To posiedzenie było wyjątkowo krótkie, trwało zaledwie dwie godziny. Niemniej to, co się stało wymaga uwagi z powodu swego ciężaru gatunkowego. Chodzi o głosowanie w sprawie objęcia stanowiska kierownika Katedry i Kliniki Ginekologii i Położnictwa w CSK w Katowicach. Przypomnę, procedura wyłaniania kandydata składa się następujących etapów: Rada Wydziału (RW) wybiera spośród swego grona komisję konkursową obradującą pod przewodnictwem Dziekana, następnie swój głos wyraża cała RW, kolejny etap to opinia Senatu, a ostateczną decyzję o objęciu funkcji podejmuje Rektor. Jak w każdej sprawie osobowej decyzje zapadają w trybie głosowania tajnego. Zasady postępowania wynikają z zapisów prawnych obowiązujących w uczelni. Proces wyłaniania kierownika tej Katedry i Kliniki trwa już blisko półtora roku; na ostatnim posiedzeniu Senatu w poprzednim roku akademickim kandydata zaakceptowanego przez RW prof. P. Skałbę odrzucono. Rozpisano nowy konkurs, zgłosiło się dwóch kandydatów prof. J. Sikora i prof. A. Witek. Konkurs wygrał prof. A. Witek.
Po przedstawieniu jego kandydatury przed głosowaniem członków Senatu zaapelowałem, by podjąć decyzję pozytywną, gdyż – zgodnie z paragrafem 38 punkt 17 Statutu – to gremium opiniuje decyzję instancji niższej czyli RW. Przypomniałem, że od bardzo długiego czasu nie potrafimy doprowadzić do końca procesu wyłaniania kierownika tej Katedry i Kliniki, a społeczność akademicka uważnie przygląda się działaniom Senatu. Uważam, i ten pogląd wyraziłem, że powinniśmy zatwierdzić uchwałę RW. Senat nie jest organem powołanym do podważania stanowiska RW. Oczywiście, Senat ma prawo, ba, nawet obowiązek zmienić decyzję RW, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy zaistnieją poważne okoliczności przemawiające za nieprawidłowościami lub wątpliwościami dotyczącymi jej decyzji. Analogicznie, jak współzależność legislacyjna Sejmu i Senatu RP. Senat może zmienić uchwałę Sejmu w drodze dyskusji i merytorycznej krytyce podjętych uchwał. Sylwetka prof. A. Witka została przedstawiona przez Prorektora Prof. P. Jałowieckiego i z jego ust ani żadnego z Senatorów nie padł choćby jeden zarzut lub uwaga krytyczna pod adresem kandydata. Zatem zaapelowałem do członków Senatu, by uszanować dobre obyczaje akademickie i nie odrzucać prawidłowo podjętej, prawomocnej uchwały RW w Katowicach.
Niestety, wynik głosowania był negatywny: za - 15, przeciw - 18, 2 głosy wstrzymujące.
Czy tak powinna wyglądać demokracja akademicka? Czy może lepsze określenie to „manipulacja” akademicka? To kolejna kompromitacja w naszej uczelni, zanegowanie zasad życia uniwersyteckiego. To niestety godzi w wiarygodność Senatu.
Pozostaje jeszcze promyk nadziei; ostateczny głos należy do Pani Rektor Prof. E. Małeckiej-Tendery, która może powołać prof. A. Witka na stanowisko kierownika Katedry i Kliniki niezależnie od doradczego głosu organów kolegialnych.
środa, 24 listopada 2010
O posiedzeniu Senatu w dniu 24 listopada 2010 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 komentarze:
Czy Pan Profesor naprawdę w to wierzy, iż Jego Magnificencja Rektor Pani Profesor Ewa Małecka Tendera powoła Pana Profesora Witka na stanowisko kierownika Katedry i Kliniki Ginekologii i Położnictwa w Katowicach?
Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate (Dante Alighieri).
Czy ktoś miał wątpliwości,ze będzie inaczej? Myśle, ze nie.
Senat jest Mój -mówi cesarzowa i pokazuje miejsce w szeregu; jak do tej pory, mimo wielu zapewnień, merytoryczne aspekty nigdy nie grały roli. Niepewność jest druzgocąca i jest najlepszą metodą dla niepokornych podwładnych. Wyczerpią siły, znudzą się innym. W tej całej historii najsmutniejsze jest to,ze takie zachowania prowadzą do braku zaufania do każdej władzy.
Dopiero niedawno wróciłem do domu, jak zwykle wieczorem zagladnąłem do internetu, a tu taki pasztet! nawet dwa! Prezydent RP zaprosił do pałacu niejakiego Jaruzelskiego, byłego sowieckiego szpiega, a w naszej uczelni w Senacie dokonano kolejnej egzekucji. Cóż mam powiedzieć, jest mi smutno, a przede wszystkim wstyd...chyba bez pewnej dawki alkoholu nie będę mógł zasnąć!
