sobota, 11 września 2010

Rozmowa z pracownikiem uczelni

Spotkałem dziś pracownika naszej uczelni, zagadnąłem go słychać, jak idą przygotowania do nowego roku akademickiego. W odpowiedzi usłyszałem, że nic nie wie, że uczelnia go w zasadzie nie interesuje. Swoje zajęcia dydaktyczne realizuje i tyle go widzą w pracy.
„Bo i po co mam się starać” stwierdził od siebie. „Uczelnia przesunęła mnie na samo dno w sensie pozycji i zarobków, warunki pracy są skandaliczne, chodzę do pracy by dociągnąć do emerytury”.

Przykro jest słuchać takich gorzkich uwag, szczególnie gdy są wypowiadane przez kogoś kto niegdyś był pełen zapału, energii i zaangażowania. Skuteczność władz uczelni w ostatnich 5 latach jest porażająca; niestety to skuteczność w destrukcji, a nie budowaniu. A najsmutniejsze, że największe „sukcesy” dotyczą sfery najważniejszej – ludzi tu pracujących. Masę pracowników zwolniono, sporo odeszło z uczelni na własne życzenie, a większość pozostałych po prostu „odrabia pańszczyznę”. Identyfikacja z uczelnią sięgnęła dna, ale pewnie prawdziwą skalę tego zjawiska zobaczymy dopiero za 2 lata…

A co potem, jak odbudować zerwane więzy społeczne?
Jak zbudować zaufanie do władz?
Jak przekonać, że rektor nie jest strażnikiem formalnej dyscypliny, ale może być także prawdziwym liderem, dla którego pracownik jest partnerem i świadomym współpracownikiem?

14 komentarze:

Anonimowy pisze...

To niestety nieodwracalny proces, być może częściowo zamierzony, pozbyć się wszystkich ambitnych, zdolnych i oddanych nauce, zastąpić ślepą i posłuszną masą młodych. Zero porspektyw na lepszą przyszłość.

Anonimowy pisze...

I gdzie te czasy, że nawet portierzy i inni pracownicy z tzw. obsługi mówili nasza uczelnia, a pracownicy nawet Ci z "wysokich sfer" mieli dla nich dobre słowo na dzień dobry każdego dnia.

Anonimowy pisze...

Potwierdzam. Ja mam do emerytury jeszcze sporo, ale po 12 latach pracy diametralnie zmieniam podejście do pracy w SUM. Zajęcia i tyle mnie widzieli. Nauka z takim finansowaniem jest fikcją. Ambicje grantowe tez skutecznie stepiono. Uczciwie zarobić się nie da. Większość naszych liderów ma dobro uczelni daleko za zagięciem krętniczo-kątniczym, albo się boi. Ci, którzy się wychylili już dawno zostali odstrzeleni, więc po co moim dzieciom sfrustrowany tatuś na bezrobociu. Wystarczy, że sfrustrowany. Nic poza minimum. I tak to nie ma sensu. Wytężoną pracą nie uzyskałem nic. Jestem na dnie drabiny zarobków w mojej kategorii, zarówno przed , jak i po doktoracie. Problem, że nie za bardz wiem co dalej, ale nla SUM już ani jednej kropli krwi. Niech jej ziemia lekką będzie

Anonimowy pisze...

Ja też nie zamierzam wcale sie angażowac. Nie ma po co. Awansu nie dostałam, pensja najniższa, na podwyżkę też czekam już prawie rok (będzie maleńka) i nie wiem co z nią zrobić. Wymagania są tylko wielkie. Trzeba mieć wysoki IF, a jak sie go już zdobędzie to okazuje sie, że też nie dostanie się nagrody i podwyżki, bo dostaną inni. Niesprawiedliwość goni niesprawiedliwość. Swoim dzieciom nasze władze zapewniają IF, więc one mają zupełnie inną perspektywę. My nie.

Anonimowy pisze...

Wszystkie dobre i złe rzeczy robią ludzie. Atmosfera w naszej uczelni przeokropna. Dzięki duetowi rektorka i kuraszewska. Nie dbają o młodych dając im najniższe z możliwych wynagrodzenia i podwyżki. Swoim kolegom i koleżankom - samodzielnym pracownikom nauki pani rektor też daje odczuć swoją władze, a wielu z nich skrzywdziła bardzo niesprawiedliwie. Będą jej to pamietać jeszcze długo. I nie pomogą żadne PR-rowskie zabiegi. To są złe władze.

