niedziela, 28 lutego 2016

Ważny list Czytelnika dotyczący plagiatów

Plagiat i co dalej?


Mimo młodego wieku doświadczyłem praktycznego spotkania z etyką naukową, a konkretniej, z najbardziej powszechnym przykładem nierzetelności naukowej: plagiatem.

Zostałem splagiatowany. Przez doktora. Doktor splagiatował magistra. Ale nie tylko przez doktora. Przez studentkę również. I za każdym razem spotkałem się z brakiem znajomości etyki naukowej (bardziej odpowiednie w tym kontekście jest angielskie pojęcie publication ethics) przejawiającym się tym, iż osoby, które winny podjąć stosowne działania, podejmowały je opieszale albo wcale.

Na początku chciałbym przedstawić sprawę dr Daniela Wiśniewskiego z Instytutu Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Opolskiego w Opolu. Aby nie pozostawać gołosłownym, oto linki: retraktowany artykuł oraz przeprosiny.

Po wykryciu plagiatu zgodnie z zasadami etyki naukowej poinformowałem dr Wiśniewskiego o swoich zastrzeżeniach, wysyłając jednocześnie plik z konkordancją zapożyczeń z mojego artykułu. Plagiator przyznał się do zarzucanego mu czynu, poinformował również redaktora o zaistniałej sytuacji.

Redaktor czasopisma nie wiedział, jak się zachować, ponieważ, jak wyjaśniał, był to pierwszy przypadek w historii czasopisma, gdzie doszło do takiego incydentu. Sprawa nagle nabrała tempa, gdy mając już dość czekania kolejnych tygodni bez jakichkolwiek działań redakcji, zapowiedziałem dochodzenie roszczeń na drodze sądowej od Wydawcy.

Drodzy Czytelnicy, proszę pamiętać, iż mimo ewidentnego plagiatu mojego artykułu, jak również przyznania się plagiatora do zarzucanego mu czynu plagiat był przez długi okres czasu dostępny do pobrania na stronie internetowej czasopisma oraz repozytorium Uniwersytetu w Białymstoku, co nie powinno mieć miejsca!

Artykuł został retraktowany w oparciu o wytyczne Committee on Publication Ethics (COPE) uznanych za wiodące wśród wydawców czołowych czasopism naukowych, które wykorzystałem w procesie retrakcji artykułu; opisałem redaktorowi naczelnemu wszystkie kroki, które należało podjąć oraz sporządziłem notę retrakcyjną.

Wodzony ciekawością postanowiłem zapoznać się z innymi pracami dr Wiśniewskiego, sądząc, iż być może splagiatował mnie w innym artykule. Ciekawość tym razem doprowadziła nie do piekła, lecz do interesującego odkrycia: na jednym plagiacie się nie skończyło! Autor splagiatował mnie również w tekście opublikowanym w Czechach [Wiśniewski, D. (2015). Przyczyny i skutki zagrożeń w globalnym społeczeństwie XXI w. W S. Neslušanová, M. Niklová, i E. Jarosz (Red.), Sociální pedagogika ve světle společenského, institucionálního a individuálního ohrožení (ss. 284–290). Brno: Institut mezioborových studií].

Co więcej, szukając dalszych zapożyczeń dostrzegłem, iż w każdym z trzech artykułów dr Wiśniewskiego dostępnych internetowo autor dopuszcza się nierzetelności naukowej. Sporządziłem recenzję z 3 artykułów autora dostępnych w Internecie, więc weryfikacja zarówno źródeł, z których korzystałem, jak również zapożyczeń nie sprawia żadnych trudności. Na marginesie sprawy: trochę czasu w weekend poświęciłem na znalezienie plagiatów oraz ich opisanie, ale mam nadzieję, że efekt był wart włożonego wkładu pracy. Co godne odnotowania, wśród ofiar plagiatora jest m.in. niedawno zmarły Śp. Ojciec Profesor Leon Dyczewski.

