czwartek, 24 listopada 2011
INFORMACJA Z ANTYPODÓW
W Australii w tym roku wybuchła sprawa dotycząca starszych lekarzy. Wprowadzono prawo, że lekarz odchodzący z czynnego wykonywania zawodu (obojętnie w jakim wieku) traci WSZYSTKIE PRAWA, nie może wypisać recepty nawet dla siebie czy rodziny itd, jest jak każdy inny obywatel.
Ta sprawa wywołała burzę, zawiązało się stowarzyszenie lekarzy w emerytalnym wieku (w tym cała masa profesorów oburzonych formą z jaką urzędnicy zrezygnowali z ich potencjału bo ci nie mogą nawet wykładać na uczelniach) i próbują zmienić to prawo lub wprowadzić dodatkową kategorię lekarzy w stanie spoczynku z ograniczonymi prawami do praktykowania i prowadzenia edukacji.
Opisana sytuacja wydaje się nieprawdopodobna, nie sposób sobie wyobrazić sobie czegoś podobnego w Polsce. Jest to o tyle dziwne, że w Australii jest znaczny niedobór lekarzy.
Ale widać, że myślenie biurokracji na całym świecie jest podobne i nieraz całkowicie rozmija się ze społecznym poczuciem odpowiedzialności i sprawiedliwości. To jednak małe pocieszenie, że także w innych miejscach świata dzieją się takie rzeczy, chciałoby się widzieć Polskę, jako kraj słynący z dobrych rozwiązań, dobrze zarządzany, w którym szeroko rozumiana władza działa w imię interesu społecznego.
Ta sprawa wywołała burzę, zawiązało się stowarzyszenie lekarzy w emerytalnym wieku (w tym cała masa profesorów oburzonych formą z jaką urzędnicy zrezygnowali z ich potencjału bo ci nie mogą nawet wykładać na uczelniach) i próbują zmienić to prawo lub wprowadzić dodatkową kategorię lekarzy w stanie spoczynku z ograniczonymi prawami do praktykowania i prowadzenia edukacji.
Opisana sytuacja wydaje się nieprawdopodobna, nie sposób sobie wyobrazić sobie czegoś podobnego w Polsce. Jest to o tyle dziwne, że w Australii jest znaczny niedobór lekarzy.
Ale widać, że myślenie biurokracji na całym świecie jest podobne i nieraz całkowicie rozmija się ze społecznym poczuciem odpowiedzialności i sprawiedliwości. To jednak małe pocieszenie, że także w innych miejscach świata dzieją się takie rzeczy, chciałoby się widzieć Polskę, jako kraj słynący z dobrych rozwiązań, dobrze zarządzany, w którym szeroko rozumiana władza działa w imię interesu społecznego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarze:
Ciekawe informacje!
POLECAM KOMENTARZ z 23.11 godz. 21;59 do tekstu INNE SPOJRZENIE!
KAŻDY PRACOWNIK SUM MUSI TO PRZECZYTAĆ!
O tak, p.rektor bardzo dba o swoje finanse. Pobieranie pensi kierownika katedry w SUM i ordynatora w szpitalu, to jeszcze za mało. Emerytura też się jej przyda, bo ma dużo wydatków. Ale innym tego odmawia, dlaczego mieliby mieć to co ona? Tylko kiedy ona przychodzi do tej kliniki? Ile razy w miesiącu pracuje jako ordynator? To są bardzo ciekawe zagadnienia. Czy te pieniądze pobierane są zasłużenie?Warto to sprawdzić.
Tak to już jest, że osoby na tzw. świeczniku są uważnie obserwowane. Dlatego opisuję wczorajsze wydarzenie: pani Rektor SUM Prof. E. Małecka-Tendera zdała egzamin z diabetologii. To godne podziwu, że w natłoku obowiązków zdobyła się na taki wysiłek, ale niestety odbyło się to z pogwałceniem (to dość łagodne określenie) dobrych obyczajów akademickich. Otóż egzamin zdawała i zdała przed komisją złożoną z pracowników naukowych uczelni, którą kieruje. To oczywisty konflikt interesów, czy ktoś o zdrowych zmysłach może sobie wyobrazić, że podwładny może obiektywnie oceniać własnego szefa?! Wg mojej wiedzy nie ma przepisu prawnego, który by zabraniał egzaminowania swego szefa, ale to nie powinno mieć miejsca. W mojej opinii ta historia dobrze pokazuje jak władza wypacza właściwą ocenę sytuacji, władza może wszystko i zawsze. Przyzwoitość, niewykorzystywanie pozycji jaką się zajmuje dla osobistych celów nie istnieją. To samo dotyczy zresztą męża Pani rektor, członka Senatu i szefa najważniejszej komisji senackiej, komisji nauki. Zwycięzca bierze wszystko, biada pokonanym!
Uściślijmy fakty - wczoraj Pani Rektor rzeczywiście zdała egzamin z diabetologii, z tym że był to egzamin ustny, do którego każdy zdający jest dopuszczony po wcześniejszym zdaniu pisemnego testu. Co do obecności pani Rektor w szpitalu, gdzie pełni funkcję Ordynatora proponuję przejść się na Oddział i przekonać na własne oczy.
do komentatora z dnia 25.11 godz 20.08
Drogi obrońco tenderowej!
Byłem przez kilka lat codziennie w klinice i potwierdzam prawdziwość zarzutów. Obecność tej pani na oddziale jest niestety sporadyczna.
To jest szok. Nie było mnie kilka dni na tym blogu, no i proszę, jest bomba. Pani rektor w sposób ordynarny traktuje swoich kolegów-profesorów (i nie tylko). Wszystkich uważa za śmieci, którymi można w dowolnym kierunku pomiatać. Sama pobierała emeryturę jakby jeszcze jej było mało tego, co zarabia. Innym tego samego zabrania, chociaż wszyscy pozostali rektorzy postąpili dla pracowników przychylnie, traktując to jako rekompensatę za wiele lat niskich zarobków w uczelni. Ale pani rektor przecież niskich zarobków nie ma, więc nie musi przejmować się innymi. Nie ma przyjaznych uczuć wobec swoich
pracowników.
Panią rektor charakteryzuje brak empatii wobec pracowników i ludzkiego oblicza wobec równych sobie kolegów- profesorów. Pod hasłem autonomii uczelni króluje prywata. Autonomia uległa rozszerzeniu na wszelkie ciemne sprawki władz. Presja na załogę wyzwala podwyższone napięcie emocjonalne i psychologiczne. Dzieje się żle, ludzie się boją, co jeszcze może się zdarzyć złego, antypracowniczego i antyludzkiego.Z ustami pełnymi uzdrawiania uczelni.
Prześlij komentarz