czwartek, 17 listopada 2011

HOT NEWS

Na dzisiejszym posiedzeniu Rady Wydziału zapytałem Dziekana Prof. W. Króla o decyzje kolegium rektorsko-dziekańskiego w sprawie ponownego zatrudnienia profesorów-emerytów. Uzyskaliśmy informację, że wszystkie osoby, poza Prof. R. Szkilnikiem, będą zatrudnieni w uczelni od 1 stycznia 2012 do końca roku akademickiego. O dalszym zatrudnieniu tych profesorów decyzję podejmie przyszły rektor uczelni wybrany w 2012 roku.
Prof. R. Szkilnik nie będzie zatrudniony, gdyż kierownik Katedry Farmakologii w Zabrzu Prof. T. Krzemiński nie poparł jego podania o ponowne zatrudnienie. Dziekan stwierdził, że być może uzyska on zatrudnienie w innej jednostce uczelni.

20 komentarze:

Anonimowy pisze...

No proszę, wystarczy się skonsolidować, zewrzeć szeregi, wykazać sprzeciw dużej grupy osób, a już się wygrywa. W innych sprawach powinno być podobnie. Sprzeciw samodzielnych pracowników nauki w dużej liczbie jest dla rektorki groźny. Tak samo trzeba trzymać wspólny front podczas nadchodzących wyborów. I tak profesorowie ci są poszkodowani, gdyż zatrudnienie ich od stycznia 2012 pozbawi ich dochodu z uczelni przez 2-3 miesiące. Jednak postępowanie rektorki jest antyludzkie i podłe i chyba nic tego nie zmieni.

Anonimowy pisze...

To prawda, przyjęcie ich do pracy dopiero po 3 miesiącach to sukces, Pani Rektor musiała ustąpić, ale to i tak jest ze szkodą dla tych osób bo przez 3 miesiące były pozbawione dochodu

Anonimowy pisze...

Tak, to jest zdumiewające, 10 listopada prawo nie zezwalało Pani Rektor na przyjęcie do pracy tych osób, a 16 już się dało. W honorowych czasach takie działania kończyły się dymisją lub rezygnacją...
No, nie wymagajmy zbyt wiele...
Ale dzięki determinacji wielu osób udało się uratować grupę profesorów oraz po raz kolejny wykazać jakie szkodliwe ruchy do całej uczelni podejmuje Rektor Małecka-Tendera.

Anonimowy pisze...

hot news to są wiadomości z Krakowa!

habilitacja zabrana!!!

Anonimowy pisze...

Proszę o link do sensacji z Krakowa

Anonimowy pisze...

Szkoda, że gdy chodziło o pracowników zwalnianych z Rektoratu, albo przenoszonych w inne miejsca pracy, jakoś nie było tylu obrońców. A wielu z nas zapłaciło większą cenę niż 48.000,- rocznie (jak to napisano w jednym z komentarzy) bo straciło zdrowie i wiarę w ludzi.

Anonimowy pisze...

http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,10661560,Byly_rektor_AM_plagiatorem___orzekli_uczeni_z_Krakowa.html

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze!
Dlaczego tak beznamietnie wypowiedział sie Pan Profesor o opinii Kierownika Katedry Farmakologii odnosnie dot. Pana Prof. R. Szkilnika. Bardzo liczę sie ze zdaniem Pana profesora i chciałbym poznać Jego zdanie.

Anonimowy pisze...

Opinia prof. Krzemińskiego nie mogła być przecież inna, biorą pod uwagę przeprowadzane za jego plecami egzaminy przez prof. Szkilnika i dziekana. Kto by się na to godził? To jest ewidentny wyraz utraty zaufania przez Kierownika Katedry. Wreszcie koniec bezprawia...

Anonimowy pisze...

Jak oblewa pół roku i robi same problemy to trzeba ludzi ratować.
Czyli rozumie się, że poparto opinię KKF. Studenci zaczna wybierać Wydział Katowicki, jak pójdzie opinia o nie do przejścia farmy. A kto był zastepcą do podpisywania indeksów?-niesamodzielny pracownik nauki. Jak chcecie robić bilans zasług i wtop to piszmy na zmianę. Nocny Rycerz, którego za dnia nie ma.

