piątek, 8 stycznia 2010

Pesymizm, optymizm, realizm

Po opublikowaniu podsumowania minionego roku zadzwonił do mnie mój bliski znajomy, osoba mi życzliwa, ale zarazem krytyczna wobec tego co robię. Odnosząc się tego tekstu zganił moje zbyt ostre spojrzenie na rzeczywistość, stwierdzając także, iż warto pisać także o jasnych stronach życia. Wspomniał o zaangażowanych studentach, o wielu świetnych, oddanych dydaktykach i znakomitych, pełnych inwencji i twórczej pasji naukowcach pracujących w naszej uczelni. To prawda, moje podsumowanie skupia się na tych wydarzeniach, które mi się nie podobają, odsłaniam „ciemne” strony. Zgadzam się, że jest także druga strona medalu, ale w moim przekonaniu dziś w przewadze są okoliczności nie sprzyjające rozwojowi, a moje spojrzenie bliższe jest realnemu widzeniu otaczającego świata niż bezproduktywnej krytyce. Zresztą gdyby wszystko w obszarze życia uniwersyteckiego w Polsce toczyło się jak należy to po co komu byłoby takie forum jak mój blog? Wtedy każdy z nas zajmował by się li tylko tym co powinno stanowić centrum zainteresowania, czyli studentami, pracą naukową, pacjentami. A po pracy, jako godziwie wynagradzany i ceniony członek społeczeństwa, odpoczywał w gronie rodzinnym zamiast szukać okazji do załatania dziurawego budżetu domowego.

Jako ekspresję dzisiejszego stanu rzeczy poniżej przytaczam komentarze do poniedziałkowego podsumowania. Niestety, nie nadszedł żaden optymistyczny komentarz, jako przeciwwaga do tej gorzkiej wypowiedzi.


Pracuję w tej uczelni kilkanaście (a wnet parędziesiąt) lat. Nowy Rok zmusza do przemyśleń...
Jestem samodzielnym pracownikiem nauki. Lubię moją pracę tzn. lubię pracę naukowo-dydaktyczną - lubię prowadzić zajęcia ze studentami, lubię zajmowac się nauką czyli prowadzić badania, pisać prace i wysyłać je do redakcji polskich a szczególnie do zagranicznych czasopism. Staram się wykonywac moja pracę, jak najlepiej - niech studenci ocenią i niech doceni mnie moja Uczelnia kiedy przyznaje nagrody.
Zasilenie mojego konta bankowego (co wynika z umowy o pracę etatową) następuje ok. 3 dnia miesiąca to fakt, ale... ta moja praca to bardzo kosztowne hobby - a przecież mam rodzinę. Koledzy i Koleżanki pracujący poza uczelnia nie mają takich problemów, jak ja. Co więcej lekarz rezydent zarabia prawie tyle co samodzielny pracownik nauki (na ręke ok.2.700 vs 3.300 zl).
Lubię moja pracę i to mnie jeszcze trzyma w SUM - choć raczej mieści się to w skali zjawisk irracjonalnych.
A może należało/należy opuścić tę uczelnię, a nawet ten kraj? (bo przecież przychodzą z zagranicy dobre propozycje) - ale przecież urodziłem się w tym kraju, tu skończyłem uczelnię medyczną, tu mam rodzinę i znajomych, na cmentarzach mam bliskich - jak to wszystko zostawić?
Obecne władze naszej Uczelni robią wszystko, żeby zrezygnować z pracy na wydziale zabrzańskim.
Szkoda. Nie tak miało to wyglądać.


Przykre i smutne refleksje dla pracowników płyną z zapisów na tym blogu. Działania władz uczelni nie powodują naszej radości ani z nowego roku ani z karnawału. Przez ponad 4 lata swojego urzędowania nie zrobiły nic sprzyjającego dla pracowników. Nawet ostatnie podwyżki nie są niestety podwyżkami, tylko nie wiadomo czym.
Przechwałki na inauguracji roku o największym osiagnięciu czyli
znalezieniu się naszego wniosku inwestycyjnego na liście podstawowej to też niestety tylko propaganda, a wielomilionowa dotacja, trafi jak poprzednio do kogoś innego. Czas kadencji powoli i nieubłaganie dobiega końca, pozostało jej jeszcze ok.2 lata, a każdy cykl inwestycyjny i wyposażeniowy trwa dłużej. Nie będzie więc już mogła skonsumować swoich planów w żadnej postaci. A więc 7 lat dla uczelni zmarnowane. Nie zrobiła i nie zrobi już nic, z wyjątkiem dalszego krzywdzenia ludzi, co zawzięcie kontynuuje.
Z uczelni odeszło już 800-900 osób,a więc zaoszczędziły na funduszu płac wiele milionów, których niestety nie dały pracownikom, a raczej dały, ale tylko niektórym naukowcom i administracji oraz sobie. Kanclerz zarabia jak prezydent Polski. Co z
pozostałymi pieniędzmi? Nie wiadomo. A przecież podobno jesteśmy na plusie. Co pracownicy z tego mają? Nic. I to zastraszanie, sądy, naciąganie prawa mobbing, fatalna atmosfera i brak szacunku.Obraz naszej uczelni w oczach pracowników jest fatalny.
Najgorszy od chwili jej powstania.
- pracownik

8 komentarze:

Józef Wieczorek pisze...

