Dziś odbyło się pierwsze posiedzenie Senatu w roku akademickim 2010/2011. Było relatywnie krótkie, ale parę spraw wymaga uwagi. Nim przejdę do ich omówienia najpierw chciałbym poruszyć kwestię fundamentalną. Otóż pod koniec posiedzenia Dziekan Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym Prof. dr hab. n. med. W. Król, wyrażając stanowisko władz uczelni kategorycznie stwierdził, iż posiedzenia organów kolegialnych uczelni, jak Senat lub Rada Wydziału to spotkania zamknięte wobec czego niedopuszczalne jest upublicznianie poruszanych kwestii. Ta uwaga, myślę, była jednoznacznie skierowana do mnie; od dawna przedstawiam na blogu interesujące dla społeczności akademickiej, w mojej opinii, fragmenty posiedzeń. Co więcej, uważam to za swój obowiązek, w końcu zostałem w demokratycznym trybie wybrany do pracy w Senacie przez członków mojej rady wydziału. Senat i Rada Wydziału to miejsca dyskusji, wymiany myśli, to tu powinny ścierać się nawet najbardziej przeciwstawne poglądy, zatem próba zamknięcia się w kręgu tylko członków tych organów to wezwanie do powrotu do systemu cenzury.
Jako człowiek o niezależnych i samodzielnych poglądach nie mam zamiaru wracać do realiów minionej epoki i informuję, że nadal będę opisywał wydarzenia w uczelni, bez przedkładania komukolwiek moich tekstów do cenzury prewencyjnej.
Chyba najważniejsza część posiedzenia dotyczyła stanowiska (protestu) Senatu dotyczącego planowanych przez rząd reform nauki i szkolnictwa wyższego oraz systemu opieki zdrowotnej czyli szpitali klinicznych. W kraju liczne gremia (np. Senaty) oraz organizacje (np. związki zawodowe) głośno protestują przeciw planowanym zmianom legislacyjnym. Oczywiście nie jest możliwe w paru zdaniach opisać, w jakim kierunku zmierzają reformy, a w najbliższym czasie postaram się na blogu opublikować te projekty ustaw wraz z dziś przyjętymi przez Senat uchwałami. Dopiero takie zestawienie daje szanse na pełną ocenę sytuacji.
Niemniej zdziwienie musi wywołać informacja uzyskana od Pani Rektor Prof. dr hab. n. med. E. Małeckiej-Tendery, że przedstawiciele KRAUM-u (Konferencja Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych) nie uczestniczyli w tworzeniu tych regulacji prawnych. Jak to możliwe, o nas bez nas? Rząd wie lepiej?
Zapytałem się także o prace Komisji Historycznej w naszej uczelni uzyskując odpowiedź, że toczą się prace przygotowawcze do podjęcia właściwych kroków.
Przyjęliśmy także regulamin przyznawania nagród rektorskich, w którym poniesiono dolny próg wartości IF z 1 do 2 punktów dla nagród indywidualnych oraz z 2,5 do 4 dla wniosków zespołowych.
Niepowodzeniem zakończyła się próba podjęta przez dr hab. n. med. J. Bursę, który postulował by wrócić do ćwiczeń w oddziałach intensywnej terapii w studenckich grupach 3-osobowych (tak było dotąd). Według proponowanych zmian te grupy mają liczyć aż 5 studentów, co, wg opinii Senatora z Zabrza, w znaczący sposób wpłynie na obniżenie poziomu tych zajęć. Pani Rektor tłumaczyła taką zmianę koniecznością natury finansowej. Niestety nie zabrałem w tej sprawie głosu, ale dopiero poniewczasie przyszedł mi do głowy banalnie prosty sposób na wyjście z patowej sytuacji. Należy część skandalicznie wysokich zarobków Pani Kanclerz mgr B. Kuraszewskiej przeznaczyć na płace asystentów. Refleks mnie zawiódł, ale skoro dziś członkowie Senatu dowiedzieli się, że władze uczelni czytają mój blog, tą niecodzienną drogą kieruję apel, by ważąc dobro uczelni i prawidłowość prowadzenia dydaktyki, Pani Rektor natychmiast obcięła niebotyczne dochody Kanclerz i skierowała te środki tam gdzie są naprawdę potrzebne.
czwartek, 30 września 2010
Z ŻYCIA UCZELNI BEZ CENZURY
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
16 komentarze:
Na podstawie Ustawy o Dostepie do Informacji Publicznej protokoly i transkrypty posiedzen Rad Wydzialow czy Senatu uczelni sa dokumentami publicznymi i kazdy ma prawo je dostac i przeczytac.
Czyli podobnie jak na Ceglanej.....tam dyrektor podobno powiedział, że kto będzie przekazywał informacje ze szpitala np. do prasy, o tym co tam się dzieje, zostanie zwolniony....
Ale nie jest az tak zle, żeby nie mogło być gorzej. W zaprzyjaznionym Wroclawiu posiedzenia senatu i rady wydzialu lekarskiego odbywaja się pod obstawą firmy ochroniarskiej, od kiedy policja odmówiła legitymowania członków związku zawodowego wchodzących do rektoratu w czasie posiedzen wysokiego senatu...
Dziekan Król zamiast nawoływać do cenzury niech pogoni pracowników dziekanatu do roboty, bo dzisiaj SUM został ośmieszony w oczach nowych Żaków, część dostała indeksy, część legitymacje z nieswoimi zdjęciami, a część zupełnie nic..........
