piątek, 10 kwietnia 2015
O polskich uniwersytetach
Od dawna sporo mówi się o nowych funduszach europejskich, które dostępne miały być w latach 20124-2020. To dla kraju „na dorobku” jakim ciągle jest Polska to szansa na krok na drodze rozwoju. Niestety, minął już pierwszy kwartał 2015 roku, a żadne konkursy nie zostały rozpisane. Brak jest przepisów wykonawczych lub odpowiednich rozporządzeń choć z ekranu telewizyjnego płyną informacje jakoby program już był realizowany. Inny ważny, ale powszechnie niedostrzegany fakt dotyczy podziału puli pieniędzy na tą, którą będzie dysponował samorząd oraz pozostałe środki przeznaczone dla inwestorów indywidualnych. Znakomita większość dotacji rzędu 85% trafi do samorządu. Potrzeby inwestycji dla ogółu społeczeństwa np. w drogi czy rozwój infrastruktury są zrozumiałe, ale można postawić pytanie czy na pewno takie przeznaczenie dotacji spowoduje rozwój kraju? Czy to odpowiedni podział? A może właśnie postawienie na przedsiębiorców prywatnych to rzeczywista szansa na rozwój ekonomiczny kraju i nowe miejsca pracy?
Dlaczego piszę o tym na blogu akademickim? Także tu, w uniwersytetach przenikają się interesy nazwijmy to „publiczne” oraz prywatne. Jak powinien funkcjonować uniwersytet, jak ma spełniać swą misję? Czy powinien być oddzielony od świata prywatnych pieniędzy opierając się tylko na dotacjach państwowych? A może odwrotnie, należy jak najszerzej wprowadzać do życia szkół wyższych inwestorów prywatnych by wciągnąć je w obieg prawdziwego życia gospodarczego?
Te kwestie są niezmiernie ważne; nie opowiadam się za żadnym, konkretnym modelem, mam jednak głębokie przekonanie, że sukces wybranej drogi tylko wówczas będzie możliwy, gdy zostanie wprowadzony przy zrozumieniu i akceptacji społeczności akademickiej. Bez szerokiej dyskusji, bez przedstawienia „za” i „przeciw” nie ma mowy o uzyskaniu prawdziwego modelu prorozwojowego. Taka sytuacja miała miejsce w ostatnim czasie w naszej uczelni, gdzie do połączonych szpitali klinicznych planuje się wprowadzenie inwestora prywatnego. Czy ten krok będzie korzystny dla uczelni, jako całości i indywidualnego pracownika czas pokaże.
Czy na pewno statutowe funkcje uczelni nie będą zagrożone? A może wręcz odwrotnie, ten ruch to początek nowego, dynamicznego rozwoju?
Jednak brak szerokiej dyskusji w gremiach akademickich o tych nowatorskich działaniach musi niepokoić. W żadnej polskiej uczelni medycznej nie zdecydowano się na taki krok; w tej sytuacji oczywiste było oczekiwanie na wcześniejsze przedstawienie problemu.
Dlaczego piszę o tym na blogu akademickim? Także tu, w uniwersytetach przenikają się interesy nazwijmy to „publiczne” oraz prywatne. Jak powinien funkcjonować uniwersytet, jak ma spełniać swą misję? Czy powinien być oddzielony od świata prywatnych pieniędzy opierając się tylko na dotacjach państwowych? A może odwrotnie, należy jak najszerzej wprowadzać do życia szkół wyższych inwestorów prywatnych by wciągnąć je w obieg prawdziwego życia gospodarczego?
Te kwestie są niezmiernie ważne; nie opowiadam się za żadnym, konkretnym modelem, mam jednak głębokie przekonanie, że sukces wybranej drogi tylko wówczas będzie możliwy, gdy zostanie wprowadzony przy zrozumieniu i akceptacji społeczności akademickiej. Bez szerokiej dyskusji, bez przedstawienia „za” i „przeciw” nie ma mowy o uzyskaniu prawdziwego modelu prorozwojowego. Taka sytuacja miała miejsce w ostatnim czasie w naszej uczelni, gdzie do połączonych szpitali klinicznych planuje się wprowadzenie inwestora prywatnego. Czy ten krok będzie korzystny dla uczelni, jako całości i indywidualnego pracownika czas pokaże.
Czy na pewno statutowe funkcje uczelni nie będą zagrożone? A może wręcz odwrotnie, ten ruch to początek nowego, dynamicznego rozwoju?
Jednak brak szerokiej dyskusji w gremiach akademickich o tych nowatorskich działaniach musi niepokoić. W żadnej polskiej uczelni medycznej nie zdecydowano się na taki krok; w tej sytuacji oczywiste było oczekiwanie na wcześniejsze przedstawienie problemu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 komentarze:
Przecież wiadomo o co chodzi. Powolna prywatyzacja. Zarząd spółki akcyjnej będzie miał dożywotnio bardzo dobrze, a pracownicy akademiccy coraz gorzej. Stajemy się wyłącznie elementem wykonującym zadania dla tych, którzy rządzą.
I to jest prawdziwy obraz tego co nas otacza, nauka i dydaktyka w dół maksymalizacja profitów w górę. Naukowiec staje się "wymierającycm" gatunkiem.
Spolka (zarzad) bedzie miala jeszcze dodatkowe zyski jezeli wystapi jako przedsiebiorca (!?) o grant narodowego centrum nauki. Moze o to chodzi ??
Bo takich mamy rządzących. To wcale nie jest obowiązujący trend. Na zachodzie prywatne uniwerki funkcjonują świetnie, a nauczyciele nie mają powodów do narzekań. U nas lepsze zawsze były szkoły państwowe, tylko muszą być dobrze zarządzane. A tak nie jest. U nas rządy kolejnych rektorów wypadają fatalnie, ze szkodą dla społeczności akademickiej, ponieważ zmuszani jesteśmy do pracy w soboty i niedziele, do dużych grup, do wielkich roczników, do nowych nie przystających do rzeczywistości kierunków, (na wydz.n.o zdrowiu), do działań zastępczych (uniw.przedszkolaka, licealisty, III wieku itp) zamiast do poprawy kształcenia, komfortu nauczania, mniejszych grup itd. Obecny administrator kuraszewska absolutnie nam tego nie zagwarantuje. Więc nadal będziemy w tyle, za wszystkimi.
do
w całym kraju sprzedano już większość majątku państwowego, niewiele zostało. Teraz czas na szpitale, NZOZy, kliniki i jednostki dydaktyczne. Ciekawe jakie są podstawy prawne konwersji majątku publicznego zapewniającego opiekę medyczną (szpital kliniczny uniwersytetu) w majątek prywatny grupy osób.
Krótkie pytanie: czy "inwestorem prywatnym" będą samodzielni pracownicy akademiccy SUM ? np. kierownicy katedr i klinik ? Czy wyłożą oni własne środki jako inwestycja ? czy podejmą ryzyko inwestycyjne, czy po prostu obejmą zarząd bez wkładu własnego ?
Cały artykuł o przekształceniu szpitali klinicznych w Katowicach w spółkę:
http://wyborcza.pl/1,75478,17526438,Pierwszy_uniwersytet_zamienia_kliniki_w_spolke.html
W szpitalach miejskich zaczynają prywatyzować pojedyncze oddziały. A studenci mają jeszcze większy problem z załatwieniem praktyk wakacyjnych na takich oddziałach. :(
Nie zdarza sie, any w krajach zachodnich niepubliczne szpitale byly przejmowane przez pracownikow. A czy w Polsce majatek publiczny szpitala moze stac sie wlasnoscia prywatna lekarzy ?
Prześlij komentarz