środa, 30 listopada 2011

POSIEDZENIE SENATU 30 LISTOPADA

To posiedzenie Senatu było dość krótkie, trwało dwie godziny. To miało być ważne posiedzenie, gdyż planowano wystąpienie Podsekretarza w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego Prof. M. Banacha. Niestety, już po raz drugi zapowiadany przyjazd nie doszedł do skutku. Poczułem się jak pracownik jakiejś prowincjonalnej uczelni, mało znaczącej uczelni…
Interesujące dane dotyczące wartości współczynnika IF oraz liczby cytacji zaprezentował Prof. A. Sieroń - Przewodniczący Senackiej Komisji ds. Rozwoju Kadry. Generalnie, w ciągu minionego roku zaobserwowano postęp; oba wydziały lekarskie prezentują zbliżony dorobek (nieznacznie lepsi są pracownicy z Katowic), nieco gorzej wygląda to na innych wydziałach. Brak było jednak informacji o ważnym wskaźniku, czyli współczynniku Hirscha. Jest to wskaźnik będący pochodną liczby cytacji, pokazujący systematyczność pracy naukowej. Według otrzymanej informacji biblioteka niebawem ma dysponować programem do obliczania tego wskaźnika; liczymy na takie zbiorcze dane.
Niestety, nie uzyskaliśmy innych, ważnych informacji dotyczących pracowników, np. liczby asystentów, adiunktów, wykładowców (szczególnie tych zaraz po ukończeniu studiów).

W ostatnim punkcie „Wolne wnioski” zapytałem Prof. Z. Gąsiora, czy jako kontynuację działań Senackiej Komisji Statutowej, która umożliwiła nadsyłanie drogą poczty elektronicznej uwag do tworzącego się nowego statutu przewiduje się, by także gotowy projekt został udostępniony do wglądu pracowników uczelni. Ta kwestia była przedmiotem dyskusji na październikowym posiedzeniu Senatu i w protokole z tego posiedzenia znajduje się zapis, że taka możliwość będzie brana pod uwagę.
Niestety, nie usłyszeliśmy potwierdzenia tej woli komisji senackiej; trudno mi jest zrozumieć, dlaczego projekt statutu ma być utajniony przed społecznością akademicką, jako całością?

Zapytałem także Panią Rektor Prof. E. Małecką-Tenderę o dalsze zatrudnienie profesorów-emerytów. Skoro bowiem niektórzy spośród nich nadal pracują w uczelni i pobierają równocześnie emeryturę (na co zezwala prawo) czy znakomita większość osób z tej grupy, którzy w obawie o posadę w uczelni zmuszeni zostali do rezygnacji z przysługującej im emerytury może także liczyć na podobne potraktowanie. Niestety, tu także zostaliśmy zawiedzeni; Pani Rektor stwierdziła, że to są decyzje indywidualne.
Po chwili ulgi i wrażeniu powrotu do normalności, gdy Pani Rektor zobowiązała się do przywrócenia do pracy ośmiu usuniętych wcześniej samodzielnych pracowników nauki, wszystko wraca na dawne tory. Wroga retoryka wobec pracowników uczelni ponownie zastępuje słowa dialog i porozumienie. Jak widać na tym przykładzie jedynym sposobem uzyskania ustępstw ze strony władz uczelni jest zdecydowana postawa pracowników.

Homo hominis lupus est…

Nihil novum sub sole…

10 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czekamy na wrzesień 2012...
już bez Pani rektor, co to będzie za święto w SUM!

Anonimowy pisze...

Widać ta pani nie potrafi inaczej jak ludzi poniżać, kąsać, obrażać. A szkoda, ktoś taki jak rektor może zrobić wiele dobrego i nie chodzi wcale o "kasę", nam idzie o drobne gesty uznania. Ale o takich ludzkich odruchach tak pani nie ma, niestety, bladego pojęcia (przynajmniej w wymiarze uczelnianym)

Anonimowy pisze...

