O Niezależnym Zrzeszeniu Studentów

Zapraszam do lektury książki o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w naszej Uczelni w latach 1980-81. To był niezwykle dynamiczny okres polskie...

poniedziałek, 1 marca 2010

Podsumowanie lutego

Luty był miesiącem, w którym dużo uwagi poświęciłem pewnym fragmentom programu reform szkolnictwa wyższego Minister Kudryckiej. Zaprezentowałem także nowe zdjęcia z cyklu "Śląski Uniwersytet Medyczny w obiektywie". Prawie cały luty przebywałem na urlopie zatem z oczywistych powodów trudno bym śledził i relacjonował bieżące wydarzenia.

Na dwa posty chciałbym zwrócić uwagę: pierwszy dotyczy sprawy wyboru dr med. M. Hamankiewicza na Prezesa Rady Lekarskiej (31 stycznia, komentarz tego wydarzenia nie zmieścił się w tekście podsumowującym styczeń); drugi to informacja o ośrodku badawczym w Rokitnicy (8 lutego).

Gratulując naszemu koledze sukcesu nie sposób było przewidzieć tak negatywnych reakcji czytelników wobec idei samorządności lekarskiej w ogóle. Być może te niechętne izbie komentarze to wyraz zawiedzionych oczekiwań środowiska lekarskiego wobec samorządu? Jak jest możliwe, że by gdy po latach gwałcenia przez władze komunistyczne tej idei nie potrafiliśmy tak ukształtować samorządu by spełniał on nasze oczekiwania? Gdzie podziała sie wizja "społeczeństwa" obywatelskiego? Do tej problematyki postaram sie niebawem powrócić.

Obiekt w Rokitnicy stoi gotów do spełniania swej misji od dawna. Ta skandaliczna sytuacja wymaga szybkich decyzji, w myśl dobrze rozumianego interesu publicznego oraz, jak to celnie spuentował jeden z komentujących, do rozważenia jest także podjęcie odpowiednich kroków prawnych w celu wyjaśnienia jak jest możliwe takie marnotrawstwo grosza publicznego. Liczba i temperatura komentarzy była wysoka, brak zgody na taki stan rzeczy był powszechny.

Będę relacjonował dalszy bieg tej bulwersującej sprawy.

I na koniec sprawa niezwykle ważna. Chodzi o spór na linii Związek Zawodowy NSZZ „Solidarność” – Rektor naszej uczelni. Związek od dawno krytycznie odnosi się do wielu decyzji władz uczelni, swe stanowisko prezentuje na stronie internetowej (http://solidarnosc-sum.ovh.org). Ja także wielokrotnie służyłem swą pomocą i prezentowałem związkowy punkt widzenia. W każdej społeczności, a w uczelni aspirującej do miana uniwersytetu w szczególności taka różnica poglądów jest naturalna; prowadzić ona powinna do lepszego funkcjonowania całej instytucji. Nawet najostrzejsza dyskusja i całkowicie odmienne poglądy nie usprawiedliwiają sprowadzenia wzajemnych relacji do płaszczyzny personalnej. Nie byłem obecny na ostatnim posiedzeniu Senatu, nie mogę zaprezentować mojej oceny i odnieść się do sporu na linii Związek – władze. Niemniej informacje jakie dotarły do mnie są niepokojące, zamiast merytorycznej dyskusji na argumenty górę biorą emocje, epitety, wzajemne pretensje. To sytuacja absolutnie niedopuszczalna, nie wolno pod żadnym pozorem sprowadzać dyskusji do płaszczyzny pozamerytorycznej, a wolność słowa i swoboda wyboru realizacji celów statutowych związku w kraju demokratycznym nie może podlegać ograniczeniom.

6 komentarze:

Anonimowy pisze...

Brawo dla Związku Zawodowego "Solidarność" SUM !!! Brawo za odwagę dla ich działaczy!!!!. Pracownicy niezrzeszeni w związku są z związkowcami !!!!! Niestety duża rzesza nas niezrzeszonych w obawie przed szykanami po prostu boi się wstąpić w Wasze szeregi. Możecie liczyć na nasze wsparcie. Tak trzymać!!!!!! DZIĘKUJEMY !!!!!

