środa, 12 maja 2010

Sprawozdanie z posiedzenia Rad Wydziału, 12 maja 2010

Dziś odbyło się wspólne posiedzenie Rad Wydziału. Jest to kontynuacja podobnych spotkań w przeszłości. Sama ich idea jest wartościowa, takie doroczne, ogólnouczelniane forum dyskusyjne to inicjatywa godna poparcia. Ale, jak wiadomo, nawet najlepszy pomysł można skutecznie pogrzebać. I tak jest niestety z tymi posiedzeniami. Poniżej relacjonuję przebieg dzisiejszego spotkania, uzasadniając swój negatywny pogląd.

Zacznijmy od frekwencji, była wyjątkowo mała, widać ci nieobecni mieli powody by zrezygnować z udziału. Jak dawniej spotkanie rozpoczęło się od prezentacji wydarzeń minionego roku na poszczególnych wydziałach. Nihil novi sub sole; Dziekani zaserwowali obecnym niekończące się monologi sukcesów i planów na przyszłość. W dodatku ta część, głównie dzięki wystąpieniu Pani Dziekan Prof. dr hab. n. med. J. Kowalik była bardzo długa. Później miało miejsce wystąpienie dotyczące wirtualnego dziekanatu, dość ciekawe, ale zbyt długie, a poza tym tego punktu nie było w programie. Wtedy jeszcze nie rozumieliśmy skąd ta zmiana, dopiero później cel manipulacji okazał się czytelny.

Następnie głos zabrała Pani Rektor Prof. dr hab. n. med. Ewa Małecka-Tendera. To wystąpienie zawierało szereg liczb dotyczących wyników pracy naukowej i porównania z innymi, polskimi uczelniami medycznymi. Pani Rektor przypomniała zebranym, że przed rokiem przedmiotem uwagi były zarobki Kanclerz uczelni mgr B. Kuraszewskiej i aby zakończyć raz na zawsze ten zupełnie niepotrzebnie poruszany temat pokazała zarobki Pani Kanclerz oraz zarobki kanclerzy dwóch innych uczelni medycznych. Usłyszeliśmy także, że inne kanclerze odmówili podania wysokości swych zarobków (tu dygresja, mi przed rokiem żaden kanclerz nie odmówił udostępnienia tych danych, bo nie mógł tego uczynić w świetle prawa obowiązującego w Polsce; czyżbym miał większą siłę argumentacji niż Pani Rektor?). Co ciekawe, podano nam zarobki tylko tych kanclerzy, których zarobki były tylko niewiele niższe od zarobków naszej Kanclerz. A przecież jak łatwo sprawdzić na blogu (wrzesień 2009), że zarobki innych kanclerzy są znacznie niższe od tych wypłacanych co miesiąc mgr B. Kuraszewskiej.

Zgadzam się jednak z Panią Rektor, dajmy wreszcie spokój Pani Kanclerz, mam na to znakomity sposób, dajmy nam, pracownikom naukowo-dydaktycznym (i innym też) maksymalne pensje i wtedy nikt się nie będzie „czepiał”. Przykładowo, moje uposażenie, jako profesora zwyczajnego, wynosi 4300 zł, a górna granica widełek to 10.000 zł.

Przyrzekam uroczyście, po otrzymaniu takiej podstawowej pensji nigdy więcej nie napiszę o skandalicznie wysokich dochodach Pani Kanclerz (zgodzę się nawet na brak premii, które tak hojnie trafiają na konto Kanclerz).

Ale tak naprawdę trzeba się zgodzić z Panią Rektor, że kwestia dochodów Pani Kanclerz nie jest tak ważna. Najważniejsze są kwestie dotyczące życia uczelni, nauki, dydaktyki, szpitali klinicznych. Przed posiedzeniem można było przesyłać pytania drogą poczty elektronicznej, jedyne pytanie zadał Prof. dr hab. n. med. A. Sieroń z Katowic. Dotyczyło one kwestii aplikacji o granty naukowe; Pani Rektor odpowiedziała Profesorowi.

