piątek, 24 października 2014
Równi i równiejsi
Dziś na stronie uczelni zamieszczono informacje o otwarciu centrum sportowego w Katowicach. Zgodnie z informacją ma ono służyć studentom wszystkich wydziałów. To dobra wiadomość dla studentów z Katowic, ale także kolejny przykład wskazujący na nierówne szanse studentów z Katowic i Zabrza. Ci ostatni masę czasu spędzają w podróżach do klinik należących nominalnie do wydziału zabrzańskiego, ale zlokalizowanych w odległych Katowicach. Endokrynologia, Alergologia, Okulistyka, Chirurgia Szczękowa, Centrum Symulacji to jednostki znajdujące się w Katowicach, do których muszą jeździć studenci z najstarszego wydziału uczelni. Teraz dojdą zajęcia sportowe.
Chętnie zamieszczę na blogu informacje, do jakich klinik w Zabrzu są zmuszeni podróżować studenci z Katowic. Jeśli Czytelnicy mają taką wiedzę proszę o nadsyłanie komentarzy.
Nie słyszałem o takiej sytuacji, widać są w naszej uczelni wydziały wiodące i peryferyjne…
Chętnie zamieszczę na blogu informacje, do jakich klinik w Zabrzu są zmuszeni podróżować studenci z Katowic. Jeśli Czytelnicy mają taką wiedzę proszę o nadsyłanie komentarzy.
Nie słyszałem o takiej sytuacji, widać są w naszej uczelni wydziały wiodące i peryferyjne…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
27 komentarze:
Studenci z Zabrza muszą jeszcze dojeżdżać do: Katowic na Medycynę Sądową (Ligota), Onkologię (Ceglana) i Rehabilitację (Ochojec), Sosnowca na Neurochirurgię, Ortopedię i niektóre zajęcia z Medycyny Ratunkowej oraz Leśnicy (woj. opolskie) do poradni z Medycyny Rodzinnej. Nie trzeba dodawać, że konieczność dojazdów jest kosztowna. Mimo to warto zwrócić uwagę, że wydział zabrzański w trakcie zajęć z interny nie ma wcale zajęć z reumatologii, a program hematologii jest realizowany przez alergologię i nefrologię.
Oczywiście, że są, czego dowodem są wyniki ostatniej kategoryzacji wydziałów... To, że WZ nie ma np. kliniki alergologii to wina Katowic? Poza tym to centrum nie należy do WLK. Z tego co słyszałem to Zabrze również buduje centrum symulacji i to nawet większe niż to w Ligocie, więc o co chodzi?
No cóż, uczelnia ma centralę w Katowicach, a praktyka dnia codziennego wskazuje, że zawsze wygrywa silniejszy. Frazesy demokracji, obietnice tzw. "rektora z Zabrza" są, jak widać, niewiele warte. Zabrze jest i pozostanie wydziałem kategorii "B". Także dlatego, że tamtejsci pracownicy stracili wiarę w lepszą przyszłość i pogodzili się z tym stanem rzeczy. Chyba, że zdarzy się jakiś cud...
Gdyby powstał ten cały kompleks który w zeszłym roku wyburzono w Zabrzu to nie było by takiego problemu. Wszystko było by na miejscu, w centrum zabrza gdzie łatwo dojechać.
No ale taka jest właśnie polityka uczelni.
Zlikwidować wydział w Zabrzu, powinny być 2 wydziały w Katowicach i było by po problemie. W Warszawie czy Lublinie tak przecież jest, na Śląsku nie da się takiego czegoś zrobić? W czym jest problem?
Popieram likwidacje Wydziału Lekarskiego w Zabrzu, dlaczego my studenci mamy ponosić koszty wycieczek do Katowic (32 km) i Sosnowca (40 km)?
Zdaje sobie sprawę, że za mojego studiowania nie ma już o tym mowy i będę musiał z własnej kieszeni płacić, za to że władze Wydziału w Zabrzu nie umiały utrzymać tutaj tych klinik, które zostały zlikwidowane.
Ale mam wielką nadzieje że ten wydział zostanie zlikwidowany w ciągu następnych 10 lat.
To jest żart i to bardzo nie smaczny ze studentów, że muszą na zajęcia dojeżdzać 40 km, gdy ich koledzy z Katowic maksymalnie 10.
Mocne tak dla likwidacji Wydziału Lekarskiego w Zabrzu.
W odróżnieniu od wydziału w Katowicach w Zabrzu mają miejsce liczne nostryfikacje dyplomów ukraińskich...
