poniedziałek, 2 czerwca 2008

Dość długo nie zamieszczałem nowych tekstów, ale uczestniczyłem w ostatnim okresie w ważnym kongresie międzynarodowym. 35th European Symposium on Calcified Tissues odbyło się w Barcelonie w dniach 24-28 maja 2008. Te spotkania mają długą tradycję i są okazją do wymiany poglądów na bardzo szerokiej płaszczyźnie, poczynając od badań podstawowych, a kończąc na studiach klinicznych. Trudno było by omawiać te specjalistyczne zagadnienia, ale na kanwie tego pobytu chciałbym podzielić się spostrzeżeniami o bardziej uniwersalnym charakterze. Sądzę, że warto zastanawiać się nad pozycją nauki polskiej w świecie, a najlepiej odnieść się do konkretnych wydarzeń. Mając do czynienia z badaczami z wielu dziedzin nauki można pokusić się o ocenę pozycji nauki polskiej. Czas do takiej dyskusji jest jak najbardziej właściwy w kontekście zbliżającej się reformy polskiego systemu nauki i edukacji.

W czasie sympozjum przedstawiono kilkadziesiąt wykładów plenarnych, a ponad 600 prezentacji miało charakter plakatu. Niestety, żaden z polskich autorów nie dostąpił zaszczytu wygłoszenia wykładu. Wśród zgłoszonych posterów doliczyłem się 13 polskich prac co daje około dwuprocentowy udział (6 prac pochodziło z naszej uczelni). Żaden Polak nie przewodniczył sesji, nie mówiąc już o zaproszeniu do prowadzenia spotkań „meet the professor”. Innym wyrazem naszego małego udziału w sympozjum była bardzo mała liczba osób biorących udział w dyskusjach po wykładach.

Można zastanawiać się, z czym wiąże się nasza słaba pozycja, wśród potencjalnych przyczyn można wymienić: niski poziom finansowania badań naukowych, słaba znajomość języka, nieumiejętność prowadzenia otwartej dyskusji lub brak na konferencji osób z Polski, które prowadzą badania z tej dziedziny. Sama diagnoza oparta tylko na opisie rzeczywistości to za mało, musimy aktywnie szukać dróg wyjścia z impasu, bo świat ucieka nam w zastraszającym tempie.

A może nasze narodowe cechy (niezgoda rujnuje, zgoda buduje…) tłumaczą niską pozycję nauki polskiej?

Wielu z nas uczestniczy w międzynarodowych konferencjach i posiada swe własne spostrzeżenia. Zachęcam do dyskusji i wyrażenia swych poglądów na temat miejsca w świecie nauki polskiej.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

tak, to prawda, temat poruszony jest ważny i chyba niedoceniany przez środowiska akademickie. Niby wszystkim zależy na badaniach naukowych, ale i tak dla znakomitej większości to jest raczej drugo-, trzecioplanowa płaszczyzna aktywności po prozaiczneym zarabianiu "kasy".Coś tam trzeba skrobać, byle tych parę punktów zgromadzić i jakoś do emerytury dociagnąć...

Anonimowy pisze...

Wyjazd na konferencję o randze międzynarodowej to wydatek min. kilku tysięcy złotych wydanych z często z własnej kieszeni. Moja pensja w wysokości zbliżonej do zasiłku w krajach Unii Europejskiej nie wystarcza nawet na obiad w każdy dzień, nie mówiąc już o szeroko rozumianym rozwoju naukowym. Uczciwy pracownik nie ma żadnej przyszłości.