Dalszą część posiedzenia miała stanowić dyskusja, ale prowadząca posiedzenie Dziekan Wydziału Opieki Zdrowotnej Prof. dr hab. n. med. V. Skrzypulec-Plinta oznajmiła, że… czas się kończy bo musimy opuścić salę. Wtedy jasne stało się czemu służyły długie wystąpienia Pani Dziekan J. Kowalik i informatyka. Zupełnie prosta taktyka, brak czasu. Jak to możliwe by tak traktować zasady akademickie i manipulować nami? Co gorsze, nikt z sali nie zaprotestował.

Ale Prof. dr hab. J. Dzielicki nie zraził się tymi „innowacyjnymi” metodami władz naszej uczelni i po krótkiej wymianie zdań z Panią Dziekan, która wcale nie miała zamiaru zgodzić się na wystąpienie, udało mu się zabrać głos. Profesor przygotował prezentację multimedialną, czego wcześniej nie uzgodnił z Panią Dziekan.

W ciągu kwadransa przedstawił swe losy w uczelni w trzech minionych lat; pokazał szereg dokumentów (wiele z nich prezentowałem na blogu). To emocjonalne wystąpienie było krzykiem rozpaczy człowieka osaczonego, zdruzgotanego, przegranego, opuszczonego. Być może niektórych sformułowań można było uniknąć, ale skala nieprawości (w wymiarze prawnym i ludzkim) jaka spotkała Profesora była tak duża, że doprawdy trudno mieć pretensje do Prof. Dzielickiego. Na końcu padło pytanie do Pani Rektor dlaczego to wszystko go spotkało.

Niestety, odpowiedź nie padła…

I na tym zakończono posiedzenie, nie było żadnej dyskusji.

Kazano nam wysłuchać, co władza ma do pokazania, ale widać ta władza nie jest zainteresowana co my mamy do powiedzenia. To taki nowoczesny model akademickości (o wadze akademickości członkowie Senatu słyszeli z ust Pani Rektor na dwóch ostatnich posiedzeniach Senatu):

Władza mówi, pracownicy słuchają.

Miałem zamiar zabrać głos, ale nie dostąpiłem tego zaszczytu.

W najbliższym czasie przedstawię Czytelnikom treść planowanego wystąpienia.

29 komentarze:

Anonimowy pisze...

W czasach naszej młodości takie spektakle, nazwane później propagandą sukcesu, były bardzo popularne. Jak się to skończyło, pamiętamy i przypominam, wówczas też Katowice były w tym najlepsze...

Anonimowy pisze...

Ta wspólna RW była porażająca. Byliśmy zwołani na 1 majowy pochód, z okrzykiem Hurra (to określenie z wystąpienia Prof Dzielickiego)by wysłuchać nieskładnych wystąpień dziekanów, o treści od "sasa do lasa". Na zakończenie, żenujące utarczki słowne - Pani Dziekan V.S. z starym Profesorem, który przyszedł opowiedzieć swoją historię. Dla mnie była to opowieść o koszmarnym mobbingu, która się może przydarzyć każdemu z nas. Pani Rektor powiedziała, że "nie zniży się do tego poziomu rozmowy" i nie odpowiedziała na 1 końcowe pytanie: Jakie są zarzuty wobec niego. Pani Rektor, wielkością nie jest zniszczenie i upodlenie starego człowieka, wielkością jest znalezienie dostatecznego rozwiązania na tyle szybko, by nie doszło do Takiej nienawiści - także, niestety z Pani strony. Pan Profesor mówił jak najbardziej na poziomie dyskusji akademickiej, ale czy Pani Rektor chciała i czy go słuchała?
PS Mam zapytanie: Czy kiedykolwiek po jakiejkolwiek RW były zajęcia dla studentów? Chyba nie, więc o czym była to bajka? Pytania tylko na kartkach?, zwykle są zapytania i na kartach i bezpośrednio, a kartki zwykle są anonimowe...
Pytania powstają najczęściej po wysłuchaniu prezentacji i wtedy chyba maja sens. Obecnie "flagowa propozycja naszych Rektorów i Dziekanów" - to wpierw pytania, a potem wykład!

