środa, 10 lutego 2010

Diagnoza stanu szkolnictwa wyższego w Polsce - Wewnętrzny ład akademicki

Rozpoczynam tym tekstem dyskusję dotyczącą polskich uczelni wyższych. Dokument „Diagnoza stanu szkolnictwa wyższego w Polsce”, który udostępniłem na blogu przed tygodniem stanowi cenne źródło informacji na temat polskiego szkolnictwa wyższego. To dobrze, że taki dokument powstał, to będzie podstawa sformułowania kolejnego – opisującego co należy uczynić by polskie uniwersytety podniosły się z dzisiejszego stanu. Takie działania to znak, że świadomość konieczności dokonania fundamentalnych reform to realizacja polskiej racji stanu, bo bez dobrego szkolnictwa wyższego i sektora badawczego miejsce Polski w świecie będzie coraz odleglejsze.

Uczelnie wyższe tradycyjnie cieszą się dużą autonomią. Wielu z nas pamięta czasy gdy każdy wydział miał swego „anioła” stróża = funkcjonariusza służby bezpieczeństwa. W tym miejscu nie mogę nie opisać pewnego wydarzenia sprzed lat. W roku akademickim 1980/1981, w czasach festiwalu Solidarności, jako student V roku Wydziału Lekarskiego brałem udział w posiedzeniach Kolegium Dziekańskiego. Gdy po raz pierwszy się tam znalazłem Dziekan oraz Prodziekani cierpliwie tłumaczyli mi zasady funkcjonowania tego gremium, pokazywali na czym będzie polegać moja rola. Ale w czasie posiedzenia pojawił się także nieznany mi osobnik, który, jak można było się łatwo zorientować, był świetnie we wszystkim zorientowany. Swobodny i pewny siebie. Po jego wyjściu zapytałem Dziekana, Profesora Kłaptocza kto to jest. Tym pytaniem wywołałem absolutną konsternację! Panowie Profesorowie o pomoc zwrócili się do Pani Kierownik Dziekanatu mgr Kopeć, która wyjaśniła mi, że to jest kapitan Obtułowicz, nasz „opiekun”, „przyjaciel studentów”, nasz „anioł stróż”. O ile pamiętam, a działo się to prawie 30 lat temu, nie padło słowo, że jest to ubek. Niemniej moje pytanie dało pewien efekt, gdyż na moje stanowcze żądanie, że jako przedstawiciel studentów nie życzę sobie by ten pan uczestniczył w posiedzeniach kolegium więcej go tam nie widziałem (ale więcej przesiadywał w gabinecie Pani Kierownik Dziekanatu…).

Ten epizod przytaczam by przypomnieć jaki niegdyś się działo, gdy tylko nominalnie uczelnie były demokratyczne i wolne. Nikt dziś nie wyobraża sobie powrotu do dawnych wzorców, ale trzeba zastanowić się czy polskie uczelnie dobrze wykorzystały szanse po 1989 roku.

Zapraszam do uważnej lektury rozdziału dokumentu pt. „Wewnętrzny ład uczelni”.

W mojej ocenie zasady funkcjonowania uniwersytetów muszą ulec zasadniczym zmianom, a podstawowe kierunki zmian powinny m. inn., obejmować:

  • Istotne zmniejszenie liczebności organów decyzyjnych np. rad wydziału
  • Opracowanie zasad doboru osób zasiadających w niektórych gremiach w taki sposób, by wyeliminować możliwość manipulacji w myśl realizowania partykularnych interesów
  • Zatrudnienie osób o profesjonalnym przygotowaniu w zarządzaniu takim organizmem jak szkoła wyższa
  • Większa i systemowo określona zasada odpowiedzialności osób pełniących jednoosobowe funkcje w uczelniach
  • Zapewnienie ciągłości strategii rozwojowej uczelni, gdyż maksymalny okres dwóch kadencji czyli 8 lat jest zbyt krótki na realizację celów długofalowych
  • Przestrzeganie obowiązującego prawa

Zapraszam do dyskusji, jak Czytelnicy widzą kierunki zmian.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Moim zdaniem nic tu nie pomoże pisanie takich opracowań jak "Diagnoza...." Szkoda zmarnowanego czasu i pieniędzy które mogły być lepiej wydane. A dopóki rządzić będą ludzie, dla których priorytetem nie jest dobro uczelni, a jakieś własne, chore, niszczycielskie ambicje nic sytuacji nie uzdrowi. I nic też nie pomoże wydłużanie czasu trwania kadencji nawet gdyby władze miały jakąś strategie rozwoju.