poniedziałek, 15 marca 2010

Czy lider jest skazany na samotność?

Czy pełnienie funkcji kierowniczej w dużej instytucji skazuje na samotność?

Władza z pewnością jest „narkotykiem”, ale to także wielkie wyzwanie. Jak pogodzić interes instytucji, jako całości z oczekiwaniami indywidualnego pracownika; jak nie narazić się na zarzut, iż „miejsce siedzenia zmienia punkt widzenia”; jak wznieść się ponad partykularny interes grup osób i poprowadzić społeczność, której przyszłość została nam powierzona, ku sukcesowi?

Sądzę, że uniwersytety to miejsca szczególne, to obszar niczym (poza oczywistymi zasadami prawa, obyczaju i przyzwoitości) nieskrępowanej demokracji, wolności słowa, swobodnej dyskusji. Tylko tam, gdzie te zasady są realizowane uniwersytet przekształca się w UNIWERSYTET.

Ale, co wspólnego ma pytanie o samotność lidera? Bardzo wiele, w uczelni niekwestionowanym liderem jest rektor, od niego w decydującym stopniu zależy, jak wygląda życie uniwersyteckie, to on kształtuje jego atmosferę i klimat. Relacja między liderem, a pracownikami może mieć charakter jednokierunkowy (władza wydaje polecenia, podwładny je wykonuje) lub partnerski (równorzędny, lider słucha, rozmawia, jest blisko zwykłego pracownika).

W pierwszym wypadku lider jest sam, wyobcowany, otoczony tylko grupą najbliższych współpracowników.

W drugim wariancie jest prawdziwym przywódcą, a dla pracowników nie jest tylko szefem, ale także partnerem, czasem przyjacielem, nigdy nie zostaje sam.

W znakomitym opracowaniu Maxa De Pree „Przywództwo jest sztuką” autor proponuje pięć zasad warunkujących powodzenie na trudnej drodze przewodzenia:

  • Szacunek wobec ludzi
  • Zrozumienie tego, iż polityka i praktyka powinny być wtórne w stosunku do naszych przekonań
  • Akceptacja praw wynikających z pracy
  • Zrozumienie roli i relacji wynikających z zawartych umów i przymierzy
  • Uświadomienie sobie, że relacje liczą się bardziej niż struktury

W „Posłowiu” swej znakomitej książki autor pisze:

„Przewodzenie jest o wiele bardziej sztuką, przekonaniem, czy postawą emocjonalną niż listą spraw, którą należy wykonać. W ostatecznym rachunku widoczne oznaki doskonałego przywództwa wyrażają się bowiem w praktyce”.

7 komentarze:

Anonimowy pisze...

Trzeba mieć nadzieję, że nasza władza będzie coraz bardziej osamotniona, bowiem żadnego z pięciu wymienionych warunków nie spełnia. Mało tego, niszczycielska siła i podłość naszych władz szokuje normalnych ludzi. Przekroczyła już bowiem wszelkie granice. Pycha, mobbing i krzywda ludzka dominują. To się nazywa naprawa i porządkowanie spraw uczelni. Metody działania, to żywcem przejęty spadek po komunie. O demokracji należy zapomnieć. Wszyscy o tym wiemy.

Anonimowy pisze...

Obecnej władzy samotność nie grozi, póki są w uczelni pieniądze. Bo nikt tak jak one nie kupuje sobie "przyjaciół". Wystarczy sprawdzić wynagrodzenia (premie!!) szczególnie zasłużonych (czytaj: posłusznych) kierowników i specjalistów na Poniatowskiego.

Anonimowy pisze...

W SUMie to sami liderzy pracują :)

Anonimowy pisze...

Rzeczywiście władza SUM gospodaruje państwowymi pieniędzm, jakby to był jej własny folwark. Niewykorzystuje przyznanych środków, które zwraca do ministerstwa, pomimo ogromnych niedostatków w każdej dziedzinie na uczelni. Pieniądze z grantów marnieją w Rokitnicy, a władze komu chcą temu dają a innym zabierają. Rozdział środków odbywa się po uważaniu. Jakimi zasadami ta władza się kieruje to wie sam diabeł. Szkoda, że NIK tego nie widzi, albo nie chce widzieć.

Anonimowy pisze...

Jest niepojęte dlaczego p.rektor akceptuje działania kanclerza i trzyma nad nią parasol ochronny. To osoba o wyjątkowo chamskim stosunku do ludzi, psująca wizerunek uczelni.I niestety niekompetentna. Za jej przyczyną przegrana została następna sprawa w sądzie. Uczelnia płacić będzie niemałe pieniądze plus odsetki plus koszty sądowe. Na to pieniądze w uczelni są, a na podwyżki nie ma. Liczba skarg na nasze władze do różnego rodzaju instytucji jest ogromna.

Anonimowy pisze...

Obie panie u władzy SUM nie są godne stanowisk, które piastują. Więc gdyby miały chociaż resztki honoru już dawno zapadłyby się pod ziemię. Żeby jedyny grant naukowy z Wydziału Zabrzańskiego o ściśle medycznej tematyce realizowany był na Politechnice, ponieważ nasze władze szykanują jego autora, to się po prostu nie mieści w głowie. To jest skandal, którego nie da się opisać słowami. Gdzie tu jest naprawa naszej uczelni? Gdzie sprawiedliwość i zdrowy rozsądek?
Nigdzie.

Anonimowy pisze...

A przyznawane sobie wbrew przepisom prawnym wysokie premie i zarobki w wysokości prezydenckich to nagroda dla p.Kuraszewskiej za mobbing i krzywdzenie ludzi.
W naszej uczelni można być nagradzanym za popieranie zła, podłość krzywdzenie i niegospodarność. A kto tylko wykaże inwencję i inicjatywę w dobrym kierunku musi iść precz.
Jeżeli w tej chwili nie dostrzegają lub nie chcą widzieć tej sytuacji nadzorujący uczelnię, to zrobi to później historia, na wynagrodzi sprawiedliwy Los.