czwartek, 2 sierpnia 2018
Nauka a rozprawy doktorskie
Problem oceny wyników pracy naukowej jest zawsze aktualny. Opracowano wiele metod oceny, np. liczba publikacji, liczba publikacji z pierwszym autorstwem, liczba cytacji (wszystkie lub z pominięciem cytowań własnych lub wszystkich współautorów), wartość sumaryczną Impact Factor (choć w istocie rzeczy jest on raczej odbiciem wartości pism, w których publikujemy prace niż ich rzeczywistej wartości) czy wartość indeksu h. Nie zamierzam dziś oceniać walorów i wad każdej z tych metod. Chciałbym natomiast zająć się innym zagadnieniem dotyczącym publikacji.
W uczelniach powstają prace doktorskie. To ważny etap rozwoju naukowego pracowników szkół wyższych, a dla osób spoza uczelni to ważne doświadczenie na drodze rozwoju zawodowego. Prace doktorskie bywają różne, lepsze i słabsze. Ale każda musi spełnić wiele wymogów formalnych i merytorycznych. Swe zdanie na temat rozprawy doktorskiej wypowiada komisja doktorska lub rada wydziału. Są powołani recenzenci, którzy poddają doktora szczegółowej wiwisekcji. Na końcu (po zdaniu szeregu egzaminów np. z etyki, języka oraz specjalności lekarskiej w przypadku doktoratu pisanego przez lekarza) odbywa się obrona pracy. Ostatnim etapem jest zatwierdzenie przez Radę Wydziału. A potem chwała na lata, a elegancki egzemplarz rozprawy doktorskiej trafia gdzieś na półkę. Czy to koniec? Nie sądzę, to dopiero początek. Uważam, że prawdziwą wartość pracy doktorskiej weryfikuje dopiero próba jej opublikowania w renomowanym piśmie medycznym. To zwiększa także znacząco możliwość zaprezentowania wyników naszej pracy szerszemu kręgowi odbiorców. Praca naukowa powinna służyć ludziom, ważne wyniki badań należy wykorzystywać w codziennym życiu. W mojej opinii w pełni zrealizowana, spełniona praca doktorska to taka, którą opublikowano w dobrym, recenzowanym piśmie. Tak nie zawsze się dzieje, sprawdziłem, że na 19 prac doktorskich powstałych pod moim nadzorem tylko 10 zostało opublikowanych. Pozostałe z wielu różnych powodów nie zostały wysłane do redakcji. Trudno mi zweryfikować jak taka analiza wygląda u innych samodzielnych pracowników nauki, ale obawiam się, że taka statystyka nie byłaby zbyt optymistyczna. Sytuacja się zmienia, gdyż aktualny trend dotyczący rozpraw doktorskich preferuje prace oparte na cyklu wcześniej opublikowanych artykułach.
Niemniej przypuszczam, że istnieje ciągle możliwość publikowania z wykorzystaniem wcześniej obronionych rozpraw doktorskich.
PS. Na koniec zapraszam Czytelników bloga do zapoznania się z pracą prezentującą nowy wskaźnik do jakości pracy naukowej.
W uczelniach powstają prace doktorskie. To ważny etap rozwoju naukowego pracowników szkół wyższych, a dla osób spoza uczelni to ważne doświadczenie na drodze rozwoju zawodowego. Prace doktorskie bywają różne, lepsze i słabsze. Ale każda musi spełnić wiele wymogów formalnych i merytorycznych. Swe zdanie na temat rozprawy doktorskiej wypowiada komisja doktorska lub rada wydziału. Są powołani recenzenci, którzy poddają doktora szczegółowej wiwisekcji. Na końcu (po zdaniu szeregu egzaminów np. z etyki, języka oraz specjalności lekarskiej w przypadku doktoratu pisanego przez lekarza) odbywa się obrona pracy. Ostatnim etapem jest zatwierdzenie przez Radę Wydziału. A potem chwała na lata, a elegancki egzemplarz rozprawy doktorskiej trafia gdzieś na półkę. Czy to koniec? Nie sądzę, to dopiero początek. Uważam, że prawdziwą wartość pracy doktorskiej weryfikuje dopiero próba jej opublikowania w renomowanym piśmie medycznym. To zwiększa także znacząco możliwość zaprezentowania wyników naszej pracy szerszemu kręgowi odbiorców. Praca naukowa powinna służyć ludziom, ważne wyniki badań należy wykorzystywać w codziennym życiu. W mojej opinii w pełni zrealizowana, spełniona praca doktorska to taka, którą opublikowano w dobrym, recenzowanym piśmie. Tak nie zawsze się dzieje, sprawdziłem, że na 19 prac doktorskich powstałych pod moim nadzorem tylko 10 zostało opublikowanych. Pozostałe z wielu różnych powodów nie zostały wysłane do redakcji. Trudno mi zweryfikować jak taka analiza wygląda u innych samodzielnych pracowników nauki, ale obawiam się, że taka statystyka nie byłaby zbyt optymistyczna. Sytuacja się zmienia, gdyż aktualny trend dotyczący rozpraw doktorskich preferuje prace oparte na cyklu wcześniej opublikowanych artykułach.
Niemniej przypuszczam, że istnieje ciągle możliwość publikowania z wykorzystaniem wcześniej obronionych rozpraw doktorskich.
PS. Na koniec zapraszam Czytelników bloga do zapoznania się z pracą prezentującą nowy wskaźnik do jakości pracy naukowej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Polecam
https://www.youtube.com/watch?v=Ba_DVM0OGSc
Panie profesorze bardzo proszę o komentarz w sprawie nowych wydziałow lekarskich np. na uczelni techniczno-artystycznej w katowicach. Czy liczba prawie 8 tys studentów kierunku lekarskiego to juz nie przesada?
Prześlij komentarz