niedziela, 27 września 2009

O dochodach kanclerzy polskich uczelni medycznych

Poniżej przedstawiam zestawienie dochodów kanclerzy polskich uczelni medycznych w procentowym odniesieniu do dochodu Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2008 roku (296.591 złotych).

Dane Pani Kanclerz naszej uczelni otrzymałem drogą listowną (w odpowiedzi na list z 21.05.09 opublikowany na blogu 25.05.09), Kanclerz Uniwersytetu Medycznego w Warszawie udzieliła mi odpowiedzi telefonicznie, a pozostali Kanclerze informacje o swych dochodach przekazali pocztą elektroniczną. Kanclerz z Łodzi nie odpowiedział na zapytanie, mimo iż w rozmowie telefonicznej obiecał udostępnić dane. Kierowane dwukrotne drogą elektroniczną zapytania pozostały bez odpowiedzi. Z Kanclerzem uczelni lubelskiej nie udało mi się skontaktować, a wydziały lekarskie w Krakowie, Bydgoszczy i Olsztynie wchodzą w skład uniwersytetów i trudno o bezpośrednie porównania z uczelniami medycznymi.

Najedź myszą na poniższy obraz, żeby zobaczyć go w większm rozmiarze
Zarobki kanclerzy

piątek, 25 września 2009

Przeczytane w katowickiej prasie

Dyrektor szpitala chce zwolnić anestezjologów

czwartek, 24 września 2009

Śląski Uniwersytet Medyczny nadal w centrum zainteresowania opinii publicznej

Święty święty święty... Uniwersytet Medyczny

środa, 23 września 2009

Kryzys zamyka lekarzom drogę do specjalizacji

Tak brzmiał tytuł z Dziennika – Gazeta Prawna z 22 września. Na stronie tytułowej dziennikarka opisuje dramatyczną sytuację w jakiej znajdują się rzesze młodych adeptów sztuki medycznej. Zgodnie z prawem Ministerstwo Zdrowia powinno na 21 dni przed dniem zakończenia aplikowania o etaty rezydenckie określić ich liczbę. Niestety, taka lista nie została w ustawowym terminie ogłoszona. Dla młodych lekarzy to dramatyczna sytuacja, co robić? Czekać? A może jednak wyemigrować i leczyć Niemców, Norwegów lub Anglików? W artykule oraz komentarzu redakcyjnym jako winnego zaistniałej sytuacji wskazuje się kryzys. Ta pozornie słuszna teza wymaga bardziej zdecydowanego komentarza. Nie idzie bowiem o jedną z setek czy tysięcy pozycji budżetu państwa, cena tego typu nieodpowiedzialnej decyzji i cięcie kosztów przez ministra finansów stwarza zagrożenie bezpieczeństwa zdrowotnego Polek i Polaków. Zagrożenie to nie dotyczy jutra ani nawet najbliższych lat, ale w wieloletniej perspektywie polityka w zakresie ochrony zdrowia prowadzona od dekad (a w zasadzie od 1945 roku) prowadzi donikąd. Brak systemowych zmian i niski poziom finansowania spycha nas na ostatnie lokaty na mapie cywilizowanego świata. Znamy statystyki dotyczące np. raka szyjki macicy stawiające nas na szarym końcu Europy i nie tylko Starego Kontynentu.

Ale kogo to obchodzi? Przypomina mi się słynne stwierdzenie J. Urbana, rzecznika prasowego rządu na początku lat 80-tych: „rząd się wyżywi”. Arogancja i bezczelność godna czasu pogardy dla człowieka, ale dziś podobna postawa klasy politycznej wyrażana postawą ministra finansów budzi mój najgłębszy sprzeciw.

Gdzie my żyjemy? Czy to Polska właśnie?

W trakcie pisania tego tekstu otrzymałem list od Czytelnika, zamieszczam poniżej Jego komentarz i link.

Liczba miejsc dla lekarzy i lekarzy dentystów, którzy rozpoczną specjalizację na podstawie postępowania kwalifikacyjnego przeprowadzonego w terminie 1– 31 października 2009 r.