Anonimowy pisze...

mmm nie lubię takich pracowników ,najbardziej wartościowi ludzie pracujący na uczelniach to tacy co dają od siebie pomimo niskiej płacy,tacy co wkładają serce w to co robią i z uśmiechem na twarzy,uczelnia powinna zatrudniać społeczników ,jak ja doceniałam wykłady najlepszego profesora bo opowiadał o życiowych sprawach a nie suchą matmę z B nie będę wymieniać na Politechnice Gdańskiej jakie to było nudne czy warto rozumieć nudną matmę !? albo te panie z dziekanatu te najbardziej wesołe były zawsze bliżej moje serce otiotylia.bloog.pl

Anonimowy pisze...

Niedawno usłyszałam od koleżanki,że na tej uczelni pozostali tylko
"nieudacznicy".
No comment..

Anonimowy pisze...

Ideały naukowe mogą czasem zniszczyć człowiekowi życie, szczególnie jeżeli poświęca się wszystko nauce, a nie dostaje nic w zamian od uczelni, wręcz przeciwnie, jest się napiętnowanym za bycie dobrym i oddanym pracownikiem. To wszystko jest bez sensu.

Anonimowy pisze...

Panie Profesorze
A może zajmie się Pan sprawą parkingu na wydziale farmaceutycznym. Wyrwy w drodze dojazdowej i na parkingu uniemożliwiają już praktycznie dotarcie na zajęcia.

Anonimowy pisze...

Otrzymałam informacje, że za ponad-
pensum będą nauczycielom płacić dopiero w pażdzierniku. A znajomy prawnik z uczelni sugerował, że wszystkie płatności i rozliczenia z pracownikami powinny być wypłacone w starym roku akademickim, a więc do końca września, ponieważ wiele rozliczeń zamyka się na uczelniach w roku akademickim, a nie kalendarzowym. Czy władze na stronach uczelni mogłyby to wyjaśnić? Dlaczego przetrzymują tak długo nasze pieniądze? Co z nimi robią? I dlaczego to pracownicy muszą płacić za politykę uczelni? Są to działania po stokroć antypracownicze.

Portier pisze...

Do drugiego komentarza: Czuję się wywołany do tablicy. ;) Powiem Pani/Panu coś. Owszem, to była MOJA uczelnia, a gdy z niej odchodziłem wbrew swojej woli miałem łzy w oczach, ale są ludzie, którzy dali z siebie wszystko bym tak więcej nie pomyślał. Jeśli człowiek stara się chociaż nikt go nie sprawdza, jest uczciwy choć nie musiałby, oddaje swojej pracy (nawet tej najprostszej) całe serce, a potem go "sprzedają" to trudno żeby mówił o uczelni "moja".

Nawet jeśli w sercu nadal za nią tęskni.

Anonimowy pisze...

Niestety coraz mniej osób utożsamia się z ŚUM i ta tendencja będzie się pogłębiać coraz bardziej

Anonimowy pisze...

Ja też nie otrzymałam jeszcze pieniędzy za godziny ponadwymiarowe, chociaż to tylko kilkaset złotych. Były mi one jednak bardzo potrzebne na wakacje z dzieckiem. Nasze władze niestety nie rozumieją potrzeb pracowników, ponieważ same zarabiają tyle co prezydent kraju. A pracować musimy 7 dni w tygodniu , w tym wiele sobót i niedziel na studiach zaocznych, za co nie dostajemy dodatkowego wynagrodzenia. Czy tych studiów zaocznych nie jest za dużo? Czy my musimy pracować w soboty i niedziele bez zapytania nas o zgodę i czy mamy prawo do należnego nam odpoczynku? Czy władze te studia prowadzą dla zysku uczelni, a strat pracowników? Czy to jest etyczne?

Anonimowy pisze...

Ta uczelnia już od wielu kadencji nie ma szczęścia do Rektorów i władz.... , teraz jest źle , ale czy wcześniej było dużo lepiej ?
Mnie wydaje się , że ostatni dobry okres to był za Prof. Pierzchały , a i to, bo nie robił żadnych rewolucji. Potem niedokończona , a dla uczelni finansowo zgubna kadencja prof.Religi , a dalej prof. Wilczok. I jak myślicie?