Poniżej przedstawiam interesujące spojrzenie na dalszą pracę w uczelni profesorów-emerytów. Ten komentarz wart jest uwagi, gdyż Autorka zwraca uwagę na inne, nie podnoszone przez wcześniej komentujących aspekty sprawy. Generalnie trudno się nie zgodzić z prezentowanym poglądem, ale sprawa jest bardziej skomplikowana. W naszej uczelni bowiem Pani Rektor zastosowała różne rozwiązania wobec różnych osób; jedne zostały niezwłocznie przyjęte ponownie do pracy, a inne nie. Dlaczego stosować wobec nich różną miarę? Dodatkowo niektóre katedry zostały nagle pozbawione swych kierowników i ich normalna praca uległa zakłóceniu.
I na koniec, doceniając propaństwowe spojrzenie Autorki komentarza, warto zwrócić uwagę, że ciężar odpowiedzialności za finanse i funkcjonowania państwa, jako całości, spada na władzę ustawodawczą (Sejm i Senat) i wykonawczą (rząd i ministerstwo) zatem nie wydaje mi się właściwym rozwiązanie by to rektor uczelni miał w kierowaniu pracą uczelni kierować się interesem ogólnospołecznym. Rektorzy odpowiadają za prawidłowe funkcjonowanie uczelni, a próba zrzucenia na nich przez ustawodawcę odpowiedzialności za całe państwo budzi wiele wątpliwości.
Czytam komentarze i jestem sprowadzona na ziemię. Tam gdzie zaczynają sie własne pieniądze tam kończy sie myślenie propaństwowe. Okropnie to dla nas wszystkich przykre, ale o wypracowanych pieniądzach można mówić wtedy kiedy były odkładane na indywidualnych kontach, a jak wiemy drzewiej tak nie bywało. W tej sytuacji każda emerytura jest niczym innym jak forma ubezpieczenia społecznego wymyślona jeszcze przez Bismarcka, dla tych którzy PRZESTAJA pracować. To ubezpieczenie płacą młodzi ludzi Panom Profesorom (i nie tylko). Proszę o tym nie zapominać twierdząc, że nam się należy.
20 listopada 2011 22:37
10 komentarze:
Całkowicie się z tym komentarzem nie zgadzam, to typowo socjalistyczne podejście do sprawy. Poza tym ZUS chlubi się faktem, że nasze pieniądze są odkładane na indywidualnych kontach (co oczywiście nie jest prawdą). Natomiast sama emerytura należy się temu, kto ją wypracował jak psu buda. Już od pierwszej wypłaty zawiera on z państwem umowę, że będzie go ono rabowało co miesiąc z takiej i takiej kwoty, ale w zamian po tylu i tylu latach dostanie jakiś ochłap. Wprawdzie sami widzimy, że jest to umowa niekorzystna dla składkowicza, bo tak naprawdę nie wie ani ile, ani kiedy dostanie, gdyż państwo może sobie (jak to ma teraz) zmieniać dowolnie warunki tej umowy. Generalnie ktoś, kto to wymyślił powinien dawno oglądać świat zza krat, podobnie zresztą jak Ci, którzy kultywują bestialskie okradanie nas przez ZUS. No, ale skoro ludziom to pasuje i po raz kolejny do koryta wybrali PO, PSL, PiS, SLD i Palikota... Widocznie Polakom jest dobrze, kiedy są traktowani nie jak homo sapiens lecz jak bydło mleczne... Pozdrawiam.
A ja dla odmiany zgadzam się z tym komentarzem.
Ale inne tematy może wreszcie należałby poruszyć na blogu. Chodzi mianowicie o sprawy, które nie wyglądają tak spektakularnie jak np. rektor-plagiator, bądź sprawy zatrudniania emerytów-Profesorów!
Jak ktoś zostaje szefem Katedry - to jest nim do 70. Wszystkie oceny, konkursy są kompletną fikcją, również wielofunkcyjność np. szef Katedry, Dziekan, specjalista wojewódzki albo krajowy! Dopisywanie się przez Szefa do wszelakich prac, już nie wspomnę o zalewie lipnych doktoratów. Wszystko to bardzo demoralizuje młodych ludzi – wręcz tworzy nową generację!
Smutne jest, że nikt nie pozwoli tego ruszyć - bo przecież naruszałaby to interesy lobby kierowniczego - tak przecież dużo wnoszącego w światową naukę!
Dziekuje Autorowi bloga za "wyroznienie" mojego komentarza. Dodam jeszcze, ze byl on napiseny ogolnie, a nie w kontekscie opisywanej sytuacji na uczelni.
Na mojej obecnej sytuacji uczelni od kilku lat nie przedluza sie kontraktow po ukonczeniu 7http://www.blogger.com/img/blank.gif0 lat przy czym jest to "miekkie" przejscie przez pol a nastepnie cwierc etatu. Nie przeszkadza to umowom na zlecenie, etc...
Prosze rowniez nie zapominac, ze obecny zapis ustawowy to poklosie dzialan naszych poslow,a w ostatnim dwudziestoleciu przepisy dotyczcae mozliwosci rownoczesnego pobierania wynagrodzenia i emerytury wielokrotnie sie zmienialy. Obowiazywaly tez kwotowe ograniczenia co do wysokosci zarobkow (mialo to byc panaceum na niskie emerytury) - jakos dziwnie sklada sie, ze z tego limitu wylaczeni byli akademicy!!! Czy jest to grupa zle sytuaowana?