Najświeższy komentarz Czytelnika - młodego lekarza

Wszyscy jednogłośnie mówią: "Potrzeba lekarzy !". Widać jednak, że ministerstwo próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu w dodatku oszczędzając na finansach. Zapytają jak to mało miejsc, przecież są. Są. Ale nie dla STAŻYSTÓW. Etatowcy (nowi) też nie zdążą znaleźć sobie miejsc etatowych bo do 30 września trzeba złożyć dokumenty. Staż kończy się 31 października. Czyli specjalizacje będą dla starych etatowców, którzy ich jeszcze nie otworzyli. Duża grupa będzie zmuszona do zmiany kierunku w którym będą się specjalizować (vide Med. Rodzinna) do czasu uzyskania etatu, bo świeży etat po stażu to trudna sprawa - ewentualnie wolontariat do czasu otrzymania etatu. Kopaczowa zrobiła to w białych rękawiczkach - "Przecież miejsca są" - powie. "To źli dyrektorzy Was nie chcą". I na koniec: etatowa specjalizacja trwa dłużej - czyli mamy tanią siłę roboczą na parę następnych lat.

Pozdrawiam i przepraszam za "żółć"

Czy Rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu Ryszard Andrzejak popełnił plagiat?

Jest kolejny dowód na plagiat rektora AM

To pytanie po raz pierwszy publicznie zostało postawione w listopadzie 2008 roku, czyli niebawem od tej chwili minie rok. Ta bulwersująca sprawa ogniskowała na sobie uwagę wrocławskiego środowiska naukowego, ale była przedmiotem zainteresowania także w całym kraju. Waga gatunkowa tych zarzutów jest ogromna; rektor dużej, publicznej uczelni został oskarżony o plagiat, jeden z najpoważniejszych zarzutów jakie można postawić naukowcowi. Gdy takie podejrzenie dotyczy tak ważnej osoby to konieczność jak najszybszego rozstrzygnięcia jest oczywista. I nie tylko w interesie środowiska wrocławskiego, ta sprawa cieniem kładzie się na wiarygodności całego polskiego środowiska akademickiego. Tak jak przed laty afera plagiatowa dr hab. A. Jendryczki z naszej uczelni hańbą okryła polski świat nauki.

Kilkakrotnie pisałem o sprawie Rektora Andrzejaka i nadal oczekuję, podobnie jak cały polski świat uniwersytecki, na czytelny sygnał: winny lub niewinny.

Od dziś będę etapami publikował dokumenty dotyczące sprawy w chronologicznym porządku. Dzięki temu każdy Czytelnik będzie mógł ocenić fakty, a nie tylko zasłyszane opinie i wyrwane z kontekstu fragmenty całości.

Odstępstwem od porządku chronologicznego będzie niedawna publikacja prasowa, którą przytaczam na początku.

Dokument 1
Dokument 2
Dokument 3
Dokument 4
Dokument 5
Dokument 6
Dokument 7

wtorek, 22 września 2009

Z życia SUM opisane w lokalnej prasie

Spór o zwolnionego dyrektora szpitala w Ochojcu

poniedziałek, 21 września 2009

Wyniki LEP-u dla stomatologów, wrzesień 2009

Wyniki są interesujące, mamy grupę liderów: Szczecin, Warszawa, Lublin, potem parę punktów mniej mają absolwenci z pozostałych uczelni, poza młodymi stomatologami z Krakowa, którzy tracą 3 punkty do przedostatniego Poznania. Warto też zauważyć, które uczelnie notują postęp, które regres, w końcu 3 uczelnie w tym nasi absolwenci nie zmienili swej lokaty. Zastanawia słaba pozycja renomowanych uczelni z Krakowa i Poznania.

Nasi absolwenci to ciągle „średniacy”, na szczęście opuściliśmy ostatnie miejsce z roku ubiegłego, ale nie widać dalszego marszu w górę klasyfikacji.


Dentyści

Punkty/miejsce
wrzesień 09

Dentyści

Punkty/miejsce
marzec 09

Zmiana lokaty
Szczecin 143,1 143,4/4 +3
Warszawa 142,5 145,3/3 +1
Lublin 143,1 138,8/7 +4
Wrocław 137,4 151,3/1 -3
Gdańsk 134,1 141,2/5 b.z.
Katowice 133,4 141,1/6 b.z.
Białystok 133,2 136,8/10 +3
Łódź 133,2 139,8/8 b.z.
Poznań 133,0 146,3/2 >-7
Kraków 130,1 136,8/8 -2

piątek, 18 września 2009

Śląski Uniwersytet Medyczny w obiektywie (nr 2.)