Cóż jaki wydział takie dokumenty ...
Do Johna!! A może pogonić do pracy tych z Rektoratu. Tam pracownicy mają o wiele większe zarobki i o wiele mniej pracy niż w Dziekanatach. Ale kto tam będzie pracował? Pupile kanclerzowej.....
Biedni studenci, początek roku akademickiego i od razu coś nie tak.
Wiedzieli,ze maja sie tam nie pchac.Trzeba poniesc konsekwencje swoich wyborow.
Szok. Dziekana Króla wszyscy znaliśmy z serwilistycznej postawy wobec wladz, ale żeby popierać zamordyzm? Dawniej w programach rad wydziałowych znajdował się stały punkt: sprawozdanie z posiedzenia Senatu. Przedstawiciel samodzielnych bądź pomocniczych pracowników relacjonował kolejne posiedzenia Senatu i udzielał odpowiedzi na zadawane pytania. Przecież po to wybieramy swoich przedstawicieli, żeby wiedzieć co dzieje się w uczelni oraz przekazywać przedstawicielowi swoje sugestie. Inna sprawa, że gdyby władze uczelni uchwalały coś dobrego, to same chciałyby aby wszyscy o tym trąbili na chwałę władz. Ukrywa się i utajnia sprawy niepopularne, antypracownicze lub wręcz antyludzkie. I to właśnie robią nasze władze. A zwiększenie grup studenckich z anestezjologii jest tego dobrym przykładem. A p.kuraszewska, gdyby miała chociaż resztki honoru to już dawno by się zrzekła swojej bezprawnie pobieranej pensji.
Faktycznie, gdyby władze nie miały nic do ukrycia, to utajnianie narad nie wchodziłoby w grę. Ale widocznie mają. Ciepłe słowa należą się Panu Profesorowi za sprzeciw wobec podłych zakusów władz. Czy na sali były związki zawodowe? Jeżeli tak to należy się reakcja związków na takie postępowanie. Związki zawodowe ostatnio bardzo przycichły. Czyżby wszysto było w porządku w naszej uczelni?
Jeżeli chodzi o wrocławską uczelnię, to tam związki działają bardzo prężnie przeciwko nagannemu postępowaniu rektora i dlatego się ich boją stosując wszelkie środki.
U nas cała społeczność wie o nagannym postępowaniu pani rektor oraz o stawianiu się ponad obowiązującym prawem. Piszą o tym gazety, którym pomimo starań nie da się tak łatwo zamknąć piór.
W nawiązaniu do tematu nowych zmian w szkolnictwie wyższym (konkursy, limitowane środki na badania, etc) wprowadzonych przez rząd - teraz dokładnie widać, że praca naukowca (szczególnie przed habilitacją) w tym marnym kraju nie ma zupełnie sensu. W skrócie - fikcja, udawanie, że będą wyższe nakłady i 10-30 lat ciągłego upodlenia. Do młodych - 10 razy zastanówcie się zanim wybierzecie 'karierę' naukowca w tym kraju. Przygotuujcie się na to, że nigdy nie bedziecie spełnienie zawodowo, a do badań będziecie musieli dopłacać z własnej kieszeni.
Skutecznie tym co się dzieje w Zabrzu może zająć się tylko Komisja Akredytacyjna uczelni wyższych
Władze jednogłośnie stwierdziły, że firma zewnętrzna jest potrzebna. To oznacza, że władze bardzo dobrze zdają sobie sprawę z fatalnych notowań uczelni oraz ich samych. Oznacza także, że władze nie mają żadnego pomysłu oraz nie są w stanie wizerunku tego poprawić. To wyraźnie ich przerasta.Może są dobrymi anestezjologami i internistami, ale do rządzenia się niestety nie nadają. Tak dużym zakładem jakim jest nasza uczelnia. Dlatego też pierwsze skrzypce w zarządzaniu powierzyli kuraszewskiej, której wydaje się, że posiadła wszystkie rozumy i na rządzeniu się zna. Skutek jej działań jest wszem i wobec widoczny. Najgorsze notowania uczelni od chwili jej powstania, zakłady teorii nadal pokryte azbestem, wszędzie zaniedbania i karygodna niegospodarność. Przez ponad pięć lat rządzenia można już było wiele spraw uporządkować. Za to władze skupiłyy się na zwalnianiu ludzi oraz mobbingu i innych ludzkich szykanach. I w tym właśnie odniosły największy sukces.
Związki zawodowe za mało reagują na krzywdzące i poniżające ludzi posunięcia władz. Na zachowanie władz (zamordyzm) na połączonych radach wydziałowych nie było protestu, teraz też jest cicho, a władze posuwają się coraz dalej w swojej bezkarności. Czyżby tego związki nie widziały? Ani jedne ani drugie? Wstyd.
No właśnie, wszyscy wiedzą, że jest tragicznie i nikt nic nie robi, a komisja akredytacyjna uczelni wyższych udaje, że nic nie widzi. Panowie z Warszawy, obudźcie się w końcu i opiszcie prawdziwy stan rzeczy na śum, a jest naprawde tragicznie. Szkoda tylko, że młodzież udaje, że tego nie widzi i nadal myśli o studiowaniu na śląsku. To zmarnowana dla nich przyszłość.
Prześlij komentarz