Po raz kolejny postąpiłem zgodnie z rekomendacjami COPE, kontaktując się z dwojgiem współredaktorów 22 lutego, a mianowicie dr Silvią Neslušanovą, PhD oraz doc. PhDr. Miriam Niklovą, PhD informując o plagiacie w redagowanym tomie, dołączając konkordancję zapożyczeń.

Zgodnie z przyjętymi zasadami etyki naukowej, redaktor powinien wszcząć dochodzenie w sprawie możliwych naruszeń, a tymczasem Pani Docent Niklová wprawiła mnie w zdumienie: mam się skontaktować z recenzentami tomu albo poinformować o zdarzeniu na forum naukowym w Polsce!

Szanowna Pani Docent, zgodnie z Pani sugestią, czynię to teraz, jednocześnie informując, iż zgodnie z publication ethics to Pani powinna podjąć stosowne działania, a nie kierować mnie do recenzentów czy stawiać w roli whistleblowera.

Tak jak wspominałem na wstępie, nie jest to jedyna sytuacja, w której styka się z plagiatem mojej pracy oraz brakiem stosownej reakcji osoby odpowiedzialnej za rozpowszechniany tekst.

Tym razem do plagiatu doszło na Uniwersytecie Jagiellońskim, sprawcą jest studentka, Agata Podosek, która dopuściła się plagiatu mojego tekstu w dwóch artykułach [Podosek, A. (2015). Pamięć ukryta w przestrzeni. ; Podosek, A. (2015b). The memory hidden in a space]. Dla studenta można być bardziej pobłażliwym, jednak w tym przypadku skala zapożyczeń robi wrażenie – to nie kilka zdań, ale całe partie tekstu. Oto zestawienie zapożyczeń dostępne do pobrania tutaj.

Skontaktowałem się z autorką drogą mailową, na co autorka odpowiedziała: „Gdybym wtedy miała czas to sprawdzić, pousuwać niektóre fragmenty, dodać więcej przypisów (…)”. Oj, nie mają czasu nasi studenci i naukowcy, nie mają… .

Plagiaty Agaty Podosek dostępne są na stronach internetowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, a konkretnie na stronach Serwisu kompetencji międzykulturowych Instytutu Europeistyki UJ redagowanego przez dr Kingę Annę Gajdę. Dr Gajda w wiadomości mailowej z dn. 7 lutego adresowanej do mnie pisze, iż „(…) do wyjaśnienia sprawy dotyczącej plagiatu, artykuły p. Podosek zostały ściągnięte ze strony projektu” – słowa wymagają stosownego komentarza.

Po pierwsze, do momentu w którym piszę te słowa, tj. 28 lutego artykuły będące plagiatami są nadal dostępne do pobrania, naruszając zarówno etykę naukową, jak również moje prawa autorskie.

Po drugie, artykuły nie powinny zostać „ściągnięte” –artykuły będące plagiatem powinny zostać retraktowane. Retraktowane, Pani Doktor!


Możliwe, iż dr Gajda nie słyszała o retrakcji artykułu, więc 26 lutego wysłałem wiadomość mailową, w której piszę, iż artykuły Agaty Podosek winny zostać retraktowane. Co więcej, przesłałem link z przykładową notą retrakcyjną, aby dr Gajda mogła sprawnie retraktować artykuł. I co? I nic. Brak odpowiedzi, artykuły nadal dostępne do pobrania na witrynach Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Wcale mnie nie cieszy fakt wykrycia plagiatów. Raczej smuci, podobnie jak fakt nieznajomości obowiązujących procedur w przypadku wykrycia nierzetelności naukowej przez osoby odpowiedzialne za rozpowszechnianie publikacji.

Czy to właściwe, że ja, magister, wiem, jak należy postępować, podczas gdy ci, którzy piastują stanowiska, starsi wiekiem, tego nie wiedzą?

Dlaczego mimo wyraźnych wytycznych, którymi się dzielę, nie są prowadzone żadne działania albo są prowadzone opieszale?

Tomasz Burdzik
Uniwersytet Śląski w Katowicach
E-mail: tomasz.burdzik@gmail.com

12 komentarze:

Anonimowy pisze...