Zignorowanie po raz drugi wizyty w naszej uczelni oznacza niezbicie, że ministerstwo ma nas "w wielkim poważaniu". Jeżeli wszystkie skargi na nasze władze są tam czytane, to trudno dziwić się takiemu działaniu. A pani rektor niczego dobrego się już nie nauczy, więc nie spodziewajmy się żadnych posunięć przyjaznych pracownikom. Patrzmy w przyszłość i dopilnujmy, aby jej wpływy pozostały jedynie w sferze przykrych wspomnień.

Anonimowy pisze...

Ludzkie odruchy wobec otaczających ludzi były i są pani rektor obce. Pycha i mania wielkości jest jej bliska. Dobrze, że to już końcówka jej rządów, o których będziemy chcieli jak najszybciej zapomnieć. A potem skontrolować finanse i inne decyzje, np. niegospodarnośc- bo jej pomocnica kuraszewska nie jest godna nawet najmniejszego zaufania.

Anonimowy pisze...

zatem najwazniejsze sa wybory w 2012 roku...

Anonimowy pisze...

W kwestii relacji Pani Rektor do pracowników: niedawno powołała ona nowy skład komisji bioetycznej i nie wśród niego Prof. Nasiłowskiego. To zdumiewająca i zasmucająca decyzja. Jak widzieliśmy na inauguracji Pan Profesor jest w świetnej formie i mógłby jeszcze długo służyć swą pomocą w pracy komisji bioetycznej. A Jego kompetencje są absolutnie niepodważalne i trudno Go będzie zastąpić. Ale jakie to m znaczenie dla Pani Rektor?! żadne, bo SUM to odskocznia dla załatwiania własnych spraw, a pracownik to jest NIKT. Zresztą już pozbawienie Profesora wykładu w czasie doktoratu honoris causa pokazało, że dla rektora uczelni wrogami są WSZYSCY ludzie, a niektórzy są tylko narzędziami dla realizacji jej małych (pewnie niezłych od strony merkantylnej) interesów.
Tak się zastanawiam; jaki rachunek ktoś tak przez długich 7 lat kadencji traktujących pracowników powinien otrzymać po zakończeniu pełnienia funkcji? Ktoś taki powinien zniknąć z uczelni, ale na takie honorowe rozwiazanie bym nie liczył. Ale nie wątpię, że życie napisze jeszcze dobry scenariusz na ten temat...

Anonimowy pisze...

Honorowe rozwiązania nie są niestety domeną rektorki. Jak już wcześniej napisano nie potrafi inaczej traktować ludzi jak tylko kąsać, obrażać i poniżać. Potraktowanie Prof.Nasiłowskiego jest tego najlepszym przykładem, bo doprawdy trudno jest wyobrazić sobie kogoś lepszego w tematyce etyka, z którą łączy się też honor. Obydwu tych przymiotów pani rektor nie posiada. W obronie Pana profesora też powinno się napisać list otwarty.

Anonimowy pisze...

Niszczenie Komisji Bioetycznej zaczęło się tak jak zwykle. Najpierw w bardzo krzywdzący sposób odsunięto z pracy w komisji Panie z administracji, a później przyszła kolej na profesorów..... Niesprawiedliwością jest też całkowite wykluczenie z prac Komisji Prof. Kossmana. Widać znowu się potwierdziło "....murzyn zrobił swoje...."

Anonimowy pisze...

Pan Profesor Nasiłowski stanął w obronie podstępnie skrzywdzonych przez panią rektor profesorów. Powiedział kilka słów o etyce w postępowaniu. I za to najpewniej został wyeliminowany z komisji bioetycznej. Jest to bezpardonowy odwet, złośliwy i bezduszny. Straci na tym jedynie komisja. Ale rektorka już wielokrotnie pokazała, że pozbywanie się najlepszych i zastąpienie ich miernymi nie jest dla niej problemem. Tylko co to ma wspólnego z dobrem uczelni, jej umacnianiem i podnoszeniem na wyższe lokaty?

Anonimowy pisze...

Zemsta za najmniejszą odmienność w rozumowaniu jest zbyt często stosowana przez p.rektor. To narzędzie przeznaczone jest dla maluczkich, zadufanych w sobie i podłych władców. Przezorny władca uczy się również od przeciwników, wśród których są przecież ludzie, których warto słuchać. Ale p.rektor jest niereformowalna i wydaje sie jej, że razem z mężem może bezkarnie niszczyć wszystko.