Pomyslcie co sadzicie o emeryturach gorniczych, mudurowych, KRUS. Inni moga to samo sadzic o profesorach emerytach..
Przywróci się P.T. Profesorów do pracy! Wielka, wspaniała rzecz! Cieszymy się bardzo! Naprawdę protest wobec tego, co się dzieje okazał się skuteczny. Ale... ale...
A co z bibliotekarzami?
Ich nie pozbawiono prawa do drugiego zarobku, ich pozbawiono chleba w ogóle.
Bibliotekarze ciężko pracują, i tak jest ich zbyt mało, a teraz jeszcze zmniejszono znacznie liczbę zatrudnionych bibliotekarzy, podczas, gdy coraz większe zapotrzebowanie czytelników na korzystanie ze zbiorów bibliotecznych, nakazywałoby raczej zatrudnić jeszcze kilka osób.
Ale użalamy się tylko nad pokrzywdzonymi profesorami, którzy stracą 120 tysięcy złotych, a bibliotekarze zarabiają marne grosze, nawet nie 2000 miesięcznie, ale o nich nikt się nie upomina, bo przecież co tam tacy bibliotekarze, grzebią w tych książkach, kopią w czasopismach... a bez nich bylibyśmy, my, pracownicy naukowi, my, studenci, my, doktoranci, my, lekarze kliniczni - niczym dzieci we mgle.
Kto z pań i panów uczonych potrafi zrobić sobie zestawienie, przeczytać prawidłowo opis bibliograficzny dokumentu?
Kto umie sam sobie znaleźć książkę w katalogu? Kto sam umie sobie policzyć IF własnej twórczości naukowej?
Kiedy przyszedłem na studia panie z biblioteki cierpliwie pokazywały mi jak korzystać z katalogu, zawsze miały uśmiech i życzliwość dla studentów.
Kiedy pisałem pracę doktorską, to oni, a raczej one, panie z biblioteki, pomagały mi gromadzić literaturę. I zrobiły to wspaniale!
Dziękuję im zawsze za to, że są wobec czytelnika pomocne, profesjonalne przede wszystkim, a przy tym jeszcze grzeczne, uprzejme i miłe.
Bez bibliotekarzy przepadniemy!
Brońmy Ich!
Kto powinien zostać kierownikiem kliniki, kto zasługuje na przedłużenie pracy poza wiek emerytalny, a kto nie zasługuje na przedłużenie stanowiska? Takie decyzje musza zapadać kolegialnie, po zapoznaniu się z dorobkiem naukowym pracownika uczelni, głosami rady wydziału. Veto senatu czy rektora powinno być niedopuszczalne bez pełnego uzasadnienia na piśmie lub wręcz wogóle niemożliwe! I to wszystko powinno znaleź odzwierciedlenie w Statucie Uczelni. Więcej demokracji, dzielenia się władzą, kadencyjności, otwarcia dla zdolnych naukowców z zewnątrz, rotacje na stanowiskach kierowników katedr i klinik- tylko taki system zapewni naszej uczelni rozwój i postęp. A pani rektor trzeba wysłać na emeryturę , a jej małżonka na rentę (pracuje tylko 4 godz dziennie, a dostaje od szpitala 50 000pln miesiecznie!).
To wszystko, co jest tutaj ujawniane bardzo mnie przygniata. Jak można było wybrać takich ludzi do rządzenia uczelnią, którzy pilnują jedynie własnego koryta. Pani rektor, jej małżonek, córka i zięć, a ponadto siostrzeniec p.Tendery, dziecko brata p.rektor i nie wiedzieć jeszcze kto przynależy do tego klanu. To jest prawdziwy nepotyzm, najprawdziwszy.
no ale przecież tak jest wszędzie, wystarczy spojrzeć na Katedry - rodzinne klany!,
Ponadto Polak potrafi (reklama z Banderasem!)- wszelaki przepis ominąć, nawet te o nepotyzmie w ostatniej ustawie, że nie wspomne o genialnych w swej prostocie przewałach w dostawaniu się na specjalizację
Podobno nadal syn Pani Prorektor, kandydatki na stanowisko rektora SUM, Prof. Olczyk nadal pracuje w jej katedrze. To skandal, nawet jeśli jest to nadal możliwe bo jest vacatio legis to skandal i dyskwalifikuje Panią Profesor jako kandydatkę; albo działa na rzecz rodziny (nepotyzm) albo myśli o całej uczelni. Tertium non datur...
Wiadomości nowe na stary temat. Otóż i Pani Rektor pobierała już emeryturę i pełne pensje w szpitalu i oczywiście w SUM. Wraz z nowym zapisem ustawy - aby kontynuować pobieranie emerytury musiałaby złożyć podanie o zwolnienie i po przerwie 1 dniowej drugie podanie o przyjęcie do pracy na to samo stanowiska -rektora uczelni. I tutaj powstał szkopuł. Prawnicy nie byli do końca pewni czy taki manewr nie będzie mógł być zakwestionowany i czy Pani Rektor w ten sposób nie straciłaby przypadkowo stanowiska. A więc, drodzy komentatorzy - ja nie mogę bo to krok niepewny i niebezpieczny to i inni nie dostaną nic! niech tez się boja! To przewodnie hasło Pani Rektor!
Nie na temat, wreszcie autor bloga udostępnił archiwum, to bardzo ciekawa lektura, zachęcam!
Kiedy Pan to zdążył napisać, Panie Profesorze?!
Prześlij komentarz