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze!!!!!
Byłem uczestnikiem dzisiejszego wspólnego posiedzenia RW i do tej pory nie mogę zebrać myśli aby skomentować to co się stało i w jaki sposób zostało to posiedzenie zakończone. Zaprezentowane przez nasze władze formy są nie do przyjęcia w cywilizowanym świecie. Narazie to wszystko na co mnie stać.
Dzisiaj w aktualnościach katowickich tvp info poinformowano telewidzów o wycieku poufnych danych osobowych z Wydziału Farmacji ich sprzedaży i użytku. Jak się zatem ma ten news telewizyjny do tego samouwielbiania naszych władz na dzisiejszym posiedzeniu? Dlaczego nie zrealizowano 4 i 5 punktu porządku obrad tj. dyskusji i wolnych wniosków?
Oburzony członek RW.

Anonimowy pisze...

Na razie dochodzą mnie tylko echa dzisiejszego "spotkania". Czy w końcu pracownicy przejrzą na oczy? Będą w stanie się zjednoczyć? Profesor Dzielicki - fatalna sprawa, tak być nie powinno. Absolutnie. Trzymam za niego kciuki - żeby jednak mu sie udało (choć straconego zdrowia nikt mu nie wróci)....
Ale to nie pierwsza i zapewne nie ostatnia osoba która jest upokarzana, niszczona, zaszczuwana. Udało mi się ostatnio dotrzeć do opisu, który pojawił się ostatnio na stronie byłego Rektora (dotyczący zakupu budynku na Warszawskiej). Musze przyznać że po lekturze tego tekstu trudno mi zająć jednoznacznie negatywne stanowisko w tej sprawie (i w sprawie jego decyzji, tak zawzięcie dyskredytowanych przez obecne władze). Z lektury wynika między innymi, że Akademia mogła stać się "Uniwersytetem Medycznym" - dzieki niemu, to on stworzył dodatkowe wydziały i kierunki!!! A cały splendor wzięly na siebie osoby teraz go niszczace i potepiające... ŻE to za ich kadencji. Tak, za ich kadencji, ale DZIĘKI poprzednikowi!
Obłuda, obłuda, obłuda...
Wracając do głównego wątku: kiedyś, za poprzedniego Rektora było coś takiego że "zwołały" się wspólnie Rady Wydziałów. Może pora na powtórkę: wspołne spotkanie, ale nie "sterowane" i cenzurowane? Zakończone jakimś wpólnym stanowiskiem?
Ciekawe jak się samopoczucie Senatorów - (współ)odpowiedzialnych za to bagno na uczelni?
Zostaje jedno - wynosić się czym prędzej....

Anonimowy pisze...

Byłam dziś w sali im. Prof. Zahorskiego. Nie znałam Go osobiście, ale musiała to być wybitna postać skoro Jego imieniem nazwano to miejsce. Przypuszczam, że gdyby żył zaprotestował by przeciw temu co się dziś działo w sali Jego imienia. Skandal, draństwo, manipulacja, bezczelność, kompromitacja to mało. Po dramatycznym wystąpieniu profesora Dzielickiego audytorium było tak sparaliżowane, że nawet nie było tak oczekiewanych i koniecznych oklasków dla tego człowieka, który próbuje, niestety nieskutecznie, walczyć o swe dobre imię. Siedzieliśmy wszyscy porażeni, a do tego skandaliczna manifestacja męża pani Rektor, który wyszedł z sali by nie słuchać słów gorzkiej prawdy. Tak myślę, teraz, parę godzin po tych smutnych chwilach, że Pan, Panie Profesorze, powinien wtedy wstać i zaprotestować wobec prezentowanej nam arogancji władzy. Rozumiem, że Pan także został porażony skalą wydarzeń, szkoda, że niedopuszczalna arogancja nie znalazła natychmiastowej riposty. Ale przyjdzie przecież dzień podsumowań, rozliczeń, zapłaty za swe czyny i wówczas prawda o okresie władztwa aktualnych władz zostanie opisana bez cenzury i bez strachu dziś dominujacego w naszym uniwersytecie. Te chwile są bliskie...damy radę, wytrzymamy...

Anonimowy pisze...

