i tak o niebo lepsze niż w Zabrzu. Co nie znaczy, że możemy się równać np. CMUJ ;(
Przychodzi na myśl jeszcze jedna uwaga odnośnie WL Zabrze. Z moich obserwacji wynika przykra prawda. Otóż na moim roku, ale podejrzewam że nie tylko są osoby, które się nie uczą, olewają wszelkie zajęcia, oblewają większość egzaminów i zaliczeń.Jak to jest, że te osoby zdają na 3, 4 , 5 rok studiów?? Te osoby zaniżają poziom uczelni. Ale się je trzyma. Ba okazuje się nawet, że sporo tych osób jest na płatnych (co nie znaczy, że wszyscy na płatnych się nie uczą). Pozostaje pytanie: czy są dlatego, że płacą a i tak zajęcia mają identyczne jak Ci, którzy są na "dziennych"? Nasza uczelnia zeszła już kompletnie na psy.A WL Zabrze wydaje się być kompletnym dnem.Studenci którzy się uczą nie zdają egzaminów (pytanie dlaczego- czy się źle uczą? a może testy i egzaminy są za trudne?) a idąc na egzamin poprawkowy niejednokrotnie mają takie same warunki(maksymalnie 3, góra 3,5 na poprawie - wytłumaczenie Pana Docenta na poprawie z immunologii - to jest poprawa i więcej niż 3 nie mogę dać).Jaki z tego morał? - Nie ma po co się uczyć zbytnio na poprawy bo i tak zdasz czy nie zdasz to loteria. A ten, który się nie uczy może zdać bo ma szczęście. Przykre ale prawdziwe. Nie mówiąc już o tym, że nieuki są często duszą towarzystwa i zwrócenie uwagi na ich niski poziom spotkać się może ze znienawidzeniem przez połowę grupy.
Do koleżanki "uczącej się".
Tak się składa, że wśród osób, które mnie otaczają na WL w Katowicach mogę śmiało nazwać się "nieukiem". Wcale nie uważam tego za zniewagę - wprost przeciwnie. Potrafię tak zorganizować sobie czas, żeby nie ucząc się za wiele zdawać wszystko w pierwszych terminach i nie męczyć na poprawkach. Mam czas, żeby być duszą towarzystwa, mam czas, żeby wychodzić w różne miejsca ze znajomymi, mam czas też i na życie prywatne. Rozumiem, że przez atak na ludzi, którzy wkładają w naukę mniej niż 17 godzin na dobę starasz się wyleczyć z własnych niepowodzeń osobistych. Rozumiem, mnie również otaczają samotnicy, którzy poza nauką nic nie widzą, żyją sami, są ustawicznie w depresji, a ilość krost na ich zaniedbanych twarzach sięga ilości gwiazd na bezchmurnym niebie. Na tym właśnie polega wolność, że każdy decyduje JAK, KIEDY i ILE czasu poświęci na naukę. Jeśli komuś nie chce się uczyć na pierwszy termin - proszę bardzo, jego sprawa. Czy ja mogę mieć pretensję, że spotykam się z nim na drugim terminie, mino, iż włożyłem w naukę do pierwszego dużo czasu? Mogę, ale tylko do siebie.
Współczuję szczerze Tobie, bo właśnie dzięki ludziom z takimi poglądami burzy się cała atmosfera na naszej uczelni. Właśnie dzięki takim ludziom, którzy później zostają asystentami, nasza uczelnia jest tak gromiona na każdym możliwym forum internetowym. Wreszcie dzięki opiniom studentów, którzy doświadczają na codzień komentarzy ze strony takich ludzi, próg na naszą uczelnię jest najniższy w całej Polsce. Dziwi Cię zatem niski poziom, skoro nasz Uniwersytet traktuje się jako "ostatnią deskę ratunku" w razie niedostania na inne uczelnie? Mnie absolutnie nie.
Wracając do ludzi studiujących "niestacjonarnie". Oni również powtarzają przedmioty. W kartach nie mają wpisane, że są na niestacjonarnych. Prawdą jest natomiast, że mając 100pkt z matury, przy progu 170 na dzienne, ciężko wymagać cudów. Ale reguły absolutnie nie ma. Znam inteligentnych "płacących", ale też i głupich "dziennych". Generalnie jeśli chodzi o poziom intelektualny to cudów nie można oczekiwać po studiach, które absolutnie nie uczą myślenia a tylko wklepywania ton książek na pamięć, najczęściej bez zrozumienia. To nie rozwija, to cofa.
Immunologia. U nas w Katowicach było z tego zaliczenie na ocenę. I wcale nie mam pretensji, że na drugim terminie dostaję 3, skoro dwójki z pierwszego nie miałem wpisanej do indeksu i nie zaniża mi ona średniej. Coś za coś - dodatkowe 3 tygodnie na naukę za niższą ocenę. Mi to nie przeszkadza.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję Ci za wypowiedź. Utwierdziła mnie ona jeszcze mocniej w moich poglądach. Życzę miłej nauki. Pamiętaj tylko, że czasu już nie cofniesz, młodości drugiej mieć nie będziesz...
Do: student wl_z_katowice gratuluję :) też chciałbym mieć zaliczenie z oceną a nie egzamin z immunologii. Kompletnie nie rozumiesz o czym ja pisałem. Mając zaliczenie z oceny nie dostajesz 2 i później tylko 3. Więc nie zaniża to średniej. 2 z egzaminu i owszem. Pewnie, że można sobie zorganizować czas ale to by znaczyło, że 70% obecnego 3 roku na WL-Zabrze nie potrafi sobie go zorganizować skoro nie zdali egzaminu z immunologii.Może jakieś zajęcia z organizacji czasu?
Mówiłem o osobach, które WOGÓLE nie poświecają czasu na naukę, lub jest to niewiele w porównaniu nawet z Tobą.I te osoby NIE ZDAJĄ większości, nawet tych najłatwiejszych egzaminów.Ba, nawet niejednokrotnie nie są do nich dopuszczeni.A poziom jaki prezentują na poprawach jest żałosny.A jednak zdają poprawy tak samo jak osoby, które zaliczyły wszystkie kolokwia, zostały dopuszczone do egzaminu i mają pecha bo im się noga powinęła lub najzwyczajniej w świecie nie potrafią rozwiązywać testów (kolego uwierz mi, że to nie jest rzadkość).Te osoby - mowa o osobach które się nie uczą- nierzadko nie mają elementarnej wiedzy z danego przedmiotu. I nie dziwię się, że co jakiś czas słyszymy o lekarzach którzy popełniają rażące błędy. W końcu jak się jest cwanym to można osiągnąć na WL Zabrze sporo.
Pozdrawiam
kolega WL Zabrze
Widzę, że przez kolegę z Zabrza przemawia zwykła ZAZDROŚĆ o to, że ktoś, kto nie siedzi w książkach jak głupi jednak zdaje egzamin... Tak, to niestety tylko u nas... A może kolega też przestanie się uczyć, skoro nie warto?
Zazdrość? Kolego nie ma czego.Raczej niesmak przebywając wśród osób, które będąc na 4 roku nie znają podstaw. No ale cóż jak zwykle w Polsce mamy mierzyć jak zwykle w dół ;) Brawo - dlatego tak wielu wyjechało, bo miało już dość miernoty.
Faktycznie, znajomość 38 typów receptora na limfocycie T jest elementarną wiedzą, bez której nie można pracować nawet w przychodni. Doskonałe poczucie humoru.
Prześlij komentarz