W każdym przedsiębiorstwie, w każdej instytucji potrzebne jest zaufanie między kierownictwem, a pracownikami. Zaufanie to warunek normalnego funkcjonowania, musi być dwukierunkowe; pracownicy wiedzą, że kierownictwo działa w dobrej wierze na ich rzecz, a nie tylko dla „swoich”, natomiast władza ma pewność, że ich podwładni akceptują i rozumieją podejmowane działania i decyzje. Im instytucja jest większa tym trudniej o takie obustronne zrozumienie i zaufanie. Jak uzyskać porozumienie, czy w ogóle warto się trudzić, może lepiej, by władze skupiły się na pozytywnym działaniu niż trudzić się i zabiegać o zrozumienie? Z drugiej strony, jak zbudować zaufanie kierownictwa do pracowników?
Nie inaczej jest w uczelniach, wydaje się nawet, że w szkołach wyższych w szczególny sposób powinno się dbać o zaufanie. Spróbuję uzasadnić dlaczego uniwersytety, politechniki i inne typy szkół wymagają specjalnej troski i specjalnych działań.
Jak zmierzyć sukces uczelni? Zależy on od jakości pracy z natury o charakterze twórczym, dydaktyka wymaga inwencji, ale dopiero nauka stwarza prawdziwe wyzwania dla pełnej swobody, nieskrępowanej niczym działalności intelektualnej i twórczej. Kiedy możemy liczyć na pełną ekspresję tych możliwości? Czy liczą się tylko dobrze wyposażone laboratoria i granty? Z pewnością to za mało, człowiek swe możliwości pokazuje wtedy, gdy jest w pracy u „siebie”, gdy jest traktowany jako partner, któremu się ufa, nie jak ktoś, kto ma wykonać zadania narzucone z góry. Po co się starać, gdy nikt tego nie oczekuje, gdy władza wie wszystko lepiej? A nauka nie toleruje przymusu, biurokracji, ręcznego sterowania.
Przyjrzymy się naszej uczelni; co z tego, że długi naszej uczelni spadają, że mamy środki na badania, skoro brakuje chętnych, by je wykorzystywać. I nie dziwi troska Dziekana Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym Profesora Wojciecha Króla, który na jednym z ostatnich posiedzeń Rady Wydziału stwierdził, że nauka „pikuje” w dół. Dlaczego ma być inaczej, skoro brak zaufania, wiary w lepszą przyszłość, a na dokładkę brak nam młodych pracowników zawsze stanowiących „siłę pociągową”. Realizujemy nasze obowiązki, dydaktyka idzie (nie wolno zapomnieć o prawidłowym wpisaniu godzin zajęć!), nikt nie pyta się o jej jakość (pozorowana akcja ankietowania nic nie zmienia), nawet piszemy prace naukowe (tyle by dostać akceptację co 4 lata). Po co się wychylać, po co zadawać pytania, nikt nie oczekuje od nas partnerstwa, inicjatywy...
Smutne wzorce, a na salonach chlubimy się przynależnością do Europy.
Nic się nie zmieni tak długo, jak nie zbudujemy autentycznego obustronnego zaufania, ale zawsze (poza czasem rewolucji, a tej nikt nie chce) pierwszy krok należy do lidera instytucji, krok autentyczny, nie pozorny, nie obliczony na doraźne efekty PR-owskie...
Piszę te słowa wspominając sytuację, która miała miejsce w szpitalu w Nowej Soli. W tym szpitalu pracuje mój pierwszy doktorant, ordynator Oddziału Rehabilitacji dr n. med. Franciszek Pietraszkiewicz. Otóż w tym szpitalu przed laty miało miejsce spotkanie Dyrektor Szpitala Pani Osińskiej z pielęgniarkami na temat zaległości, jakie wyniknęły ze słynnej ustawy „203”. W tym czasie sytuacja, notabene świetnie zarządzanego szpitala, nie była zbyt dobra i Dyrektor Osińska, uznając roszczenia pracownicze, zaapelowała o cierpliwość i obiecała w późniejszym terminie wypłacić pielęgniarkom należne kwoty. Trudno uwierzyć, ale pracownicy ZAUFALI i poczekali, i otrzymali w późniejszym terminie to, co im się należało. W setkach innych szpitali pielęgniarki były zmuszone sięgać po pomoc sądów. Ale w tym szpitalu (byłem tam parę razy, znam Panią Dyrektor) dzięki latom pracy udało się zbudować takie relacje, że pracodawca UFA pracownikom, i co jeszcze ważniejsze, pracownicy UFAJĄ pracodawcy.
