wtorek, 13 października 2009

Ciekawe spostrzeżenia czytelnika

Szanowny Panie Profesorze

Wracając jeszcze do inauguracji. Otóż wszystkie upadajace "demokracje wschodu" zawsze umiały zapewnić sobie wiwatujące na ich cześć tłumy poparcia. Pokazuje to telewizja. Im większy kolos na słomianych nogach, tym większe rzesze wiwatujących na caść rządzących tłumów poparcia. Taka jest prawidłowość. Tymczasem baczny obserwator zauważy, że grono samodzielnych pracowników nauki oraz pomocniczych było mocno uszczuplone, oficjalnych gości jakby drugi garnitur, dużo natomiast nieznanych twarzy (młodzieży i ich rodzin) nieświadomych tej szarej i smutnej rzeczywistości, o której wspominał Pan Profesor.

4 komentarze:

Portier pisze...

Jeśli już porównujemy naszą uczelnię do państw tzw. demokracji ludowej, to niestety trzeba też dodać, że tamte reżimy każdemu coś dawały albo na coś pozwalały, po to by w ostateczności miał wyrzuty sumienia dążąc do "obalenia ustroju". I tutaj też to się sprawdza. Każdy z nas ma swoją małą albo mikroskopijną korzyść z tego, że SUM jest jaki jest, czyli źle gospodarowany i funkcjonujący (od strony administracyjnej)bez logicznego związku ze współczesnością...

Anonimowy pisze...

W domu nauczyli mnie, aby zanim coś całkowicie potępię i skrytykuję, najpierw kilka razy przemyśleć argumenty strony przeciwnej. Przyznam, że po raz n-ty zastanawiam się nad frazą "Każdy z nas ma swoją małą albo mikroskopijną korzyść z tego, że SUM jest jaki jest". Jest kilka możliwosci:
1. Nie jestem pracownikiem ŚUM, ale jeszcze o tym nie wiem;
2. Mam swoją korzyść, ale jest tak mikroskopijna, że jej nie dostrzegam;
3. Nie mam korzyści z tego, że "SUM jest jaki jest".

Na razie cały czas wychodzi mi odpiwiedź nr 3, ale przemyśliwam dalej :-)

Portier pisze...

Do komentarza nr 2.

Nie sądziłem, że powinienem szczegółowo wyliczać, bo nie o to chodzi, ale nadal twierdzę, że prawie każdy z nas mniej lub bardziej korzysta (lub teoretycznie mógłby) na tym, że „jest jak jest”. Nie wchodząc w szczegóły miałem na myśli to, że mniejsza sprawność działania uczelni, to także siłą rzeczy mniejsza kontrola i mniejsze wymagania. Nie zawsze, ale często.
To także w wielu przypadkach działania delikatnie mówiąc mało opłacalne finansowo, ale przeprowadzane dlatego, że są „medialne”.
To wreszcie w najmniejszym stopniu, ale również pole do popisu dla pozoranctwa, demagogii i tumiwisizmu.

Anonimowy pisze...

W lokalnej prasie znowu artykuł o SUM i nielegalnych klinikach na Ceglanej-polecam artykuł plus komentarze na forum.