sobota, 18 października 2014

O książce i filmie o Profesorze Zbigniewie Relidze

Od jakiegoś czasu telewizja „bombarduje” nas informacjami o filmie „Bogowie”, którego głównym bohaterem jest Prof. Z. Religa. Równolegle z tym obrazem powstała książka o Profesorze autorstwa D. Kortko i J. Watoły. Wczoraj ją przeczytałem, dziś zobaczyłem film. To dobra kolejność; książka z oczywistych względów obejmuje znacznie szerszej biografię tego wybitnego człowieka. Dla mnie osobiście, mieszkańca Zabrza oraz osoby biorącej udział w wielu opisywanych wydarzeniach zarówno książka jak i film były interesujące. Polecam je gorąco, a opis i obraz barwnej osoby Profesora na pewno gwarantuje emocje każdemu odbiorcy. To był ktoś z rzędu tych, którzy wyprzedzają epokę, choć przecież Prof. nie był wolny od ludzkich słabości czy wad.
Jedną z głównych ról odgrywa Romek Cichoń, mój kolega z roku studiów, dziś wybitny kardiochirurg. W 1980 roku razem zakładaliśmy Niezależne Zrzeszenie Studentów w Śląskiej Akademii Medycznej, a opisywane trudności w początkach jego pracy zawodowej, jako efekt działań komunistycznej służby bezpieczeństwa, były wspólne dla wielu z nas, niepokornych studentów.
Na końcu muszę zwrócić uwagę na pewien błąd na stronie 227 książki. Autorzy opisują wydarzenia związane z planowaną budową nowego szpitala klinicznego w Zabrzu. Gdy upadła koncepcja stworzenia ACM (Akademickie Centrum Medyczne) ówczesny Minister Zdrowia Prof. Religa zabiegał o publiczne środki na powstanie takiego obiektu. To była szansa (pewnie ostatnia) na powstanie w Zabrzu, kolebce naszej medycznej uczelni szpitala klinicznego z prawdziwego zdarzenia. Niestety, ludzie małej wiary (by nie nazwać ich bardziej dosadnie) skutecznie zablokowali tę inicjatywę. Senat, którem przewodniczyła ówczesna Rektor uczelni Prof. E. Małecka-Tendera podjął uchwałę by odrzucić ofertę. Autorzy piszą, że „nawet profesorowe z Zabrza byli przeciwko".
W tym czasie byłem członkiem Senatu uczelni i informuję, że Prof. L. Poloński – były dziekan wydziału oraz Prof. W. Król – ówczesny dziekan oraz ja głosowaliśmy za powstaniem tego szpitala.


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Książki nie czytałam, film obejrzałam przy wypełnionej (jak nigdy) po brzegi sali. Otóż wg mnie film był zbyt mroczny. Wiadomo, że początki były trudne i Profesor wraz z zespołem borykał się z kłopotami. Wiemy też, że szef nie był wolny od uzależnień, ale ten film utrwala obraz polaka-pijaka, w szczególności poza granicami kraju, gdzie przecież film będzie prezentowany. I to niezależnie od zawodu jaki uprawia, wykształcenia i statusu społecznego. Kilka razy miałam służbowy kontakt z profesorem i zawsze był bardzo correct. Uważam, że Profesor pokazany został w zbyt pejoratywnym świetle. I nie chcę być odebrana jako zbyt powierzchowna w ocenie filmu.Uważam jednak,że zbyt dużo było scen alkoholowych, a za mało osiągnięć Profesora i jego pozytywnych cech. Nie podano jego dalszej kariery np. przed podaniem daty śmierci. I dziwię się, że współpracownicy Profesora, dzisiaj uznani profesorowie na to przyzwolili.

Anonimowy pisze...

Zgadzam się z poprzednim wpisem z 19 października o 11.45. Trudno to zaakceptować, że pokazuje się profesora w tak złym świetle. Jeszcze gorzej to wygląda w wywiadach. Zalatuje obciachem. Moim zdaniem za dużo w tym wszystkim Andrzeja B., który serc przecież nie przeszczepiał.

Unknown pisze...

Wg mnie film nie był mroczny. Bardzo ciekawie pokazuje problemy początków transplantacji.

Co do pokazywania uzależnień, rzeczywiście było dużo scen jak na jeden film, to byłaby hipokryzja wyciąć wszystkie sceny z alkoholem, ale w drugiej połowie filmu można było się zasugerować, że prof. nie kontrolował picia.