Dość tych bajek, zejdźmy na ziemię…
Pomoc dla Ukrainy
To jest też moja wojna
Stowarzyszenie Pokolenie ING Bank Śląski: 46 1050 1214 1000 0023 2833 5191
Witajcie!! Zapraszam wszystkich na fb Pokolenia. Będziemy dokładnie informować o wszystkich przedsięwzięciach. Proszę o pilne wpłaty bo na granicy w Krościenku dramat i z samego rana trzeba kupić pampersy, soczki dla dzieci itp. Równocześnie prośba o dokładne czytanie naszych komunikatów na fb bo nie możemy się rozjeżdżać w działaniu. Jesteśmy w stałym kontakcie z zarządzaniem kryzysowym wojewody i pogranicznikami. Wiemy co jest potrzebne. Dzisiaj bus od nas był po ukraińskiej stronie, mamy grubo ponad setkę wolontariuszy, jutro zaczniemy uruchamiać punkty w 15 miastach. Musimy działać sensownie i rozważnie żeby pomagać, a nie po to żeby mieć satysfakcję. Poniżej tekst z fb.Wracamy!! Od dawna nie uruchamialiśmy fb, ale Putin i jego agresja na Ukrainę zmusza nas do działania. Dlatego wracamy, bo to też jest nasza wojna. Ukraina krwawi, Ukraina walczy. Prezydent Zeleński przejdzie do historii jako bohater. Na naszych oczach zmienia się cały współczesny świat. Musimy sobie uświadomić, że tam giną ludzie, którzy walczą też o nasze bezpieczeństwo. Tę wojnę musimy wygrać, wszyscy razem, dla nas, naszych dzieci, wnuków i w imię zwykłej przyzwoitości. Dlatego bardzo proszę wszystkich o pomoc. Ogłaszamy zbiórkę, która pójdzie w dwóch kierunkach- pomoc dla armii ukraińskiej czyli kamizelki kuloodporne, hełmy i wszystko co służy do obrony, a nie jest bronią i nade wszystko na zestawy medyczne dla żołnierzy. Jeżeli ktoś chce dawać pieniądze na broń, to postaram się jutro podać właściwe konto, ale my się tym nie zajmujemy. Drugi kierunek to pomoc humanitarna dla uchodźców i ludności cywilnej na Ukrainie. W tym momencie mamy zamówienia od konkretnych ludzi na ponad 500 kamizelek i hełmów- to są już kwoty milionowe. Po kilka razy dziennie będę się starał dawać wpisy i informować o naszych działaniach. Precz z komuną.
poniedziałek, 4 maja 2009
Zaufanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Do zaufania potrzebna jest szczerość, a tej w SUM jak na lekarstwo.
"...nie dziwi troska Dziekana Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym Profesora Wojciecha Króla, który na jednym z ostatnich posiedzeń Rady Wydziału stwierdził, że nauka „pikuje” w dół."
Chciałoby się spytać, Panie Profesorze, coż takiego Pan Dziekan zrobił by tego rodzaju troska nie zaprzątała jego myśli? Piszę o tym co mnie dotyczy (sprawach studentów) - nie zamierzam poruszać kwestii, o których nie mam pojęcia; mogę tylko domyślać się i współczuć pracownikom naukowym, którzy zapewne napotykają w odpowiedniej dla wagi ich spraw trudności. Więc pytam:
Dlaczego studenci muszą wstydzić się za warunki w jakich przychodzi im studiować? (wygląd uczelnianego kampusu na Rokitnicy, walące się budynki po "starym akademiku", brak jakiejkolwiek "wysepki" życia studenckiego [zamknięte kluby Czarny Kot, Pean] )
Dlaczego nonsensowne sprawy formalne zajmują nam więcej czasu niż merytoryczny kontakt z nauczycielami i pacjentami? (abstrakcyjne i fatalnie zorganizowane fakultety-rozrzucone dla studentów Naszego Wydziału po dosłownie całym Śląsku, fatalna współpraca z Dziekanatem - vide sytuacja z zeszłego roku dla studentów chcących odbyć praktyki z zakresu ratownictwa - sprawa otarła się o Dziennik Zachodni)
Dlaczego zajęcia są praktycznie wirtualne? (Pan Profesor sam ma styczność z nami w trakcie zajęć V rokui - proszę spytać studentów przed egzaminem praktycznym ile razy mieli okazję rzetelnie badać pacjentów, jaki jest udział prowadzących zajęć, a w ramach humoru - ile przerw na kawę można zaliczyć w trakcie jednego bloku z np. chirurgii?)
Na co czekają nasze Władze? Czy wciąż łudzą się, że ranking w Perspektywach i ogólny marazm studentów są gwarancją ich dobrego nastroju? Oby nie doczekali chwili gdy zaczną zbierać żniwo w postaci "żywych reklam" tej uczelni, które z każdym rokiem opuszczają jej mury. Wtedy już żadny ranking ani uśmiechnięta, ani żadna pogodna twarz spoglądająca na studentów z kart "Biuletynu Informacyjnego ŚUM" który "informuje" o wciąż nowych sukcesach naszej uczelni, nie będzie miał znaczenia.
STUDENT ZABRZE
Prześlij komentarz