Skończyłem w tym roku medycynę w Zabrzu, pozwiedzałem Śląsk, straciłem dużo czasu podróżując po średnicówce i to naprawdę jest kpina z ludzi.
Rozumiem że studenci nic nie znaczą dla uczelni, i guzik to obchodzi rektora czy dziekana, że muszą dojeżdżać codziennie po 60 km w 2 strony. Ale dlaczego Komisja Akredytacyjna się tym nie zajmie, tego to już nie rozumiem. Wytłumaczy mi to ktoś?
Może likwidacja lub połączenie wydziału to jednak optymalna opcja rozwiązania problemu ? Kliniki w Zabrzu będą po prostu dobrze leczyć pacjentów, a czy potrzeba aż 2 wydziały lekarskie do kształcenia kadry ?
Piszę jako emeryt, ale nadal obserwujący bieżące wydarzenia. Widać wyraźnie, że studenci z Zabrza są zmuszani do ciągle nowych perygrynacji do odległych miejsc zajęć. Dziwię się, że są tak potulni, dawno powinni oderzyć ręką w stół! Przecież uczelnia jest dla nich, nie dla biurokracji w rektoracie, która wszystkich i wszystko ma za NIC!
Ludzie, obudźcie się!
Anonimowy z 27 października, jak mamy uderzyć ręką w stół? Co mamy zrobić? Zbojkotować zajęcia w Katowicach? I gdzie realnie mamy mieć w takim razie zajęcia np. z chirurgii szczękowo-twarzowej, skoro - zgodnie z tym, co wiem - takiej kliniki w Zabrzu już po prostu nie ma? Większość z nas po początkowych latach studiów wie tyle, że po tej uczelni nie można spodziewać się niczego dobrego - kolejne odsłony niektórych katedr tylko nas w tym poczuciu utwierdzają. Uczelnia zakłada, że w pół godziny teleportujemy się w godzinach szczytu z SK1 na Rokitnicę, także tym bardziej nie dziwi mnie, że ktoś na górze uważa, że wszyscy wozimy się samochodami na powietrze. Prawda jest taka, że ta sytuacja trwa od lat - wiem, bo także mój ojciec zaliczał tułaczkę między Katowicami, Zabrzem, Bytomiem a Tarnowskimi Górami, niestety wówczas mało kto miał samochód (lata 1979-85).
Z tych wszystkich wypowiedzi wniosek jest jeden: ci którzy uniemożliwili, w imię swoich partykularnych oraz osobistych interesów, zablokowali powstanie szpitala Zabrze-Gliwice (tak się wówczas nazywał), powinni za to odpowiedzieć. Jeżeli byłego rektora za - w sumie niewielką kwotę, kilku milionów - osądza się, to jaki wyrok powinni dostać blokerzy szpitala Zabrze-Gliwice?
Przykre, że ten problem nie ma rozwiązania.
Pytanie do Pana Profesora Pluskiewicza :
Do jakiej instytucji kontrolującej uczelnie w zakresie dydaktyki można zgłosić, iż harmonogram studiów ustalony przez dziekanat w Zabrzu jest dla studentów nie możliwy do realizacji?
Jak napisał Anonim z 27 października, według harmonogramu studenci mają tylko 30 minut na dotarcie z centrum Zabrza do Rokitnicy w godzinach szczytu, jest to możliwe TYLKO i WYŁĄCZNIE mając samochód. Posiadanie samochodu zaś NIE JEST obowiązkiem studenta, przynajmniej w umowie którą podpisywałem w dziekanacie nic o tym nie ma.
Obiecuję, że napiszę tą skargę, gdyż takie poniżanie jest w XXI wieku w cywilizowanym kraju niedopuszczalne.
Gazeta Wyborcza zajęła się unieważnienia testów z biochemii, jestem prawie pewien że zajmie sie i tym.
Będzie kolejny wstyd, może ktoś się wreszcie opamięta i zrozumie, że uniwersytet jest przede wszystkim dla studentów.
Bardzo proszę Profesora, o wskazanie pozauczelnianych instytucji do których można zgłosić te problem.
Ostatnia wypowiedź jest głosem rozpaczy, ale chyba uzasadnionym. Jak ktoś napisał, nie każdy student posiada auto i nie każdy może być punktualnie na zajęciach, skoro dojazd publicznym transportem to czasem ponad godzina, z przesiadkami !
