wtorek, 2 listopada 2010

Podsumowanie października

Październik był miesiącem zdominowanym przez sprawę plagiatu rektora R. Andrzejaka. Publikowałem własne komentarze oraz materiały z innych źródeł. Sporo było komentarzy na ten temat. Na początku miesiąca miała miejsce we Wrocławiu samotna „szarża” dr hab. J. Heimratha, który wystąpił w obronie wartości akademickich, coraz liczniejsze były głosy także spoza uczelni medycznej, ale „beton” trzyma się kurczowo swych pozycji. A paraliż państwa trwa, Minister Zdrowia zawiesza rektora, ten zasłania się przepisami prawa, rektorzy uczelni publicznych udają, że to nie ich sprawa, środowisko wrocławskie nie potrafi demokratycznie zakończyć ten kompromitujący maraton, czyli po prostu odwołać rektora w trybie dopuszczonym prawem. Niestety, przypomina to do złudzenia sytuacje patowe w wielu obszarach naszego życia publicznego; nie potrafimy skutecznie rozwiązywać wielu ważnych problemów życia społecznego, nie umiemy ze sobą rozmawiać na płaszczyźnie argumentów, dyskusja zwykle przeradza się w pyskówkę. A świat ucieka, świat się rozwija; demokracja (=dialog, kompromis) to jest sztuka, którą posiedliśmy w niewielkim stopniu. Tak naprawdę nasze społeczeństwo jest głęboko zdezintegrowane, rozdarte, niespójne, nie rozumiejące świata zewnętrznego. Pojęcie „społeczeństwo obywatelskie” rozmywa się coraz bardziej, dryfujemy w nieznane. Niemniej, nie bądźmy naiwni, to nie są zjawiska całkowicie przypadkowe, jest wystarczająco liczna grupa (choć to mały odsetek społeczeństwa), która jest beneficjentem panującej sytuacji, bo w mętnej wodzie ryba dobrze bierze.

Uczelnia to dobre odzwierciedlenie szerszej sytuacji w państwie, słabe państwo promuje mizerne uczelnie, a słabe uczelnie ustawiają nas w ogonie cywilizacyjnym.

Ale rząd się wyżywi…

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

Porządki każdy powinien zaczynać od siebie. A marazm i mętne zjawiska na zewnątrz uczelni nie powinny nas do tego zniechęcać. W końcu przecież oliwa na wierzch wypływa. I sprawa rektora wrocławskiej uczelni skończy się kiedyś tym, na co zasłużył. Szkoda tylko tak długiego czasu, w którym można było coś sensownego zrobić, a nie tracić go na przepychanki. W naszej uczelni jest całkiem podobnie. Honoru naszym władzom brak. I myślą, że jak zostały wybrane, to teraz mogą tymi wyborcami pogardzać.

Anonimowy pisze...

cos z naszego podwórka..
Panie profesorze czy wiadomo co z naszymi podwyżkami...czytałam ,że w czerwcu władze były chętne do rozmów.

Anonimowy pisze...

W odpowiedzi poprzedniemu komentującemu, podwyżki doszły, nadpłata od początku roku, marniutkie, ot taki ochłap rzucony przez WIELKICH tego świata takim jak, my, maluczkim...a pani rektor zdowolona jak zawsze, taka poza WŁADZY...

Anonimowy pisze...

Po 10 latach mikropodwyżka dla nas biedaków-naukowców, którzy właśnie dowiedzieli się z pisma z ZUS-su, że ich emerytura po 30 latach pracy będzie wynosiła kilkaset złotych. A tłumy naiwnych pracowników nadal wierzą, że dzięki nauce wyżywią swoje rodziny...obudźcie sie w końcu, deficyt budżetowy państwa jest ogromny, tylko patrzeć jak zamrożą pensje na kolejnych kilkanaście lat. Nowe finansowanie nauki to tylko ukryta redukcja nakładów na naukę. Wygrali życie ci, którzy dali sobie spokój z tym akademickim 'wyścigiem szczurów' zaraz po doktoracie...

Anonimowy pisze...

Panie Profesorze, pamiętamy dobrze ile zarabia kanclerz uczelni. Pewnie i jej podwyżki nie ominęły. Pamiętamy także, że ostatnio władze uczelni odmówiły podania informacji o dochodach w 2010 roku "najlepszej" kanclerz w Polsce, jak mówi głośno Pani Rektor. Nie tracimy nadziei, że Pan nie "odpuści" i będzie drążył tę sprawę i poda do wiadomości publicznej te dane. Niech "pospólstwo" wie jak wiedzie się "Wadzy" bo z prawdziwą "władzą" działającą na rzecz dobra wspólnego to te panie nie mają nic wspólnego. Ale przecież ktoś (może to będzie Pan, Panie Profesorze jako rektor?) odsłoni prawdę i pokaże skalę manipulacji, prywaty i cwaniactwa w SUM.