O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

piątek, 13 lipca 2012

Letnia migawka

Ostatnie upały dały się nam nieźle w kość; pewni ci będący na urlopie byli zachwyceni, ale dla pracujących osób to był trudny czas. W Polsce ciągle klimatyzacja (nie licząc samochodów) to rzadkość. Mam zwyczaj by wcześnie rano robić zakupy w pobliskiej piekarni i przed tygodniem, około 5.30 podjechałem tam rowerem by jeszcze przed poranną przejażdżką kupić pieczywo. Mimo wczesnej pory temperatura w piekarni była bardzo wysoka; zapytałem się sprzedawczyni dlaczego w tak dobrej piekarni nie ma klimatyzacji. „Prosiliśmy szefa parę razy, ale bez skutku” usłyszałem w odpowiedzi. Zasugerowałem by także klienci firmy wypowiedzieli się w tej sprawie, a ekspedientka zgodziła się ze mną, że taka forma nacisku mógłby okazać się skuteczna. Nie zastanawiając się długo – jeszcze przed rozpoczęciem przemierzania zaplanowanej trasy – przygotowałem petycję do właściciela tej sieci piekarni, podpisałem ją, nawet zbudziłem moją żonę by także wsparła ja swym podpisem i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku ponownie pojawiłem się w piekarni zostawiając petycję. Spotkałem tam paru klientów; pierwszy stwierdził po przeczytaniu petycji, że nie będzie się mieszał do „takich spraw”, a kolejny stwierdził, że on robi zakupy rano i wcale nie jest tak gorąco…
Dziś ponownie zawitałem w to samo miejsce, listy nie spostrzegłem. Nieobecna była ta sama sprzedawczyni co przed tygodniem, a na moje pytanie gdzie jest lista obecna ekspedientka nabrała wody w usta. Przyznała, że lista została natychmiast zniszczona by nie drażnić szefa. Na moją uwagę, że może pokazanie, że np. 100 klientów także sądzi, że klimatyzacja jest potrzebna, mogłoby pomóc w jej założeniu zobaczyłem na twarzy całkowitą niewiarę oraz swego rodzaju obawę przed takim zademonstrowaniem zdania innego niż szefa.
Ta drobna sprawa jest dobrą ilustracją szerszego zjawiska, które wielokrotnie opisywałem w kontekście wydarzeń w naszej uczelni. Niechęć do wyrażania własnych poglądów, obawa przed uczestniczeniem w jakichkolwiek działaniach by nie narazić się na zarzut nielojalności ze strony pracodawcy widać nie są typowe tylko w uczelniach. Zamiast społeczeństwa obywatelskiego rozwój społeczny poszedł w kierunku odwrotnym, nie ma komunikacji społecznej, dawny podział na „my” i „oni” nawet się utrwalił. To zły prognostyk dla Polski na przyszłość, bez otwartej dyskusji i prezentowania własnych poglądów czy interesów trudno liczyć na szybki rozwój cywilizacyjny.

3 komentarze:

Portier pisze...

Pewnie wyjdę na klakiera ;), ale muszę to powiedzieć. Ktoś, kto kiedyś wymyślił określenie "społeczeństwo obywatelskie" myślał właśnie o takiej jak Pańska postawie wobec świata.

Skojarzyło mi się jak około 2005 roku wzywałem policję do obrabowanego sklepu w Piotrowicach. Szósta rano, ulicą sunie potok ludzi z autobusów, prawie każdy zagląda, prawie każdy komentuje, a żaden nie wyjmie komórki i nie zadzwoni...

Smutne.

Anonimowy pisze...

Tak jak jest w kraju - znieczulica, brak empatii i pilnowanie ponad miarę własnych interesów - tak jest również w naszej uczelni. Dobre stosunki międzyludzkie, które wcześniej przecież były - odeszły w zapomnienie. Jeden chce osiagnąć swoje interesy kosztem krzywdy drugiego. Taki stan rzeczy wprowadziła w uczelni odchodząca rektor, a jej powiernica kuraszewska doprowadziła go do krańcowego upodlenia. Bardzo dziwi mnie fakt pozostawienia tej skompromitowanej osoby na stanowisku. Nie jest godna kierować uczelnią i nic nie zrobiła godnego uwagi poza wyrzuceniem setek osób oraz pozbyciem się zasłużonych dla uczelni pracowników. W chwili obecnej administracja działa fatalnie, tak, że już gorzej być nie może. I jest to ej zasługą.

Portier pisze...

@Anonimowy z 17 lipca:

Nikt nikomu nie zakłada kajdan ani knebli. Mówienie o tym, że za bezczynność i obojętność szarych ludzi odpowiadają władze (nieważne w tym układzie: uczelni czy państwa) jest demagogią. Ludziom się zwyczajnie nie chce ruszyć czterech liter w imię czegokolwiek, co ich bezpośrednio nie dotyczy! Miejmy odwagę się przyznać do własnego wycofania i tumiwisizmu! Za jedno i drugie odpowiadamy wyłącznie my sami.