Tylko jedno jest zastanawiające, skoro harmonogram uniemożliwia uczestnictwo na zajęciach studentom bez samochodów, i tak się dzieje od lat, to dlaczego przedstawiciele samorządu studenckiego w ogóle się tym nie interesują?
Przecież są wybierani i do rady wydziału i do senatu uczelni.
Czy oni nie widzą problem czy nie chcą widzieć?
Pracownikom naukowo-dydaktycznym to się nie dziwię, że nie wiedzą jak barbarzyńsko ustawiony jest plan zajęć, oni mają i tak zbyt dużo na głowie.
Ale za to dziwi mnie i to bardzo,że pracownicy dziekanatu nie umieją zza biurka dostrzec że 30 minut to trochę za mało, żeby bez samochodu, przebyć ponad 10 km. A może Ci którzy układają harmonogram, nawet nie wiedzą ile km jest z centrum Zabrza do kampusu na Rokitnicy?
Słuchajcie Kochani Studenci, taka sytuacja rozstrzelenia klinik Wydziału zabrzańskiego po prawie całym województwie, będzie trwała zawsze. Ponieważ nikt obecnie nie wybuduje nowego dużego, centralnego szpitala mającego prawie wszystkie kliniki, to koniec, mleko się już rozlało. Warto natomiast pamiętać, że to opór miejscowych zabrzańskich profesorów, kierowników klinik, którzy przez swe kontakty z władzami centralnymi które wykorzystywali do torpedowania budowy tego szpitala, spowodowali, że budowa stanęła. A pieniądze na dokończenie budowy były. Potem powoli sprzedawano i rozkradano to co już dla szpitala kupiono. A potem już tylko rozbiórka. To zabrzańscy profesorowie i ordynatorzy woleli przyjmować swoich pacjentów w piwnicach prawie stuletnich budynków, niż dzielić się łóżkami w nowym ogromnym szpitalu Zabrze-Gliwice. Tutaj kochani studenci szukajcie winnych, którzy są już wszyscy na emeryturze albo zmarli. To nie kontrolowany wybuch i buldożery skasowały szpital Zabrze-Gliwice. zrobiła to profesorsko-ordynatorska chciwość.
PS: Nie jestem apologetą profesora, doktora honorowego Śląskiej Akademii Medycznej, doktora honorowego Wrocławskiej Akademii Medycznej Tadeusza Wilczoka. Jak o każdym z nas, można o Nim powiedzieć dużo dobrego i dużo złego. Ale wśród wszystkich władz Uczelni, rektorów: profesorów Jonka, Luciaka, Kamińskiego, Hermana, Pierzchały - tylko profesor Wilczok miał wizję rozwoju Zabrza. I tę wizje do połowy zrealizował. Ale opór profesorów zabrzańskich przed budową tego budynku był większy niż determinacja rektora z senatem razem wzięci. A szkoda, bo ta szansa już się nie wróci. Dlatego Zabrze albo będzie nadal miało stuletnie kliniki we wszystkich większych miastach województwa, albo nie będzie go wcale. A studenci po ukończeniu Wydziału zabrzańskiego będą, poza medycyną, znali również rozkład jazdy autobusów, perfekcyjnie.
A swoja drogą ciekawym, czy profesor Wojciech Pluskiewicz nie wystraszy się takiej prawdy. Tylko że ja w tych czasach pracowałem, i byłem już samodzielnym pracownikiem nauki, obserwowałem i miałem wgląd w te sprawy.
Pozdrawiam,
Ostatnia wypowiedź daje bardzo, bardzo do myślenia...
Realizował tą wizję doprowadzając do ruiny Uczelnię. Śmiało można powiedzieć, że jego dwie kadencje to był najgorszy czas dla Uczelni, w tym czasie z jednej z najlepszych uczelni medycznych, SUM (wtedy SlAM) stał się jedną z najgorszych. Drodzy zwolennicy utopii jaką było ACM - nie wiem, czy zauważyliście, że w Polsce zmenił się ustrój. Pytanie czy ACM mógłby się utrzymać? Komu potrzebny byłby moloch na peryferiach aglomeracji? Czy pacjenci mając dobre szpitale blisko siebie, jechaliby 30-40 km do tego molocha? Bo nie sądzę, aby małe miasto jakim jest Zabrze generowało tylu chorych, żeby wypełnić ACM, szczególnie, że we wszystkich okolicznych miastach są całkiem niezłe szpitale. Za utopione w ACM pieniądze WLZ miałby superkliniki na bazie istniejących szpitali, ale wybrano utopię i wyrzucanie pieniędzy w błoto...
