wtorek, 10 marca 2020

Bez tytułu

Nie otrzymałem żadnych komentarzy dotyczących wczorajszej debaty. Wiem od jednego z uczestników, że nie frekwencja nie była zbyt duża.

No cóż, takie czasy...

Skoro społeczność akademicka nie wykazuje zainteresowania tak ważną kwestią jak wybór rektora to jak patrzeć z optymizmem w przyszłość?
Sam rektor niewiele może zdziałać, jest konieczna aktywność i współdziałanie wielu osób.

8 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jak społeczność akademicka ma uczestniczyć skoro na zajęcia od 15:15-19:45 potrzeba sześcioro prowadzących? Godziny rektorskie na takie wydarzenie powinny być.

Anonimowy pisze...

Zgadzam się w 100%. Zostaliśmy pozbawieni możliwości uczestnictwa w debacie!!!

Anonimowy pisze...

Po co ta debata i wybory. Przecież wiadomo, że nic się nie zmieni. Przecież władza od lat w rękach Kanclerz.

Anonimowy pisze...

A Pan Profesor z jakiego powodu nie uczestniczył w debacie?

Anonimowy pisze...

Właśnie, nic się nie zmieni. Potrzebna jest silna osobowość, która weźmie ster władzy w swoje ręce i nie będzie się podpierać skompromitowaną osobą. Czas na większe zmiany niż dotychczasowe posunięcia, które nie zmieniły niczego na lepsze w naszej Uczelni.
A Debatę zaplanowano tak, aby frekwencja była niska. Jest to na rękę organizatorom.

Anonimowy pisze...

Wieje pesymizmem z tych wpisów... Faktycznie – Kandydaci raczej nie przekonali, że mają gotową wizję i plan skokowego postępu w rozwoju Uczelni. A przecież przykłady kilku innych dużych uczelni medycznych w kraju pokazały na przestrzeni ostatniej dekady, że to jest możliwe. Co optymistycznego? Relatywnie duże zainteresowanie studentów – przynajmniej w stosunku do frekwencji pracowników - oraz rozrzut zagadnień poruszanych w pytaniach przygotowanych przez studentów pokazujący, że Uczelnia jest dla nich nie tylko drogą do zdobycia dyplomu otwierającego drogę do zawodu lekarza, ale także środowiskiem, z którym chcą być silnie związani w okresie studiów.
Sama debata poprowadzona z dużą dyscypliną, w telewizyjnej wręcz atmosferze. To niby bardzo profesjonalnie, ale wobec kandydowania jedynie dwóch osób oraz kameralnej atmosfery spotkania chyba można było pozwolić na nieco bardziej konfrontacyjny charakter dyskusji...

Anonimowy pisze...

To co opisuje przedmówca, to sprawy organizacyjne (frekwencja studentów - ktoś ich tam posłał zwalniając z zajęć, telewizyjna dyscyplina spotkania ) nie przybliżają nam problemów poruszanych na debacie, a to jest przecież tym, na co czekamy. Jedno jest pewne i bez debaty: kandydat rektora to KONTYNUACJA, a więc kuraszewska nadal rządzi uczelnią a zarząd i inne gremia nie mają nic do powiedzenia, bo ona wszystkich przebija. Druga osoba jest z całkiem innej bajki. Inna opcja rządzenia, inna strefa wpływów, inni doradcy i najpewniej inna wizja uczelni. Być może coś ruszy z miejsca. Tego nie wiemy, ale może warto spróbować. Nie uprzedzajmy się przedwcześnie do nikogo.Jeśli chodzi o debatę, to nie warto wszystkie karty wykładać na stół, bo przeciwnik weźmie je za swoje. Będzie miał gotowy program działania i naprawy uczelni, tyle, że nie własnego pomysłu.Tymczasem na naszej uczelni nie dzieje się dobrze, o czym wszyscy wiemy.

Anonimowy pisze...

Głosowania wyborcze na rektora naszej uczelni przez internet są pomysłem który należałoby zaskarżyć. Przecież wszystkie komputery mają swoje numery i są rozpoznawalne, a więc nie jest to absolutnie głosowanie tajne. Dziwne, że prawnicy tego od razu nie zakwestionowali. Dużo złych rzeczy dzieje się wokół wyborów, a wirus jest dobrym pretekstem.