Dzisiaj w Uniwersytecie Śląskim odbyło się spotkanie z Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Barbarą Kudrycką. Przedmiotem dwugodzinnego spotkania były planowane reformy polskiej nauki i szkolnictwa wyższego. Na wstępie Pani Minister omówiła kilka kierunków zmian, może nie te najważniejsze, ale te budzące najwięcej zastrzeżeń i emocji.
Po pierwsze, sprawa zniesienia habilitacji. Nie chodzi o proste zniesienie tego progu kariery akademickiej, ale raczej o skrócenie kariery akademickiej. Precyzyjne zapisanie warunków uzyskania samodzielności w prowadzeniu pracy naukowej oraz przeprowadzanie tej procedury w innej niż macierzysta uczelnia powinno skutkować zwiększeniem szansy na rozwój i awans młodych naukowców.
Po drugie, uczelnie flagowe. Nie chodzi, jak mówiła Pani Minister, o to by zakończyć finansowanie słabszych uczelni, ale o zwiększenie nakładów na najlepszych. Proces wiodący do wskazania najlepszych ma trwać wiele lat, ale nie będzie on automatycznie dotyczył całych uczelni, ale tylko naprawdę wiodących jej części.
Po trzecie, planowane wsparcie uczelni niepublicznych jest realizacją zapisów ustawowych i nie zagraża uczelniom publicznym.
Usłyszeliśmy także o rychłych podwyżkach.
Po wystąpieniu Pani Minister zaczęła się dyskusja. Padało wiele pytań, parę przytoczę.
Rektor - Elekt Uniwersytetu Śląskiego zapytał, jak mają być wykorzystane planowane środki w wysokości 0,158% PKB rocznie (taki ma być roczny wzrost nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe). Odpowiedź nie była jasna; po pierwsze, nie wiadomo, jak podzielone zostaną te środki między naukę i szkolnictwo, a po drugie i tak nie osiągniemy w tym tempie planowanego wzrostu nakładów do poziomu 2%, uznawanego w Europie za minimum.
Udało się Panią Minister „przycisnąć” i uzyskać informacje o kwotach na bieżące podwyżki płac. Ta kwota to… 140 zł na etat! Jeden z rozmówców zwrócił uwagę, że ta kwota nawet nie pokrywa inflacji i nie można w ogóle mówić o podwyżce.
To był pierwszy zgrzyt pokazujący, że szumne zapowiedzi o dwóch miliardach (!) rocznie wzrostu nakładów w następnych pięciu latach mogą się okazać kolejną obietnicą bez pokrycia.
Także ostatni dyskutant, członek „Solidarności” w krótkiej wypowiedzi powątpiewał czy ambitne plany reform są naprawdę możliwe do realizacji. Był to ważny głos, gdyż rozmówca brał udział w negocjacjach w ministerstwie i był znakomicie zorientowany w sprawie.
Udało mi się zabrać głos i zapytałem Panią Minister, jak można zrealizować zamierzenia w sytuacji, gdy potrzebujemy lat, a scena polityczna ciągle się zmienia. Podkreśliłem konieczność uzyskania zgody ponad bieżącymi podziałami politycznymi, jako warunku powodzenia długofalowych zamierzeń. Uzyskałem odpowiedź, że należy głosować na …PO. Czy to jest poważna odpowiedź Ministra RP?! Bez uzyskania poparcia środowisk akademickich nic nie da się zrobić, ale na końcu i tak o wszystkim zadecyduje klasa polityczna, i bez prawdziwego, nie tylko koniunkturalnego porozumienia nic się nie uda!
0 komentarze:
Prześlij komentarz