Dziękuję za ten komentarz, poruszono w nim wiele kwestii. Na pewno wspólnym mianownikiem komentującego i autora bloga jest brak akceptacji dla uczelni w jej aktualnym kształcie. Ale jak ją zmienić, skoro dziś nie mamy tak naprawdę wpływu na bieżące wydarzenia w naszym uniwersytecie. Możemy oczywiście zgłaszać swe uwagi na posiedzeniach organów kolegialnych uczelni, pisać pisma, ale czy to zmienia bieg rzeczy? Niestety nie. Ostatnio ktoś oczekujący, jak Pani lub Pan bardziej radykalnych działań, zarzucił mi pasywność, brak wiary w urzeczywistnienie rychłych zmian w SUM. No cóż, bądźmy realistami, czeka nas długa droga, trzeba rozłożyć siły by jakoś przetrwać.
Czy jest czas na budowę „gabinetu cieni”? Tak, jest taki czas i mój blog, jako forma wymiany myśli, forum dyskusyjne i informacyjne jest formą budowania podwalin na lepszą przyszłość. Praca u podstaw, długa i trudna. Dziś jest czas zasiewu, plon zbierzemy później!
Jestem otwarty na wszelkie propozycje, można do mnie kierować uwagi także drogą poczty elektronicznej. Ale nam trzeba czegoś więcej, proszę zauważyć, że prawie nie mam komentarzy podpisanych imieniem i nazwiskiem. Dlaczego tak się dzieje? Jak prowadzić proponowane działania skoro prawie wszyscy komentujący są anonimowi? I proszę mi wierzyć, nie mam do nikogo żalu i pretensji, że nie chce się ujawniać. Mamy dość przykładów w ostatniego czasu, że lepiej siedzieć cicho. Trudno jest pojąć jak tak duże środowisko, intelektualna elita społeczeństwa, mogło dać się zepchnąć do takiej defensywy.
Dlatego skłonny jestem dalej kontynuować działalność w dotychczasowej formie, pisać, komentować świat wokół i wierzę, że to nie jest czas stracony, ale na efekty musimy poczekać.
poniedziałek, 2 marca 2009
W odpowiedzi na dzisiejszy komentarz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Są różne taktyki. Proszę się nie poczuć dotniętym, ale Pana stronę można ignorować, a juz pisemka w nakładzie powiedzmy 500 egzemplarzy się nie da.
Dlaczego się nie podpisuję (-emy)? Bo Pan jest w Zabrzu, a my w Katowicach, bo Pan jest jeden, a "rodzina panująca" ma dziesiątki stronników, bo... boimy się zrobić drugi krok.
Tak ponarzekać i wrócić do ciepłego kącika. Przyznaję, ja też. Ale tak niczego skutecznego się nie zrobi.
Polecam artykuły
http://www.rp.pl/artykul/146263.html i http://www.polityka.pl/przekluc-ten-balon/Text01,936,269453,18/
Pozdrowienia dla Pana Profesora
Prześlij komentarz