Nadal zostajemy w Zabrzu, w SK-1. Dziś prezentuję zdjęcie budynku neurologii. Aż trudno uwierzyć, że tu mieści się Katedra i Klinika Neurologii macierzystego Wydziału naszej uczelni…


neurologia

czwartek, 17 września 2009

Udział w sympozjach naukowych młodych lekarzy

Młodego lekarza nie stać na udział w kongresie

środa, 16 września 2009

Recenzja artykułu poglądowego dokonana przez anonimowego recenzenta

„Manuskrypt systematyzuje informacje na temat [...]. W sposób prosty i rzeczowy w oparciu o literaturę podkreśla ryzyko poszczególnych [...]., zwracając uwagę na [...]. jako niedoceniany problem związany ze zwiększeniem ryzyka [...]. Artykuł jest poprawny merytorycznie przy czym zawiera powszechnie znane informacje dotyczące [...]. Trudno doszukać się w nim elementów nowości jak również elementów osobistej pracy twórczej autora.
Jeśli Redakcja uznaje celowość zamieszczenia usystematyzowanych informacji o [...] to stoi przed możliwością zamieszczenia go w formie nadesłanej.
Druga alternatywa to odrzucenie artykułu. Realizacja drugiej, ambitniejszej alternatywy wiąże się z ilością nadesłanych prac tzw. portfelem redakcyjnym i oczekiwaniami czytelników (tu nazwa pisma)”.

W celu uniemożliwienia ewentualnej identyfikacji autora z zaznaczonych miejscach zamiast słów znajdujących się w oryginalnym tekście są puste miejsca.

Ciekaw jestem jak się ta recenzja podoba Czytelnikom bloga, czekam na komentarze.

poniedziałek, 14 września 2009

Sala wykładowa

Jeden z Czytelników, pewnie student komentując zdjęcie budynku przyszłego OIOM-u celnie zapytał gdzie zatem znajduje się sala wykładowa. W tym bowiem miejscu znajdowała się jedyna sala wykładowa Wydziału Zabrzańskiego (nie licząc sal w Rokitnicy, które trudno określić mianem sal wykładowych).
Informuję, że mój wydział nie posiada sali wykładowej.
Władze uczelni usiłują co prawda nam wmówić, że rolę sali wykładowej może pełnić sala sekcyjna w Katedrze Patomorfologii, ale każdy kto zna tę salę uzna to za pomysł całkowicie chybiony.

Śląski Uniwersytet Medyczny w obiektywie (nr 1.)

Od dziś zaczynam nowy cykl: Śląski Uniwersytet Medyczny w obiektywie. Warto spojrzeć na budynki i wnętrza naszej uczelni. Sądzę, że wielu z nas zna ją tylko pobieżnie, ja także. Zacznę od mego Wydziału i szpitala, w którym pracuję.
Zdjęcie przedstawia budynek SK-1 w Zabrzu gdzie będzie się mieścić w przyszłości Oddział Intensywnej Opieki Medycznej oraz sale operacyjne. Bardzo nam brakowało tego obiektu. Jego budowa została zaplanowana przez poprzednią dyrekcję szpitala i w znacznej części już wtedy zgromadzono środki finansowe na tę inwestycję. Trudno dziś orzec kiedy nastąpi otwarcie obiektu, ale chyba ten moment nie jest taki bliski bo prawdziwe wyzwanie, także finansowe, to wyposażenie w sprzęt.


oiom1

niedziela, 13 września 2009

Modo sovietico w Ameryce...

W polskim świecie nauki ciągle spotykamy wzorce z minionej epoki, gdy otwartość, merytoryczna dyskusja oraz swoboda wypowiedzi była ograniczana i manipulowana na różne sposoby. Nie dotyczyło to bynajmniej tylko sfery nauk społecznych czy historii, ale obejmowało także nauki medyczne. Dobrym przykładem z mojego własnego doświadczenia odzwierciedlającym realia minionej epoki jest historia dotycząca wykładu jaki wygłosiłem przed laty w ramach spotkań naukowych Towarzystwa Internistów Polskich. Zgodnie z moimi kompetencjami mówiłem o osteoporozie, a po wykładzie dostałem się po ostrzał pytań ówczesnego konsultanta wojewódzkiego w zakresie chorób wewnętrznych prof. Jana Duławy. Dyskusja była momentami gorąca, ale dotyczyła meritum wykładu. Następnego dnia jeden z moich starszych kolegów, kierując się zapewne uczciwymi pobudkami, zwrócił mi uwagę, że nie mogę sobie pozwolić, jako młody adiunkt, na tak otwartą dyskusję z konsultantem wojewódzkim. „Złamie Pan sobie karierę” usłyszałem od skądinąd życzliwego mi człowieka.

