Tak brzmiał tytuł z Dziennika – Gazeta Prawna z 22 września. Na stronie tytułowej dziennikarka opisuje dramatyczną sytuację w jakiej znajdują się rzesze młodych adeptów sztuki medycznej. Zgodnie z prawem Ministerstwo Zdrowia powinno na 21 dni przed dniem zakończenia aplikowania o etaty rezydenckie określić ich liczbę. Niestety, taka lista nie została w ustawowym terminie ogłoszona. Dla młodych lekarzy to dramatyczna sytuacja, co robić? Czekać? A może jednak wyemigrować i leczyć Niemców, Norwegów lub Anglików? W artykule oraz komentarzu redakcyjnym jako winnego zaistniałej sytuacji wskazuje się kryzys. Ta pozornie słuszna teza wymaga bardziej zdecydowanego komentarza. Nie idzie bowiem o jedną z setek czy tysięcy pozycji budżetu państwa, cena tego typu nieodpowiedzialnej decyzji i cięcie kosztów przez ministra finansów stwarza zagrożenie bezpieczeństwa zdrowotnego Polek i Polaków. Zagrożenie to nie dotyczy jutra ani nawet najbliższych lat, ale w wieloletniej perspektywie polityka w zakresie ochrony zdrowia prowadzona od dekad (a w zasadzie od 1945 roku) prowadzi donikąd. Brak systemowych zmian i niski poziom finansowania spycha nas na ostatnie lokaty na mapie cywilizowanego świata. Znamy statystyki dotyczące np. raka szyjki macicy stawiające nas na szarym końcu Europy i nie tylko Starego Kontynentu.
Ale kogo to obchodzi? Przypomina mi się słynne stwierdzenie J. Urbana, rzecznika prasowego rządu na początku lat 80-tych: „rząd się wyżywi”. Arogancja i bezczelność godna czasu pogardy dla człowieka, ale dziś podobna postawa klasy politycznej wyrażana postawą ministra finansów budzi mój najgłębszy sprzeciw.
Gdzie my żyjemy? Czy to Polska właśnie?
W trakcie pisania tego tekstu otrzymałem list od Czytelnika, zamieszczam poniżej Jego komentarz i link.
Liczba miejsc dla lekarzy i lekarzy dentystów, którzy rozpoczną specjalizację na podstawie postępowania kwalifikacyjnego przeprowadzonego w terminie 1– 31 października 2009 r.
Najświeższy komentarz Czytelnika - młodego lekarza Wszyscy jednogłośnie mówią: "Potrzeba lekarzy !". Widać jednak, że ministerstwo próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu w dodatku oszczędzając na finansach. Zapytają jak to mało miejsc, przecież są. Są. Ale nie dla STAŻYSTÓW. Etatowcy (nowi) też nie zdążą znaleźć sobie miejsc etatowych bo do 30 września trzeba złożyć dokumenty. Staż kończy się 31 października. Czyli specjalizacje będą dla starych etatowców, którzy ich jeszcze nie otworzyli. Duża grupa będzie zmuszona do zmiany kierunku w którym będą się specjalizować (vide Med. Rodzinna) do czasu uzyskania etatu, bo świeży etat po stażu to trudna sprawa - ewentualnie wolontariat do czasu otrzymania etatu. Kopaczowa zrobiła to w białych rękawiczkach - "Przecież miejsca są" - powie. "To źli dyrektorzy Was nie chcą". I na koniec: etatowa specjalizacja trwa dłużej - czyli mamy tanią siłę roboczą na parę następnych lat. Pozdrawiam i przepraszam za "żółć" |
1 komentarze:
Hehe zapraszam do naszych sąsiadów z południa. Tu nie ma problemów z pracą a zarobki 50 tys. koron wzwyż dla młodego lekarza.
Prześlij komentarz