wtorek, 9 czerwca 2009

W oczekiwaniu na przełom

Wszyscy oczekujemy na przełamanie trwającego w naszej uczelni kryzysu. Wczoraj miały rozpocząć się rozmowy, także przy pomocy instytucji spoza uczelni. Niestety, dotąd, a piszę te słowa o szóstej rano 9 czerwca nie mam żadnych potwierdzonych wiadomości dotyczących rozwoju wypadków. Niemniej ogromne zainteresowanie Czytelników bloga, którzy w ostatnich 10 dniach tak licznie odwiedzali blog (wczoraj było 350 wejść!) oraz pisali komentarze zobowiązują mnie do dalszej aktywności. Jak tylko uda mi się uzyskać wiarygodne informacje natychmiast przekażę je opinii publicznej.

Odpowiadając licznym komentującym teksty na blogu: nie uważam wcale sprawy przeniesienia klinik za przesądzoną, o szkodliwości tej decyzji dla pracowników tych klinik, Wydziału Zabrzańskiego i całej uczelni pisałem wczoraj.

6 komentarze:

Anonimowy pisze...

Szanowny Panie!
W odpowiedzi na Pana komentarz do postu anonimowego czytelnika ponizej link do informacji o przeniesieniu klinik do SPSK nr 5.
http://www.rynekzdrowia.pl/Finanse-i-zarzadzanie/Katowice-ze-szpitala-na-Ceglanej-zniknie-okulistyka-dziecieca,5815,1.html
To jest informacja z marca. Wtedy nikogo to nie interesowało. Ani Pana, ani Senatu SUM, ani tych kierujących się "uniwersalnymi wartościami".

Piotr Leśniak - Katowice Ligota pisze...

Może się mylę, ale Anonimowy Czytelnik, który wpisał się powyżej z linkiem do informacji o planowanych zmianach w szpitalu na Ceglanej przeoczył chyba pewien ważny aspekt. W naszej uczelni zaburzony jest przepływ informacji pomiędzy rektoratem, a "resztą świata". Nie wypracowano żadnej platformy dialogu z pracownikami, informowania ich o planowanych przekształceniach i zarazem wysłuchiwania ich opinii i propozycji. We wskazanej notce czytamy, że zmiany są planowane, ale jeszcze nie przesądzone. Ktoś, kto na temat takich planów chciałby dyskutować, zadawać trudne albo i nie pytania automatycznie staje się wichrzycielem. Tu jest moim zdaniem sedno problemu. Żeby rozmawiać trzeba UMIEĆ I CHCIEĆ rozmawiać. Jak to wygląda w realiach SUM przekonałem się już niejeden raz na własnej skórze.

Anonimowy pisze...

A zgoda, ale kompromis zależy od obu stron konfliktu. W mojej ocenie ta druga strona, opozycyjna do władz SUM, jest tak samo okopana na swoich pozycjach, jak same władze.
Dlatego uważam, że osoba będąca kontrkandydatem Pani Rektor w dwóch ostatnich wyborach, nie jest nigdy bezstronna. I dlatego uważam, że cała dyskusja powinna się odbywać bez jego czynnego udziału. Wcale nie rozgrzeszam SUM. Uważam, że przy tej sprawie popełnił grzech pierworodny. Zupełnie się do tego nie przygotował. Po prostu uważam, że przygadał kocioł garnkowi, a sam smoli.
Proszę zauważyć, że całość konfliktu realizowana jest wyłącznie rękoma załogi i obecnej Dyrekcji SPSK nr 5. I tylko te strony poniosą konsekwencje tych działań. W działania Pana Profesora i Senatu nie ma za grosz odpowiedzialności za tych ludzi, chyba, że moralną. Tylko co im z tego...? Nie nakarmią się tą moralnością. Pani Rektor nie da się odwołać. A Pan Prof. wygra kolejne wybory i będzie rządził dokładnie w tym samym stylu. Proszę zobaczyć w jakim tonie wypowiadają się obrońcy - dostosowali się do języka SUM, są tacy sami. Tylko im nie udało się jeszcze wyrwać swojego ochłapu...

Piotr Leśniak - Katowice Ligota pisze...

Po pierwsze powiedzmy to jasno, że pracownicy niezależnie od zajmowanego stanowiska z natury rzeczy są w sytuacji słabszego, kiedy wchodzą w konflikt z władzami firmy (w tym przypadku naszej uczelni), a więc nie może być mowy o ich identycznej co rektora czy kanclerza odpowiedzialności za poziom i efekty sporu. Po drugie, proszę wybaczyć, ale sprowadzanie tego rodzaju konfliktów do tego czy kolejnym rektorem będzie pan profesor Pluskiewicz czy ktoś inny jest moim zdaniem nie na miejscu. To nie sejm. Nie chodzi o mandaty, koalicje czy koterie. Powinno nam wszystkim zależeć na kondycji i reputacji SUM oraz dobrym gospodarowaniu – całkowicie niezależnym od sympatii czy antypatii „politycznych”.

pracownik pisze...

Szanowny Panie Profesorze!
Tak sobie myślę, że może niech ten anonimowy mądrala co pisze... zamiast tyle krytykować, wypowie się lepiej w mediach, stanie przed kamerą, umówi się na spotkanie z Panią Rektor, przedstawi się z imienia i nazwiska i powie publicznie co go boli. W mojej ocenie boli go bardzo dużo. A tak to tylko niepotrzebnie zapycha blog jedynie samą krytyką, z której nic nie wynika, poza tym że znalazł może wreszcie miejsce w swoim życiu gdze można innych czytelników zanudzać własnymi frustracjami. Oberwało się już Pani Rektor, Panu dr Czekajowi, nawet sam autor bloga załapał się na krytykę. Ciekawe kto będzie jutro? Pewnie ja!Może lepiej niech ten mądrala, skoro tak wszystko wie, udaje, że zna się na prawie i na "interesikach, "świetnie" orientuje się w możliwościach senatu uczelni i jej strukturach- niech stanie do walki o prawdę razem z tymi, którzy akurat są odważni (mam na myśli pracowników SPSK 5). A i jeszcze anonimowo poucza studenta na blogu, żeby się douczył w sprawie dyrektora SPSK 5. Naukę należy zacząć od siebie- chyba piszący nie wie co to jest grzech pierworodny? Zamiast tutaj nas zadręczać swoimi jakże "mądrymi" wywodami-jutro gorąco zachęcam by poświęcić czas na zapoznanie się z definicją grzechu pierworodnego. Pozdrawiam Pana Profesora!

Anonimowy pisze...

Tak, zgadzam się z argumentami zawartymi w poprzedniej wypowiedzi. Władze mają dużo możliwości i środków dla swoich zamierzeń. Tych jawnych i ukrytych. A opozycja ma prawo istnieć i działać. Krytyczne uwagi dot. poczynań władz są świętym prawem opozycji. Inaczej nie wiedzielibyśmy tego,czego nie chcą ujawnić władze. I tak trudno jest ZZ Solidarność wyrwać jakąkolwiek informację, która nie jest władzom na rękę. Określa się to jako - zachcianki, chociaż są zgodne z obowiązującą ustawą..Ten blog jest niesłychanie potrzebny i służy jak najlepszej sprawie. Pomaga zachować równowagę. W przeciwnym razie władze uwierzą do końca, że są boskie, a co za tym idzie nietykalne.