Nie bardzo rozumiem intencje piszącego poprzednika. Do kogo kieruje pretensje o brak reakcji. ".zaprotestować wobec prezentowanej nam arogancji władzy" powinien każdy tym dotknięty członek Rady Wydziału. Ale ostatnie lata ujawniają tchórzostwo większości naszych przedstawicieli w senacie i radach wydziałów. Stać ich jedynie na chowanie się za plecami autora bloga. Tym większy podziw dla Prof.Dzielickiego i dla Prof.Pluskiewicza - życzymy zdrowia i wytrwałości.

Anonimowy pisze...

Gdy pani Dziekan Skrzypulec wraz z panią Rektor odmawiały głosu Profesorowi Dzielickimu ten zapytał czy mamy tu Białoruś. Co prawda dzięki jego determinacji udało mu się dorwać do mikrofonu, ale dalszy ciąg posiedzenia nie pozostawia wątpliwości
SUM=Białoruś
(to tylko taki skrót myślowy, nie mam zamiaru obrażać Białorusinów)

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze!
Brakowało mi Pana wystąpienia na Radzie, Myślałam,że weźmie Pan w obronę Pana Prof. Dzielickiego,za którym nikt z grona tytularnych profesorów sie nie ujął.To boli ,że tacy ludzie zasiadają w Senacie i tworzą prawo w Uczelni.Ten brak solidarności, odwagi jest niewybaczalny.

Anonimowy pisze...

Pusta sala na połączonych radach była wyrazem szacunku i poparcia dla antypracowniczych działań pani rektor. Żałosny tłum robili pracownicy administracji oraz niezorientowani studenci. To policzek dla organizatorów. Garstka obecnych pomrukiwaniem okazywała dezaprobatę na wątpliwe rewelacje władz. Podeptano prawo, godność i honor. O żadnej akademickości mowy być nie może. A pretensjonalne zachowanie pani Skrzypulec nadaje się do kabaretu watpliwej jakości. Ta gwiazda spotkania, swoją serwilistyczną postawą zaprezentowała pożałowania godną wspólnotę z podłością. Będziemy jej to pamiętać. Ci obcy nam ludzie pochodzą z wyborów i wydaje im się, że mają legitymację nas mobbingować, poniewierać i gwałcić prawo w państwowej uczelni. Czują się bezkarni. I tak długo będą nas tyranizować, jak długo sobie na to pozwolimy.

Anonimowy pisze...

Krzywdę ludzką zdołał zaprezentować pan prof.Dzielicki. Nikt nie chciałby znależć się w jego skórze. Znalazł z pewnością współczucie, ale nie obronę na którą zasługuje. Obnażył mobbing i pychę naszych władz. Ten żałosny spektakl powinien dać wszystkim do myślenia. Oraz działania. Pani rektor nie chciała zniżyć się do odpowiedzi profesorowi. To pytanie komu zechce odpowiadać na pytania skoro profesorowi belwederskiemu nie? Pycha pani rektor przekracza granice dające się opisać słowami. Jak długo jeszcze będziemy wszyscy bez wyjątku poniżani?

Anonimowy pisze...

Sprawa (krzywda) pana prof. Dzielickiego jest najbardziej spektakularna, bo władze za nic mają decyzje sądów, Trybunału Konstytucyjnego, ustawy, statutu etc. No i czują się bezkarne. Ale skrzywdzonych zostało też wielu innych profesorów zarówno na wydziale katowickim jak i zabrzańskim, wielu niesamodzielnych oraz pracowników administracji. Aż dziw bierze, że udało im się tyle osób skrzywdzić bez żadnego powodu. A zachowanie Kuraszewskiej w stosunku do pracowników to ciemna strona pracy w uczelni. Ta mobberka i niedouczona prostaczka pokory nie nauczy się chyba nigdy. Tymczasem nie potrafi odmienić przez przypadki słowa "studia", (mówi "tych studii") o czym wszyscy z satysfakcją opowiadają. Wstyd, że otrzymała jakiś dyplom. I mieni się świetnym zarzadzającym zwracając ministerstwu przyznane uczelni środki.

Anonimowy pisze...

