wtorek, 9 kwietnia 2013

O Polsce

Wielu z nas wczoraj spędziło wieczór przed telewizorem z uwagą śledząc filmy o katastrofie 10 kwietnia 2010 roku. Po ich emisji odbyła się dyskusja z udziałem kilku osób. Niestety, końcowa konkluzja nie jest zbyt optymistyczna; wydarzenia nas przerosły. Gdy wszystko w życiu dobrze się układa można czasem odnieść wrażenie, że życie toczy się w właściwym kierunku, a ludzie kontrolują bieg spraw. Dopiero gdy dojdzie do jakiejś poważnej, kryzysowej sytuacji widać, że byliśmy w błędzie. Nie zajmując stanowiska dotyczącego przyczyn wydarzeń z 10 kwietnia, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że głęboki kryzys państwa trwa. Sposób wyrażania argumentów, poziom emocji, agresja, unikanie odpowiedzi na wiele trudnych pytań są porażające. Zamiast szukać porozumienia „ponad podziałami” trwa festiwal narodowej kłótni. To smutne, że nie potrafimy wznieść się wyżej, tam, gdzie rozstrzygają się tak ważne kwestie. Sądzę, że ta sprawa na wiele lat zatruje polskie życie społeczne, cieniem kładąc się na liczne, inne ważne cywilizacyjne problem kraju.

10 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ta sprawa będzie kłaść się cieniem, ponieważ nie została wyjaśniona jednoznacznie i do końca. Przykład postępowania idzie z góry. Niedawno byliśmy świadkami doktoratu procedowanego na Wydz.Lekarskim w Zabrzu przez osobę posiadającą wykształcenie pedagogiczne, co wielu uznało za zły precedens. Teraz na Wydziale Opieki Zdrowotnej doktoratu będzie broniła przedszkolanka, po administracji B. kuraszewska. Procedury zostały już wszczęte, chociaż w programie rw tego nie umieszczono. Co o tym myśleć?

Anonimowy pisze...

To chyba nie może być prawdą, co napisał komentator z 9.04 z godz. 16;26. Może ktoś z Wydziału Opieki Zdrowotnej napisze jak ta sprawa wygląda?

Anonimowy pisze...

Wrócimy do sprawy katastrofy smoleńskiej. Mnie najbardziej dziwi, że władze Polski traktują Polaków jak durniów. Pomyślmy chwilę logicznie, jak lekarze: gdy lekarz patomorfolog ma wydać opinie o przyczynach zgonu jakie badania MUSI wykonać? na pewno potrzebna jest sekcja zwłok oraz zwykle badanie mikroskopowe czyli histopatologia. Zatem odnosząc się do przyczyn katastrofy: jak można wiarygodnie stwierdzić co się stało bez zbadania tzw. czarnych skrzynek, wraku samolotu oraz bardzo dokładnego zbadania terenu katastrofy w promieniu setek metrów lub nawet kilometrów?! To kompletnie niemożliwe by taka opinia mogła być uznana za wiarygodną. To tak jakby lekarz stwierdzał przyczyny zgonu na podstawie ogólnych oględzin, bez użycia skalpela i mikroskopu.

Anonimowy pisze...

Odpowiadam osobie z 15:37 - Może to się wydaje mało wiarygodne, ale jest to najprawdziwsza prawda. Zresztą na tym blogu kłamstwo jest niedopuszczalne. Czym więc stał się doktorat w SUM? Podziękowaniem za dokonane czyny? Za wiele krzywd? Procedowanie doktoratów jest przecież jawne, a obrony nawet publiczne. Wszelkie utajniania są nieprawidłowe, trącą zażenowaniem, wstydem i dają wiele do myślenia.

Portier pisze...

Smoleńsk nas podzielił zamiast złączyć i to jest największa tragedia. Małostkowość. Już to że prezes z premierem nie potrafili "zmusić się" aby na miejsce katastrofy jechać tym samym autem czy tą samą grupą aut jest żałosne.

Moim zdaniem winnymi tego rozdarcia jesteśmy wszyscy, i ci którzy bezgranicznie od pierwszej chwili zawierzyli Rosjanom i ci, którzy sądzili, że oto kochana (bez wzajemności) Ameryka się za nimi wstawi.

Zabrakło stanowiska wobec całej sprawy nie tylko rządu i PIS-u, a POLSKI jako państwa, jako całości. Jednoznacznego, nie pozostawiającego miejsca na wciskanie klinów z zewnątrz.

Od pierwszych godzin po tragedii powinni tam być funkcjonariusze BOR (nie czterech czy ośmiu, ale kilkudziesięciu) i uczestnicząc WE WSZYSTKIM co się działo dbać jednocześnie o szacunek dla ciał, zabezpieczanie polskiej własności i ochronę tajemnic państwowych. Od pierwszego dnia miała to być sprawa Narodu, nie konkretnych partii, instytucji czy rodzin.

My tymczasem jak zawsze zajęliśmy się wzajemnym opluwaniem.

Anonimowy pisze...

W odpowiedzi na komentarz z 11;23. Nie sądźmy pochopnie, być może ten doktorat Pani Kanclerz to jakiś znaczący krok w polskiej nauce? Jaki jest temat pracy? Kto jest promotorem? czy było już wszczęcie? czekamy na szczegóły, take informacje nie mogą byc tajne.

Anonimowy pisze...

Jako, Dr nauk medycznych Pani Kuraszewska kiedyś obejmie stery rektora, zobaczymy to (niestety)...

Anonimowy pisze...

W odpowiedzi komentatorowi z 16:26Rzeczywiście kuraszewska może zrobić znaczący krok w polskiej medycynie- już robi, dając panu rektorowi do podpisu pisma niezgodne z prawdą i prawem. Nie pierwszy to raz wpuszcza rektora w maliny. Ostatnio dużo się o tym mówiło w kuluarach Rady Wydziału w Katowicach. Ciekawe, kiedy władze dojdą do wniosku, analizując jej pokrętne działania, aby jej podziękować. Może nigdy?

Anonimowy pisze...

W uzupełnieniu komentarza z 22:59
Kuraszewska już steruje uczelnią i zastępuje rektora na tej samej zasadzie jak tenderową. Do tego stopnia, że informuje profesora, że nie jest dla niej partnerem do rozmowy. To się już działo, a co będzie jak obroni doktorat? To najpewniej rektor nie będzie dla niej partnerem do rozmowy. Być może szybciej niż się tego spodziewamy.

Anonimowy pisze...

Proszę o podanie tytułu pracy doktorskiej Pani Kanclerz oraz nazwiska Promotora!