To było w 1995 roku i wcale nie uważałem wtedy (dziś zresztą myślę dokładnie tak samo) bym zachował się niestosowanie lub przekroczył jakieś umowne granice społeczne. Dyskusja po moim wykładzie była prawdziwą wymianą poglądów, ale wtedy to nie było wcale normą. Sam parokrotnie byłem świadkiem gdy padało z sali niewygodne dla wykładowcy pytanie to tzw. autorytet w danej dziedzinie karcił pytającego mówiąc: „Kolego, zadaje Pan takie oczywiste pytanie, co pan robił na studiach?” Albo stosowano inny sposób na unikniecie odpowiedzi polegający na udawaniu, że pytanie nie padło! Nic zatem dziwnego, że znakomita część audytorium jak ognia unikała zabierania głosu w obawie przed ośmieszeniem.

Brałem udział w dziesiątkach kongresów zagranicznych i dotąd nie byłem świadkiem tego typu zachowania wykładowcy. Aż do 12 września 2009. Od 11.09 biorę udział dorocznej konferencji ASMBR (American Society for Bone and Mineral Research) w Denver. Na jednej z sesji dotyczącej bardzo ważnych zagadnień oceny ryzyka złamań prowadzonej przez jednego z guru światowej osteoporozy prof. J. Kanisa zadałem mu pytanie. Chodziło o to, że w algorytmie oceny ryzyka złamań zwanym FRAX (prof. Kanis jest głównym autorem tej koncepcji) nie jest uwzględniona rola upadków i zasugerowałem, że należy w przyszłości wzbogacić FRAX o te informacje. Najpierw profesor wcale nie chciał odpowiedzieć udając, że nie rozumie pytania, ale po chwili w paru zdaniach stwierdził, że nie ma takiej potrzeby by ten czynnik ujmować. W ten sposób zaprzeczył wynikom dziesiątków znanych badań w oczywisty sposób mijając się z obiektywnym stanem wiedzy. W imię własnej nieomylności i doskonałości skopiował znane wzorce znane nam świetnie z polskiego podwórka. To było niewiarygodne, na tak znakomitym kongresie, bodaj najlepszym na świecie, cofnęliśmy się do minionej epoki. Ten przykład pokazuje, że nigdzie na świecie nie ma patentu na stały poziom dyskusji, że takie sytuacje mogą się trafić nawet w Stanach, a brak poszanowania zasad akademickich może dotyczyć osób z krajów tak długiej tradycji uniwersyteckiej jak Wielka Brytania, z której pochodzi prof. Kanis.

Ciekaw jestem jakie doświadczenia dotyczące dyskusji na współczesnych kongresach naukowych mają Czytelnicy bloga, czekam na komentarze.

sobota, 12 września 2009

W odpowiedzi na poważny zarzut Czytelnika:

„Panie Profesorze, wobec stwierdzonej przeze mnie cenzury występującej na tym blogu (trochę niespodziewanie) nie będę dalej dyskutować z tym biedakiem, którego najwyraźniej nie dopuszczono do udziału w badaniach klinicznych”.

Ten komentarz nadszedł od anonimowego Czytelnika do tekstu zatytułowanego „W odpowiedzi na pytanie Czytelnika” z 4.09.09 i został opublikowany 11.09.09 o 22.12.

To bardzo poważny zarzut wobec mnie, oskarżenie o cenzurowanie bloga podważa jego wiarygodność i sens istnienia. Mój blog powstał jako protest przeciwko manipulacji, arogancji, dezinformacji. Nigdy, podkreślam, NIGDY nie stosowałem cenzury przy akceptowaniu komentarzy od Czytelników. Proszę zobaczyć niektóre komentarze dotyczące sprawy zablokowania dostępu do bloga w SK-1 w Zabrzu, część z nich wcale nie popiera mego poglądu.
Nie zamieszczam na blogu komentarzy zawierających treści i słowa niecenzuralne oraz obrażające w sposób odbiegający od dobrych obyczajów osoby trzecie.
Dotąd wstrzymałem publikację 13 komentarzy.

piątek, 11 września 2009

Plagiaty

Plagiaty zdarzają się w każdym środowisku, człowiek jest istotą ułomną. Pewnie znaczna część tego typu oszustw nigdy nie wychodzi na jaw, ale interesująca jest obserwacja co dzieje się z plagiatorem po ujawnieniu przestępstwa. Zawsze dalszy bieg spraw jest probierzem poziomu cywilizacyjnego danego środowiska, z którego pochodzi sprawca (czytaj, wrażliwości na uczciwość i poszanowanie prawa).