Przecież wyraźnie widać, że w kraju jest coraz gorzej. Niekorzystne dla uczelni wyższych ustawy, brak pieniędzy NFZ, ogromny deficyt i długi, skandale akademickie, oto Polska właśnie. Już dawno powiniśy się przestac łudzić, że będzie lepiej. To powola wegetacja do starości za mikropensję, z pozorami reformy systemu.
Jak tak z pewnej oddali patrzę na ruchy prof. Pluskiewicza to mam dwa odczucia: to co on robi jest godne szacunku, najwyższego uznania, ale zarazem to wyraz kompletnej porażki, to jest bez sensu! W uczelni władze jawnie kpią sobie z niego oraz wszystkich pracowników, a blog to jest tylko wolna witryna, taki rejtanowski gest niemocy. To wszystko tak naprawdę to tylko gra pozorów, a dla władzy słowa ideowość czy etyka to kosmos. Dlatego dla takich ludzi jak autor bloga nie tu chyba miejsca, bo ci co przechwycili siłą i gwałtem władzę nigdy nie dopuszczą do najwyzszych stanowisk osób o motywacjach niezgodnych z ich małymi, nikczemnymi życiowymi kierunkowskazami.
Racja,że władze SUM nic sobie nie robią z krytycznych uwag, ale gdyby nie ten blog to większość z nas nie miałaby pojęcia o tym co się na uczelni dzieje. A po pani rektor, która ostatnio odwiedza rady wydziałów głosząc "dobrą nowinę" widać, że coś jej nie służy - czyżby nieprzespane noce z powodu wymyślania komu jeszcze dokopać, a może wyrzuty sumienia.
Tak, to co robi pan Profesor jest godne uznania i najwyższego szacunku. Nade wszystko podaje informacje, o których nie wiedzielibyśmy. Ale nie zgadzam się z tym, że to nic nie daje, bo to przecież od nas zależy. Im wiecej osób to wszystko czyta, to mam nadzieję nabiera pewności o instynktach i podłych zachowaniach naszych władz. I to nie pan Profesor w pojedynkę może uzdrowić nasz świat. To właśnie my: kupą panowie (i panie). Przecież różne głosowania na rw są częste , a w szczególności NADCHODZĄ wybory i najważniejsze głosowania przed nami. Nie głosujmy na skompromitowanych, podłych, dziś w ciemno popierających aktualną władzę. Głosujmy na innych ludzi i patrzmy im na ręce. Senat jak widać jest podzielony, wciąż jeszcze więcej jest wiernych, ale duża grupa osob myśli odmiennie (a mniejsza jest niezdecydowana). Może w przyszłości przejrzą na oczy i będzie to zasługa głównie tego blogu.
W marcu 2006 Senat wyraził opinię negatywną w kwestii, powołania pani gierek na stanowisko kierownika kliniki okulistyki, i pomimo tej negatywnej opinii senatu, pani rektor małecka - tendera wbrew opinii senatu powołała panią gierek na stanowisko kierownika kliniki okulistyki. Tajemnicą Poliszynela bowiem był i jest fakt nadużywania przez panią gierek alkoholu. Nic jednak nie przeszkadzało pani rektor, ani alkohol, ani negatywna opinia senatu, aby powołać panią gierek na stanowisko kierownika kliniki. Cóż rektor może wszystko. Jak się to skończyło wszyscy wiemy i pamiętamy - kompromitacją uczelni o zasięgu ogólnopolskim, kiedy to redaktor nakręcił krótki filmik z pijaną gierkową w roli głównej, a następnie nagranie to zostało wyemitowane w programie ogólnopolskim. PAN PROFESOR WITEK przecież nie ma takich obciążeń. Jest bardzo kulturalnym człowiekiem i z pewnością nie kompromituje uczelni, tak jak pani gierek, zatem decyzja o powołaniu na stanowisko kierownika kliniki PROFESORA WITKA wbrew bądź co bądź zmanipulowanej opinii senatu byłaby dla rektor prostsza. Ale cóż rektor nie pasują ludzie odważni, którzy potrafią głośno powiedzieć co myślą i stanąć w obronie prawdy, a do takich należy PROFESOR WITEK. PS. Autor niniejszego wpisu w sposób zamierzony użył małych liter przy niektórych nazwiskach i stanowiskach.
Uczciwiej by było, aby władza przeszła na system sowiecki, który i tak stosuje. Odgórne mianowanie wyznaczonych ludzi. Prosty komunikat i ileż radości:
1. Nie marnujemy energii środowiska na konkursy, głosowania, opinie, rady wydziału.
2. Nie ma zbędnych emocji co do konkursów.
3. Reguły są czyste i ci co chcą się piąć po drabinie sukcesu przyjmują postawę leżącą na plecach, skomlą i wielbią lidera.
4. Cała wie, że uczelnia jest prywatnym folwarkiem i nie rości sobie wydumanych pretensji.
A tak jak teraz to szkoda gadać. Ciuciu babka. Wygrałeś - przegrałeś. Przegrałeś - wygrałeś. Gramy aż do zwycięstwa wyznaczonego pomazańca. SZkoda czasu i energii.
Prześlij komentarz