Tak, plagiat to wazny problem i nie powinien miec miejsca. Jednak sa znacznie istotniejsze problemy ogolne w totalnie niewydolnym sustemie zatrudniania pracownikow akademickich i ich przyszlosci. Najnizsze place skutkujace skandalicznie niska emerytura to tylko wierzcholek gory lodowej. A srodowisko biernie to akceptuje.

Anonimowy pisze...

Jaka przyszłość czeka "taniego pracownika akademickiego", który dostaje minimalne stawki, pomino, że stawki wynagrodzeń moga być znacznie wyższe ?

"ZUS wyliczył, że w ciągu pięciu lat na emerytury i renty państwu zabraknie 250 mld zł, a w wersji pesymistycznej aż 400 mld. Dziura będzie jeszcze większa, jeśli zostanie obniżony wiek emerytalny".

http://biznes.onet.pl/emerytury/wiadomosci/w-ciagu-kilku-lat-na-emerytury-moze-zabraknac-400-miliardow-zlotych/bdxl2l

Anonimowy pisze...

Czeka przyszłość taka jak na wyciągu ZUS z prognozowaną emeryturą akademicką, czyli płakać się chce. Byliśmy naiwni jak dzieci...

Anonimowy pisze...

Pamiętam z międzynarodowej konferencji naukowej, lekarze z zagranicy zadowoleni z pracy, warunków i środków na prowadzenie badań, pewni o swoją przyszłość, mający pomoc ze strony swoich uniwersytetów. Mnie nie stać było nawet na przeciętną kolację w restauracji. Gdy opowiedziałam o skali płac, myśleli że żartuję.

Anonimowy pisze...

To dobra rada dla mlodych, zastanowcie sie dobrze co wazniejsze pacjent i ciagly rozwoj kompetencji zawodowych czy nikomu niepotrzebne i nigdy nie doceniane zajmowanie sie nauka.

Anonimowy pisze...

Przecież nauka to w znacznej mierze zaspokajanie własnych (niezaspokojonych) ambicji i szansa na lukratywne stanowiska. W obecnych (strasznych ) czasach właściwie na ma już osób, które robią to z chęci poznania świata lub pomocy innym.

Anonimowy pisze...

Rozumiem doskonale dr Burdzika i jego problemy z plagiatami, ale powinien pomysleć w ogóle o sensie uprawiania nauki w kraju. Zamiast walczyć z drobnymi epizodami nieuczciwości powininny nastąpić działania głęboko systemowe.

Anonimowy pisze...

Naprawde myślicie, że komukolwiek zalezy żeby było lepiej ? Przecież im więcej niejasności i braku jasnych zasad tym lepiej dla systemu. Osoby ambitne i uczciwe nie mają szans.

Anonimowy pisze...

Jak napisano na blogu, ale w innym wątku, w kraju nawet osoba z noblem z medycyny, ale bez układów i stanowiska, była by nadal nasko opłacanym pracownikiem naukowym. Teraz już nawet otwarcie mówi się, że państwo nie stac na naukowców.

Anonimowy pisze...

Ale decydenci opływają w dostatkach...

Anonimowy pisze...

Magistrowi Burdzikowi należą się brawa za opisanie patologii. Swoją drogą to wymowne, że młody opisuje takie sytuacje, zaś ci, którzy są u władzy, "autorytety" tego nie zauważają. Jest u nas przyzwolenie na nierzetelność, tak jak widać. Nie dziwię się, że to opisał. Czyżby rósł nam następca profesora Wrońskiego http://natemat.pl/73017,marek-wronski-lowca-plagiatow-naukowiec-ktory-walczy-z-nieuczciwoscia-we-wlasnym-srodowisku ?
Zamiast namawiać autora do pracy naukowej za granicą tak jak to pojawiło się w komentarzu, raczej bym go nagrodził i zachęcał do pozostania w kraju. Dużo u nas rzeczy wymaga naprawy, potrzebujemy liderów i odważnych, którzy chcą zmieniać betonowy świat akademicki.

Anonimowy pisze...

Jaka zmiana ? Jaka naprawa ? Zabetonowany świat nie zmieni się przez następne 30 lat. Niestety.