Panie Doktorze, Pański wybór na Prezesa samorządu lekarskiego to wielki osobisty sukces, ale także poważne wyzwanie. Informując Czytelników bloga o wyniku wyborów nie sądziłem, że ta informacja wzbudzi takie emocje wśród komentujących. Swoje poglądy wyraziłem 1 lutego. Chciałbym zdać Panu parę pytań dotyczących pracy w nowej roli. Co stanowiło dla Pana motywację by podjąć się tego zadania?
Odp. Moja decyzja o kandydowaniu na to stanowisko stanowi dość naturalny ciąg mojej działalności dla całego środowiska lekarsko-dentystycznego. Niewątpliwie to funkcja zaszczytna i powierzenie mi jej przez zjazd 478 delegatów stanowi mocny „doping” do dalszego działania. Konieczność przebudowania dotychczasowego życia, uciążliwości związane ze zmianą rytmu dotychczasowej pracy były powodem, że nie „zabiegałem” o tak wysoki fotel, raczej oddałem się do dyspozycji Zjazdu. Przed wyborami nie prowadziłem szerokiej kampanii, nic nie obiecywałem. Dziś widzę, że ta bezstronność i wolność od zobowiązań przeważyła, a ja mogę spokojnie zrealizować plan poprawy funkcjonowania Naczelnej Rady Lekarskiej.
Na Zjeździe byli również „działacze izbowi”, którzy pytali: co te izby robią? – zapominając, że to my wszyscy jesteśmy izbą, a jej funkcjonowanie jest sumą naszych działań. Niektórzy wręcz tego typu zarzuty względem „izby” uważają za rozgrzeszenie swojej bezczynności, inni znajdują upust swojej energii w krytykowaniu; jeszcze inni w ten sposób nadają sens swojemu istnieniu - odsyłam do najbliższego wydania „Służby Zdrowia”.
Wszelkie sprawy naszej organizacji są dostępne dla nas wszystkich i wystarczy się trochę zainteresować, by wiedzieć, co robimy. Zainteresowanie byłoby lepsze od zamieszczania na blogu domysłów, które są przecież dla wielu bardzo krzywdzące.
Pytanie: Co jest dla Pana priorytetem w działaniu na fotelu Prezesa?
Odp. Priorytetem w nadchodzącej kadencji będzie rozwinięcie Ośrodka Szkolenia, prace zostały już rozpoczęte i tempo zmian jest olbrzymie, tą kwestią zajmuje się mój zastępca, prywatnie przyjaciel prof. Romuald Krajewski. Każdy kto ma dobry pomysł i chęć działania w tym zakresie proszony jest o kontakt z NIL. Smutną koniecznością stała się obrona lekarzy przed nienawistnymi atakami czy agresją pacjentów i to zadanie jest już realizowane na terenie całego kraju. Niestety zdarza się też tak, że lekarze występują przeciwko innym lekarzom. To nie powinno mieć miejsca.
Pytanie: Jakie zadania uważa Pan za najważniejsze, a jakie najpilniejsze?
Odp. Najważniejsze jest pilnowanie dobrych zapisów prawa, bo to tak naprawdę determinuje nasze działanie. Musimy szybko reagować na tworzące się zapisy aktów prawnych dotyczących różnych kwestii: obowiązkowego ubezpieczenia, świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, pobierania, przechowywania i przeszczepiania komórek, tkanek i narządów etc.
Pytanie: Wizerunek środowiska lekarskiego w społeczeństwie nie jest chyba najlepszy. Jak Pan sądzi, co należy w tej materii zrobić by to zmienić?
Odp. To zadanie będzie niebywale trudne, ale niesłychanie ważne. Polityka NRL w tym zakresie musi zostać przebudowana. Efekty oczywiście będą widoczne dopiero po pewnym czasie. Pamiętajmy, że wizerunek całego środowiska jest postrzegany w społeczeństwie przez pryzmat indywidualnego lekarza, przypatrujmy się więc również sobie i swoim kolegom - od tego każdy z nas musi zacząć.
Pytanie: Co Pan sądzi o emigracji lekarzy, czy upatruje Pan w niej zagrożenia dla sytemu opieki zdrowotnej?
Odp. Fala emigracji w minionych 6 latach przyniosła nieprawdopodobne straty dla całego systemu ochrony zdrowia i całej gospodarki. Widzą to nawet dzieci w szkołach, ale jakoś nie chce tego zobaczyć polski Rząd. Na całe szczęście dzięki skutecznym działaniom m.in. izb lekarskich udało się poprawić wynagrodzenia (niestety nie wszędzie i ciągle bez określenia wynagrodzenia minimalnego) i warunki pracy. Zaczęliśmy obserwować reemigrację np. anestezjologów. Większym zagrożeniem wydaje się być problem tzw. luki pokoleniowej i złego systemu kształcenia specjalistycznego.
Pytanie: Jakie kroki należy podjąć by podnieść notowania samorządu lekarskiego w kręgach lekarskich? Co Pan planuje uczynić by przekonać krytyków, że samorząd lekarski jest potrzebny?
Odp. Krytyka taka istnieje od chwili zorganizowania izb czyli przed ponad 130 laty. Trudno bowiem oczekiwać aby np. ktoś odpowiadający przed sądem lekarskim był z tego faktu zadowolony – a z tego kręgu najczęściej słyszę krytykę. Ale krytyka, jeśli jest zasadna, sprzyja dobremu działaniu. Osoby, które wiedzą jak lepiej coś zrobić – zapraszam do działania w samorządzie. Dla wszystkich znajdziemy miejsce.
Pytanie: Wśród działających w samorządzie, w mojej ocenie, jest mało młodych lekarzy. Zawsze, w każdej społeczności to ta grupa powinna być motorem działań, młodość to dynamizm, aktywność, rozmach. Jak Pan zamierza to pokolenie zachęcić do aktywności?
Odp. Liczę, że wyznaczone przez izbę kierunki rozwoju zachęcą młodych do działania, ale pamiętajmy, że dla każdego młodszego czy starszego aktywna działalność w izbie to indywidualny wybór życiowy. Na pewno dziś przeszkodą jest to, że młodzi chcą przede wszystkim zarabiać i nie mają czasu na działalność społeczną. Ponadto naturalnym jest, że chcą się też kształcić i zdobywać wiedzę, dla której ukończyli tak trudne i kosztowne studia. Często dopiero po osiągnięciu wyznaczonych „medycznych celów” są skłonni poświęcić swój czas dla innych, ale wtedy już nie są tacy młodzi.
Pytanie: Jak Pan pogodzi dotychczasowe obowiązki zawodowe z nowymi zadaniami?
Odp. Uchodzę za osobę dobrze zorganizowaną i potrafię sobie poradzić z wieloma rzeczami. Niewątpliwie „izba” i medycyna zagarniają już wszystko, czym dysponuję.
piątek, 19 marca 2010
Wywiad z dr med. Maciejem Hamankiewiczem, Prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz