- Pragnę serdecznie pogratulować sukcesu. Jakiego? Bo oto rzecznik Rektora zwraca się z prośbą o umieszczenie informacji na Pana blogu. To kuriozum, ale ważne!
Wszyscy pamiętamy, z jaką konsekwencją i zaangażowaniem "tępiono" Pana i Pana blog. Przecież straszono postępowaniem sądowym. Wskazywano iż działa Pan permanentnie na niekorzyść Uczelni, że ją Pan oczernia itp. itd. - Czy to zwiastun zmian w Uczelni? Nie bądźmy naiwni: fakt - styl się zmienił, ale system ten sam! To przecież kontynuacja władzy. Ta sama piaskownica.
- Sprawę tzw. "prof. Opali" uznaję za karygodną i wyrazem braku szacunku dla Wybitnych Jednostek w Uczelni, a równocześnie potwierdzającą tezę przedstawiona w punkcie 2.
- Rezygnacja ze stanowiska Prorektora. To całkowita kompromitacja Uczelni, a zwłaszcza Rektora. Nie znajduje tu zastosowania domena: wybaczcie, bo nie wiedzą co czynią. W świetle przedstawionych w trakcie posiedzenia Rady Wydziału w Zabrzu w dniu 21 marca 2013r. informacji przez Rektora oraz prof. M. Zembalę, pojawiają się następujące wątpliwości, jak sądzę, nurtujące niemal wszystkich:
- Jak to możliwe, by Rektor, rekomendując osobę prof. W. Króla na funkcję prorektora, nie wiedział, że jest on prezesem spółki, której założycielem, przy udziale pracowników SUM, jest Miasto Zabrze?
- Funkcjonowanie spółki i jej program był przedmiotem posiedzenia Rady Wydziału - to były informacje jawne. Widać nie wzbudziły zainteresowania.
- Dlaczego Prorektor zrezygnował z pełnienia funkcji (mając na uwadze liczne konsekwencje, w tym konieczność wyborów), skoro w świetle wyjaśnień prof. Zembali, nie miał z tego jakichkolwiek korzyści materialnych i nie uczestniczył w posiedzeniach zarządu?
- Dlaczego prof. Zembala uznał, że dla przejrzystości sprawy, koniecznym jest odwołanie prof. W. Króla z funkcji prezesa spółki, skoro zrezygnował z obowiązków wynikających z stanowiska prorektora.
Bardziej wnikliwi obserwatorzy, podkreślali splot wydarzeń: rezygnacja Papieża w Rzymie i Króla w Katowicach. Przypadek?
Można zaryzykować stwierdzenie: "umarł król, niech żyje król".
Jestem daleki od obrony byłego dziekana i prorektora ze względu na styl jego zarządzania, liczne manipulacje, tzw. "knucie", ale uważam, że "król stał się kozłem - ofiarnym".
6 komentarze:
Zginął od własnej broni. Szkoda, że dopiero teraz.
Najwieksze kuriozum to fakt, że osoba zatrudniona w Uczelni zapomniała o tym, że brudy pierzemy w domu, a nie publicznie.
Takie to jest królewskie życie. W kóncu dosięgło go ostrze sandokana.
Idzie nowe. Polecam http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,13613289,Zwalniaja_kilkudziesieciu_profesorow_i_doktorow_medycyny.html
Szukałam takiego artykułu ale niestety taka strona nie istnieje.
Jest taki artykuł,ale innym numer 1,114871,136113289
Prześlij komentarz