czwartek, 7 grudnia 2017

Z posiedzenia Rady Wydziału

Na dzisiejszym posiedzeniu Rady Wydziału zostały przedstawione aktualne wyniki dotyczące dorobku naukowego samodzielnych pracowników nauki z naszego wydziału. Podano liczbę cytacji oraz wartość współczynnika h porównując te dane do analogicznej analizy sprzed 6 lat. Dorobek został znakomicie zwiększony. Przykładowo, w styczniu 2012 roku było 5 osób z indeksem h co najmniej równym 15, a dziś mamy takich osób 22. Indeks h nie mniejszy niż 10 wówczas uzyskało 20 osób, aktualnie mamy ich 49. A przecież wzrost wartości tego współczynnika jest bardzo powolny, a wzrost np. z 15 do 20 to nie jest poprawa o 25% jak by mogła wskazywać analiza liczbowa. W dalszym ciągu znaczącą część dorobku wydziału tworzy stosunkowo niewielka liczba osób, ale widać postęp i aktywność naukową coraz większej liczby osób.
Na posiedzeniu RW podzieliłem się uwagami dotyczącymi wyników Lekarskiego Egzaminu Końcowego. Nie jest dobrą wiadomością, że absolwenci naszego wydziału zajęli 13-te, przedostatnie miejsce w kraju. Niemniej różnica między liderami z uczelni poznańskiej (średnia 142) a nami (131) to tylko 11 pytań, czyli 5,5% odpowiedzi (LEK ma 200 pytań). To pokazuje, że nie ma przepaści między poziomem wiedzy wśród absolwentów uczelni medycznych. Ważnym czynnikiem wpływającym na końcowy wynik wydziału jest odsetek osób, które nie zdały egzaminu. W uczelniach najlepszych ten odsetek oscyluje wokół 5%, a u nas wyniósł 12,4%. Gdyby zamiast 42 osób (12,4%) nie zdało tylko 17 (5%) to średni wynik mógłby wzrosnąć o 2,5-3 punkty co z kolei przełożyłoby się na poprawę miejsca wydziału o 3-4 pozycje. Stąd – obok różnych działań zmierzających do poprawy poziomu nauczania – należy stawiać takie wymagania studentom na początku ich drogi w uczelni by osoby nie prezentujące odpowiedniego poziomu były skreślane z listy studentów.

6 komentarze:

doktorant pisze...

Coraz więcej osób twierdzi, że poziom nauczania spada. Wyniku LEK-u nie będą lepsze dopóki słabi studenci, którzy jeszcze kilka lat temu by się nie dostali, nie odpadną. Więc może z pożytkiem dla społeczeństwa i dla lepszych studentów warto by najsłabszych studentów oblać na pierwszych dwóch latach? Braki kadrowe na klinikach są coraz bardziej widoczne, a do tego liczba pacjentów na klinikach nie rośnie proporcjonalnie jak liczba studentów.

Anonimowy pisze...

Co tu mówić o jakości kształcenia i nauki na naszej uczelni. Odebrałem nagrodę Rektora. Przeliczywszy punktację i przelaną na konto kwotę okazało się, że średnio 1 punkt IF, który wygenerowałem dla uczelni (odpowiednia liczba spędzonych popołudni i wieczorów nad kilkoma publikacjami) kosztuje około 70 zł. Moja motywacja by pracować nad kolejnymi projektami i publikacjami oraz ulepszać zajęcia dydaktyczne maleje z semestru na semestr. Taka kwota jest po prostu uwłaczająca godności pracownika naukowego z ponad 10-letnim stażem i dorobkiem IF w dziesiątkach punktów. I nie ma co ukrywać, że przyszedł czas by odpowiedzieć na pytanie, czy dalej chcę być naukowcem i w imię idei pracować na dobro nauki polskiej, uczelni i studentów, czy może jednak odejść do firmy/korporacji. Tam też będę pracował, siedział popołudniami, ba nawet wieczorami. Tylko pensja za to będzie 2-3 - krotnie wyższa. I na emeryturze nie będę miał dylematu: jeść, zapłacić czynsz czy kupić leki?

Anonimowy pisze...

Świetnie będą skreślani z listy studentów tylko na Śląsku.Chyba nikt się nie obejrzał a powstały 3uczelnie medyczne w małych zapadłych prowincjach ;poza tym wydziały medyczne uczelni niepublicznych...które nota bebe prezentują już lepszy sposób nauczania ...bo po 6latach nauki i nauczania -tylko sposób nauczania można wykazać LEKiem a nie wartość studenta...To pójdą na te uczelnie i gwantuje w ciemno będą mieć tam wysokie wyniki...

Anonimowy pisze...

Jak można mówić o poprawie jakości nauczania, skoro na jednej z szacownych katedr (jestem pewien, że każdy student wydziału się domyśli) nie ma podziału na część seminaryjną i ćwiczeniową, nie prowadzi się żadnych prelekcji, a asystent danej podgrupy pojawia się w ciągu 3 godzin zajęć tylko, żeby przeprowadzić 15-nasto minutowe zaliczenie i potem na koniec, aby powiedzieć "Do widzenia"?

Anonimowy pisze...

Na naszym Uniwersytecie się nie uczy tylko wymaga. Wszystkie katedry nauk podstawowych powinny zostać zrestrukturyzowane, a szczególnie ich programy nauczania, które obowiązywały jeszcze pół wieku temu. Większy nacisk powinno się kłaść na zagadnienia kliniczne już od pierwszego roku studiów. Co do skreślania z listy studentów absolutnie się nie zgadzam. Bo jeśli ktoś znalazł się na tych studiach, to nie jest to kwestia przypadku. Egzaminy maturalne są z roku na rok coraz bardziej wymagające. Trzeba studenta odpowiednio zmotywować i zainteresować nauką samą w sobie. Nudne wykłady i prezentacje prowadzone przez stara kadrę naukową powinny odejść do lamusa i zostać zastąpione większą ilością zajęć w formie rozmów z studentami. Wszak wszyscy dobrze wiemy, że wykład czy prezentacja jest najbardziej prymitywną i najmniej skuteczną formą nauczania, co potwierdziły badania. Spójrzmy na inne uniwersytety, Łódź, Wrocław, Poznań. Poziom nauczania na tamtych Uniwersytetach jest mniejszy w trakcie kształcenia, kadra mniej wymagająca, a wyniki z Leku wyższe. I tu pada pytanie, dlaczego? Śpieszę z pomocą i odpowiadam. Bo tamte uczelnie stawiają na studenta i traktują go na zasadzie partnerstwa, a nie jak u nas na zasadzie najgorszego zła koniecznego. Zmieńmy podejście do studentów, a wyniki z LEKu będą większe.

Anonimowy pisze...

Zgadzam się w 100% z komentarzem z dnia 30.12.2017 15:18

Program nauczania katedr zlokalizowanych w Rokitnicy to relikt historii. Zajęcia z biochemii, biofizyki i histologii są kompletnie, ale to kompletnie nieprzydatne na dalszym etapie nauki.
Do dzisiaj zastanawiam się dlaczego tak przydatny przedmiot jak Diagnostyka laboratoryjna trwa 1 tydzień, a tak nieprzydatny jak Biochemia ciągnie się całe 2 semestry.

Szacowni członkowie rady wydziału przebudźcie się, inaczej Zabrze na zawsze zostanie zaściankiem.