W polskim świecie akademickim od jesieni 2008 roku o plagiaty podejrzany jest Rektor Akademii Medycznej we Wrocławiu profesor Ryszard Andrzejak. Dotąd sprawa nie została wyjaśniona i trudno zrozumieć dlaczego okres blisko roku nie wystarczył by albo oddalić zarzuty bądź potwierdzić fakt popełnienia plagiatu.

Elita intelektualna społeczeństwa, nauczyciele młodzieży, profesorowie, wzory do naśladowania, polskie uniwersytety…ale wstyd…

Ale są środowiska, których taka wstydliwe zarzuty kończą się inaczej, zapraszam do otwarcia linku poniżej.

Burmistrz Tyczyna za plagiat straci stanowisko

środa, 9 września 2009

Nowczesność w Szpitalu Klinicznym nr w Zabrzu, czyli jak odpowiednio wykorzytać Internet

Najedź myszą na poniższy obraz, żeby zobaczyć go w większm rozmiarze


cenzura z Szpitalu Klinicznym w Zabrzu

poniedziałek, 7 września 2009

Wydarzenia w Śląskim Uniwersytecie Medycznym nadal w centrum zainteresowania prasy

Dyrektor katowickiego GCM odwołany

piątek, 4 września 2009

W odpowiedzi na pytanie czytelnika

Nim poniżej podzielę się mą wiedzą (nastąpi to niebawem) dotyczącą pytania Czytelnika (do postu z 4 września) kilka ogólnych spostrzeżeń. Uważam, że z założenia nauka to sfera wolności, wolności prawie nieograniczonej. Jedyne ograniczenia dotyczą zasad etycznych. Zatem przejdźmy szybko do meritum. Nie sądzę by uczelnia miała obowiązek organizowania czegokolwiek badaczowi, to on musi wiedzieć, co chce robić, co ma badać, z kim zamierza współpracować etc. Wolność uniwersytecka, w tym także wolność naukowa może być realizowana przy minimum warunków obiektywnych. Co nie jest zakazane jest dozwolone. Co to oznacza w uczelni? Szeroko rozumiane władze uczelni mają stworzyć dobrą, sprzyjającą nauce atmosferę, uprościć wszelkie procedury dotyczące badań tak bardzo, jak to jest możliwe czyli dać badaczowi

SWOBODĘ BADAWCZĄ.

Czyli im mniej administracji, nakazu, zakazu, polecenia, zalecenia, dyrektywy, regulacji, formularzy, podpisów, podań, podpisów i pieczątek tym lepiej!

To mamy już z głowy, mamy wymarzony, przyjazny uniwersytet, kompetentną administrację, proste procedury, ale czy to są wystarczające warunki by nauka, także ta tworzona wspólnie z kolegami z innych uczelni kwitła? Nie sądzę, to my sami musimy wykazać się inicjatywą, poszukać partnerów do pracy naukowej, ustalić z nimi zasady współpracy, nauczyć się grać w zespole. Nikt tego za nas nie zrobi.

Na pewno nie będziemy myśleć o takiej działalności gdy w zasadzie każdy nasz ruch wymaga uzyskania pozwolenia, gdy jesteśmy traktowani jak pracownicy z taśmy produkcyjnej, gdy z założenia jesteśmy podejrzewani o najgorsze intencje i czyny...

PS. W moim dorobku mam prace oryginalne publikowane w czasopismach z Listy Filadelfijskiej z kolegami z uczelni medycznych z Warszawy, Wrocławia, Białegostoku, a ostatnio prowadzę duży program badawczy w grupie osób z Warszawy, Łodzi i Poznania. To badanie było prezentowane w prestiżowej sesji Hot Topics na European Calcified Tissue Symposium we Wiedniu w maju 2009r. Pewnie gdyby było realizowane w jednym ośrodku nie było by tak wysoko ocenione - to przykład, że warto pokusić się o dobrych partnerów i zrobić coś wspólnie.

Po wakacjach...