Argument autora blogu:" w moim przekonaniu dziś w przewadze są okoliczności nie sprzyjające rozwojowi, a moje spojrzenie bliższe jest realnemu widzeniu otaczającego świata niż bezproduktywnej krytyce."
pokrywa się z moimi argumentami przedstawianymi od lat także w internecie początkowo WITRYNA OBYWATELSKA JÓZEFA WIECZORKA (ARCHIWUM)http://wobjw.wordpress.com/
a od 5 lat w budowanej strefie NFA www.nfa.pl (coraz to nowe podstrony stowarzyszone)
Ciemne strony dotyczą całego szkolnictwa wyższego a w szczególności uczelni wzorcowej, co daje wiele do myślenia. Argumenty przeciwników zwykle podobne - obraz zbyt czarny, ale brak jest opinii po opiniach oficjalnych ( np. rektorów) że te dają obraz - zbyt jasny. Chodzi przecież o pokazanie
obrazu rzeczywistego, a ten jest wg mnie bardziej ciemny od tego jaki ja przedstawiam (bo wiem, że opinie łagodzę).
Niniejszy blog spełnia pozytywną rolę dla pokazania obrazu rzeczywistego, choć ten jest ciemniejszy od prezentowanego na tym blogu.

Anonimowy pisze...

Brak optymizmu wynika z fatalnego traktowania pracowników. Ludzie są zastraszeni i przeświadczeni, że w każdej chwili mogą zostać wywaleni bez żadnego powodu. Beznadziejna atmosfera w pracy to wynik działań obu pań na najwyższych stanowiskach w uczelni. Dziekani wydziałów bardzo dzielnie i z zaangażowaniem temu sekundują. Nie boją się nawet stawać na bakier z obowiązującym prawem, naginać je w bezprecedensowy i niebezpieczny sposób. Po prostu nie boją się odpowiedzialności. Mam nadzieję, że przyjdzie taki czas, że będą musieli się z tego tłumaczyć. Zastraszeni ludzie nie są wydajni, nie obchodzą ich wielkie czyny, bo i tak nie zostaną docenieni. Skutek jest taki, że nie ma dużych osiągnięć naukowych ani dydaktycznych, chociaż władze dyscyplinują i dyscyplinują.
Te kilka lat władze po prostu zmarnowały. Wyrzucają niewiernych i obsadzaja stanowiska swoimi miernotami. Nepotyzm i pycha, a także bezkarność doprowadzają ludzi do skrajnych zachowań.
Szkoda, że tak się dzieje i nie ma lepszej wizji w najbliższym okresie.

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie Profesorze,
Jeżeli ktoś uważa, że jest dobrze i obiecująco, to niech to napisze na tym blogu. Oczywiście niech poda argumenty, które to potwierdzają. Dotychczasowe, spektakularne, opisywane przez prasę posunięcia władz, są niestety negatywne. Niesprawiedliwość wobec ludzi przekroczyła już dawno zdrowy rozsądek. Moja świadomość dotychczas nie ogarniała takiej podłości wobec ludzi i braku jakichkolwiek ludzkich odruchów.
Nasuwające się myśli są ambiwalentne: może nie warto powtarzać, co już na tym blogu zostało napisane, a może warto wielokrotnie napiętnować zło i krzywdę ludzką panoszącą się powszechnie w naszej uczelni.
Myślę, że warto walczyć.

Anonimowy pisze...

Działania władz powodują, że we wszystkich rankingach jesteśmy na końcu. Złamanego grosza pomocowego dla uczelni nie otrzymaliśmy i najpewniej nie otrzymamy, ponieważ nasze władze są skonfliktowane z samorządem terytorialnym. Organy centralne też jak dotąd nas olewają, widocznie starania nasze są nieumiejętne. Uczelnia jest osamotniona, to widać gołym okiem. Za to słynna na całą Polskę fatalnymi posunięciami w zarządzaniu i kompromitującą polityką kadrową.

Anonimowy pisze...

Brakuje mi na blogu bardzo aktualnego tematu. Sytuacji związanej z chemioterapią niestandardową. Pani minister i pan prezes postąpili w taki sposób, że w cywilizowanym świecie jedyną konsekwencją jest natychmiastowa dymisja tej niezwykle udanej pary urzędników wysokiego szczebla.

Anonimowy pisze...

A wczoraj, około głównych wiadomości, były w telewizjach przeprosiny posła Ziobro kierowane pod adresem doktora Garlickiego...
Moje wrażenia: 1. wraca normalność; 2. dlaczego było takimi małymi literami...; 3. ile jeszcze takich wyroków sądowych dotyczących VIPów nie zostało wykonanych?

Anonimowy pisze...

Płaca lekarza rezydenta większa od samodzielnego pracwownika nauki z habilitacją. Śmiać się, czy płakać ?

Anonimowy pisze...

Płaca lekarza rezydenta jest jednak niższa niż płaca urzędników w naszej uczelni starających się, niestety bez sukcesów, o unijne pieniądze dla naszej uczelni.