Prowokacyjne opuszczenie sali przez prof. tenderę miało niewątpliwie na celu pociagnięcie za sobą innych osób. Jednak nie udało mu się to, ponieważ nikt nie ruszył się z miejsca. Wszyscy słuchali co ma do powiedzenia poszkodowany Profesor J. Dzielicki.A miał do powiedzenia dużo o mobbingu, bezprawiu i poniewieraniu utytułowanych ludzi. Są to haniebne zachowania, godne najwyższego potępienia i dotykają wielu, a mogą dotknąć każdego.

Anonimowy pisze...

Przecież chyba istnieje możliwość odwołania Pani Rektor jeśli aż tak bardzo narzekacie. Wykażcie się proszę odwagą, bo ja jako student powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że na naszej uczelni są tylko tchórze, którzy wiele mają do powiedzenia a niewiele robią.

Anonimowy pisze...

I słusznie myślisz, Drogi Studencie, oj słusznie.
Były Pracownik ŚlAM (obecnie ŚUM, ale na to samo wychodzi)

Anonimowy pisze...

Do studenta. A Ty Studencie nie masz żadnych powodów do narzekań? Nie wiem czy jesteś z Zabrza czy z Katowic, ale jeśli z Katowic to wiesz przecież, że kampus Ligota to ponad 3 tysiące studentów, a nie ma stołówki studenckiej. Nie ma żadnej stołówki.Może ty jesteś zamożny, ale większośc studentów powinna mieć możliwość taniego ciepłego posiłku. I o to Samorząd jakoś nie walczy. Maleńki barek prowadzony przez syna pani dziekan w żadnym wypadku nie zabezpiecza potrzeb w tym zakresie. Daje jedynie możliwość zarobku bliskiej osobie. A tobie dziwnym trafem to jakoś nie przeszkadza.
Też student.

Anonimowy pisze...

Przeczytałam to wszystko....to jakiś koszmar, nieprawdopodobne, jak to możliwe by taki stan (mam na myśli działania obecnych władz) trwał i trwał i nic.....

Anonimowy pisze...

Panie profesorz, nie możemy doczekać sie treści Pańskiego niedoszłego wystąpienia na RW!!!

Anonimowy pisze...

Jestem z Zabrza, gdzie sytuacja drogi studencie jest beznadziejna w porównaniu z sytuacją w Katowicach. Stołówka to akurat najmniejszy problem.We Wrocławiu z tego co mi wiadomo też nie ma. Nie mówię, o tym że nie ma powodów do narzekań, bo są. Ale narzekaniem nic nie zadziałamy. Chciałem zwrócić uwagę na to, że nic poza tym narzekaniem się nie dzieje. Autor tego bloga słusznie krytykuje, ale na tym niestety się wszystko kończy. Mówić każdy potrafi. Jeśli nam się nie podoba Pani Rektor to pewnie jest procedura odwołania jej ze stanowiska.My studenci niewiele tak naprawdę możemy, bez osób wyżej niewiele nie jesteśmy w stanie zrobić.Ale jak widać nawet nie ma do kogo się zwrócić bo większość tchórzy.

Anonimowy pisze...

Słyszałem o tej RW z relacji innych. Dla mnie porażające jest to, że wszyscy, w tym Pan Prof. Pluskiewicz wyrywają sobie włosy z głowy, piszą o tempore, o mores! a nikt nie miał cywilnej odwagi, zeby wstac i zaprotestowac. Jeszcze rozumiem pracowników administracyjnych, asystentów i adiunktów będących członkami RW, którzy mogli by mieć spore kłopoty ze strony wladz uczelni. Ale profesorowie? Praktycznie są nie do ruszenia, nie maja nic do stracenia, a boja sie zabrac glos. W kuluarach wszyscy narzekaja, a cichaczem zalatwiaja swoje interesy i wszystko maja gdzies. Czy to sa ci profesorowie, ktorzy maja dawac przyklad mlodszym kolegom? Po prostu swietnie sie spisali...

Anonimowy pisze...

