Są tylko dwie opcje:
- istnieją takie zasady zapewniające stabilny rozwój,
- takie żelazne zasady nie istnieją.
Ale te ogólne uwagi zamieszczone na blogu skupionym od 2008 roku na problemach polskiej nauki miały służyć właśnie, jako swoista trampolina do naszego uniwersyteckiego świata. Jestem głęboko przekonany, że bez silnej nauki nigdy nie zbudujemy naprawdę silnego, zdolnego do spełniania wyzwań teraźniejszości i przyszłości państwa polskiego. I taka sama spójna, zgodna współpraca niezbędna w realizacji wielu zadań państwa musi odnosić się także do celów nauki. Mało tego, efekty działań w tym obszarze będą widoczne po wielu, wielu latach, po dekadach. Żadne cudowne sposoby nie istnieją. Mozolna codzienna praca wpisana w model rozwojowy nakreślony na poziomie państwa przy aktywnej współpracy środowiska uniwersyteckiego to droga do tworzenia podwalin państwa, trwałych i silnych. Myślę, że porażka dotycząca szczepień a właściwie ich odrzucenia przez blisko połowę Polek i Polaków to najbardziej bolesny i tragiczny bo okupiony śmiercią tysięcy obywateli wyraz zacofania cywilizacyjnego naszej ojczyzny. Porażka systemu edukacji, wręcz jego klęska.
Jak zatem podsumować miniony rok? To był kolejny rok pandemii, rok nauki hybrydowej lub częściej tylko zdalnej, drugi rok paraliżu normalnego życia. I być może da się realizować niektóre ludzkie cele bez osobistych spotkań i dyskusji ale w naszym świecie to nie jest możliwe. Efekty, bardzo negatywne już widać w zachowaniu ludzi. W tym trudnym czasie władze naszej uczelni podjęły kroki zmierzające do większego niż dotąd wspierania aktywności naukowej. Wsparcie osób składających granty badawcze czy finansowanie kosztów publikowania prac naukowych to cenne działania. Ale to tylko początek drogi. By naprawdę ruszyć w kierunku rozwoju trzeba czegoś więcej, szerokiej akceptacji społecznej dla nauki, współpracy na poziomie politycznym i odpowiednio wysokich nakładów na naukę. Z finansowaniem nauki na poziomie 0,5% PKB daleko nie zajdziemy.
Nie widzę niestety żadnych znaków zrozumienia roli nauki tak na poziomie świadomości społecznej jak i na poziomie szeroko rozumianej klasy politycznej. Jeśli nauka nie zostanie wyłączona z bieżącego sporu politycznego na zawsze pozostaniemy odbiorcami cudzej myśli, konsumentami obcych towarów, krajem średniego rozwoju z montowniami obcych koncernów. Nigdy nie przebijemy szklanego sufitu.
Ale za taki stan rzeczy nie można obarczać tylko ludzi sprawujących władzę w Polsce od 1989 roku (to już 33 lata!) ale także nasze własne środowisko akademickie. Czy na pewno zrobiliśmy wszystko co należało? Czy wystarczająco głośno artykułowaliśmy konieczność rozwoju nauki?
Nie sądzę by tak właśnie było, my pracownicy polskich uczelni mamy swój własny „wkład” w aktualny stan polskiej nauki.
Niemniej nigdy nie jest za późno, zawsze można działać. I tu wracamy do tekstu z 6 stycznia, w pierwszej kolejności potrzebna jest współpraca, zgodne działania ponad bieżącymi podziałami.
0 komentarze:
Prześlij komentarz