DARK LORD pisze...

Dziś już mamy marzec i nowe wiadomości - na Ceglanej mamy nowego dyrektora, z NIK-u....

Anonimowy pisze...

Pani rektor nie tylko w stosunku do radnych z Sosnowca "obraca kota ogonem" jak napisała prasa. Robi to także w stosunku do ZZ Solidarności. Zamiast ustosunkować się merytorycznie do opisanych zarzutów i nieprawidłowosci, to próbuje związek oskarżać i oczerniać. 4,5 roku rządzenia to wystarczający okres aby uregulować niejasności prawne w Sosnowcu, tym bardziej, że ponoć mają świetnych prawników. Wybrane zostały z zapewnieniem naprawy uczelni. Nic nie naprawiły, a pieniądze lekką ręką oddają ministerstwu, tak jak by nie były potrzebne. Czy prof. Gąsior przewodniczący Komisji Budżetowej zajął stanowisko w tej sprawie? Czy prosił o wyjaśnienie? Czy protestował? Czy jest tylko niekompetentnym figurantem, dla którego pokrętna kanclerz jest niedościgłym wzorem. Jeżeli chodzi o odwołanie Dyr.Drybańskiego, to wszystkie sługusy realizujące w ciemno politykę naszych władz otrzymają takie podziękowanie.

Anonimowy pisze...

Władze nie mają prawa oskarżać związku zawodowego za to że dba o interesy pracowników. Pani rektor na każdym kroku działa ze szkodą dla pracowników, a niegospodarność i działanie na szkodę Uczelni jest ewidentna (np. zwrot do ministerstwa niewykorzystanych dwóch milionów). Premie i nagrody dla Kanclerza SUM wynoszą rocznie ponad sto tysięcy złotych i są znacznie wyższe od premii Pana Rosoła z Ministerstwa Sportu, którą cały naród był oburzony. Jak mogą się czuć upodleni pracownicy po doktoratach zarabiający grosze?

Anonimowy pisze...

Opowiedź Anonimowemu 1 marca 2010 22:26. Tak, wielu członków różnych komisji to ludzie niezaintersowani meritum tego co robią. Jedynym celem pracy w komisjach to budowanie swojej karierę akademickiej w opraciu o uległość i serwilizm wobec aktualnych władz uczelni. W zasadzie jest im obojętne kto rządzi. Przewodniczący Komisji Budżetowej jest tego doskonałym przykładem. Podobnie Prorektor d/s Nauki czy Dziekan WL w Zabrzu. Problemem nie jest więc jedynie "złowrogi tandem". Ten tandem ma szerokie zaplecze "poputczików" ważnych i mniej ważnych. Tak na prawdę wiekszość z nas, Akademików z SUM, to mało rasowe indywidua.

Anonimowy pisze...

Wciąż nie daje mi spokoju ta decyzja o zwrocie pieniędzy (2 milionów złotych) Ministerstwu. To przecież jest jawna niegospodarność. Trzeba wiedzieć, że w tym roku uczelnia otrzyma mniej środków o tę właśnie kwotę. Jeżeli więc p.rektor będzie na Senacie skarżyć się na zmniejszone dotacje, to trzeba wiedzieć, że stało się tak na jej własne życzenie. A wracając do Komisji Budżetowej, czy zasiada tam chociaż jeden ekonomista? Przy wyborze komisji zaproponowano jedną osobę z odpowiednimi kwalifikacjami, ale p.rektor nie wyraziła zgody aby kandydowała. Wolała bowiem, aby w komisji byli sami lekarze- profesorowie medycyny, którzy ani nie potrafią
konstruować, ani czytać ani analizować budżetu uczelni. Po prostu nie mają o tym zielonego pojęcia. I o to pewnie chodziło. W tym świetle p.Kuraszewska, osoba niewiarygodna i pokrętna jawi się jedynym znawcą, ktorego wyjaśnień nikt nie śmie podważyć. I taki jest skutek działania komisji. A budżet z winy naszych władz jest coraz to mniejszy.