Niesłuszna poprzednia opinia o prof. Pluskiewiczu. Akurat On należy do osób często zabierających głos i odważnie wyraża swoje opinie na posiedzeniach Senatu i Rady Wydziału. A że tym razem dał się uciszyć... może chciał dać szansę innym. Czas aby inni nabrali trochę odwagi a nie tylko liczyli na kogoś. Bo ani się obejrzą a i przeciw nim "wytoczą działa" bez podania przyczyny, tak jak w przypadku Prof. Dzielickiego i innych, najczęściej już byłych Profesorów naszej uczelni. A o tym, że człowieka obecne władze traktują przedmiotowo przekonał się już nie jeden pracownik (i nauczyciel akademicki i pracownik administracji) przesunięty z jednego stanowiska pracy na inne niczym mebel. Czy nadejdzie wreszcie czas szacunku dla drugiego człowieka?

Anonimowy pisze...

Do Anonimowego z godziny 17.45.Ja nie ze słyszenia, ale z autopsji. Widziałam, że PAN PROFESOR PLUSKIEWICZ ZGŁASZAŁ PRZEZ PODNIESIENIE RĘKI CHĘĆ ZABRANIA GŁOSU, ALE NIE ZOSTAŁ DO TEGO DOPUSZCZONY. Ani jemu ani innym osobom nie udzielono głosu. Nie było żadnej dyskusji. Gospodyni Skrzypulec poinformowała zebranych, że limit czasu wyczerpał się, co było pogwałceniem programu RW oraz akademickości. Nie wyczerpano ujętych w programie punktów dyskusjja i wolne wnioski. Natomiast zrealizowano nieujęte w programie przydługie ględzenie informatyka o wirtualnych dziekanatach.

Anonimowy pisze...

Skrzypulec-Plinta ma dużo do ugrania. Supergenialną córkę na VI roku w Katowicach, którą trzeba umocować w klinice, najlepiej GINEKOLOGII!!! Zrobi wszystko co zarządcy folwarku nakażą.

Anonimowy pisze...

Tak, pani Skrzypulec-Plinta ma bardzo dużo do ugrania. Merytorycznie dyskusyjna, stale wyjeżdżajaca z kraju nie zdołała utrzymać miejsca w żadnej klinice. Wszędzie się jej pozbywano. Ale pragnie wrócić za wszelką cenę. Córka też ma być umieszczona w jednej z klinik. I mama musi jej to załatwić. Stąd ta wiernopoddańcza postawa wobec pani rektor.

Anonimowy pisze...

Trudno zrozumieć, dlaczego obecne władze od początku swoich rządów niszczą autorytet profesorów z dużym dorobkiem naukowym, latami wypracowanymi umiejętnościami. Czyżby świadomość, że nigdy im nie dorównają. Można zaobserwować też inną prawidłowość dotyczącą wszystkich pracowników: im większym autorytetem się cieszą, im bardziej są lubiani i kompetentni tym bardziej są niedoceniani i niszczeni.

Anonimowy pisze...

Tak, właśnie tak jest jak pisze poprzednik. W przypadku administracji opuścili uczelnie już wszyscy, którzy się tak naprawdę znali na tym, co robili np.kierownicy dziekanatów. Nowi nie dorównują im do pięt, ale to rządzącym nie przeszkadza. No i kuraszewska teraz jest jedynym autorytetm w uczelni. Znawcą kształcenia, nauki i szpitali. We wszystkich tych dziedzinach teraz uczelnia nasza bryluje, co widać jasno w rankingach. Tak, że naprawdę jest za co ją sowicie wynagradzać. A prezydent wobec jej autorytetu - to pikuś.

Anonimowy pisze...

po przeczytaniu co się stało na RW wstyd mi ze jestem studentką ŚUM.....i życzę pracownikom oraz studentom jak najszybszej zmiany władz.....

Anonimowy pisze...