Okres letniego wypoczynku mija już i wypada zająć się innymi sprawami niż urlop. Aczkolwiek proszę o wybaczenie, że nie mogę pozbyć się „syndromu” wakacji. Choć, jak ktoś trafnie zauważył, by efektywnie pracować trzeba się nauczyć odpoczywać. Staram się zachowywać rozsądne proporcje między pracą i odpoczynkiem, ale muszę przyznać, że nie zawsze mi się to udaje ze szkodą dla przyjemności… Dla mnie optymalną formą rekreacji to rower lub narty, a obie dyscypliny najlepiej uprawiać w górach. W ostatni weekend mojego urlopu zmobilizowałem się, wstałem o 4.45, o godz. 8 byłem w Białce u mojego przyjaciela i wieloletniego partnera rowerowego - dr Grzegorza Michniewskiego. Po szybkim śniadaniu ruszyliśmy w kierunku Spiszu by szerokim zakolem po zrobieniu 50 km wrócić do Białki. Koniec trasy prowadził po miejscowych trasach narciarskich. Ta miejscowość od niedawna znajduje się na liście polskich stacji narciarskich i muszę przyznać, że dotąd nie traktowałem Białki, jako miejsca do uprawiania narciarstwa zbyt poważnie. Ale to, co zobaczyłem zmieniło mnie dotychczasowe mniemanie. 8 wyciągów, w tym krzesełka cztero- i sześcioosobowe na rozległym, trawiastym zboczu budzą szacunek.

Po co o tym piszę? Jaki to ma związek z naszym życiem uniwersyteckim?

Ma, i to całkiem spory, spróbuję to wykazać.

Ośrodek w Białce powstał, jako wspólne przedsięwzięcie 48 (!) partnerów = współudziałowców! W Polsce, gdzie każdy sobie „rzepkę skrobie” taka masa ludzi potrafiła się porozumieć. Stworzono od podstaw całkiem nową jakość, a przecież górale to specyficzna nacja, być może jeszcze bardziej skażona indywidualizmem niż przeciętny Polak. Przekonani o swej wyższości mieszkańcy Bukowiny muszą ze zdumieniem przecierać oczy. Narciarze polscy znają zmarnowane znakomite miejsca do uprawiania narciarstwa - Pilsko, Szczyrk, Zwardoń. Te miejscowości biją na głowę potencjalnymi możliwościami Białkę, ale to smutne, pogrążone w chaosie i bałaganie zacofane stacje narciarskie.

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.

Wróćmy do łono uniwersytetów, popatrzmy jak my realizujemy naszą misję - naukę. Nauka jest zaborcza, wymaga spokoju, inwencji oraz szerokiej współpracy. Nie ma mowy o realizacji dużych projektów w pojedynkę, konieczne jest budowanie zespołów ludzkich. Albo nauczymy się ze sobą efektywnie współpracować (ku pożytkowi wszystkich) i będziemy zbierać owoce albo zostaniemy tyle za innymi.

  • Zastanówmy się z iloma osobami spoza naszego miejsca pracy prowadzimy aktywną współpracę naukową?
  • Czy naukowcy z innych uczelni współpracują z Wami?
  • Ile prac z Nimi opublikowałeś?
  • Czy chcemy i potrafimy współpracować z innymi ludźmi?
  • Ile osób zaprosiłeś do współpracy?
  • Ilu badaczy Ciebie włączyło do swych zespołów naukowych?
  • Czy wzorzec naszej współpracy jest bliższy realiom Białki czy skłóconemu Szczyrkowi lub zrujnowanemu Zwardoniowi?

środa, 2 września 2009

Temat miesiąca

Najważniejszym tekstem minionego miesiąca okazał się list Czytelnika bloga z Gliwic (17 sierpnia). Dyskusja wokół tego krótkiego tekstu rozgrzała komentujących do czerwoności (nadeszły 24 komentarze!). Jak widać problematyka dotycząca opieki zdrowotnej jest bardzo bliska wielu z nas. Ale dyskusja pokazała także, obok różnorodności poglądów, także trudności w precyzyjnym komunikowaniu się między ludźmi. Często tym samym słowom przypisujemy zupełnie inne znaczenie co prowadzi do niepotrzebnych nieporozumień. W moim przekonaniu jedną z głównych przeszkód w dyskusji publicznej w ogóle w Polsce jest brak umiejętności słuchania drugiego człowieka, rzetelnej analizy jego poglądów i odpowiednio precyzyjnego wyrażania własnego zdania. Tego musimy się ciągle wszyscy uczyć.

Dziękuję wszystkim dyskutantom, a przede wszystkim Autorowi tego tekstu. 21 sierpnia Autor ustosunkował się do komentarzy Czytelników.