Prof.zw.dr hab. n.med Józef Dzielicki | Zabrze 15.12.2008 |
Prof.dr n.med.Wojciech Pluskiewicz
Kierownik Zakładu Chorób Metabolicznych Kości
Członek Senatu SUM
Uprzejmie informuję, że w dniu 03.11.2008 zostałem zmuszony przez dyrektora SK1 A.Drybańskiego do opuszczenia mojego gabinetu, w dniu tym równocześnie zdjęto wizytówkę z gabinetu. W dniu 12.12.2008 dokonano eksmisji wszystkich rzeczy znajdujących się w gabinecie oraz zmieniono zamek w drzwiach.
Oczywiście dla podkreślenia efektu “władzy” i upokorzenia tzw. przeciwnika wszystko odbywa się na oczach salowych, pielęgniarek oraz lekarzy dla których jeszcze niedawno byłem autorytetem i szanowanym profesorem oraz przełożonym.
O tym, niezgodnym z wszystkimi zasadami akademickimi oraz prawem postępowaniu powiadamiałem wielokrotnie Rektora SUM oraz Dziekana Wydziału Lekarskiego z Oddziałem Lekarsko-Dentystycznym w Zabrzu. Dziekana - również jako Przewodniczącego Rady Społecznej. Interweniowałem również na forum Senatu SUM, kiedy byłem jego członkiem. Aprobata takich działań dyrektora Szpitala Klinicznego SUM to kompromitacja akademickich zasad niespotykana dotychczas w SlAM (SUM) nawet w okresie terroru dyktatorów zwanym totalitaryzmem.
PS.Klinikę tworzyłem od “zera”,pracuję 42 lata. A Drybański rozpoczął pracę 07.05.2007
1 komentarze:
Jestem pracownikiem administracji, więc siłą rzeczy staram się nigdy nie oceniać naszej uczelni pod kątem jej głównego zakresu działania, a raczej koncentrować się na SUM, jako firmie, nietypowym, ale jednak zakładzie pracy. Od ładnych kilku lat przyglądam się rozmaitym roszadom personalnym wokół mnie i próbuję rozgryźć ich sens. Doszedłem do smutnego wniosku, że posiadanie własnego zdania, nawet najbardziej sensownego, konstruktywnego, otwartego na krytykę czyni, jeśli nie wrogiem to przynajmniej osobą "podejrzaną". Co gorsza dodatkowo utrzymuje się na stanowiskach osoby, co najmniej mierne, których samodzielność kończy się w momencie przyjścia do pracy.
Zanim zatrudniłem się w SUM (ŚlAM) przez kilkanaście lat pracowałem w prywatnej firmie i jestem w stu procentach przekonany, że spora część osób noszących w naszej uczelni dumne miana kierowników działów lub starszych referentów nie miałyby szans na pracę w warunkach rynkowych, w których od pracownika poza szacunkiem dla przełożonych wymaga się także kreatywności.
I proszę mi wierzyć, że spotykając osoby na wyższych ode mnie stanowiskach, dla których wyzwaniem intelektualnym jest obsługa Worda nie wiem sam czy śmiać się czy płakać.
Co zaś się tyczy sprawy profesora Dzielickiego, to niech najlepszym do niej komentarzem będzie przemówienie Pani Rektor zamieszczone na pierwszej stronie najnowszego numeru Biuletynu Informacyjnego. Opisuje tam ona dosyć barwnie SUM, jako wielki samolot, w którym nie tylko pilot, ale i cała obsługa, również ta naziemna (administracja?) jest odpowiedzialna za osiągnięcie celu lotu, a zatem równie ważna.
Być może jestem uprzedzony, ale po pierwszym przeczytaniu wspomnianego wyznania wybuchnąłem śmiechem, a po drugim przypomniałem sobie biografie radzieckich konstruktorów Tupolewa i Polikarpowa, ale to już tylko taka dygresja poza tematem…
Pozdrawiam
Prześlij komentarz