To skoro jest tak źle to czemu nikt z Państwa nie zwoli się z pacy na tej uczelni?! Niech odejdą Ci którym nie pasuje a na ich miejsce z pewnością znajdą się inni, często młodzi ludzie, którzy chętnie zechcą pracować na uczelni za oferowane pieniądze, a którym kierownicy podcinają skrzydła w rozwoju. Bo Panie Profesorze i cała reszto szanownych Państwa, którzy tak bardzo narzekacie na swoje zarobki i porównujecie je z uposazeniem Kanclerz, wielu ludzi w kraju musi za mniejsze pieniądze opłacić mieszkanie, wyzywić rodzinę i żyć skromnie do kolejnej wypłaty. Jestem studentem i narazie nie zdarzyło mi się żeby Szanowni Państwo Dr hab. i Prof. jeżdzili byle jakimi samochodami. Na parkingu stoją toyoty, peugeot, renault itp. Oczywiście są i wyjątki. Za co chcą Państwo wysokich zarobków? Za zajęcia ze studentami, na których to oni się wypowiadają a Państwo tylko słuchają? Równie dobrze Państwa wykłady mogą być nagrywane i przesyłane na indywidualne konto studenta wszak co roku jest ta sama tematyka. Czy tylko dlatego żeby kupic nowe lepsze autko? Panie Profesorze chciałbym w przyszłości zarobiać tyle co Pan, ale im się więcej ma tym więcej się chce. I prosze mi nie mówić że leczy Pan ludzi i odpowiada za ludzkie życie [to jest oczywiste w zawodzie jaki Pan wybrał] i wyższe uposażenie się Panu należy. Wszyscy chcą zarabiać więcej aby zaspokoić swoje coraz to nowe i wymysle pomysły. Zagranicą nawet pracownik fastfoodu może zarobić na godziwe życie i mieć w przyszłości godziwą emeryturę. Polsaka to specyficzny i dziwny kraj!

Anonimowy pisze...

Nie wiem do końca czy warto odpowiadać poprzednikowi. Proszę pamietać, że średnia pensja w naszym kraku wynosi 3.360 zł. A nauczycieli akademickich musi być stać na telefon, internet, kupno książek, zjazdy, konferencje i parę innych rzeczy. Więc jak mają to realizować za tysiąc kilkaset złotych? Nie zapominajmy, że są to ludzie wysoko kształceni i że na zachodzie właśnie za to płaci się wysoko. Być może Ty jak skończysz studia przyjdziesz do SUM za takie pieniądze, bo nikt się aż tak bardzo nie garnie. Konkursy w ubiegłym roku były powtarzane bo nie obsadzono wolnych stanowisk. Może ty będziesz leczyć ludzi i prowadzić dydaktykę za takie pieniądze. Wtedy cię olśni. A z tym odchodzeniem to też nie bardzo jest gdzie przy takim bezrobociu. Inaczej się odbiera świat jak się patrzy z boku, a inaczej z autopsji, jak się doświadczy na własnej skórze określoną sytuację. A porównywanie zarobków z kuraszewską i władzami jest ze wszech miar słuszne, bo albo stać uczelnię na wysokie stawki albo nie. Jeżeli jest tak jak piszesz,że można żyć godnie i pracować za grosze, to dlaczego władze przyznały sobie stawki najwyższe? Przecież uczelnia jest zniesławiona we wszystkich rankingach i nie mają żadnych osiągnięć w jej naprawie. To dlaczego im akurat należą się najwyższe apanaże kosztem innych? Dlaczego nie mogą pracować dla dobra uczelni tak jak my za najniższe stawki? Jeżeli masz chęć na stawkę Pana Profesora, to najpierw nim zostań, a potem będziesz oceniać.

Anonimowy pisze...

Do studenta z godz.00:21. Mam wątpliwości czy jesteś studentem. Jeżeli tak to studiujesz za pieniądze podatnika, więc kto ci dał prawo wypowiadania się na temat wysokosci zarobków w naszej uczelni.I kto dał prawo władzom uczelni do wydawania pieniędzy społecznych na swoje apanaże wg widzimisię, a inni nie mają prawa nawet do średniej krajowej. Piszesz, że na zachodzie nawet sprzedawca dobrze zarabia i ma godną emeryture. Jakie emerytury dostaną nauczyciele za takie stawki? Ty nie masz moralnego prawa do oceniania zarobków ludzi pracy, a w szczególnosci do obrony zarobków kanlerza, które przebijają swoją wysokoscią zarobki prezydenta i na które my wszyscy ( Twoi rodzice również) płacimy podatki. Chyba że liczysz na to, że jak skończysz studia to przyjdziesz do SUM i od razu dostaniesz stawkę profesora.