Anonimowy pisze...

prof. Szkilnik był znany kilku pokoleniom studentów i to z bardzo nieciekawej strony, bynajmniej nie chodzi tu o surowość ale podatność na pewnego typu argumenty. Nagle teraz został przyjacielem uciśnionych, znowu dziwnie tylko tych znanych jako ponadprzeciętne głąby. Lista "mających kłopoty" jest przeważnie ta sama na wielu katedrach. Wielu "zakłopotanych" nigdy nie powinno ukończyć studiów (głównie dla dobra pacjentów), ale każdy chce mieć problem z głowy, albo ulega naciskom - jakim? ogólnie wiadomo.....

Anonimowy pisze...

W takim razie też powinna być brana pod uwagę opinia studentów, zwłaszcza, że chodzi o kontynuację nauczania. Czy przy wydawaniu opinii negatywnej kierowano się tymi względami-jak uprzednio poruszano, czy osobistymi. Może najlepiej się pracuje, gdy w Katedrze pozostaje tylko jeden profesor? Zdaje się, że ostatnio były problemy z puszczeniem jednej osoby na urlop habilitacyjny?

Anonimowy pisze...

Co do tzw. argumentów, to pewno teoretycy zazdroszczą klinicystom-może student/przyszły lekarz to sobie odbije. Zdaje sie, że kwestia argumentów moze być obosieczna-może też wybrany student występował w roli pacjenta i musiał się podwójnie argumentować?

Anonimowy pisze...

O ile mi wiadomo przed paroma laty prof Szkilnik otrzymał ocenę negatywną od studentów.

Anonimowy pisze...

Dzień dobry.
Jestem studentką, w ciągu ostatniego semestru miałam wątpliwą przyjemność mieć zajęcia z Prof. Szkilnikiem. Dzień, w którym wraz z moją grupą dowiedzieliśmy się, że już nie będzie nas uczył, był jednym z najszczęśliwszych na studiach.
Nie chodzi o to, że Profesor był wymagający - wydaje mi się, że odpowiedzialny student docenia nauczycieli, którzy mobilizują do nauki. Co prawda niejednokrotnie musieliśmy uczyć się leków przestarzałych, które dawno wyszły z użycia (pomijając nowe) oraz nieaktualnych metod leczenia (bo we wszystkich nowych, obowiązujących podręcznikach i wykładach "były błędy"), jednak, powiedzmy, można było to potem samodzielnie nadrobić. Bardziej przykre było samo podejście i sposób, w jaki byliśmy traktowani - obrażanie, wycieczki osobiste, dyskryminacja, zakaz robienia notatek na ćwiczeniach (sic!), awantury za zadawanie pytań i próby tłumaczenia. Nie tego poziomu kultury spodziewalibyśmy się po kimś z tytułem profesora. Można powiedzieć, że mieliśmy na farmakologii zajęcia z przystosowania do pracy w stresie.
Zdaję sobie sprawę, że moja ocena jest subiektywna, jednak większość znanych mi osób, które zetknęły się z Profesorem, podziela to zdanie. Po zmianie asystenta nie dość, że zajęcia stały się bardzie pożyteczne, to jeszcze mamy poczucie, że traktuje się nas jak ludzi.
Sytuacji z przepychaniem różnych "ciekawych" osób nie mam siły komentować - pozostaje tylko mieć nadzieję, że nigdy się do nich nie trafi jako pacjent.

Anonimowy pisze...

Najsmutniejsze, że przepychaniem"ciekawych" osób najbardziej zainteresowany jest dziekan.

Anonimowy pisze...

Dla mnie podejrzany jest gość, który podaje leciutką rękę (wręcz 3 paluszki) do przywitania, tak jakby robił łaske, albo miałbym ja pocałować. Chyba Proust albo Mann wspaniale opisali ten typ osoby-chodzi o KKF. Czyzbyście nie ufali wielkim pisarzom-oni najlepiej poznawali się na ludziach. Z tego co pamietam, to Prof. RS potrafił po ludzku sie przywitać. Albo inaczej, czy wydalibyście swoje dziecko za dziecko KKF czy RS? Czyje byłoby Brutusem?

Anonimowy pisze...

Genialny wpis "znawcy literatury" (chociaż dokładnie nie wiadomo jakiej). Życzę dalszego testowania uścisków dłoni. Zachęcam do dalszego czytani wielkich pisarzy, wierząc że czynność ta autorowi wpisu już bardziej nie zaszkodzi :))))))

Anonimowy pisze...

No dobra, zbastuję-przejdę na Paulo Coelho, którego uwielbia duzo samodzielnych, tylko błagam nie zróbcie Go prodziekanem!!!!!
PS. Ma świetnych żołnierzy-ma najszybsze odpowiedzi w blogu.

Anonimowy pisze...

Ręka ostatniego wpisu jest chyba spocona..