piątek, 9 kwietnia 2010

Zachęcam Czytelników bloga do odwiedzenia strony internetowej NSZZ "Solidarność" SUM (http://solidarnosc-sum.ovh.org).
Zamieszczone tam ważne, bieżące informacje dotyczą żywotnych problemów naszej uczelni.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Tych dwóch i jeszcze.... anatom!!
A co z anatomem? Śpi dobrze?

Anonimowy pisze...

Eh... Jutro żałoba narodowa się kończy. I co się skończy - albo co zacznie? Znów złośliwości, polska codzienność. Kraj chrześcijański - a o wybaczaniu jakoś mało kto pamięta.
O ile nie skomentuję opisów Pana Szymborskiego dotyczących jednego z Profesorów, o tyle chcę napisać parę zdań o byłym Rektorze.
Czy może się ujawnić ktoś, komu on celowo zaszkodził? Raczej zawsze o ile pamiętam można się było zwrócić do niego o pomoc.... Dwóch różnych ludzi, różne sprawy: jedna zdecydowanie negatywna i to zarówno ze względu na korzyści własne - przynanie się do winy, łapówki, jak i na styl i własną inwencję we współpracy ze służbami.
Druga osoba i sprawa to kwesta dyskusyjności pewnych decyzji...przy tym nie zgineła ani złotówka, Rektor przecież nic na tym dla siebie nie zyskał (wręcz przeciwnie - sąd i ława oskarżonych zamiast spokojnej emerytury). Do tego teczka w IPN,ale jakoś mniej negatywnie odbieram ten opis - brak czegokolwiek więcej niż ogólniki...
Zastanawiam się, i dochodze do wniosku, że jeśli nie ma donosów wprost komuś szkodzących - to sama teczka... czy podpisana zgoda... Co z tego? Były inne czasy. Tudno było uniknąć kontaktów ze służbami. Nie można było odmówić, gdy "prosili" o spotkanie. A po spotkaniu...miało się jakiś wpływ na to co napiszą w notatce, jak zinterpretują - coś może rzucone "tak sobie", mimochodem?
Chyba nie powinniśmy zapomnieć, że sporządzający notatki z tego żyli. Płacono im za spotkania, informacje i sporządzone notki. Choćby z tego powodu nie powinno się ich traktowac zbyt serio.
Oby obie sprawy Rektora się wyjaśniły pomyślnie i mógł w końcu cieszyć się zasłużonym szacunkiem i spokojem na emeryturze.
A jeśli ktoś ma zamiar wdać się zaraz w polemikę, najlepiej "na pięści", proponuję policzyć do trzech... i pomysleć o zdarzeniach ostatnich dni i ... zastanowić się na ile sprawa ACM czy Warszawskiej ma znaczenie. N ile te codzienne sprawy są wynikiem bezinteresownej zawiści i złośliwości a na ile sprawiedliwe. A jak by to wyglądało, gdyby (odpukać), byłemu Rektorowi coś się stało z powodu różnych "ataków" na Jego osobę i nieprzyjemności które Go spotykają z powodu dyskusyjności tych dwóch decyzji?
To naprawdę nie jest tego warte. Niech sprawa zostanie zbadana i wyjaśniona - OK, tak powinno być. ale uważam za WYSOCE NIE NA MIEJSCU wynajmowanie przez obecne władze prawników (dodatkowe wydawanie pieniędzy) tylko po to, by angażować sie w sprawę Rektora jako oskarżyciel. Niech prokurator wyjaśnia sprawę, macierzysta uczelnia nie powinna się w to aż tak angażować...
Dziwi mnie jeszcze również to, że Rektor jest sam na ławie oskarżonych (nie licze Kwestor i Dyrektora)... Wg. ówczesnej ustawy o szkolnictwie, Senat miał kontrolować Rektora, a Rektor nie mógł nie wykonać uchwały Senatu.
Dla mnie, sprawiedliwie byłoby, gdyby na ławie oskarzonych w tej chwili zasiadali również ówcześni Seantorowie uczelni, w tym obecna Pani Rektor - współodpowiedzialni za te decyzje, a nie sam Rektor.
Bo to jest NIESPRAWIEDLIWE że za decyzję podjętą kolegialnie odpowiadać ma jedna osoba.
Może też sprawiłoby to, żeby obecni podchodzili poważniej do bieżących spraw uczelni, na obecnych posiedzeniach, wiedząc że nie są bezkarni...

Anonimowy pisze...

Jeżeli to jest prawda (nie jestem członkiem RW), że na jednym z ostatnich posiedzeń wydziałowych w sprawie dot. głosowań w wyborze komisji konkursowej, dziekan Król lekceważąco poinformował zebranych, że "co tam dla pani rektor decyzja jakiegoś tam trybunału" - to jest to szydzenie z porządku prawnego naszego kraju. I jeżeli prawdą jest, że w Ministerstwie czytany jest (jak pisano) blog Pana Profesora, to brak reakcji na tego typu stwierdzenia jest niedopuszczalny. Czas przebudzić się po tak strasznych przeżyciach. Ze złem trzeba walczyć.