To, że taka inwestycja się praktycznie nie bilansuje i że kołderka pieniędzy z NFZ jest krótka pokazuje przykład katowickiego Euromedic, a także kandydata na szkieletor, budowanego obok centrum okulistyki na ceglanej (przez prywatną firmę, nie Uczelnię).
Nie do końća utopia. W ostatnich 10 latach Ministerstwo Zdrowia dało setki milionów, właściwie miliardy na dokończenie takich "molochów" w Łodzi i Gdańsku. Ten w Łodzi był budowany nawet dłużej i obecnie normalnie funkcjonuje jako centrum dydaktyczne i kliniczne. Zabrzański ACM mógł być rzeczywiście bardzo konkurencyjny dla prywatnych NZOZ.
TO NIEPRAWDA, ŻE MAMY ORTOPEDIĘ W KATOWICACH. TO KOMPLETNA BZDURA!
To nie rektor Tadeusz Wilczok doprowadził Uczelnie do ruiny, lecz wewnętrzne walki na Uczelni. Profesorowie na Senacie popierali budowę Szpitala, a swoimi prywatnymi kanałami rzucali kłody. Typowy przykład królestwa rozbijanego od wewnątrz. Jeżeli już podjęto decyzję budowy, a przecież taka decyzja jest podejmowana wieloszczeblowo, chociaż podpisuje się Rektor, to należało ją sfinalizować. Każde inne zakończenie prowadzi do katastrofy. Wybudowano, wyposażono, choćby tylko częściowo, i zburzono. Głupota i prywata profesorów, którzy uwierzyli że są Bogami. I co pozostało z tego ogromnego szpitala - leczenie w piwnicach stuletnich budynków. A wielmożne krety są już na emeryturze lub poumierali. Jeszcze raz podkreślam, obserwowałem to na własne oczy. A od krytyków i malkontentów oczekuję przedstawienia chociażby tylko zarysu planu rewitalizacji Uczelni w Zabrzu.
Lepiej nie będzie, ta jedna rzecz jest pewna na 100%. Dlaczego inne rady wydziału głosują nad ważnymi sprawami dydaktycznymi, a podczas zabrzańskich punktem głównym są uznania dyplomów absolwentów ukrainskich ? Przy okazji, kto sprawdza ich wiedzę i przygotowanie do zawodu ? Jest jakaś komisja ? Kto w niej jest ?
Odnośnie rewitalizacji, to nawet kilka drzwi wymieniają od wakacji na kampusie w Rokitnicy :) katedra Biochemii, Biofizyki, Anatomii będzie się mogła pochwalić, pięknymi drzwiami.
W sumie lepsze to niż nic.
Ta ruina pozostawiona przez rektora T.Wilczoka, okazała się wcale nie taka wielka. Dług wewnętrzny w funduszu socjalnym i nie taki znów wielki kredyt w banku. I wcale nie było tak trudno się z tym uporać. To p.Tenderowa wyolbrzymiała sprawę po to, aby pokazać jaki to ona reformator. Samochwała. Rozwaliła za to stosunki akademickie w naszej uczelni. Przede wszystkim zaufanie do ludzi, szacunek i godność naukowca. Panował strach i mobbing. Po wyrzuceniu kilkuset osób z uczelni nie było żadnych podwyżek z zaoszczędzonych w ten sposób milionów, i pozostawiła uczelnię na najniższym poziomie płacowym. I to się ciągnie do dzisiaj. Gorszego rektora nie było i chyba już nie będzie, bo najtrudniej jest odbudować świadomośc ludzką i zaufanie.
Ponadto pragnę dodać, że prof. T.Wilczok będąc rektorem nie zwalniał ludzi, nie przenosił, nie pomiatał i nie mobbingował. Robiła to potem rektorka. Krzywdziła bez żadnych powodów i inspirowała do tego samego kuraszewską, nagradzając ją za to wielkimi premiami.
I to "pomiatanie" ludźmi nadal trwa...
Nie zapomnijcie, proszę, że Śląska Akademia Medyczna powstała w Rokitnicy Bytomskiej, a potem Rokitnicę przyłączono do Zabrza. To DLACZEGO mają ją likwidować w Zabrzu a zostawiać w Sosnowcu i Katowicach (pomysł Grudnia, by podlizać się Gierkowi). Niech zlikwidują ją po innych miastach a w Zabrzu niech będzie Uczelnia z prawdziwego zdarzenia!!!
Prześlij komentarz